A odświeżę sobie. Dalej Wprowadzenie do chrześcijaństwa:
"Oczywiście, trzeba się wystrzegać także przeciwnej skrajności. Nie można zaprzeczyć, że artykuł wiary o Sądzie Ostatecznym przyjął z biegiem czasu w świadomości chrześcijańskiej taką formę, jaka w praktyce musiała prowadzić do zniszczenia wiary w odkupienie i w obietnicę łaski. Za przykład tego podaje się zawsze daleko idące przeciwieństwo między Maran atha a Dies irae. Pierwotne chrześcijaństwo w swym wołaniu-modlitwie: „Panie nasz, przyjdź" (Maran atha), tłumaczyło powtórne przyjście Jezusa jako zdarzenie pełne nadziei i radości, na które oczekiwało z tęsknotą jako na chwilę wielkiego spełnienia obietnicy. Dla chrześcijanina w średniowieczu natomiast chwila ta była wzbudzającym straszną grozę dniem gniewu" (dies irae), wobec którego człowiek chciałby umrzeć ze zgrozy i przerażenia, na który oczekuje z trwogą i ze strachem. Powtórne przyjście Chrystusa jest już tylko Sądem, dniem wielkiego obrachunku, który czeka każdego. W takiej perspektywie zapomina się o tym, co zasadnicze; chrześcijaństwo wydaje się w praktyce zredukowane do moralizmu i w ten sposób zostaje pozbawione tego tchnienia nadziei i radości, które stanowi jego najwłaściwszy przejaw w życiu ludzkim."
Jak byłem mały to zwykle z niecierpliwością i radością czekałem na powrót taty z pracy (coś jak marana tha). No ale kiedy raz rozwaliłem żyrandol to tak trochę mniej (coś jak dies irae)
Zapewne to wiecie, ale skonfundowany różnicą w pisowni sprawdziłem i okazuje się, że
„Marana tha” znaczy dosłownie „Panie przyjdź!”, a „Maran atha!” – „Pan przyszedł”
@trep powiedział(a):
Zapewne to wiecie, ale skonfundowany różnicą w pisowni sprawdziłem i okazuje się, że
„Marana tha” znaczy dosłownie „Panie przyjdź!”, a „Maran atha!” – „Pan przyszedł”
@celnik.mateusz powiedział(a):
pozbawione tego tchnienia nadziei i radości,
O, to tak jak ja!
Królestwo moje nie jest z tego świata.
Gdzieś ponad nami inny świat szeleści
I strąca czasem, jak zapowiedź lata,
Liście oliwne na wydmy boleści.
Ludzie chwytają rękami drżącymi
Liliowe płatki i szepcą pacierze,
i wierzą znowu w spełnienie na ziemi
Królestwa swego. I ja z nimi wierzę.
Wierzę w świat lepszy i wierzę w świat nowy
I w burzę serca, co wolnością dyszy,
I w świt, co znajdzie sekret wspólnej mowy,
I w noc, co straci sekret wiecznej ciszy.
Wierzę, że przyjdzie, wierzę, że jest blisko,
I razem z tymi, których ufność splata,
Powtarzam: - wierzę... A pomimo wszystko
Królestwo moje nie jest z tego świata.
Godzi się zauważyć, że od kiedy chrześcijaństwo zostało w praktyce zredukowane do owego "tchnienia nadziei i radości" wiernych zaczęło wywiewać z kościołów. Ksiądz Krzysztof Paczos (bynajmniej nie tradycjonalista) zauważył kiedyś, iż odkąd przestano nauczać prawd wiary i przykazań "pod sankcją piekielną" zaczęła się masowa dechrystianizacja.
"Ich bogiem brzuch". Cywilizacja sytości będąca owocem bezprecedensowego rozwoju naukowo-technicznego i gospodarczego powoduje że większości ludzi brak pragnienia odwołań transcendentalnych. Dla współczesnego człowieka piramida Maslowa kończy się na przedostatnim (co najwyżej) piętrze (w polskiej wikipedii to widać - kończy się na samorealizacji , podczas gdy w angielskiej na transcendencji)
@W_Nieszczególny powiedział(a):
"Ich bogiem brzuch". Cywilizacja sytości dzięki bezprecedensowemu rozwojowi naukowo-technicznemu i gospodarczemu powoduje że większości ludzi brak pragnienia odwołań transcendentalnych.
Powinno być odwrotnie. Zaspokojenie potrzeby niższego rzędu otwiera człowieka na potrzeby rzędu wyższego - człowiek głodny myśli tylko o jedzeniu ale kiedy się naje, zauważy, że nie ma butów, obuty zechce, by były one czyste i tak dalej.
@MarianoX powiedział(a):
Godzi się zauważyć, że od kiedy chrześcijaństwo zostało w praktyce zredukowane do owego "tchnienia nadziei i radości" wiernych zaczęło wywiewać z kościołów. Ksiądz Krzysztof Paczos (bynajmniej nie tradycjonalista) zauważył kiedyś, iż odkąd przestano nauczać prawd wiary i przykazań "pod sankcją piekielną" zaczęła się masowa dechrystianizacja.
To w sumie smutna konstatacja, bo oznaczałaby, że ludzi w Kościele dotąd trzymał jedynie strach.
Przed karą pośmiertną. Z braćmi muslimami jest jeszcze lepiej - trzyma ich przy ich herezji jedynie strach przed karą przedśmiertną a tak dokładnie to tą z granicy obu stanów.
@MarianoX powiedział(a):
Godzi się zauważyć, że od kiedy chrześcijaństwo zostało w praktyce zredukowane do owego "tchnienia nadziei i radości" wiernych zaczęło wywiewać z kościołów. Ksiądz Krzysztof Paczos (bynajmniej nie tradycjonalista) zauważył kiedyś, iż odkąd przestano nauczać prawd wiary i przykazań "pod sankcją piekielną" zaczęła się masowa dechrystianizacja.
To w sumie smutna konstatacja, bo oznaczałaby, że ludzi w Kościele dotąd trzymał jedynie strach.
Gdy przedsiębiorstwo jest w złej kondycji rozpoczyna się niekiedy restrukturyzację. Bywa że nie udaje się uchronić przed bankructwem, ale przynajmniej próbowano.
@trep powiedział(a):
Ale to "odkąd" to trochę tak jak "PiS przegrały, bo". Powodów było wiele a jednym z najważniejszych antykoncepcja.
Oczywiście - złożone zjawiska mają co najmniej kilka przyczyn, a nie tylko jedną. To absolutnie nie jest tak, jak twierdzą co poniektórzy, że gdyby np. nie odbył się Sobór Watykański II-gi to chrześcijaństwo by kwitło.
@MarianoX powiedział(a):
Godzi się zauważyć, że od kiedy chrześcijaństwo zostało w praktyce zredukowane do owego "tchnienia nadziei i radości" wiernych zaczęło wywiewać z kościołów. Ksiądz Krzysztof Paczos (bynajmniej nie tradycjonalista) zauważył kiedyś, iż odkąd przestano nauczać prawd wiary i przykazań "pod sankcją piekielną" zaczęła się masowa dechrystianizacja.
To w sumie smutna konstatacja, bo oznaczałaby, że ludzi w Kościele dotąd trzymał jedynie strach.
Św. Tomasz pisał, że niestety wielu ludzi trzyma przy przestrzeganiu Przykazań strach, podobnie jak ma to miejsce np, w przypadku zachowywania ziemskiego prawa stanowionego.
Wystarczy jakaś klęska żywiołowa typu powódź lub huragan na dużym obszarze, by zobaczyć jak wygląda wówczas poszanowanie dla prawa własności...
@trep powiedział(a):
Zapewne to wiecie, ale skonfundowany różnicą w pisowni sprawdziłem i okazuje się, że
„Marana tha” znaczy dosłownie „Panie przyjdź!”, a „Maran atha!” – „Pan przyszedł”
btw Ojciec Blachnicki w nurcie kościelno-oazowym, a Michał Wiśniewski w nurcie punk, rock i pop przyswoili polskiej kulturze sporo niemieckich pieśni i piosenek
Komentarz
A odświeżę sobie. Dalej Wprowadzenie do chrześcijaństwa:
"Oczywiście, trzeba się wystrzegać także przeciwnej skrajności. Nie można zaprzeczyć, że artykuł wiary o Sądzie Ostatecznym przyjął z biegiem czasu w świadomości chrześcijańskiej taką formę, jaka w praktyce musiała prowadzić do zniszczenia wiary w odkupienie i w obietnicę łaski. Za przykład tego podaje się zawsze daleko idące przeciwieństwo między Maran atha a Dies irae. Pierwotne chrześcijaństwo w swym wołaniu-modlitwie: „Panie nasz, przyjdź" (Maran atha), tłumaczyło powtórne przyjście Jezusa jako zdarzenie pełne nadziei i radości, na które oczekiwało z tęsknotą jako na chwilę wielkiego spełnienia obietnicy. Dla chrześcijanina w średniowieczu natomiast chwila ta była wzbudzającym straszną grozę dniem gniewu" (dies irae), wobec którego człowiek chciałby umrzeć ze zgrozy i przerażenia, na który oczekuje z trwogą i ze strachem. Powtórne przyjście Chrystusa jest już tylko Sądem, dniem wielkiego obrachunku, który czeka każdego. W takiej perspektywie zapomina się o tym, co zasadnicze; chrześcijaństwo wydaje się w praktyce zredukowane do moralizmu i w ten sposób zostaje pozbawione tego tchnienia nadziei i radości, które stanowi jego najwłaściwszy przejaw w życiu ludzkim."
O, to tak jak ja!
Jak byłem mały to zwykle z niecierpliwością i radością czekałem na powrót taty z pracy (coś jak marana tha). No ale kiedy raz rozwaliłem żyrandol to tak trochę mniej (coś jak dies irae)
Zapewne to wiecie, ale skonfundowany różnicą w pisowni sprawdziłem i okazuje się, że
„Marana tha” znaczy dosłownie „Panie przyjdź!”, a „Maran atha!” – „Pan przyszedł”
Zawsze myślałem, że to się zamiennie pisze.
Królestwo moje nie jest z tego świata.
Gdzieś ponad nami inny świat szeleści
I strąca czasem, jak zapowiedź lata,
Liście oliwne na wydmy boleści.
Ludzie chwytają rękami drżącymi
Liliowe płatki i szepcą pacierze,
i wierzą znowu w spełnienie na ziemi
Królestwa swego. I ja z nimi wierzę.
Wierzę w świat lepszy i wierzę w świat nowy
I w burzę serca, co wolnością dyszy,
I w świt, co znajdzie sekret wspólnej mowy,
I w noc, co straci sekret wiecznej ciszy.
Wierzę, że przyjdzie, wierzę, że jest blisko,
I razem z tymi, których ufność splata,
Powtarzam: - wierzę... A pomimo wszystko
Królestwo moje nie jest z tego świata.
Stanisław Baliński
Godzi się zauważyć, że od kiedy chrześcijaństwo zostało w praktyce zredukowane do owego "tchnienia nadziei i radości" wiernych zaczęło wywiewać z kościołów. Ksiądz Krzysztof Paczos (bynajmniej nie tradycjonalista) zauważył kiedyś, iż odkąd przestano nauczać prawd wiary i przykazań "pod sankcją piekielną" zaczęła się masowa dechrystianizacja.
Ale to "odkąd" to trochę tak jak "PiS przegrały, bo". Powodów było wiele a jednym z najważniejszych antykoncepcja.
"Ich bogiem brzuch". Cywilizacja sytości będąca owocem bezprecedensowego rozwoju naukowo-technicznego i gospodarczego powoduje że większości ludzi brak pragnienia odwołań transcendentalnych. Dla współczesnego człowieka piramida Maslowa kończy się na przedostatnim (co najwyżej) piętrze (w polskiej wikipedii to widać - kończy się na samorealizacji , podczas gdy w angielskiej na transcendencji)
Powinno być odwrotnie. Zaspokojenie potrzeby niższego rzędu otwiera człowieka na potrzeby rzędu wyższego - człowiek głodny myśli tylko o jedzeniu ale kiedy się naje, zauważy, że nie ma butów, obuty zechce, by były one czyste i tak dalej.
To w sumie smutna konstatacja, bo oznaczałaby, że ludzi w Kościele dotąd trzymał jedynie strach.
Przed karą pośmiertną. Z braćmi muslimami jest jeszcze lepiej - trzyma ich przy ich herezji jedynie strach przed karą przedśmiertną a tak dokładnie to tą z granicy obu stanów.
Gdy przedsiębiorstwo jest w złej kondycji rozpoczyna się niekiedy restrukturyzację. Bywa że nie udaje się uchronić przed bankructwem, ale przynajmniej próbowano.
Oczywiście - złożone zjawiska mają co najmniej kilka przyczyn, a nie tylko jedną. To absolutnie nie jest tak, jak twierdzą co poniektórzy, że gdyby np. nie odbył się Sobór Watykański II-gi to chrześcijaństwo by kwitło.
Św. Tomasz pisał, że niestety wielu ludzi trzyma przy przestrzeganiu Przykazań strach, podobnie jak ma to miejsce np, w przypadku zachowywania ziemskiego prawa stanowionego.
Wystarczy jakaś klęska żywiołowa typu powódź lub huragan na dużym obszarze, by zobaczyć jak wygląda wówczas poszanowanie dla prawa własności...
żeby nie było , że po germansku, tu po polsku parę informacji o dobrym Niemcu, autorze pieśni adwentowej
https://wnet.fm/kurier/zespol-palacowy-w-plawniowicach-miejsce-narodzin-ks-caspara-von-ballestrema-tworcy-piesni-adwentowej-marana-tha/
btw Ojciec Blachnicki w nurcie kościelno-oazowym, a Michał Wiśniewski w nurcie punk, rock i pop przyswoili polskiej kulturze sporo niemieckich pieśni i piosenek