Czym ma być ten nowy naród
Postanowiłem sobie nie pisać więcej na tym forum. Ale niedawno zobaczyłem tu coś, co po zastanowieniu skloniło mnie do zrobienia wyjątku.
Postanowiłem tak kiedy zrozumiałem, że jestem tutaj kimś obcym. A zasadność wyjątku, mam nadzieję, sama się wyjaśni.
Prawdą jest, że naród polski przez długi czas był tożsamy ze szlachtą. Ale dzieje podważyły wystarczalność tej idei, toteż z czasem i stopniowo w obręb narodu włączało się chłopstwo. Jeżeli jest tu potrzebna jakaś data symboliczna, to może nią być 1939. Rok klęski, ale nie we wszystkich wymiarach, podobnie jak nasze powstania, a nieco inaczej 1920 z przyległościami. Bo w tych aktach tworzył się naród na szerszej bazie, w braterstwie krwi. Nie uważam, że ten proces jest już zakończony.
Ty Losie to braterstwo krwi czemuś odrzucasz. Ale tym samym odrzucasz również polskość. Pozostaje więc pustka i gorączkowe szukanie jakiegoś narodu. Nie tak dawno przewinął się tu naród wyszyński, teraz jakiś nowy wyskoczył. No a gdzie w tym wszystkim Polacy? Polaków traktujesz Losie dwojako: na przemian albo mieszasz z błotem, albo wmawiasz że już nas nie ma. No ale jesteśmy, skoro tu wyżej o nas piszesz, tyle że nazywając panami.
Usiłując doszukać się w tej postawie jakiejś racjonalności, patrzę i widzę dwóch ludzi, ostro zarzucających dzisiejszym Polakom niedostatek bohaterstwa. To Los i dawniej pisarz śląski. Czy mogą mieć rację? Ale czy ktoś wie na pewno, że minął już czas, kiedy bohaterstwo takie jak w niegdysiejszych powstaniach, byłoby równoznaczne z narodowym samobójstwem? Żyjemy w epoce broni masowej zagłady. Tylko czy wszyscy już przyswoili sobie znaczenie tego faktu?
Ale załóżmy, że przynajmniej Los nie oczekuje od nas od razu powstania, ale chociaż jakiegoś, niechby i małego, postawienia się wrogom. Wydaje się to piękne, ale czy jest możliwe? To znaczy, czy jakiś stan pośredni między uśpieniem a zrywem, może być stabilny? Bodajże Powstanie Styczniowe zaczęło się od jakiejś akcji antyalkoholowej, która okazała się zrywem, nie mogącym już się zatrzymać. Traktuję to jako ostrzeżenie że, przynajmniej w Polsce, stanów pośrednich nie ma.
Wracając do sprawy tytułowej, to naród, zdefiniowany przez odrzucenie polskości, z konieczności będzie wrogiem Polaków, a jego stręczenie przypomina mi XIX-wieczne akcje zaborców, zwłaszcza Austriaków. Jeżeli więc za Tobą, Losie, pójdzie choćby całe to forum, to ja, Polak, mam nadzieję, że nie będziecie znaczyć nawet tyle co kodziarstwo. To porównanie jest nieprzypadkowe, bo wobec wszystkiego powyższego, jak i odwoływania się przez Ciebie do tradycji Jakuba Szeli, to właśnie z nimi będziesz miał po drodze.
Koniec wyjątku
Postanowiłem tak kiedy zrozumiałem, że jestem tutaj kimś obcym. A zasadność wyjątku, mam nadzieję, sama się wyjaśni.
los napisal(a):Nie jest to pierwsze odniesienie się do pomysłu nowego narodu, dlatego aspekt żydowski traktuję jako przypadkowy. Bo toczy się tutaj jakaś gra o Polskę.JORGE napisal(a):Nie jesteśmy wolnym narodem, jesteśmy narodem pańszczyźnianych. A wiesz o czym marzy pańszczyźniany? Wiem to dobrze, w mojej duszy też on siedzi. O dwu rzeczach:Zasadnicza jest jednak inna kwestia, czy prawdziwie wolny naród by się przejmował co o nim myślą i mówią?los napisal(a):
Ten plaskacz znakomicie zrobił polskiemu fornalowi. Lepiej niż ugryzienie w dupę.
1. Pierwsza to, to by choć raz na jakiś czas najeść się i ubrać jak pan lub Niemiec i do kościoła pojechać bryczką a nie wozem drabiniastym. To pańszczyźniany dostał - trochę dzięki upadkowi komunizmu, trochę dzięki wzbogaceniu, trochę dzięki zmianom cywilizacyjnym. Brykę Polak ma taką samą jak Niemiec, tak samo się ubiera, tak samo jak Niemiec wcina sushi, kebaby i pizze i tak samo jak on jeździ na wakacje na Majorkę.
2. Druga rzecz jest ważniejsza, pańszczyźniany marzy o tym, by wreszcie pan przestał mówić do niego "ośle" i prać po pysku. A po pysku dostał aż zadudniło i to nie od pana a od Żyda. Po czymś takim chwyta fornal piłę - nie po to, by piłować drwa.
Narodził się naród. Żydowskie pachołki mogą się zacząć naprawdę bać, jest czego.
Prawdą jest, że naród polski przez długi czas był tożsamy ze szlachtą. Ale dzieje podważyły wystarczalność tej idei, toteż z czasem i stopniowo w obręb narodu włączało się chłopstwo. Jeżeli jest tu potrzebna jakaś data symboliczna, to może nią być 1939. Rok klęski, ale nie we wszystkich wymiarach, podobnie jak nasze powstania, a nieco inaczej 1920 z przyległościami. Bo w tych aktach tworzył się naród na szerszej bazie, w braterstwie krwi. Nie uważam, że ten proces jest już zakończony.
Ty Losie to braterstwo krwi czemuś odrzucasz. Ale tym samym odrzucasz również polskość. Pozostaje więc pustka i gorączkowe szukanie jakiegoś narodu. Nie tak dawno przewinął się tu naród wyszyński, teraz jakiś nowy wyskoczył. No a gdzie w tym wszystkim Polacy? Polaków traktujesz Losie dwojako: na przemian albo mieszasz z błotem, albo wmawiasz że już nas nie ma. No ale jesteśmy, skoro tu wyżej o nas piszesz, tyle że nazywając panami.
Usiłując doszukać się w tej postawie jakiejś racjonalności, patrzę i widzę dwóch ludzi, ostro zarzucających dzisiejszym Polakom niedostatek bohaterstwa. To Los i dawniej pisarz śląski. Czy mogą mieć rację? Ale czy ktoś wie na pewno, że minął już czas, kiedy bohaterstwo takie jak w niegdysiejszych powstaniach, byłoby równoznaczne z narodowym samobójstwem? Żyjemy w epoce broni masowej zagłady. Tylko czy wszyscy już przyswoili sobie znaczenie tego faktu?
Ale załóżmy, że przynajmniej Los nie oczekuje od nas od razu powstania, ale chociaż jakiegoś, niechby i małego, postawienia się wrogom. Wydaje się to piękne, ale czy jest możliwe? To znaczy, czy jakiś stan pośredni między uśpieniem a zrywem, może być stabilny? Bodajże Powstanie Styczniowe zaczęło się od jakiejś akcji antyalkoholowej, która okazała się zrywem, nie mogącym już się zatrzymać. Traktuję to jako ostrzeżenie że, przynajmniej w Polsce, stanów pośrednich nie ma.
Wracając do sprawy tytułowej, to naród, zdefiniowany przez odrzucenie polskości, z konieczności będzie wrogiem Polaków, a jego stręczenie przypomina mi XIX-wieczne akcje zaborców, zwłaszcza Austriaków. Jeżeli więc za Tobą, Losie, pójdzie choćby całe to forum, to ja, Polak, mam nadzieję, że nie będziecie znaczyć nawet tyle co kodziarstwo. To porównanie jest nieprzypadkowe, bo wobec wszystkiego powyższego, jak i odwoływania się przez Ciebie do tradycji Jakuba Szeli, to właśnie z nimi będziesz miał po drodze.
Koniec wyjątku
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
(na szczęście kolega zapowiedział, że to wyjątek jest)
idea, że chłopi nie byli Polakami, że nie byli narodem, to jakaś idiotyczna, masońsko-komunistyczna bajka
podobnie jak inna durna bajka - że narody powstały w XIX wieku
Dzięki za uściślenie, bo moja pamięć sugerowała, że to było jakoś bliżej Powstania.
Proponuję poczytać Losa. Zauważa on dzisiaj, podobnie jak ja, takich mieszkańców Polski którzy Polakami nie są, ani nie należą do innego narodu. Nazywa ich lemingami.
To prawda że nie koncentruję się na niej, a używam jej tu tylko do argumentowania.
Temat tego wątku zdradza jego tytuł.
Moja rada jest taka sama jak wyżej dla TecumSeha: więcej czytać Losa.
Mam nadzieję że wyjaśniłem nieporozumienia. Polemizować nie zamierzam.
W sumie nie jestem rozczarowany tym co powyżej, bo moją intencją było tylko zostawić coś do przemyślenia. A opaczne rozumienie na dalszą metę nie musi temu przeszkadzać.
Koniec drugiego i ostatniego wyjątku
Co do pewnych historycznych twierdzeń to:
- chłopi w swej masie nie byli Polakami, ich identyfikacja była zmienna w czasie ale generalnie nie. Były badania socjologiczne w Galicji pod koniec XIX i identyfikacja była: Katolicy, tutejsi i ... koniec.
- współczesne znaczenie słowa naród to sprawa XIX wieku, to nie fikcja ale fakty, wcześniej podległość była rozumiana inaczej (np. jestem poddanym takie władcy, to było bardziej spersonifikowane)
- rok 1920 to ukoronowanie tytanicznej pracy organicznej (do której wzywa los)
- odwoływanie się do tradycji I czy II Rzeczpospolitej jest równie zasadne jak odwoływanie się Włochów do tradycji Imperium Rzymskiego, my się (jako Polacy) odtwarzamy i określamy na nowo, bo ciągłość historyczna i kulturowa została przez WWII i okupację komunistyczną zerwana.
- Polska obecnie jest jednym wielkim stanem pośrednim (poza kibicami piłkarskimi )
Proponuję poczytać Losa. Zauważa on dzisiaj, podobnie jak ja, takich mieszkańców Polski którzy Polakami nie są, ani nie należą do innego narodu. Nazywa ich lemingami.
To prawda że nie koncentruję się na niej, a używam jej tu tylko do argumentowania.
Temat tego wątku zdradza jego tytuł.
Moja rada jest taka sama jak wyżej dla TecumSeha: więcej czytać Losa.
Mam nadzieję że wyjaśniłem nieporozumienia. Polemizować nie zamierzam.
W sumie nie jestem rozczarowany tym co powyżej, bo moją intencją było tylko zostawić coś do przemyślenia. A opaczne rozumienie na dalszą metę nie musi temu przeszkadzać.
Koniec drugiego i ostatniego wyjątku
Niech se kolega stopkę zrobi "koniec wyjatku"
Może to banalne, ale czołowym wychowawcą i przykładem dla młodzieży jest piłkarz Lewandowski.