Prawdę mówiąc, 12 grudnia miałem taką refleksję, że to nawet dobrze, że Jaruzel zdech, bo dzięki temu mam wolny wieczór i nie muszę drzeć japy pod kradzioną jego willą.
1970 – Grudzień 1970: doszło do masakry pracowników Stoczni im. Komuny Paryskiej na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, w wyniku której, według prokuratury, zginęło 10 osób oraz do walk ulicznych w Szczecinie, w których zginęło 16 osób, a przeszło 100 zostało rannych (tzw. „Czarny Czwartek”). 1981 – Stan wojenny: ZOMO rozbiło manifestacje w Krakowie i Gdańsku, gdzie zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Byliśmy na Mszy Świętej w intencji ofiar stanu wojennego. Potem przemarsz przez miasto z pochodniami i flagą. Na rondzie w centrum spiewaliśmy hymn Polski i minuta ciszy uczciliśmy ofiary tamtych dni. Było nas ok 40 osób. Mało.
ps. a propos wspominkow z perspektywy dzeicka: nie pamietam drugich takich rorat. ulice naszego Jaworzna obstawione przez policje, a my miedzy tymi kordonami smigalismy na roraty: nie potrzebowalismy sanek ani lyzew, lodem wszystko skute- I tak, w kosciele, do ktorego mielismy 10 min. bylismy w kilka min. i wcale nie balismy sie milicjantow, ktorzy kleli i palili i ieli nas w...no.
Ja pamiętam Pasterkę, wprawdzie nie jako dziecko, tylko maturzysta (pełnoletniość osiągnąłem w 3. tygodniu stanu wojennego). Była wtedy dyspensa od godziny milicyjnej i wszystko w biało-mlecznej aurze, bo akurat przyszła odwilż. Ale odwilży w sensie przenośnym nie czuliśmy, bo z niepokojem czekaliśmy na wieści o losie naszego kolegi z równoległej klasy, Piotrka Skwiecińskiego, aresztowanego kilka dni wcześniej za rozlepianie ulotek.
Moja córka urodziła się 9 listopada, na święta zaplanowaliśmy chrzciny. Chrzestna nie dostała zezwolenia na podróż, a chrzestny, bardziej operatywny i mający teściową, która pracowała w sklepie chemicznym, załatwił zgodę za dużą pakę proszku do prania. Od nas dzieliło go 300 km, więc drogę przebył troszkę na piechotę, a więcej okazjami. Oczywiście, wszyscy sprawdzali zgodę.
14.12.81 wybuchł strajk w naszej FŁT Kraśnik. Ojciec był wtedy poza normalnym etatem ajentem baru szybkiej obsługi. Przygotował dwa worki - jedzenie, papierosy, itp. No to wzięliśmy sanki i pod bramę. Główna brama zawalona jakimiś ławkami , szafami. W drugiej-dźwig. Pamiętam, że robotnicy byli świadomi powagi sytuacji, bo np. chcieli wziąć tylko papierosy a jedzenia nie bardzo. Dopiero znajomy ojca potwierdził, że my nie prowokatorzy. Potem zresztą ojciec wysłał mnie jeszcze z kilkoma kartonami papierosów. Ale strajk trwał krótko - wojsko przyjechało skotami i spacyfikowało.
Komentarz
1981 – Stan wojenny: ZOMO rozbiło manifestacje w Krakowie i Gdańsku, gdzie zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
ps. a propos wspominkow z perspektywy dzeicka: nie pamietam drugich takich rorat. ulice naszego Jaworzna obstawione przez policje, a my miedzy tymi kordonami smigalismy na roraty: nie potrzebowalismy sanek ani lyzew, lodem wszystko skute- I tak, w kosciele, do ktorego mielismy 10 min. bylismy w kilka min. i wcale nie balismy sie milicjantow, ktorzy kleli i palili i ieli nas w...no.