Epidemia wraca
Nie w znaczeniu nieprzechodnim, że była, nie była i teraz wraca ale w znaczeniu przechodnim - wraca ale co wraca?
1. Rozumienie ludzkiego losu. Żyje się, choruje a potem umiera. Banał, niektórzy to wcześniej wiedzieli ale teraz jest tych wiedzących więcej.
2. Świadomość hierarchii. Nagle się okazało, że nie każdy z nas jest panem Wszechświata, że mogą nas nie wpuścić do parku albo ustawić w kolejce przed sklepem. Spożywczym, pozostałe zamknięte. I nie będziemy narzekać, bo są ludzie, którzy o nas decydują.
3. Uznanie wspólnotowości. My jest jednak ważniejsze niż ja.
1. Rozumienie ludzkiego losu. Żyje się, choruje a potem umiera. Banał, niektórzy to wcześniej wiedzieli ale teraz jest tych wiedzących więcej.
2. Świadomość hierarchii. Nagle się okazało, że nie każdy z nas jest panem Wszechświata, że mogą nas nie wpuścić do parku albo ustawić w kolejce przed sklepem. Spożywczym, pozostałe zamknięte. I nie będziemy narzekać, bo są ludzie, którzy o nas decydują.
3. Uznanie wspólnotowości. My jest jednak ważniejsze niż ja.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Pośrednim, dobrym skutkiem ukrócenia królewiczostwa pracowników będzie przywrócenie do łask etatu w miejsce jednoosobowych działalności.
Praca i stosunki pracownik - pracodawca będzie się zmieniać w zależności od stopnia bezrobocia i koniunktury. Było i będzie.
Dzisiaj obejrzałam serię zdjęć z wymarłych ulic Nowego Jorku - miasta, które pono nigdy nie zasypia.
Tak się właśnie zastanawiałam, co się dzieje w mieszkaniach młodych 20- 30- a nawet 40-latków, którym się programowo nie chce zakładać rodzin, bo rodzina to "ja i moje rybki" lub kot.
Miasto oczywiście przykładowe, dokładnie ten sam problem dotyczy Warszawy.
Przecież te korporacyjne dzieci są przyzwyczajone do życia stadnego, rodzinę uznając za przeżytek, często wręcz za przeszkodę w ekhm, ...samorealizacji.
Czy obecne doświadczenia cokolwiek zmienią?
Czy tylko nasili się fala depresji i samobójstw?
Jeśli można mówić o naturalnej selekcji, to mam wrażenie, że wcale nie starego pokolenia ona ostatecznie będzie dotykać.
I może jednak świat znormalnieje.
Z jednej strony nie wszystko mi się podoba w działaniach rządu, ale generalnie jestem zbudowany tym co się dzieje.
Z drugiej strony nie mogę się doczekać czasów pokryzysowych, gdy okaże się, że polski model zbiera właśnie owoce. Aż człowiek się cieszy, że na TVP poszło te 2 mld PLN, bo teraz jednym z główny zadań rządu jest pozytywna propaganda. Ludożerka musi uwierzyć, że sytuacja u nas jest lepsza niż gdzie indziej, bo inaczej przestanie taka być (co za czasy, że moralność Kalego jest w cenie!). Doskonale wiem o co ci chodzi, ale nie stawiał bym tego tak wysoko. Najwidoczniej działasz w bańce społeczno-gospodarczej, gdzie coś takiego ma miejsce. Pomimo koniunktury, zdecydowanej większości Polaków to nie dotyczy. I piszę to po niedawnym przejściu z branży mechanicznej do IT. Rozpuszczonych książąt tu co nie miara, na dodatek z odchyleniem korwinistycznym, ale ogrom bliskich mi ludzi pozostał w "realnym" świecie. W ostatnim czasie przestali zastanawiać się, czy starczy im do pierwszego, łatwiej decydują się na dzieci. Nic więcej.
- fikanie i złą pracę pracowników
- naużywanie wysokiego bezrobocia przez pracodawców.
To pierwsze powoduje niestety również drastyczne obniżenie poziomu usług wszelakich. Dzieje się tak z dwóch powodów:
1. Pracownik nie musi się przykładać, bo inni pracodawcy się o niego biją.
2. Ciągła rotacja spowodowana walką pracodawców finansami i warunkami o pracownika, skraca średni staż pracy pracownika w przedsiębiorstwie. Pracownik nic nie wie, bo nie zdąży się nauczyć, zanim nie zmieni pracy.
Potem klient na infolinii nie dowie się niczego, poza wiedzą z pierwszej strony google'a.
Plusy są zaś oczywiste:
- my sami mamy lepiej, bo pracodawcy muszą nas bardziej szanować,
- mamy więcej kasi na wszystko,
- nasi pracodawcy mają lepsze humery, bo jakby się nie musieli użerać z pracownikami, interes się kręci, a o to głównie w interesie biega, by się kręcił.
Idealna sytuancja zatem nie jest możliwa.
P.S. Mimo, że zwykliśmy stawać po stronie słabszych i za takich uważamy pracowników, to jednak rzadko są oni Aniołami i potrafią zaleźć za skórę.
Z anegdoty: słyszałem relację jednego pracodawcy, który za wielkie pieniądze kupił maszynę. Pozwoliło mu to zwolnić setkę pracownic. Zasadniczo w jego wypowiedziach ciężko było dopatrzeć się karkulacji finansowej, za to ulga z braku użerania się z tymi wstrętnymi babami była wielka.
Zresztą - prawie cały outsourcing (która to forma interesów staje się coraz popularniejsza) zasadza się na zamianie pracownika na usługodawcę.
"10. Renesans własności najmy, dzierżawy, jubery, wypożyczalnie właśnie rozpływają na jakiś czas."
Ale najmy czego? W Polsce i tak jest bardzo wysoki odsetek ludzi, którzy mieszkają we własnych mieszkaniach, Rumunia ma pewnie większy, bo to rekordziści, ale cały zachód ma niższy. Chyba że chodzi o najem jakichś ruchomości, co i tak wydaje mi się niszowym biznesem.
To nie są pierdolety tylko masa zmarnowanego czasu. Mówię na rozmowie prezesowi, że na pewno nie będę na serwisie pracował bo jest się w domu raz w tygodniu. Nie odpowiada mi to. Zaproponował mi inne stanowisko oferta bardzo fajna etc. I się k*** rozmyślił jak się kończyła umowa o pracę po trzech miesiącach. Nie dość, że chyba po złości powiedział mi, że on jednak chce serwisanta to chciał ukryć to, że to on mi podziękował. Tkz. przed innymi pracownikami. Nie spieprzyłem mu roboty no nie podał żadnego sensownego powodu. Sku* bym wkręcił w tokarkę. Okres w którym się zatrudniałem był bardzo dobrym okresem do szukania pracy, miałem naprawdę sporo ofert. I to też po części mi zmarnował ten pajac bo bym pracował gdzie indziej gdzie ktoś ma pomysł jak wykorzystać pracownika a nie sobie chce poeksperymentować.
Dla mnie słowo jest święte. I jak się na coś umawiamy to trzeba bardzo starać się tego dotrzymać. Natomiast jak jest problem to się to wyjaśnia. Niektórym się wydaje, że no nic się nie stało bo przecież prawnie wszystko ok. O co chodzi.
Ale ok, rozumiem pretensje w sumie, ludzkie. Natomiast z tego co widzę, cała sprawa z twoim zatrudnieniem rypnęła się już w momencie rekrutacji. Szef chciał mieć serwisanta a ty nie chciałeś. Przymknął pewnie oko, spodobałeś mu się i założył, że jakoś to będzie, potencjalnie dla dobrego człowieka w firmie znajdzie się miejsce. Bo była panika, nie ma ludzi, nie ma ludzi. Teraz zaczął myśleć racjonalnie. Naprawdę, ostatni okres wygenerował mnóstwo idiotycznych rekrutacji, bo rynek był chory. Jeszcze raz powtórzę, to co się działo przez ostatnie 3 lata szkodziło wszystkim.
Ostatnie parę lat to był koszmar.
Mnie wpajano to od dziecka. W domu, w rodzinie. Nie wyobrażam sobie innej drogi. Oczywiście przymusem i/lub zachętą można bardzo dużo osiągnąć, ale to nie będzie szacunek do pracy.
Dokładnie tak samo z szacunkiem dla drugiego człowieka.
Kluczową sprawą jest rodzina. W naszej cywilizacji oparta na chrześcijańskim systemie wartości.
Na pewno obecne czasy zostaną zapamiętana jako niespotykany w dziejach okres dobrobytu, bezpieczeństwa i postępu. Ta XX wieczna Europa, USA będą mityczne wręcz. I nikt nie zająknie się o tym szambie dookoła, to zostanie zapomniane, nie będzie przestrogi.
Natomiast faktycznie, o wiele łatwiej pracuje się Katolikami.
A ja jakoś wierzę w nieustanny postęp, może czasem z czkawką. W staroświeckim Rzymie ludzie przychodzili do theatrum, żeby obaczyć jak jeden kolo zabija drugiego, a potem tego pierwszego pożywa lew. Mimo to byli dani Rzymianie ewidentnym postępem wobec kogokolwiek innego stworzyli prawo, sieć dróg i przyswoili sobie Wiarę Świętą. Ci co przyszli później byli dużo gorsi i brutalniejsi, ale z czasem przyswoili sobie Wiarę Świętą i po głupich 300-400 latach nieporozumień świat zrobił się lepszy. I tak ciągle. Potop szwedzki był znacznie gorszy niż II wojna światowa, jeśli liczyć ofiary w procentach. Jeśli liczyć w procentach, Elżbieta I była sroższa od Stalina. A Stalin zdech i na jego miejscu jest ten śmieszny pan Włodzimierz.
Pewnie że może się wszystko zawalić, i to na naszej wachcie. Ale trynt jest w górę.
Śmiem nawet twierdzić, że i teologia Kościoła ma wciąż trynt w górę, a ostatni pontyfikat nie naruszył jeszcze poziomu oporu, co najwyżej wejdziemy w średniookresowy trynt boczny.
Pracujac przez jakiś czas z młodszymi odemnie ce 15-20 lat ludźmi słyszałam, że posiadanie samochodu ssie bo kosztuje i "ogranicza" ba nawet posiadanie roweru jest bezsensu bo jest duży i nie mieści się w wynajmowanej i wspłódzielonej kawalerce. Telefon w leasing. Zdumiały mnie wypożyczalnie biżuterii bo ja po prostu lubie ja mieć dla "mania i miecia" rodzaj życiowej używki miło mieć bez problemu mozna się obejść, natomiast wypożyczenie jej ze względów reprezentacyjnych - mija się z istotą rzeczy.
Na początku myślałm - cóż pokolenie skóra fura i komóra taki mental mam i tyle, aż nagle doznałam iluminacji to nie żaden lajfstajl tylko "bida" i unieruchamianie ludzi żeby się z niej czasem nie wyrwali kierując się chęcia posiadania popartym naturalnym i stanowionym prawem własności.
Własność daje wolność w trudnych czasach i wydaje mi się, że niektórzy odrabiają tę lekcję.
Więc powiem tak, wydaje mi się, że pomysł nie wyszedł poza specyficzne środowiska wielkich miast - a i to pewnie nie wszystkich. Nie słyszałem o wypożyczalniach biżuterii czy ubrań.
Z innymi rzeczami nie jest tak prosto. Pomijam rowery, bo to w ogóle nie moje klimaty, nie mam roweru i oczywiście nie korzystam z wypożyczalni, nie będę udawał, że się znam.
Samochód? Mam, ale samochód nigdy nie będzie dla wszystkich. Prawo jazdy ma ok. 20 mln ludzi, uprawnionych do głosowania jest ok. 30 mln, czyli 2/3 osób w wieku, w którym można mieć prawko je ma. Czyli 10 mln nie ma, z różnych względów, niekiedy zdrowotnych. Część z tych, które mają prawo jazdy i tak nie powinno już z takich właśnie względów jeździć. Do tego dochodzi niepraktyczność samochodu w wielu sytuacjach, począwszy od korków w godzinach dojazdu do pracy, przez wyłączone strefy aż po powroty z imprez pod wpływem. Żadne ideolo, zwykła kalkulacja czasu, kosztów i wygody.
Dlatego komunikacja zbiorowa jest konieczna, tak samo taksówki były, są i będą, a czy w formie "tradycyjnych" korporacji czy jakichś uberów jest już wtórna. Mnie się mimo posiadania auta zdarza korzystać z komunikacji zbiorowej (prawie codziennie), jak i taksówek (zwłaszcza dojazd na lotnisko).
Akurat tu się chyba więc nie zgodzimy, ja uważam w ogóle, że w Polsce za dużo się jeździ prywatnymi autami.
Telefony. Znowu leasing to jest jakieś gospodarcze rozwiązanie... i tyle. Leasing ma podobny skutek ekonomiczny, co pożyczenie pieniędzy (bo podatkowo już jest istotna różnica) albo zawarcie umowy z niby telefonem "w promocji", ale z abonamentem na 3 lata, przez ten czas de facto spłacamy telefon.
Ja bym tu zdiagnozował inny problem, ludzie mają tendencję do konsumpcji "na pokaz", nawet jak ich nie stać, tu oczywiście przyjdzie jakieś otrzeźwienie.
Marx, Koleżanko przesympatyczna, Marx do entej!
prawdziwą wolność daje posiadanie środków produkcji
stary komunista, politruk i żyd krótko po rewolucji do swej córki rzekł
zawsze musisz mieć jakieś kolczyki z rubinami, żeby przekupić strażnika
ps
bużuterja to też moja słąbość, do której sie przyznaję
spółdzielnie to rozwiązanie dla biednych, przed wojną pierszą i drugą to były sprawy dla uciskanych mniejszości.
Poznańskie w ogólności i kasy Stefczyka, polski Reiffeisen (obręcz żelazna do kół ówczesnych, jako symbol siły, nie tylko nazwisko) przeciwko HaKaTcie.
ukrainskie spółdzielnie mleczarskie w międywojniu (chyba ojciec malarza Nowosielskiego był ich działączem i kilka razy manto dostał od mieczykowej polskiej młodzieży, tak malarz we wspomnieniach wspominał)
po wojnie spółdzielnie PSS Społem, GS, SKółek Rolniczych i Spółdzielnie Mleczarskie
oczywiście, że się zgodzimy :D jako weekendowy kierowca trzymajacy biedasuwa w garażu oddalonym o 4km od miejsca zamieszkania wiem czym jest zbiorkom i PKP samochód daje wolnośc gdy trzeba przetransporować psa lub wózek z dzieckiem na trasie Kraków Myślenice albo jest pandemia.
Telefon można kupić ale jak się nie ma 4K na "flagowca" to sie klei o leasingu .
Odnośnie współdzielenia powierzchni mieszkalnej korponomadzi i wannabe expaci przed 30 tak własnie egzystują dla mnie niepojęte ale ja z pokolenia CHF.
Konsumpcja na pokaz to dobre spostrzeżenie ale jaki ma sens wypożyczenie torebki kiedy wszyscy wiedzą, że jest wypożyczona to już zapożyczenie się na torebkę jest sensowniejsze jeśli to o jakimkolwiek sensie mozna mówić.
@ W_N to nie jest absolutyzowanie prawa własności to jest jego normalizacja.
Grzebieniem i szczotką do zębów podzielę się ale glebogryzarki chętnie użyczę :)