Warszawa - bezpieczny teatr- help!
Przyłapałem się ostatnio na tym, że boję się iść do teatru. W dawnych czasach lubiliśmy z Małżonką pójść i po prostu poobcować z dobrą kulturą. Niestety, postępujące zidiocenie naszych komediantów, którzy zamiast doskonalić swój talent, bawią się w "polityków", powoduje że lista "bezpiecznych teatrów" gwałtownie się kurczy. Wiem, że w Krakowie można zamiast na spektakl, natrafić na recytację pasjonującego utworu pt. Konstytucja. Czy w Warszawie jest lepiej? W przeszłości najchętniej odwiedzaliśmy Teatr Współczesny, Polski i Powszechny. Obecnie, po "Klątwie" ten ostatni jest skreślony z przyczyn oczywistych. We Współczesnym czołowym gwiazdorem jest Kowalewski. Miałem ochotę odwiedzić Teatr Polski i w dogodnym terminie wypatrzyłem "Wujaszka Wanię". Czytam i widzę w omówieniu, że interpretacja klasyczna, bez udziwnień, już się cieszę, ale zerkam na obsadę i... widzę tam Macieja Stuhra. No, nie. Nie wierzę, że on nie wykorzystuje okazji, aby dać upust swoim obsesjom. Patrzę na Scenę Kameralną. Mrożek, no OK, niech będzie, ale w obsadzie... Jacek Fedorowicz. Tak, kiedyś był śmieszny, ale to było kiedyś.
Czy jest jeszcze teatr w Warszawie, w którym można się wesoło pośmiać albo inteligentnie zadumać? Czy ktoś zorientowany mógłby polecić teatr/sztukę przy których której prawdopodobieństwo, że wesprę swoimi pieniędzmi jakieś pseudopolityczne wypociny jest relatywnie niskie? Nie musi być z najwyższej półki, może być z tej średniej. Wiem, jak się nie podoba, można zawsze wyjść, skrzywić się, wycedzić szyderstwo, tym bardziej że niewiele to kosztuje. Zdarzyło się to kiedyś moim Rodzicom, gdy niechcący 20 lat temu idąc na chybił-trafił, właśnie chybili, czyli zawędrowali (notabene też w Powszechnym) na jakieś sztuczydło szydzące z Pisma Świętego. Ale w tym moim celem jest zapewnienie Drugiej Połówce, dociążonej przez rozliczne obowiązki zawodowo-rodzinne, rzadkiej odrobiny wytchnienia, wolałbym nie kupować kota w worku. Za wszelkie życzliwe wskazówki z góry dziękuję.
Czy jest jeszcze teatr w Warszawie, w którym można się wesoło pośmiać albo inteligentnie zadumać? Czy ktoś zorientowany mógłby polecić teatr/sztukę przy których której prawdopodobieństwo, że wesprę swoimi pieniędzmi jakieś pseudopolityczne wypociny jest relatywnie niskie? Nie musi być z najwyższej półki, może być z tej średniej. Wiem, jak się nie podoba, można zawsze wyjść, skrzywić się, wycedzić szyderstwo, tym bardziej że niewiele to kosztuje. Zdarzyło się to kiedyś moim Rodzicom, gdy niechcący 20 lat temu idąc na chybił-trafił, właśnie chybili, czyli zawędrowali (notabene też w Powszechnym) na jakieś sztuczydło szydzące z Pisma Świętego. Ale w tym moim celem jest zapewnienie Drugiej Połówce, dociążonej przez rozliczne obowiązki zawodowo-rodzinne, rzadkiej odrobiny wytchnienia, wolałbym nie kupować kota w worku. Za wszelkie życzliwe wskazówki z góry dziękuję.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Ja razu pewnego, romantyczny wypad do Krakowa z małżonką- ach, pójćmy do Słowackiego Tejatra (wiadomo, Słowacja niedaleko). Patrzę- miejsc dostępnych jeno dwa. W sam raz. Patrzę- reżyseria: Lipińska Olga.
Sraków, nie Kraków!
(to taki śmiech zza kurtyny)
- Andrzej, bym se z żoną do theatrum poszedł, co polecasz?
On zaczął po kolei wszystkie teatry omawiać, wszystkie sztuki. To śmakie, to owakie, to zupełnie do dupy. W końcu mówi:
- Wiesz co Ignac? Do kina lepiej idźcie!
Jest to przykre, niestety...
Czy w ramach dotacji nie można od teatrów oczekiwać przedstawień klasyki w klasycznej interpretacji?
Heimat a obczyzna, kasa i sztuka, dobre bo się okazuje, że nie tylko Haendlowskie czy Bachowskie dyllema
Mock - sztuka na podstawie powieści Marka Krajewskiego
https://www.teleman.pl/tv/Teatr-Telewizji-Mock-1713290
MOck to brutalny i słaby jednocześnie element aparatu uścisku i prawia w Breslau, jeszcze nie prapiastowskim
Dzięki za burzę mózgów! Na forum można liczyć :-)
Jeśli najdą mnie myśli o zaryzykowaniu i sprawdzeniu, czy może powstało coś interesującego współcześnie, włączam jutubowy odcinek "Sztuka współczesna" T. Samołyka. Po obejrzeniu podobne myśli przechodzą.