Moloch domaga się więcej ofiar
W UK sąd uznał, że dwudziestokilkulatka opóźniona w rozwoju, w 22 tygodniu ciąży, nie może urodzić. Tym samym dołączyli do elitarnej grupy z Chinami, gdzie do aborcji nie potrzeba zgody matki. Chęć do urodzenia jest, chęć do opieki też jest (babcia chce się zająć i córką i wnuczką), ale sąd wie lepiej. Pro-choice jak nie wiem co.
Źródło (po angielsku) https://www.nytimes.com/2019/06/23/world/europe/abortion-mentally-disabled-uk.html
Źródło (po angielsku) https://www.nytimes.com/2019/06/23/world/europe/abortion-mentally-disabled-uk.html
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
https://www.breitbart.com/europe/2019/06/24/british-appeals-court-reverses-ruling-of-forced-abortion-on-disabled-woman/
Uwaga! To jest chrome tłumaczenie, mylone są rodzaje. Artykuł mówi o pani, o której było wspominane w wątku z Trumpem.
Aktywista pro-life oskarżony o zakłócanie porządku publicznego, którego sprawę nagłośnił rząd USA, nazwał Wielką Brytanię „międzynarodowym wstydem” za tłumienie wolności słowa i uciszanie protestów pro-life.
Emerytka z Dorset, Livia Tossici-Bolt, która jest ścigana za trzymanie znaku w strefie buforowej kliniki aborcyjnej z napisem „Jesteśmy tutaj, aby porozmawiać, jeśli chcesz”, powiedziała : „Jestem głęboko zasmucona tym, że Wielka Brytania jest postrzegana jako międzynarodowy wstyd, jeśli chodzi o wolność słowa”.
WSPIERAJ LIFENEWS! Jeśli chcesz pomóc w walce z aborcją, przekaż darowiznę na LifeNews.com !
Słowa Tossici-Bolt padły po tym, jak amerykańskie Biuro Demokracji, Praw Człowieka i Pracy (DRL) oświadczyło, że jest „zaniepokojone” stanem wolności słowa w Wielkiej Brytanii w świetle jej sprawy.
Emeryt z Dorset, były pracownik naukowy w Southampton University Hospital Trust, został oskarżony o naruszenie lokalnego nakazu ochrony przestrzeni publicznej (PSPO) obowiązującego wokół kliniki aborcyjnej British Pregnancy Advisory Service w Bournemouth.
Władze lokalne wystawiły kobiecie mandat karny, którego Tossici-Bolt odmówiła zapłaty, twierdząc, że nie złamała ustawy PSPO i że ma prawo, na mocy artykułu 10 Ustawy o prawach człowieka , który chroni wolność słowa, do oferowania rozmów za obopólną zgodą.
Po opublikowaniu na portalu X wpisu „Jesteśmy zaniepokojeni wolnością słowa w Wielkiej Brytanii” departament rządu USA, DRL, wyraził swoje zaniepokojenie sprawą Tossici-Bolt.
„Niedawno będąc w Wielkiej Brytanii, starszy doradca DRL Sam Samson spotkał się z Livią Tossici-Bolt, która stoi przed zarzutami karnymi za oferowanie rozmowy w prawnie zabronionej „strefie buforowej” w klinice aborcyjnej. Monitorujemy jej sprawę. Ważne jest, aby Wielka Brytania szanowała i chroniła wolność słowa”, napisał DRL .
„Byłem ciągany po sądzie tylko dlatego, że zaproponowałem rozmowę za obopólną zgodą”
The Telegraph doniósł , że źródło zaznajomione z negocjacjami handlowymi, odnosząc się do komentarzy DRL na temat sprawy Tossici-Bolt w sprawie X, powiedziało gazecie, że „nie powinno być wolnego handlu bez wolności słowa”. Gazeta określiła to jako „stanowisko”, które „uważa się za punkt sporny między dwoma narodami”.
Tossici-Bolt odpowiedziała na interwencję krytyką „wzrostu cenzury” w Wielkiej Brytanii, którą nazwała „tragiczną”. Powiedziała : „Jestem wdzięczna Departamentowi Stanu USA za zwrócenie uwagi na moją sprawę. Wielka Brytania powinna być wolnym krajem, a mimo to ciągnięto mnie po sądzie tylko za to, że zaproponowałam rozmowę za obopólną zgodą”.
Tossici-Bolt dodała : „Pokojowe wyrażanie poglądów jest podstawowym prawem – nikt nie powinien być karany za nieszkodliwe oferty rozmowy”.
„Tragiczne jest to, że wzrost cenzury w tym kraju sprawił, że Stany Zjednoczone czują potrzebę przypominania nam o naszych wspólnych wartościach i podstawowych prawach obywatelskich”.
Tossici-Bolt powiedziała, że policjant powiedział jej, że ktoś poskarżył się na jej obecność po tym, jak stała naprzeciwko kliniki w Bournemouth przez dwie godziny 2 marca. Uważa, że policja nie mogła podać jej uzasadnionego powodu, aby odeszła, i nie mogła „pojąć, jak ktoś, kto tam stoi, może być postrzegany jako nękanie i zastraszanie”.
Dodała : „Moje znaki to znaki solidarności. Jestem tam tylko po to, aby zaoferować wsparcie. Cieszę się, gdy życie zostaje uratowane. Ludzie mogą powiedzieć tak lub nie, gdy mnie widzą”.
„Zawsze dbałam o to, aby nie sprawiać wrażenia agresywnej. Zawsze staram się robić to w sposób pełen miłości. Nigdy nie mówię ludziom, aby przerwali ciążę. Jeśli zdecydują się na aborcję, możemy zaoferować im wsparcie później”.
Przypadki wskazujące na brak jasności w przepisach dotyczących stref buforowych dla aborcji
Jeremiah Igunnubole, radca prawny ADF UK, który wspiera obronę prawną Tossici-Bolt, skrytykował status Wielkiej Brytanii jako „bastionu wolności słowa”, mówiąc: „Nie możemy konsekwentnie twierdzić, że Wielka Brytania jest bastionem wolności słowa, gdy przestrzegający prawa obywatele, tacy jak Livia, są ścigani za nic innego, jak tylko za pokojowe oferowanie rozmowy z ludźmi”.
„Departament Stanu USA i JD Vance słusznie ostrzegają Wielką Brytanię, że cenzura jest sprzeczna z wolnością, demokracją i rozwojem społecznym”.
Wyrok w sprawie Tossici-Bolt ma zostać ogłoszony w piątek 4 kwietnia.
Sprawa Tossici-Bolt nie jest pierwszą, która porusza kwestie wolności słowa, cenzury i stref buforowych przed aborcją, które weszły w życie w październiku 2024 r. przed klinikami aborcyjnymi w Anglii i Walii, kryminalizując udzielanie kobietom niezbędnego wsparcia, a także pośród niejasności co do tego, jakie dokładnie działania są zabronione poza klinikami aborcyjnymi.
Lokalne strefy buforowe są już poddawane próbom prawnym .
Pewna kobieta, Isabel Vaughan-Spruce, została dwukrotnie aresztowana za cichą modlitwę przed kliniką aborcyjną i otrzymała odszkodowanie w wysokości 13 tys. funtów w ramach rekompensaty za niesprawiedliwe traktowanie.
W innej głośnej sprawie ksiądz został oskarżony o rzekome naruszenie strefy buforowej aborcji poprzez cichą modlitwę i trzymanie transparentu z napisem „modlitwa o wolność słowa” w pobliżu zamkniętej kliniki aborcyjnej w Birmingham. Postawiono mu również kolejny zarzut za naklejkę „Unborn Lives Matter” na jego samochodzie, który był zaparkowany w pobliżu. Prokuratura Koronna ostatecznie wycofała zarzuty przeciwko ks. Goughowi, ale jasno dała do zrozumienia, że mogą zostać przywrócone.
Weteran wojskowy, Adam Smith-Connor, który modlił się w milczeniu w pobliżu kliniki aborcyjnej w Bournemouth za swojego syna, którego stracił w wyniku aborcji, za którą zapłacił, został uznany za winnego naruszenia lokalnej strefy buforowej aborcji w Bournemouth. Zostało to opisane jako „przestępstwo myślowe” i „pierwsze skazanie tego rodzaju w nowoczesnej historii brytyjskiej”.
Rzeczniczka Right To Life UK, Catherine Robinson, powiedziała: „Livia Tossici-Bolt nie robiła nic więcej, niż oferowała wsparcie w sposób pokojowy i bezkonfrontacyjny, a fakt, że w ogóle jest sądzona, jest zarówno niepokojący, jak i krótkowzroczny. Jednak niepokojący brak jasności w prawie może oznaczać, że inni, tacy jak Livia, zostaną przesłuchani lub oskarżeni, jak to już miało miejsce w przypadku Isabel Vaughan-Spruce i Adama Smitha-Connora”.
„Nie może być tak, że strefy buforowe kryminalizują działania, które są zarówno pokojowe, jak i pomocne, zapewniając kobietom niezbędne wsparcie, gdy najbardziej go potrzebują. Ważne jest, aby wolność myśli i słowa, które są podstawowymi elementami zdrowej demokracji, były chronione wewnątrz i na zewnątrz tych stref buforowych”.
Ostatnio, w związku z wywiadem Mentzena u Stana, zaczęto od nowa młócić problem dzieci poczętych w wyniku gwałtu. Tak, trudny temat. Ale też zakłamywany również po umownej naszej stronie.
Kilka dni temu słuchałam rozmowy z Józefem Orłem (we Wnecie) - w bebechach się wywracało, co ten facet wygadywał. Głownie oczywiście wyszydzał Mentzena, ale przy okazji padło sporo naprawdę paskudnych słów nawiązujących do samej kwestii - bo przecież to oczywiste, jaka jest zawsze decyzja poszkodowanej kobiety. I jak można w ogóle to omawiać (i być przeciwko aborcji w takich przypadkach) - to istne paskudztwo...!
I przypomniała mi się historia dziewczyny która została zgwałcona i w wyniku tego czynu zaszła w ciążę. Postanowiła dziecko urodzić, ba, opiekować się nim. Opowiadała że trauma i PTSD po gwałcie to niemal pikuś w stosunku do tego, co z nią wyczyniano - otoczenie, ale głownie personel medyczny - za tę decyzję. Była szantażowana, wtórnie traumatyzowana i wręcz zmuszana do decyzji o aborcji.
Zadziwiająca kobieta, bo jakoś to wytrzymała.
Ma bardzo fajnego syna. I wiecie co? On nie ma rogów, kopyt ani trzech głów! No niesłychane.
O to też trzeba zawsze pytać, czy znasz kogoś poczętego w wyniku gwałtu? A potem przejść płynnie że boimy się tego czego nie znamy i obrabiać delikwentów pod włos. Najgorsze co można robić to wciskać kobiecie że aborcja cokolwiek rozwiąże.
Jest na youtube kanał ze świadectwami takich osób, nie mogę znaleźć na szybko, poszukam.
..."Orzeł" z nazwy, dyżurni mędrcy
Ponoć takich dzieci jest bardzo mało i jest na to medyczne wyjaśnienie.
Ale po wojnie było takich osób sporo.
Przypomina mi się opowieść mojego szwagra, Ślązaka. Miał ukochanego wujka - wszyscy w rodzinie go zresztą uwielbiali, bo był niezwykle ciepły i pogodny. Wszyscy też wiedzieli, że był on prezentem od Armii Czerwonej.
Była to na tyle powszechna sytuacja, że nikt w bliższym i dalszym otoczeniu nie robił z tego wielkiej kwestii (nie mam tu oczywiście na myśli ogromnej, zbiorowej traumy tamtejszych kobiet bo to jest oczywiste) - chodzi o to że nikt mu tego nie wytykał ani mu nie dokuczał.
Strasznie fajnym człowiekiem był i po jego śmierci do dziś go wiele osób wspomina. Dobrze że pozwolono mu być na tym świecie.
Sorki że zaczęłam temat, ale - w świetle tej historii z Oleśnicy gdzie dziecko praktycznie tuż przez porodem zabito zastrzykiem w serce - chodziło mi o to, że czasem takie czy inne przepisy mogą być, niestety, katalizatorem dla otoczenia zmagającej się z trudną, a czasem wręcz tragiczną sytuacją kobiety żeby zacząć wywierać na nią nacisk którego, zwyczajnie, w pewnym momencie nie zniesie.
Tamta dziewczyna o której piszę mówiła że medyczny personel był wobec niej wręcz agresywny.
Znam taką osobę. Gdy ktoś przy niej mówi że takie dzieci powinno się usuwać, odpowiada: "To zabij mnie."
...jakie?
BTW to zależy chyba również od definicji zgwałcenia
...straszne, trzeba się modlić za tych biednych ludzi
Nie czytał kolega mojego wpisu o imitacji języka naukowgo?
...proszę o przypomnienie
https://excathedra.pl/discussion/comment/545338/#Comment_545338
...aaa to tak, czytałem
https://opoka.org.pl/News/Polska/2025/9-miesieczny-felek-zabity-w-szpitalu-w-olesnicy-jak-pasozyt
Nawet trudno skomentować :-(
przedefiniowano słowo "gwałt" w ostatnich latach. Jeśli tego nie przyjmiesz do analizy, to zawsze ci wyjdzie fałsz we wnioskach.
W tej rzeźni nazywanej dla niepoznaki szpitalem rządzi słynna aborcjonistka, idolka Czerskiej i okolic.
KazioToJa, piszesz:
"przedefiniowano słowo "gwałt" w ostatnich latach. Jeśli tego nie przyjmiesz do analizy, to zawsze ci wyjdzie fałsz we wnioskach."
To raczej nie do mnie. Nie prowadziłam żadnej analizy, zwróciłam uwagę na pewne zjawisko. Także w środowisku medycznym.
Rozumiem że możemy prawicowo i z nadęciem krzywić usteczka że paaaanie, teraz to bez pisemnej zgody to od razu gwałt, he he he.
Ale nie udawajmy, że wobec tego gwałty się nie zdarzają.
rzeczywiście uważasz, że przy szerokiej definicji gwałtu dzieci powinny być karane śmiercią?
Korzystasz z wizji bydlęcia, które dopadło dziewczynkę do stworzenia presji moralnej, a dochodzisz do sytuacji, w której ktoś oświadcza, że do stosunku dostąpiło bez jego zgody, niezależnie od okoliczności. Albo do sytuacji, gdy ta sławna czternastolatka podjęła aktywność seksualną z własnej woli. Imho jeśli decydujesz się na stan niepoczytalności (picie, narkotyki dowolne, piguły) i nie zabezpieczasz się środkami antykoncepcyjnymi nie masz prawa do zabicia dziecka. Masz prawo je zostawić s szpitalu po urodzeniu. Jeśli wskażesz gwałciciela masz prawo do komfortowego życia na jego koszt do czasu zakończenia połogu.
Zmiana definicji gwałtu tworzy szeroki margines sytuacji, które należy jasno określić i jasno określić prawo do życia dzieci, które zostały poczęte w wyniku tak od nowa zdefiniowane gwałtu.
Zauważ - dzieci poczęte przypadkowo (bo antykoncepcja nie zadziałała) są pod ochroną prawną, chociaż ich mamy jasno określiły, że tych dzieci nie chcą i podjęły działanie, by do poczęcia nie dopuścić.
A, może dla jasności - mimo męskiego nicku jestem kobietą i mamą 3 córek. Więc jestem w temacie. Często piszemy tu razem z mężem, ale akurat teraz piszę sama.
Jest bardzo złym obyczajem wciskać ludziom poglądy, których nie wyrazili. Wpisy Berka nie zostawiają wątpliwości, jaki jest jej pogląd na temat aborcji.
@Berek przepraszam, tak to dla mnie ważny temat, że przyćmiło mi wzrok, wydawało mi się, że piszesz o oczywistej aborcji dla skrzywdzonej gwałtem. Nie chciałam cię atakować. Przeczytałam jeszcze raz wątek. Jeszcze raz przepraszam.
@los dzięki za zwrócenie uwagi.
a teraz napisała Kazia, czy Kazik?
Kazia
Przeprosiny przyjęte, Kaziu.
Przyznaję, że w sprawie aborcji to ze mnie tzw. zupełny katotalib, czy jak tam nas określa strona przeciwna.
Jeśli ktoś zaistniał, to ma absolutne prawo się urodzić, nawet jeśli ośmiela się być chorym (dodajmy, że zanim się urodzi, to tak naprawdę prawie nigdy nie ma pewności, czy diagnoza była na 100% prawdziwa).
No i ten czyn zabroniony... chciałam po prostu zwrócić uwagę, że nieraz potwornie straumatyzowana kobieta nie dostaje wsparcia, a przeciwnie, musi jeszcze znaleźć w sobie siły do dodatkowej walki bo tak naciska na nią otoczenie, ze szczególnym uwzględnieniem personelu medycznego. I w tak trudnej sytuacji nieraz tych sił nie znajduje.
tak, jesteśmy po jednej stronie. Cieszę się.
Ona ma imie i nazwisko:
Źródło omówienia.
A w zalinkowanym materiale wykwity intelektu substytutki ministry Urszuli Demkow:
To ta pani, która stwierdziła, że zadźgany ratownik medyczny sam był sobie winien, bo mógł być na emeryturze.