Ktosik zamachnął się na świętość
Poszedł europejski nakaz aresztowania za Stefanem Michnikiem. Bratem przyrodnim Adama, synem Hindy (Heleny) Michnik i Samuela Rosenbuscha.
Rzecz sama w sobie jest bzdurna, bo w normalnym państwie [*fakt, brak dzisiaj takich] gościu dawno dostałby zaoczną karę śmierci, przekazaną do wyegzekwowania przez służby poufne.
Tym niemniej informacja dla młodzieży: kaczystowski reżym chycił się właśnie za represjonowanie Prawdziwego Bojownika o Wolność i Demokrację – wpierw w PRL, kiedy Stefan M. jako sędzia wojskowy zwalczał tradycyjny polski nacjonalizm, antysemityzm i szeroko rozumianą nienawiść (vide m.in. Machalla, Chojecki, Czaykowski, Lewandowski, Wecki, Tarasiewicz, Sidorski, Kowalski, Sęk, Gubała); potem na emigracji, gdy rzeczony Stefan współpracował z Radyjem Fri Jurołp i i paryską „Kultur[v]ą”, śliniąc się do nowych protektorów.
Szanowni KOD-eraści – wy milczycie???
Mało kto pamięta, ale tatusia imć Stefana (wzmiankowanego Samuela Rosenbuscha) bolszewia zakatrupiła w trakcie Wielkiej Czystki, już w roku 1937. Co nie przeszkodziło jego chwilowej towarzyszce życia Hindzie M. tudzież progeniturze Stefciowi nadal wysługiwać się Wujkowi Soso. Cóż, człowiek to styl…
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Potem, zdaje się, zaczęto to uczenie nazywać syndromem sztokholmskim.
https://tysol.pl/a30362--Tylko-u-nas-Pluzanski-Dlaczego-IPN-nie-sciga-stalinowskiego-prokuratora-Z-Domino-To-ostatni-moment!
Natomiast odpowiadając na tytułowe pytanie artykułu ("Dlaczego IPN nie ściga stalinowskiego prokuratora..."): jak dla mnie sprawa stanowi potwierdzenie mojej starej teorii - że wrzawa wokół Wolińskiej i S. Michnika ("Tak byśmy chcieli ich osądzić, tylko że nam ich nie wydadzą!") stanowiła przede wszystkim rodzaj maskirowki. Mianowicie odwracała uwagę patriotycznej części publiki od bezczynności organów ścigania względem czerwonych zakapiorów mieszkających sobie spokojnie w Polsce, choć równie, czy może jeszcze bardziej krwawych niż wymienione duo. Łapiemy króliczka, ale tak, żeby go przypadkiem nie złapać.
Taki sędzia Mieczysław Widaj (106 podpisanych wyroków śmierci, w tym na Łupaszkę) zmarł sobie w Warszawie w 2008 roku, na sutej emeryturze, nie niepokojony przez nikogo. Która opcja by nie rządziła, on pozostawał bezkarny.