Był kiedys któryś nr Frondy "chiński" gdzie detalicznie kminiono ten problem i twierdzono, ze to było do zrobienia juz w czasach Franciszka Xawerego ale wymagało pewnej elastyczności Watykanu
Śmiejcie się ale od dawna mam takie widzimisie, ze Chinom do prawdziwej potęgi i wielkości brakuje tylko nawrócenia na katolicyzm
Trzymaj się od tych Chin i od takiego Watykana jak najdalej!
I zniszczą świat przy okazji, ewngelizacja jest dla nich i dla reszty swiata jedyną drogą.
Ewangelizacja Chin byłaby ostatecznym tryumfem Kościoła. ALe musiałaby doprowadzić do przeflancowania i resetu tamtego społeczeństwa. Oni są najdalej jak się da od chrześcijaństwa (jak pisał Jorge)- to już kosmici Hindusi są bliżej (mają większy indywidualizm, mniejszy kolektywizm, pojęcie i poczucie wolności jednostki i umiłowanie tego). Co ich wyróżnia? Mało się uśmiechają, są poważni. Nawet tak ich opisywałem znajomym: "To są poważni ludzie. Jak się za coś biorą- robią to na serio." U nich katolicyzm, gdy zatryumfuje, to nie będzie takie piti-piti durnych, rozwiązłych latino-leni z Ameryki Południowej. U nich wejdzie na ostro, raczej w klimacie św. Maksymiliana. Pójdą jak czołg, buldożer.
Czytaliście tą historię o biednych chińskich rodzicach, którzy nie mieli pieniędzy na sztuczne płuca dla dziecka i przez 30 lat na zmianę siedzieli przy łóżku i pompowali ręczną pompką każdy oddech?
Mania napisal(a): Ciekawe9, że ten bp. Sanchez nie zauważył egzorcyzmu odprawianego nad Polską, ani Różańca do Granic, który był przykładem dla Irlandii i USA.
Argentyńczyk, południowoamerykanie inaczej patrzą na świat, dla nich Europa nie jest pępkiem świata.
Porównaj sobie Franciszka do Jana Pawła II. To jest po prostu przepaść.
z Franciszkiem radzić sobie trzeba tak jak filozofowie z wrednymi małżonkami. Wtedy można czerpać z tego przyjemność.
Jak przyjemna jest teoria nawrócenia Chin.
A Chińczycy w Kościele? Przychodziła grupka na polską msze w Antwerpii wyciągała książeczki, chyba mszaliki, i zatapiała się w modlitwie świecąc przykładem na tle mruczącego rozgardiaszu polskiej trzódki
A w samym środku nowojorskiego Chinatown jest stary (jak na USA) kościół katolicki, obecnie służy chińskim katolikom (są msze po mandaryńsku, kantońsku i angielsku): łajkipedia
Komentarz
Śmiejcie się ale od dawna mam takie widzimisie, ze Chinom do prawdziwej potęgi i wielkości brakuje tylko nawrócenia na katolicyzm
Co ich wyróżnia? Mało się uśmiechają, są poważni. Nawet tak ich opisywałem znajomym: "To są poważni ludzie. Jak się za coś biorą- robią to na serio." U nich katolicyzm, gdy zatryumfuje, to nie będzie takie piti-piti durnych, rozwiązłych latino-leni z Ameryki Południowej. U nich wejdzie na ostro, raczej w klimacie św. Maksymiliana. Pójdą jak czołg, buldożer.
Czytaliście tą historię o biednych chińskich rodzicach, którzy nie mieli pieniędzy na sztuczne płuca dla dziecka i przez 30 lat na zmianę siedzieli przy łóżku i pompowali ręczną pompką każdy oddech?
Wtedy można czerpać z tego przyjemność.
Jak przyjemna jest teoria nawrócenia Chin.
A Chińczycy w Kościele? Przychodziła grupka na polską msze w Antwerpii wyciągała książeczki, chyba mszaliki, i zatapiała się w modlitwie świecąc przykładem na tle mruczącego rozgardiaszu polskiej trzódki
ostateczny tryumf Kościoła to chyba jednak (oficjalne) nawrócenie "perfidis" Żydów, bo po nim to już Paruzja...
=
w temacie, njus znam od tygodnia, ale nie mogę uwierzyć że wciąż trwa..., miałem nadzieję na sprostowanie W Watykanu.