De necessitatis ubecjae
Im więcej o tem myślę, tem bardziej niezbędnym warunkiem istnienia jakiegokolwiek państwa, ale chyba zwłaszcza wolnościowego i demokratycznego, wydaje mi się istnienie porządnej ubecji - a zwłaszcza kontrwywiadu.
Niby przecie każdy może se w demokracji pyszczyć co chce, opowiadać się za tym czy owym, ale mam takie pytanie - z jakiej inspiracji dana jednostka tak właśnie pyszczy?
Weźmy przykład. Otóż 10 kwietnia bodaj 2012 odbył się w jakimś pomorskim mieście przegląd piosenki rosyjskiej. Pięknie. Ale takie mam pytanie - czemu kierownik danej instytucji kultury taką akurat datę wybrał na taki akurat repertuar? Sam wpadł na to? Ktoś mu to podsunął? Kto? Nazwisko, obywatelu, sobie przypomnijcie!
Albo kwestie różnych tam fundacji z Sorosowym Bathorym na czele. Skąd biorą pieniądze?
Dlaczego samo to, że jakiś finansista z dalekiego kraju ma akurat jakiś finans powoduje, że uważamy, że ma prawo wpływać na opinię Polaków?
Weźmy kazus Irlandii, państwa pięciomilionowego, a więc niedużego. Jeden zagraniczny miliarder jest w stanie zorganizować tam sztab propagandowy, który do każdej wsi dotrze z pogadanką o konieczności legalizacji mordowania nienarodzonych. To ma być dowód na wolność i otwartość miejscowego społeczeństwa? Na możliwość samostanowienia Narodu? Serio?
Osobiście bym takich gonił.
Niby przecie każdy może se w demokracji pyszczyć co chce, opowiadać się za tym czy owym, ale mam takie pytanie - z jakiej inspiracji dana jednostka tak właśnie pyszczy?
Weźmy przykład. Otóż 10 kwietnia bodaj 2012 odbył się w jakimś pomorskim mieście przegląd piosenki rosyjskiej. Pięknie. Ale takie mam pytanie - czemu kierownik danej instytucji kultury taką akurat datę wybrał na taki akurat repertuar? Sam wpadł na to? Ktoś mu to podsunął? Kto? Nazwisko, obywatelu, sobie przypomnijcie!
Albo kwestie różnych tam fundacji z Sorosowym Bathorym na czele. Skąd biorą pieniądze?
Dlaczego samo to, że jakiś finansista z dalekiego kraju ma akurat jakiś finans powoduje, że uważamy, że ma prawo wpływać na opinię Polaków?
Weźmy kazus Irlandii, państwa pięciomilionowego, a więc niedużego. Jeden zagraniczny miliarder jest w stanie zorganizować tam sztab propagandowy, który do każdej wsi dotrze z pogadanką o konieczności legalizacji mordowania nienarodzonych. To ma być dowód na wolność i otwartość miejscowego społeczeństwa? Na możliwość samostanowienia Narodu? Serio?
Osobiście bym takich gonił.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Tak więc i mnie refleksja nachodzi, na razie chropawa i niedopracowaną, że i na rynku i w demokracji jak już się nieco rozwiną przed katastrofą i degeneracja musza bronic mechanizmy korygujące bo te naturalne niestety nie są zgodne z interesem jednostek, wolnością i nie prowadzą do rozwiązań optymalnych czyli powszechnej szczęśliwości, a przynajmniej szczęśliwości większości.
Nie chodzi wyłącznie o wrogie armie jako teren działania. Korumpowanie urzędników na najwyższych szczeblach władzy, przejmowanie mediów - a więc opanowanie przepływu informacji, przejmowanie całych kluczowych dziedzin gospodarki (np. telekomunikacja), niszczenie gospodarcze sąsiedniego państwa... Te typowe działania niemieckich i rosyjskich jednostek widzimy na własne oczy w Polsce w czasie tzw. "pokoju".
A czy Polska ma też takie siły i ich używa? Pytanie retoryczne.
Wywiad technologiczny to pieniądze (w niewielkim procencie) plus inwencja (dominanta), wywiad biały (prawdziwy) jest też dość tani, a wywiad osobowy to już różnie.
Czyli czynnik lucka odgrywa terminującą rolę, im bardzie Luckowi siem chce, tym lepsze wyniki ma.
Np. działania na odcinku wschodnim były nader interesujące przy niewielkich kosztach do czasu ich ujawnienia przez czynniki nadzoru.
Jako grupa są również skuteczni gdyż wymuszają gwałtowną zmianę obyczaju Europejczyków zasiedziałych. Uniemożliwiają im mianowicie beztroską zabawę i wygłupy, które są chyba celem ich ich życia. Część sfrustrowanych Europejczyków zasiedziałych, którzy mają się gorzej niż elity, szybko przejmuje obyczaje sztyletników islamskich i je wzbogaca o nowe formy zachowując istotę. Blokuje, rozwala, pali i wrzeszczy. Tez są mało sprawni i chaotyczni, ale są liczni, zdeterminowani i skuteczni.
A dokładniej - zaczęłam w to wątpić pewnego czerwcowego popołudnia.
Aż czasem bym chciał, by PiS wybory przegrał - tylko i wyłącznie z ciekawości bym chciał. Jakby się zachował pan Mateusz - facet, który od 30 lat nigdy nie przegrał, który nigdy nie był po przegranej stronie? Jakoś dziwnie jestem pewien, że i wtedy też by był wśród zwycięzców.
Natomiast problemem jest ich przetwarzanie. Do tego trzeba znać język.
Angielski, niemiecki, francuski - to nie sztuka, to wszyscy znają.
Ale państwo takie jak Polska musi jeszcze znać inne języki. Słowacki, czeski, moskiewski, ruski. Zaraz zrobi się gorzej. Otóż niestety znać trzeba także węgierski, szwedzki, fiński, litewski, łotewski estoński.
A zaraz potem - arabski, perski, urdu, hindi. Czeczeński. Gruziński i ormiański. Chiński, koreański i japoński.
I co ciekawe, nie wystarczy że przyjedzie do nas jakiś taysz arabski i powie - wicie, ja po arabsku spoko szpreken, trochę po fhąsusku, to się i dogadamy. Nie. To musi być człowiek, co do którego lojalności nie mamy wątpliwości. A więc - to musi być nasz człowiek, którego ubecja skieruje na studia językowe, albo na takich go studiach zwerbuje.
Logiczne, że tacy ludzie powinni też być w dyplomacji i ośrodkach badawczych w rodzaju Instytutu Zachodniego czy Ośrodka Studiów Wschodnich, Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i innych.
Na dziś Polska jest "państwem", które rozsmarowuje na asfalcie upadły oligarcha.
Pewien wybitny polityk porównał rząd z masarnią. Otóż w masarni kluczową rolę pełni pan, który robi świnkom nie to, co by im się zamarzyło, niejedna nastoletnia panienka (wiek i płeć obojętne) by się popłakała poznając tajniki jego zawodu. Ale bez tego pana nie ma kiełbasy i polityki.
Wiedza może i siły nie daje, ale pozwala ją ukerunkować.
i drugie pytanie do ww uzupełniające, jak zrobić, żeby nie było jak w mej ulubionej Portugalji lub ulubionym przez niektórych publicystów Chile? Argentynie? żeby zostać przy herstorji