Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Kłerde, jednak necik jest wynalazkiem cokolwieczek niesamowitem. Czytajcież!
No własnie. I dlatego nie rozumiem, gdy katole oburzają się na jakoweś pogaństwo. Z poganami można się łatwo dogadać, bo nie trzeba im tłómaczyć braku wszechmocności człowieka. Wiedzą, że jest jakiś bóg. Tylko przypadkiem się składa, że odnajdują go w wysokiej lipie, bo ta akurat jest pod ręką.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Kłerde, jednak necik jest wynalazkiem cokolwieczek niesamowitem. Czytajcież!
No własnie. I dlatego nie rozumiem, gdy katole oburzają się na jakoweś pogaństwo. Z poganami można się łatwo dogadać, bo nie trzeba im tłómaczyć braku wszechmocności człowieka. Wiedzą, że jest jakiś bóg. Tylko przypadkiem się składa, że odnajdują go w wysokiej lipie, bo ta akurat jest pod ręką.
Z tym oburzaniem to roznie, jak sie oburzaja na Baala i ofiary z dzieciatek to ja sie dolaczam, jednakowuz oni tez maja podszepty ktorym moga ulec. Ale ogolnie to zgoda.
Ja zasię zostałem nieco fanem Baala, gdyż zostałem także fanem składania ofiar, a uczynił to doktór Jordan Peterson.
Otóż, pan doktór zrobił we mie przewrota kopernikańskiego, gdyż przewrotnie zapytał: Składali-li nasi przodcy ofiary dlatego że byli tacy głupi, czy dlatego że byli tacy mądrzy?
Jako dziecię szkoły marxistosko-leninoskiej zawsze uważałem rze dlatego składali ofiary, że byli głupi. Paczajcie wokół - tyluż mądrych ludzi, a nikt żadnych ofiar nie składa, no chyba że jacyś taysze arabscy czyli ci, co ich za mniej rozumnych mamy niż ludzi w kolorze defaultowym. Tak więc: Kto baranu podrzyna gardło = sam baran.
A tu taki szpas! Ovaj, doktór Jordan wykłada, że ofiara jako taka była przykładem jak należy żyć, żeby żyć godnie. Pokazaniem na przykładzie, jak zawierać umowy z przyszłością. Poświęcić dziś coś wartościowego i to bardzo, żeby potem dostać to od świata z powrotem i z naddatkiem.
Co do ofiar z dzieciątek, to przypominam Abrahama. Doktór Jordan wykłada to tak: Która ofiara jest najlepsza? Ano najdroższa. Złożenie gówna w ofierze niewiele daje, czego dowodem losy Kaina. A co jest najdroższą ofiarą? Ano, oddać samego siebie albo swoje dziecko, tak naprawdę trudno powiedzieć co jest człekowi droższe.
I co zrobił Jahwe Pan? Ano, w Ofierze Chrystusa złożył jednocześnie siebie i swego Syna. Tak samo Maryja - dobrowolnie i świadomie złożyła w tej samej ofierze siebie i swego Syna.
Tak więc z tym Baalem to oczywiście nie przesadzałbym z entuzjazmowaniem się, ale i w oburzanku bym zachował jakąś tam racjonalną proporcję. Gdyż ofiary są racjonalne, dobre i mądre. Pójście na uniwersytet to przecie ofiara z siebie samego, z iluś lat życia, żeby zostać kimś większym i mądrzejszym.
A w kwestii Baala to przypominam, że Izaakowi fizyczna krzywda się nie stała, choć strachu pewnie się najadł. I to też ma znaczenie a nawet zasadnicze.
Tak to ma znaczenie. Mnie jednak zawsze trudno jest wczuć się i zrozumieć Abrahama. Interpretacja głębsza jest taka, że jego wiara była tak głęboka że wierzył iż Pan ma dobry zamysł nawet w tym żeby on Izaaka złożył w ofierze.Nie wiemy czy wierzył, ze go uratuje w ostatniej chwili czy ze rzeczywiście jego śmierć jest do czegoś potrzebna. Ta wiara wyróżnia Abrahama. To był wielki gość i dlatego jest naszym ziemskim ojcem. Jego ofiara nie wydaje się jednak wyrachowana gierką z losem jak tych co składali ofiary Baalowi. On w nic z Panem nie grał. Robił co karze i ufał bezgranicznie.Jak czegoś od Pana chciał to go prosił bezpośrednio, a nawet się z nim spierał. To zresztą zastanawiające, że w tej sprawie nie powiedział nic tylko posłusznie zabrał się do realizacji polecenia.
To nie jest głębsza interpretacja tylko płytsza, głębsza brzmi: posłuszeństwo. Abraham nie miał takich rozkminek ponieważ wiedział że jego Bóg jest dobry, tyle.
Istotniejszy jest mesydż od Boga: Zapamiętajcie, mnie się ludzkich ofiar nie składa, ofiara Chrystusa już wszystko załatwiła. (bo Boga przyszłość-przeszłość nie ogranicza)
Biblię trzeba czytać jak kryminał a nie jak książkę kucharską - na końcu jest wyjaśnienie wszystkich wcześniejszych dziwnych zdarzeń.
Oczywiście, w ogólnym rozliczeniu o to chodzi. Następnie są kolejne kroki objaśniające czym jest miłość, że jest ofiarą wielopoziomową oraz że jest czasem poświęconym drugiemu człowiekowi, oraz że człowiek jest takim stworzeniem że jedynym porządnym sposobem odniesienia do niego jest miłość.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Najpierw dwa słowa od mądrego mnicha:
Umysł widzi wszystko, także rzeczy niebiańskie. Nie zaślepia go nic, jedynie grzech. Dla czystego umysłu nic nie jest niepojęte, tak jak dla rozumu nic nie jest niewypowiedziane.
// Pseudo-Antoni Wielki // wybór z I tomu Filokalii
A teraz pytanie: czym się różni rozum od umysłu?
Bo tu wyraźnie chodzi o coś ważnego, dwie odrębne władze duszy, i to z tych wyższych..
Papa Leoś naucza atoli: "Co w nas góruje i nas wyszczególnia, co człowieka czyni człowiekiem i jestestwem rodzajowo zupełnie różnym od zwierzęcia, to umysł, czyli rozum." Mens seu ratio. Z czego wyraźnie wynika, iże takie słowa mają znaczenie, jakie im nada autor. Zgodnie z tym, co powiedział mi śp. prof. Zgorzelski: Każdy utwór literacki ma tylko jedną właściwą interpretację - taką, jakiej chciał autor. Natomiast Biblia jest jedynym utworem, który interpretuje człowieka.
Stąd, jeśli znalazłby się tutaj jakiś znawca od Dużego Antona, to może by coś orzekł. A tak to co najwyżej możemy sobie pourządzać sranje wbanje.
polmisiek napisal(a): A tu mowi w obcym jezyku (chociaz brzmi jak angielski) "Przepraszam za to co wlasnie powiedzialem. Lubie swoja posade, nie zwalniajcie mnie.": "I am not saying consciousness is a magic soul. It is something physical."
OK. Trochę się zamyśliłem, bo stary Zgorzelski to był towarzysz broni (a ściśle rzecz biorąc informacji i propagandy) mojego śp. Dziadka Staszka. https://pl.wikipedia.org/wiki/Świt_Polski Później dozgonny przyjaciel, choć się ścierali w różnych ocenach rzeczywistości: Dziadek uważał że Prymas Wyszyński jest większym mężem stanu od Jerzego Turowicza ;-)
Przepraszam za offtop ale przypomniały mi się czasy dzieciństwa i wizyty Pana Czesia w mieszkaniu na Foksal.
Przemko napisal(a): To nie jest głębsza interpretacja tylko płytsza, głębsza brzmi: posłuszeństwo. Abraham nie miał takich rozkminek ponieważ wiedział że jego Bóg jest dobry, tyle.
Raczej Sprawiedliwy. I Święty (czyli od-cięty od tego świata, poza nim i nad nim) Nie wiem, czy pojęcie dobra w Starym testamencie odnosiło się do JHW... Ale fakt - nie miał "takich dzisiejszych rozkminek".
Za św. Faustyną:
Pierwszym przymiotem, jaki Pan dał poznać - to Jego świętość. Świętość ta jest tak wielka, że drżą przed Nim wszystkie potęgi i moce. Duchy czyste zasłaniają swoje oblicze i pogrążają się w nieustannej adoracji, a jeden ich tylko wyraz największej czci, to jest - Święty...(...) Drugie poznanie udzielił mi Pan - to jest Jego sprawiedliwość. Sprawiedliwość Jego jest tak. wielka i przenikliwa, że sięga w głąb istotnej rzeczy i wszystko wobec Niego staje się w obnażonej prawdzie i nic się ostać nie mogło.
Trzecim przymiotem jest Miłość i Miłosierdzie. I zrozumiałam, że największym przymiotem jest Miłość i Miłosierdzie. Ono łączy stworzenia ze Stwórcą. Największą miłość i przepaść Miłosierdzia poznaję we Wcieleniu Słowa, w Jego odkupieniu i tu poznałam, że ten przymiot jest największy w Bogu.
//przy okazji dodam - to jeden z głównych zarzytów Inkwizycji wobec Faustyny był - co jest największym (pierwszym) przymiotem Boga.//
los napisal(a): Istotniejszy jest mesydż od Boga: Zapamiętajcie, mnie się ludzkich ofiar nie składa, ofiara Chrystusa już wszystko załatwiła. (bo Boga przyszłość-przeszłość nie ogranicza)
Biblię trzeba czytać jak kryminał a nie jak książkę kucharską - na końcu jest wyjaśnienie wszystkich wcześniejszych dziwnych zdarzeń.
! Zadziwia mnie zapędzanie przez księży owieczek do (samodzielnego) czytania Biblii, kiedy to trzeba umieć! Nowy i Stary razem! Inaczej jest bez sensu albo... sekta!
Na przykład ST-owa historia o proroku połkniętym przez rybę i wyplutym dnia trzeciego - sama w sobie jest jest bają grimmową. A NT-owe słowa Pana Jezusa o znaku Jonasza, bez znajomości tej ST historii - jakimś bablaniem.
Dlatego odkąd to pojąłem, przestałem "studiować" Biblię. Kościół już to zrobił i wciąż robi Rozumem-i-Umysłem wielu Doktorów Kościoła i mniejszych świętych mędrków.
Zadziwia mnie zapędzanie przez księży owieczek do (samodzielnego) czytania Biblii, kiedy to trzeba umieć!
Kiedyś tego nie rozumiałem, ale z wiekiem zauważyłem, jak ryzykowne bywa czytanie Pisma św. bez przygotowania. Mam daleką Ciotkę, która jako sierota wojenna wychowywała się w ateistycznej sowieckiej rodzinie (cała historia jej losów i odnalezienia swoją drogą warta powieści albo scenariusza filmowego) i zajrzała do Biblii pierwszy raz w życiu 40 lat po wojnie, już po repatriacji. Poczytała i zamknęła z przerażeniem stwierdzając że jeśli Bóg naprawdę istnieje, to jest mściwy i okrutny.
Natomiast na to najlepszym argumentem jest pytanie dra Petersona: "Czy myślicie, że gdyby to była zmyślona propagandówka, zaprojektowane jako opium dla ludu, to by redaktor tego nie powycinał?"
Brzost napisal(a): Gdyby dzisiaj była montowana, to pewnie tak, ale dla ciemnych starożytnych koczowników - niekoniecznie. Im okrutniejszy wódz, tym lepiej.
Dzisiaj w czasie prysznica skojarzyłem dwie rzeczy - ten badacz świadomości z MIT tak se stwierdził:
Christof Koch napisal(a): It’s the same thing with consciousness. In 100 years, you might be able to simulate consciousness on a computer. But it won’t experience anything. Nada. It will be black inside. It will have no experience whatsoever, even though it may have our intelligence and our ability to speak. I am not saying consciousness is a magic soul. It is something physical.
Kamieniem węgielnym teorii informatyki jest coś, co się nazywa hipotezą Churcha (albo Churcha-Turinga, mnie uczyli że po prostu Churcha). Mówi ona, że nie można skonstruować komputera, który będzie w stanie rozwiązać problemy, których nie jest w stanie rozwiązać maszyna Turinga.
A ten Christof Koch nie wie, że wziął wielki zamach motyką na całą najdynamiczniej rozwijającą się dziedzinę nauki.
Komentarz
https://polona.pl/item/inflanty-w-dawnych-swych-y-wielorakich-az-do-wieku-naszego-dziejach-y-rewolucyach-z,MTEyNDMyNDM/350/#item
Otóż, pan doktór zrobił we mie przewrota kopernikańskiego, gdyż przewrotnie zapytał: Składali-li nasi przodcy ofiary dlatego że byli tacy głupi, czy dlatego że byli tacy mądrzy?
Jako dziecię szkoły marxistosko-leninoskiej zawsze uważałem rze dlatego składali ofiary, że byli głupi. Paczajcie wokół - tyluż mądrych ludzi, a nikt żadnych ofiar nie składa, no chyba że jacyś taysze arabscy czyli ci, co ich za mniej rozumnych mamy niż ludzi w kolorze defaultowym. Tak więc: Kto baranu podrzyna gardło = sam baran.
A tu taki szpas! Ovaj, doktór Jordan wykłada, że ofiara jako taka była przykładem jak należy żyć, żeby żyć godnie. Pokazaniem na przykładzie, jak zawierać umowy z przyszłością. Poświęcić dziś coś wartościowego i to bardzo, żeby potem dostać to od świata z powrotem i z naddatkiem.
Co do ofiar z dzieciątek, to przypominam Abrahama. Doktór Jordan wykłada to tak: Która ofiara jest najlepsza? Ano najdroższa. Złożenie gówna w ofierze niewiele daje, czego dowodem losy Kaina. A co jest najdroższą ofiarą? Ano, oddać samego siebie albo swoje dziecko, tak naprawdę trudno powiedzieć co jest człekowi droższe.
I co zrobił Jahwe Pan? Ano, w Ofierze Chrystusa złożył jednocześnie siebie i swego Syna. Tak samo Maryja - dobrowolnie i świadomie złożyła w tej samej ofierze siebie i swego Syna.
Tak więc z tym Baalem to oczywiście nie przesadzałbym z entuzjazmowaniem się, ale i w oburzanku bym zachował jakąś tam racjonalną proporcję. Gdyż ofiary są racjonalne, dobre i mądre. Pójście na uniwersytet to przecie ofiara z siebie samego, z iluś lat życia, żeby zostać kimś większym i mądrzejszym.
A w kwestii Baala to przypominam, że Izaakowi fizyczna krzywda się nie stała, choć strachu pewnie się najadł. I to też ma znaczenie a nawet zasadnicze.
Biblię trzeba czytać jak kryminał a nie jak książkę kucharską - na końcu jest wyjaśnienie wszystkich wcześniejszych dziwnych zdarzeń.
Ze to nie będzie rozmowa
A tylko takie sobie pierdolenie
I nawet nie trzeba się rozbierać do zdjęcia jak w Playboyu.
Stąd, jeśli znalazłby się tutaj jakiś znawca od Dużego Antona, to może by coś orzekł. A tak to co najwyżej możemy sobie pourządzać sranje wbanje.
Później dozgonny przyjaciel, choć się ścierali w różnych ocenach rzeczywistości: Dziadek uważał że Prymas Wyszyński jest większym mężem stanu od Jerzego Turowicza ;-)
Przepraszam za offtop ale przypomniały mi się czasy dzieciństwa i wizyty Pana Czesia w mieszkaniu na Foksal.
Nie wiem, czy pojęcie dobra w Starym testamencie odnosiło się do JHW...
Ale fakt - nie miał "takich dzisiejszych rozkminek".
Za św. Faustyną: //przy okazji dodam - to jeden z głównych zarzytów Inkwizycji wobec Faustyny był - co jest największym (pierwszym) przymiotem Boga.//
Zadziwia mnie zapędzanie przez księży owieczek do (samodzielnego) czytania Biblii, kiedy to trzeba umieć! Nowy i Stary razem! Inaczej jest bez sensu albo... sekta!
Na przykład ST-owa historia o proroku połkniętym przez rybę i wyplutym dnia trzeciego - sama w sobie jest jest bają grimmową. A NT-owe słowa Pana Jezusa o znaku Jonasza, bez znajomości tej ST historii - jakimś bablaniem.
Dlatego odkąd to pojąłem, przestałem "studiować" Biblię. Kościół już to zrobił i wciąż robi Rozumem-i-Umysłem wielu Doktorów Kościoła i mniejszych świętych mędrków.
===
kupuję kod: czytać jak kryminał!
Natomiast na to najlepszym argumentem jest pytanie dra Petersona: "Czy myślicie, że gdyby to była zmyślona propagandówka, zaprojektowane jako opium dla ludu, to by redaktor tego nie powycinał?"
Kamieniem węgielnym teorii informatyki jest coś, co się nazywa hipotezą Churcha (albo Churcha-Turinga, mnie uczyli że po prostu Churcha). Mówi ona, że nie można skonstruować komputera, który będzie w stanie rozwiązać problemy, których nie jest w stanie rozwiązać maszyna Turinga.
A ten Christof Koch nie wie, że wziął wielki zamach motyką na całą najdynamiczniej rozwijającą się dziedzinę nauki.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipoteza_Churcha-Turinga