Najpopularniejsze
Odp.: De partu dzieciorum
w temacie dzietności i wykształcenia wypowiedział się Instytut Pokolenia, który miał zbadać zjawisko dzietności i bezdzietności
Swoją drogą - uśmiechnięci właśnie likwidują ten instytut.
Odp.: Wybory 2025
Może chodzi o casus atakowanej przez prawicę "zapłakanej Sawickiej", która ostatecznie jednak ociepliła wizerunek ZiS-u wśród elektoratu?

Odp.: De partu dzieciorum
Na pewno jest korelacja pomiędzy wykształceniem kobiet a dzietnością. Ale to nie znaczy że jest związek przyczynowo skutkowy. Ja osobiście bym raczej powiedział że główną przyczyną malej dzietnosci jest coraz mniejsza wiara w nagrodę czekająca na ziemi i w niebie za wszystkie cierpienia związane z wychowaniem dzieci. Oczywiście nie da się tego udowodnić bo trudno zbadac poziom wiary populacji wprost.

Odp.: De partu dzieciorum
@MarianoX powiedział(a):
Zawsze lepiej jest dowolnie "płytko" korzystać z sakramentów niż dowolnie "głęboko" z nich nie korzystać.
Tutaj się zgadzam, tylko to trochę nie w temacie dyskusji

Odp.: De partu dzieciorum
@MarianoX powiedział(a):
Wiarę katolicką w różnych społecznościach można oszacować przez porównanie ich za pomocą statystyk powołaniowychi oraz dominicantes i communicantes.Chyba, że ktoś wyznaje rahnerowką koncepcję anonimowych chrześcijan.
No właśnie nie, bo jest wielu praktykujących ale nie wierzących, także biskupow i księży.

Odp.: De partu dzieciorum
@Staszek2 powiedział(a):
@makos powiedział(a):
Na pewno jest korelacja pomiędzy wykształceniem kobiet a dzietnością.................. jest coraz mniejsza wiara w nagrodę czekająca na ziemi i w niebie za wszystkie cierpienia związane z wychowaniem dzieci.....Cierpienia? Czy kolega sam nie przejął tego języka? Tak przypadkowo wyskoczyła nam tu przyczyna zmniejszającej się dzietności: świat współczesny posiadanie dzieci elegancko spiął w jedno z cierpieniem. I to odstrasza.
Rodzenie i wychowywanie dzieci to kupa frajdy z przewagą kupy. Można zaklinac rzeczywistośc i udawać że tak nie jest. Jednak ilosc problemow, ryzyka roznych chorób i ograniczen w edukacji, w robieniu kariery i podrozowaniu jest tak wiele ze moim zdaniem niewierzacy slusznie sie wstrzymują z rodzeniem chcąc
"Zachować swoje zycie". Współczesny świat zatrzymał się na Wielkim Piątku i twierdzi że Bóg umarł. Skoro nieba nie ma to "jedzmy i pijmy bo jutro pomrzemy".

Odp.: De partu dzieciorum
@celnik.mateusz powiedział(a):
@JORGE powiedział(a):
Bardzo możliwe, że faktycznie wyższe wykształcenie i nabyta wiedza podczas studiów przekonują kobiety, że nie warto mieć dzieci. Może jakieś konkrety, w moich czasach, takiego przedmiotu nie było ? A może zbiorowa indoktrynacja wykładowców, różnych dziedzin ?Natomiast bardzo poważnie trzeba brać pod uwagę wspólny czynnik, który jednocześnie pcha kobiety do kończenia studiów i nie posiadania dzieci. Bo wcale nie musi wychodzić jedno z drugiego, równie dobrze, mogą to być objawy tego samego fajerstartera i raczej tak jest.
Rozważenia Ignaca, czy MSa, Rozuma, byłyby całkiem spójne, gdyby nie jeden fakt. Demografia zaczyna padać, albo zaraz zacznie, wg prognoz, w rejonach o kompletnie innej tkance społecznej, mentalności, historii, poziomie rozwoju itp. To mnie chyba najbardziej frapuje. Bardzo ciekawy jest też wyjątek Izraela, uważam że wart dogłębnego zbadania.
Póki co odpowiedzi nie ma.
Zachęcam do zapoznania się z zalinkowaną nitką.
- Nie mam konta na X, więc nie przeczytam.
- Moja wypowiedź jest całościowa, tz nie było jednej fali zmiany, a wiele czynników, które interferowały.
- Czasem bardzo trudno rozróżnić korelację od koincydencji, a marker od przyczyny.
- Wykształcenie to miara inteligencji, a o doborze strategii życiowej decyduje mądrość oraz natura.
Odp.: De partu dzieciorum
@ms.wygnaniec powiedział(a):
@celnik.mateusz powiedział(a):
@JORGE powiedział(a):
Bardzo możliwe, że faktycznie wyższe wykształcenie i nabyta wiedza podczas studiów przekonują kobiety, że nie warto mieć dzieci. Może jakieś konkrety, w moich czasach, takiego przedmiotu nie było ? A może zbiorowa indoktrynacja wykładowców, różnych dziedzin ?Natomiast bardzo poważnie trzeba brać pod uwagę wspólny czynnik, który jednocześnie pcha kobiety do kończenia studiów i nie posiadania dzieci. Bo wcale nie musi wychodzić jedno z drugiego, równie dobrze, mogą to być objawy tego samego fajerstartera i raczej tak jest.
Rozważenia Ignaca, czy MSa, Rozuma, byłyby całkiem spójne, gdyby nie jeden fakt. Demografia zaczyna padać, albo zaraz zacznie, wg prognoz, w rejonach o kompletnie innej tkance społecznej, mentalności, historii, poziomie rozwoju itp. To mnie chyba najbardziej frapuje. Bardzo ciekawy jest też wyjątek Izraela, uważam że wart dogłębnego zbadania.
Póki co odpowiedzi nie ma.
Zachęcam do zapoznania się z zalinkowaną nitką.
1. Nie mam konta na X, więc nie przeczytam.
Proszę https://threadreaderapp.com/thread/1827070233078829154.html

Odp.: De partu dzieciorum
@Brzost powiedział(a):
Smutne wnioski z wywodów Koleżeństwa płyną... Jakie remedium? Kobiety mają się nie kształcić? Bo nie wiem co mam mówić swoim licznym wnuczkom ;-) Córkom nie zdążyłem powiedzieć, więc skończyły studia. A jedna nawet, o zgrozo, dwa fakultety. Tylko nie bardzo pasuje do schematu bo urodziła czwórkę dzieci.
No właśnie. I, albo córka (i) Brzosta są wyjątkiem od reguły, albo ... Należałby porównać, co się wydarzyło, że pomimo wyższego wykształcenia, kobiety urodziły dzieci. Porównać mental, wychowanie, relacje rodzinne, ale też i typ studiów (samą uczelnie), no i pierdyliard innych czynników. A może to kwestia mężów ? A może córki Brzosta posiadają unikalną umiejętność (przekazaną przez rodzinę) znajdywanie mężów, którzy dają im komfort, bezpieczeństwo do posiadania dzieci ?
Zanim zaczniemy patrzeć na zjawiska i prawidłowość w skali makro, dobrze też równolegle wrócić do podstaw i zobaczyć, czego kobiety tak naprawdę chcą, czego się boją, co je hamuje ? Bez tego całego narzuconego ideologicznego pierdolenia. Tu bym raczej szukał odpowiedzi.
Zależność między wykształceniem a dzietnością to wniosek z dupy, że tak powiem.
