Czytanie Brzozowskiego
Po raz pierwszy podchodzę do Stanisława Brzozowskiego. Zachyliłem cioci "Legendę Młodej Polski" i czytam.
Fajne ma chłop zdania, np. takie:
Nie mam jeszcze uwag ogólnych, ale dziwię się jemu entuzjazmowi do stanu włościańskiego i klasy robotniczej, że to z nich wyjdzie odrodzenie Polski. Jakoś tam rozumiem gościa zniechęcenie do klas posiadających, a zwłaszcza inteligencji pracującej, bo to generalnie syf, na to też są niezłe cytaty:
Przejrzałem jeszcze index osób - i wiecie co? W książce z roku 1909 nie figuruje w nim wogle (!) Bandyta spod Bezdan ani nawet Pan Roman.
Fajne ma chłop zdania, np. takie:
Kto nie stwarza rzeczy trwałych, ten jest przetwarzanyTo se warto wyryć zardzewiałym rylcem w stali nierdzewnej (przez to trwałej).
Nie mam jeszcze uwag ogólnych, ale dziwię się jemu entuzjazmowi do stanu włościańskiego i klasy robotniczej, że to z nich wyjdzie odrodzenie Polski. Jakoś tam rozumiem gościa zniechęcenie do klas posiadających, a zwłaszcza inteligencji pracującej, bo to generalnie syf, na to też są niezłe cytaty:
Polska nauczyła się przeżywać wszelkie załamania się myśli nowoczesnej, nie przeżywając jej wzlotów (...) I niech mi tylko nie mówią o cenzurze! Cenzura tylko mogła nie dopuszczać nowej myśli: prasa polska ją zawsze z rozkoszą szkalowała. Cenzura nie dopuszczała wieści o tajemnie pod ziemią wrącym życiu, lecz nie ona stworzyła literaturę, w której świat cały zamknięto w czterech ścianach prywatnego, deskami od życia odgrodzonego partykularza. Wróg stworzył warunki zewnętrzne naszego upośledzenia kulturalnego - nie on je idyllizował. Wróg zabijał, ciemiężył polską pracę we wszystkich jej formach, przecinał wszystkie tętnice, poprzez które dopływała gorąca krew z zachodu, ale nie on stworzył przeklęty nastrój tryumfującego, miałkiego rozsądku, idyllę słodkiego pod osłoną bagnetów dobrobytu, cnót domowych, wiodących do niezawodnego bytowania na pohańbionym ciele skutej, mordowanej pracy. Nie on wytworzył ten patriotyzm przychodzący po przepiciu jak czkawka, patriotyzm toastów i rozrzewnień, buńczucznych wspomnień i roztropnego pełzania.Tak tedy, tę rezerwę jakoś tam rozumiem, zwłaszcza że i w PRL mieliśmy podobnie. Słabo jednak ogarniam miłość do robotnika. Czyliż z klasy robotniczej czy chłopskiej wyszły kiedy impulsy twórcze? Coś nowatorskiego? Brzozowski odpisał to od jakiegoś Sorela?
Przejrzałem jeszcze index osób - i wiecie co? W książce z roku 1909 nie figuruje w nim wogle (!) Bandyta spod Bezdan ani nawet Pan Roman.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Chwała Zachodu:
(1) Chrześcijaństwo.
(2) Wyprawy krzyżowe.
(3) Żarliwe pragnienie naprawy Kościoła podczas reformacji.
(4) Walka narodów o ich prawa.
Hańba Zachodu:
(1) Wojny religijne.
(2) Kolonializm.
(3) Ciemiężenie narodów.
(4) Eugenika.
(5) Utrata rozumu przez polityczną poprawność.
(6) Holocaust nienarodzonych.
Z chwały Polska nie załapuje się tylko na (2) i nawet nie wiemy dlaczego, bo to dawno temu było, w punkcie (4) jest zdecydowanie przodująca. Z hańby zaś łapie się troszkę na (3) i na (5), w punkcie (5) zachowując sporo więcej zdrowego rozsądku niż ktokolwiek inny. Punkt (4) zaś zupełnie się nie przyjął, eugenika w Polsce magicznie zamieniła się w higienę, kiedy Anglicy i Niemcy mówili o tępieniu niepełnosprawnych dzieci, Polacy mówili o tępieniu wszy.
Punkt (6) zasługuje na osobną uwagę. Przez całkiem długi czas Polacy byli czołowymi mordercami nienarodzonych a potem nagle być przestali, hańba zamieniła się w chwałę. Cud.
Zmieniamy stwierdzenie Polski straszliwy grzech - gnuśność jest nasz własny, choć ostatnio i Zachód zaczyna nas troszkę naśladować.
Zresztą, jeden książę mazowiecki wspominał papieżowi, że zamiast zarąbać wszystkich Prusów, lepiej u nich postawić faktorię, handlować solą i żelazem, a do tego postawić kościół i poruszać zagadnienie, żeby się dani Prusowie nawrócili ewentualnie. Czyli lepiej myślał, posoborowiej.
Jak trzeba Polacy byli szybko reagujący i brutalni, gnuśność to choroba dość świeża.