Co sądzicie o publicznym "dawaniu świadectwa"?
Poruszam temat pewnie oklepany, ale ja dopiero od kilku lat zetknąłem się ze zjawiskiem publicznego "dawania świadectwa" w ruchach religijnych.
Nie chodzi tu oczywiście o powściągliwe wypowiedzi w małych zamkniętych grupach typu Domowy Kościół, Franciszkański Trzeci Zakon, wspólnoty konsekrowane czy też po prostu w kręgu przyjaciół.
Chodzi mi o pewną praktykę, która sprowadza świadectwo do nieomal publicznej spowiedzi dla jak największego audytorium złożonego często również z przypadkowych osób. Wczoraj byłem świadkiem, jak daleki znajomy po rozwodzie (żona odeszła do gacha zostawiwszy go z córką - o czym wiedziałem) dawał świadectwo, że choć postanowił pozostać samotnym do końca swoich dni, to jednak uległ i żyje w związku niesakramentalnym (o czym nie wiedziałem), a dopiero spowiedź uświadomiła mu konieczność zmiany swojego postępowania.
Dodam, że na sali było kilkadziesiąt osób. Takie postępowanie budzi moje wątpliwości, no bo po co wymyślono konfesjonały i czy nawróceni święci dawali podobne publiczne świadectwa?
Wiem, że na naszym forum są też osoby z długoletnią praktyka formacyjną, stąd to ważne dla mnie (mam nadzieję ze nie tyko) pytanie.
Nie chodzi tu oczywiście o powściągliwe wypowiedzi w małych zamkniętych grupach typu Domowy Kościół, Franciszkański Trzeci Zakon, wspólnoty konsekrowane czy też po prostu w kręgu przyjaciół.
Chodzi mi o pewną praktykę, która sprowadza świadectwo do nieomal publicznej spowiedzi dla jak największego audytorium złożonego często również z przypadkowych osób. Wczoraj byłem świadkiem, jak daleki znajomy po rozwodzie (żona odeszła do gacha zostawiwszy go z córką - o czym wiedziałem) dawał świadectwo, że choć postanowił pozostać samotnym do końca swoich dni, to jednak uległ i żyje w związku niesakramentalnym (o czym nie wiedziałem), a dopiero spowiedź uświadomiła mu konieczność zmiany swojego postępowania.
Dodam, że na sali było kilkadziesiąt osób. Takie postępowanie budzi moje wątpliwości, no bo po co wymyślono konfesjonały i czy nawróceni święci dawali podobne publiczne świadectwa?
Wiem, że na naszym forum są też osoby z długoletnią praktyka formacyjną, stąd to ważne dla mnie (mam nadzieję ze nie tyko) pytanie.
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
_________________
Św. Augustyn wyznawał (nomen omen) ... ale generalnie wiadomo nie ma co porównywać jednak i z całym szacunkiem dla zapewne dobrych chęci tych osób, to robi fatalne wrażenie. Na szczęście mnie się nie zdarzyło w czymś takim uczestniczyć.
Ale "Wyznania" św. Augustyna warto, tak przy okazji
"Moda" na świadectwa przyszła z protestanckich ruchów zielonoświątkowych (1900/1901, w Kościele pierwsze ruchy po II Soborze Watykańskim).
Osobiście jestem na nie.
Przez pięć lat jeździłem na zamkniete rekolekcje wspólnoty "zielonoświątkowej' (Szczecin, opieka dominikanów, błogosławieństwo wszystkich szczecińskich biskupów), byłem blisko-obok (akwizycjowałem ich płyty i książki).
Dużo czytałem aż trafiłem (kupiłem) pozycję liderów, którzy protestancką zielonoświątkowość "skatolicczyli", wprowadzili na łono Kościoła (katolickiego). Ta historia przekonała mnie, że to nie dla mnie, ponieważ z "letniego" wierzącego "po swojemu" stałem się pewnym katolikiem dzięki innej książce, tym razem konwertyty anglikanina, Newmana. Bardziej mnie przekonał Jan Henryk Newman, a jego - Tradycja i "stara" msza.
Porzuciłem bez żalu "machanie" i "klaskanie" w kościołach. I Świadectwa.
Tylko te świadectwa wobec całej kilkudziesięcioosobowej grupy budzą mój pewien niepokój...
OK. Nie pomiętam w czambuł.
Jeśli jest Najświętszego Sakramentu adoracja - jest bardzo dobrze. Oczywiście i msze.
* inicjator Wielkiej Pokuty, Egzorcyzmów nad Polska i Różańca do granic.
Ale kiedyś bardzo zezłościło mnie kiedy nowy proboszcz Konrad Mazowiecki chyba w 2012 zaprosił Neonów do inwazji na Kraśnik (bo wcześniej w ogóle tego tu nie było) i pozwolił na "świadectwo" zamiast kazania. Stało na prezbiterium małżeństwo w jesionkach, z rękami w kieszeniach i ta żona dosłownie 10 minut napieprzała w tego męża, jaki beznadziejny i dawno by z nim nie była gdyby nie Neokatechumenat. A ten stał i nic- widocznie był przyzwyczajony. Rozumiałem, że kraśniczanie zniesmaczeni oleją ten Ruch ale gdzie tam! Były akcesy i Neoni działają. Wrednych bab wyżywających się na mężach widocznie i u nas nie brakuje.
Ostatnio to najbardziej podobało mi się świadectwo internetowego trola Jana Cyrano: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10154518285671009&set=a.10150872134761009.401562.591696008&type=3&theater
A jakbym przypadkiem została zmuszona do wysłuchiwania czyjegoś hm, świadectwa, to czym prędzej bym się ulotniła z tego miejsca. Prawdopodobnie wściekła
Okropne uczucie. Dawanie świadectwa, to według mnie forma masochizmu.
Czym innym jest opowiadanie o otrzymanych łaskach, np. o uzdrowieniu, cudownej opiece anioła stróża itp. To zawsze daje innym jakąś nadzieję.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Opowiada on nie tylko o swoich prywatnych rzeczach, ale również o cechach kultury techno i ogólnie środowisku, w jakie trafił. Ponadto jest to opowieść o nawróceniu i zwycięstwie. Motywująca i pouczająca.
To wszystko odróżnia świadectwo Dokowicza od świadectw, które można usłyszeć np. na echu słowa w Neokatechumenacie, które faktycznie bywają dość ekshibicjonistyczne.
Generalnie jestem za świadectwami, bo można z nich wiele wyciągnąć. Natomiast myślę, że powinny być one przemyślane, wystąpienia przygotowane oraz powinny mieć odpowiednią konstrukcję - zarys problemu, trochę osobistych odczuć plus zakończenie (tzn., jak Bóg działa w naszym życiu).
=
Poza tym - świadectwo ZAMIAST kazania jest bezprawne, wg nowego KPK homilia jest częścią mszy nie do opuszczenia (w dni świąteczne), a w dni powszednie poza samą mszą, przed lub po.
Pewnie sporo zależy od typu wspólnoty, przecież mają one swoje "profile". Na przykład te z Domowego Kościoła są zazwyczaj delikatniejsze i nie wchodzą w fizjologię grzechu tak bardzo jak "neońskie".
A to, co opisał Dyzio, w ogóle nie powinno się zdarzyć w kościele.