Najpopularniejsze
Odp.: Pizza czy Zupka - wątek życzeniowo-prorocki
No więc właśnie ja nie mam zamiaru spuszczać głowy. Tj. jeszcze się biję z myślami, ale to już chyba formalnoś.
Odp.: Pizza czy Zupka - wątek życzeniowo-prorocki
@los powiedział(a):
Pismak to najniższy byt, nawet poniżej aktora. Ja bym jeszcze niżej dał pijarowca ale oni to najczęściej dzbannikarze po zmianie pracodawcy.
Taka koniunkcja kurwy i najemnika.
(brrr)
Odp.: De partu dzieciorum
@Brzost powiedział(a):
Spośród osób mojego pokolenia będących bezdzietnymi, ci którzy się cieszą z tego stanu, stanowią mniejszość.
Mam też znajomych dzietnych, którzy nie doczekali (i raczej nie doczekają) wnuków i też nie cieszą się z tego.
Kiedyś wyczytałem, że przy wychowaniu dzieci, arystokracja martwiła się, jak ich dziedzictwo kulturowe wnukom będzie przekazywane. Więc brak wnuków, o ile nie pochodzi z przyczyn naturalnych (biologia lub stan duchowny) informuje o jakimś błędzie popełnionym na etapie formowania dzieci.
Odp.: De partu dzieciorum
@celnik.mateusz powiedział(a):
O, wreszcie znalazłem. Ciekawy wątek o dzietności na ćwierkaczu. W skrócie dzietność się źle kojarzy, dlatego mamy zapaść:
Bardzo ciekawe spostrzeżenia ma ten człowiek, dziękuje, a na substacku pisze jeszcze ciekawsze https://becomingnoble.substack.com/p/liberal-societies-dont-have-children
"Children will never be an independent marker of success, simply because a lot of unsuccessful people have them. Indeed, the underclasses are amongst the most fertile in Western societies. We also cannot raise birthrates by relying on making ‘successful children’ - ie. high-achievers - a marker of success, as this quickly devolves into a game in which it is advantageous to have fewer children so that one can concentrate limited resources to ensure that the children one does have can secure every advantage in the pursuit of success.
Nor can liberal society revive high birthrates as the product of liberal virtue games. It is difficult to generate incentives to have children within a liberal framework. This is because liberalism is a philosophy of freedom, in which ‘freedom’ is understood to be emancipation from unchosen and non-consensual bonds. Liberalism is a project of liberation, of radical personal freedom. "

Odp.: De partu dzieciorum
w temacie dzietności i wykształcenia wypowiedział się Instytut Pokolenia, który miał zbadać zjawisko dzietności i bezdzietności
Swoją drogą - uśmiechnięci właśnie likwidują ten instytut.
Odp.: Wybory 2025
Może chodzi o casus atakowanej przez prawicę "zapłakanej Sawickiej", która ostatecznie jednak ociepliła wizerunek ZiS-u wśród elektoratu?

Odp.: De partu dzieciorum
Na pewno jest korelacja pomiędzy wykształceniem kobiet a dzietnością. Ale to nie znaczy że jest związek przyczynowo skutkowy. Ja osobiście bym raczej powiedział że główną przyczyną malej dzietnosci jest coraz mniejsza wiara w nagrodę czekająca na ziemi i w niebie za wszystkie cierpienia związane z wychowaniem dzieci. Oczywiście nie da się tego udowodnić bo trudno zbadac poziom wiary populacji wprost.

Odp.: De partu dzieciorum
@MarianoX powiedział(a):
Zawsze lepiej jest dowolnie "płytko" korzystać z sakramentów niż dowolnie "głęboko" z nich nie korzystać.
Tutaj się zgadzam, tylko to trochę nie w temacie dyskusji

Odp.: De partu dzieciorum
@MarianoX powiedział(a):
Wiarę katolicką w różnych społecznościach można oszacować przez porównanie ich za pomocą statystyk powołaniowychi oraz dominicantes i communicantes.Chyba, że ktoś wyznaje rahnerowką koncepcję anonimowych chrześcijan.
No właśnie nie, bo jest wielu praktykujących ale nie wierzących, także biskupow i księży.

Odp.: De partu dzieciorum
@Staszek2 powiedział(a):
@makos powiedział(a):
Na pewno jest korelacja pomiędzy wykształceniem kobiet a dzietnością.................. jest coraz mniejsza wiara w nagrodę czekająca na ziemi i w niebie za wszystkie cierpienia związane z wychowaniem dzieci.....Cierpienia? Czy kolega sam nie przejął tego języka? Tak przypadkowo wyskoczyła nam tu przyczyna zmniejszającej się dzietności: świat współczesny posiadanie dzieci elegancko spiął w jedno z cierpieniem. I to odstrasza.
Rodzenie i wychowywanie dzieci to kupa frajdy z przewagą kupy. Można zaklinac rzeczywistośc i udawać że tak nie jest. Jednak ilosc problemow, ryzyka roznych chorób i ograniczen w edukacji, w robieniu kariery i podrozowaniu jest tak wiele ze moim zdaniem niewierzacy slusznie sie wstrzymują z rodzeniem chcąc
"Zachować swoje zycie". Współczesny świat zatrzymał się na Wielkim Piątku i twierdzi że Bóg umarł. Skoro nieba nie ma to "jedzmy i pijmy bo jutro pomrzemy".
