Skip to content

Okradanie i zastraszanie mecenasa

edytowano September 2019 w Forum ogólne
Jak w tytule: to jest jak się zdaje główny cel i zasada działania tak zwanych elit III RP, w szczególności elit tak zwanych profesjonalnych, naukowych i artystycznych. Te elity reprezentują tak zwane (przepraszam ale będę używał tego określenia bo oddaje trafnie zakłamany i fałszywy charakter nazw i przymiotów które sobie te elity przypisują) samorządy i stowarzyszenia zawodowe oraz niektóre instytucje: sędziowskie, nauczycielskie, uczelniane, artystyczne i dziesiątki innych. Do napisania postu skłania mnie ostatni wyczyn reżyserów filmowych a konkretnie ich Gildii która szantażuje bojkotem Festiwal w Gdyni jeśli ten nie zechce się jej podporządkować a będzie realizował linię sponsorów czyli mecenasów. Inny wyczyn to skłonienie reżysera Bromskiego do autocenzury własnego filmu uznanego widać za nadmiernie krytyczny wobec POKO i mało krytyczny wobec PiS. Różni szatani pewnie na niego naciskali nie tylko reżyserscy.

Otóż III RP pełna jest takich klik zawodowych - klik hierarchicznych i brutalnych gdzie rządząca mniejszość prominentów terroryzuje resztę i monopolizuje jej reprezentację. Oczywiście dodatkowo akumuluje większość przywilejów i profitów całej grupy. To jednak sprawy wewnętrzne tych środowisk. Ważne dla ogółu o tyle że powodują ich niereformowalność o własnych siłach i konieczność silnej zewnętrznej ingerencji jeśli chcieć reformy dokonać. Dla ogółu istotne jest to że te kliki wywalczyły sobie praktyczną, a w wielu przypadkach również prawną, niezależność od ogółu przy równoczesnym obowiązku ich finansowania przez ogół, a nawet ponoszenia bezpośredniego ryzyka ich błędów podczas gdy same pozostają bezkarne. Przykładów są setki. Kilka z nich: Komisja Nadzoru Finansowego niezależna od rządu i w znacznej mierze parlamentu podejmująca bezprawne decyzje lub dopuszczająca się zaniechań które kosztują budżet, czyli podatników miliardy przy równoczesnym przymusie finansowania jej działalności. To samo sędziowie, uczeni - naukowcy i wielu innych. Pora zdaje się spełnić czarny sen totalnych liberałów i rozmontować tak zwana Polskę samorządną - bezczelną, pogardliwą, rozrzutną i butną oraz zastąpić ją Polską rządną i porządną.
Otagowano:

Komentarz

  • Akurat w przypadku tych gnid, "artystów" filmowych, to jestę przekonany, że pójdą, jak Jorge > klarował, za kasią. By Gliński miał jaja, szybko by ich za jaja złapał, że by piszczeli "pis, pis".
  • Ah Kiedyż ach Kiedyż bedzie w Polsce taki Nikita Michałkow? Co to i ludziom i władzy dobrze zrobi?
    I do tego zrobi to dobrze
  • A to jest zastanawiające że takie rzeczy możliwe były i u nas za komuny. Za wolnej (?) III RP już nie. I co jeszcze ciekawsze dotyczy to często tych samych osób. Widać komercyjne mechanizmy cenzury oraz konstrukcji klik są dużo bardziej skuteczne niż komuszo - etatystyczne.
  • edytowano September 2019
    Film polski do stanu wojennego i po nim, dzieli przepaść, z której ten drugi już się nie podniósł i nie podniesie.
  • edytowano September 2019
    Sukces gildii: Jednak pokażą na festiwalu w Gdyni ocenzurowany przez nią film Solid Gold. Znaczy autoocenzurowany przez Bromskiego. Festiwal uratowany - darmozjady i wydrwigrosze z gildii nie zbojkotują. Zapewne film będzie po tych cięciach i dodatkach gniotem porównywalnym z Klerem. Dla dopełnienia wyzywającej bezczelności powinni tym filmom przyznać główną nagrodę wspólnie.

    Przy okazji: wpadło mi do głowy proste wytłumaczenie faktu że ci sami reżyserzy i aktorzy którzy kontestowali autorytarną komunę i tworzyli dzieła nieco ją wyśmiewające, czasem na dobrym poziomie, teraz tworzą gnioty pogardliwe i wyśmiewające władzę demokratyczną wybraną przez większość. Otóż za komuny to była gra - milcząca ustawka, a teraz jest prawdziwe życie. Komuna potrzebowała wentyla dla upuszczenia napięcia społecznego, frustracji i buntu. Film i literatura oraz teatr i częściowo niszowe media były takim użytecznym wentylem. Komuna zezwalała na kontrolowaną krytykę w konwencji artystycznej, tonowała ją i przy okazji nobilitowała inteligenckością, dając satysfakcję i ograniczone środki artystom oraz poczucie wyższości konsumentom tych dzieł, pacyfikując realne bunty. Artyści mieli rozliczne korzyści: kasę od mecenasa którego pozornie drażnili i krytykowali, względną stabilizację i pewność tej kasy, nieporównanie większą niż ogół swobodę wypowiedzi i możliwość podróżowania po świecie, kontaktu z czołówką i zarobkowania oraz prestiż i chwałę kontestatorów oraz szacunek a nawet uwielbienie mas. Wajda to przykład kliniczny. W III RP jest zupełnie inaczej. Jest komercja i mecenas to nie jest łagodny i wyrozumiały sponsor z dalekosiężnym i bieżącym celem politycznym nie zwracający zbytnio uwagi na koszty, bo te przecież znacznie niższe niż w hutnictwie. Teraz to jest wymagający zleceniodawca. Oczekuje szybkich i dość jednoznacznie zdefiniowanych efektów. Ma konkretne cele i potrzebuje konkretnych prostych, a przeważnie prostackich treści i przekazu. Płaci i wymaga. Zleceniodawca komercyjny oczekuje gloryfikacji komercji - wolnego rynku, konkurencji, nowych trendów, niezależności od władzy, promocji elit zarządzających kulturą masową i piętnowania przeszkód dla nich w tym kontroli i kontestacji porządków społecznych z tymi elitami u góry. Ma być jasno: Kościół przeszkadza w korzystnych dla komercji przemianach obyczajowych więc potrzebny jest przekaz że księża to pedofile i rozrzutni złodzieje. Single w wielkich miastach harują 12 godzin na dobę i wydają masę pieniędzy na modne produkty oraz nie tracą czasu i pieniędzy na dzieci czy rodziców na wsi więc potrzebny jest przekaz że rodzina, a szczególnie trwale małżeństwo kobiety i mężczyzny z dziećmi, to miejsce opresji, pogardy i przemocy. W czasach gdy władza była ekspozyturą tych elit mecenat państwowy robił dokładnie to samo. Rezultatem było niesłychane sprymityzowanie przekazu, tandeta i nachalność. Klinicznym przykładem jest tu żałosny poziom kabaretu. Wspomniani artyści gwałtownie utracili pozycję niezależnych idoli mas, a stali się zwykłymi wyrobnikami na zleceniu. Ulegli szybko presji i zwiększyli tempo swojej produkcji na zlecenie obniżając zarazem drastycznie jej jakość. Łatwo im przyszło i łatwo poszło ich zleceniodawcom bo w większości ci artyści byli słabymi, zakłamanymi oportunistami wychowanymi w cieplarnianych warunkach stworzonych im przez komunę.
  • Facet woli wybulić dwie i pół banki niż narazić się kascie. Coś to mówi o środowisku.

    Mój przepis? Zalać niegaszonym wapnem, zaorać, zalać betonem i odprawić egzorcyzmy.
  • edytowano September 2019
    Pewna nadzieja w młodych. Stare groteskowe pokolenie wymiera lub traci siły. Pszoniak,Gajos, Janda, Łukasiewicz, Radziwiłłowicz, Stuhr, Holland itd. No tak Vega znacznie młodszy. Młodzi jednak nieobciążeni tak bardzo życiorysami, kwitami podwójnie kserowanymi, związkami towarzysko pieniężnymi i nałogami oraz skandalami obyczajowymi. Za to żądni sławy i pieniędzy. A te jednak ma mecenas. Mecenas państwowy, jeśli to będzie nadal Dobra Zmiana, ma jednak wyższe i bardziej stabilne oraz prostsze i bardziej pozytywne cele i oczekiwania niż mecenasi komercyjni. Jest szansa na dużą niszę i kształtowanie nowej elity artystycznej o bardziej patriotycznym i pozytywnym nastawieniu.
  • Ale to wygląda jak w pewnym dowcipie:
    - macie nam dawać kasę abyśmy mogli was wyśmiewać i wami pogardzać.
    Metody zostały opisane:
    - zagłodzenie
  • I co Gliński to ma zrobić? Tu trzeba jak Kurski - pozew na 2,5 i kontrola skąd Bromski weźmie na spłatę albo zajęcie filmu i materiałów do niego.
    Ciekaw jestem jakie zasoby totalni artyści uruchomią od innych mecenasów: Sorosa, Kulczyka, przyjaciół Rosjan, Timmermansa itp.
  • Ciekawostka - pan reżyser jest nienawidzony i powszechnie bojkotowany przez własne środowisko. Już od dawna. A mimo to się wystraszył i dokonał autocenzury. Znaczysie klasyczne harakiri - nikt już z nim raczej nie zagra, ręki mu od dawna nie podają, co ja piszę - ręki - wódki nikt z nim nie pije i przy wszelkich stolikach siedzi samotnie.
  • Pszepraszam, a którego prawnika napadli?
  • edytowano September 2019
    Maria napisal(a):
    Ciekawostka - pan reżyser jest nienawidzony i powszechnie bojkotowany przez własne środowisko. Już od dawna. A mimo to się wystraszył i dokonał autocenzury. Znaczysie klasyczne harakiri - nikt już z nim raczej nie zagra, ręki mu od dawna nie podają, co ja piszę - ręki - wódki nikt z nim nie pije i przy wszelkich stolikach siedzi samotnie.
    Więc to jest zupełnie niezrozumiałe. Chyba że jakieś kwity i inne kompromaty wykorzystali. Tak zresztą podejrzewam że zrobili z tymi podstarzałymi gwiazdami aktorstwa z czasów PRL skłaniając ich do żenujących występów. Chyba naprawdę trwoga im zagląda do oczu z bliska. Trochę się obawiam ich przerażenia i determinacji. Nie cofną się już absolutnie przed niczym. Każde kłamstwo i świństwo będzie wykorzystane, zastraszenie i szantaż oczywiście też, pomówienia oczywiście także. Zastanawiam się czy też przemoc fizyczna. No i z pewnością jakieś strzały zza węgła w ostatniej chwili będą. Pomoc z zewnątrz też przyjdzie - jakieś uwalenie Wojciechowskiego, niezawodni Żydzi i Niemcy też.
  • edytowano September 2019
    Dziś byłem na inauguracji sezonu w Filharmonii Łódzkiej. Był Gliński. Rząd przejmuje współzarządzanie i współfinansowanie Filharmonii. To samo ma zrobić wkrótce z Teatrem Wielkim (opera i balet) i zrobił już z Muzycznym (operetka itp). Zagrali Credo Pendereckiego. Nie jestem w stanie ocenić jakości muzycznie bo marny ze mnie meloman, ale przedsięwzięcie jest imponujące - orkiestra symfoniczna, dwa duże chóry, cała dodatkowa orkiestra dęta i pięcioro solistów operowych. Były oczywiście przemowy. Krótkie. Dało się wyczuć napięcie i wynikające zeń błędy. Gliński pomylił imię niedawno zmarłego profesora Szostaka, któremu dedykowany był koncert. Szybko się poprawił, ale jednak. Był zmieszany. Dyrektor Filharmonii dziękując za wsparcie rządu użył sformułowania że teraz będą mieć n i e s t e t y nieporównywalnie większe możliwości działania. Niektóre osoby na widowni o wyglądzie "artystycznym" czy artystowskim (ubiór, mina, postawa) ostentacyjnie nie klaskały po wystąpieniu Glińskiego.

    Mam wrażenie że stopniowo pękają. Chcieliby gryźć rękę która chleb daje ale chcą tego chleba i jeszcze masła. A ręka którą do tej pory całowali na klęczkach pusta i machnęła na nich ręką. Bidne sieroty zaczynają się chyba orientować że talent nie stawia ich na pozycji lepszej niż stolarzy, budowlańców i rzeźników. I bardzo dobrze. Mało tego ten talent podlega ocenie mecenasa i plebsu. Zupełnie jak w czasach powstawania i rozkwitu teatru, opery i muzyki symfonicznej. W sztukach plastycznych tak samo. To nie jest pogarda dla artystów tylko chłodna ocena ich roli społecznej. W tym koncercie jeden to mój dobry znajomy a drugi przyjaciel. Nie są to jednak prominenci w tej Filharmonii.
  • Rafał napisal(a):
    Dziś byłem na inauguracji sezonu w Filharmonii Łódzkiej. Był Gliński. Rząd przejmuje współzarządzanie i współfinansowanie Filharmonii. .
    Byleby wstawił swojego dyra artystycznego, bo w naszym umęczonym mieście od lat nie grają Nitschego, na co mielibyśmy ochotę pójść. Same knoty i gnioty.
  • Poczekamy i przekonamy się. Na razie to "współodpowiedzialność" i "współfinansowanie". Nie bardzo wierzę w takie konstrukcje. To mniej więcej tak jak "partnerstwo publiczno-prywatne" w inwestycjach infrastrukturalnych i innych. Generalnie chodzi zawsze o to samo: o prywatyzację zysków i profitów w tym prestiżu i upublicznienie via budżet i podatki kosztów, strat i ryzyka. W kulturze i wielu innych dziedzinach jak ochrona zdrowia i media modyfikacja polega na tym że nie ma indywidualnej prywatyzacji zysków i prestiżu tylko kastowo-mafijna. Mimo wszystko to wejście Ministerstwa kultury mnie cieszy. Ja to traktuję jako wstawienie stopy pomiędzy drzwi i futrynę celem ich otwarcia w kolejnym kroku i energicznego wejścia dla zrobienia porządku w salonie.
  • edytowano September 2019
    Pokontynuuję sobie bo mnie temat interesuje bardzo. Bo ważne jest czy będziemy mieć jakąś kulturę, znaczy elitę ją tworzącą czy tylko sprzedawczyków powielających obce wzory.
    Dziś wyczytałem że Gajos kończy 80 lat. Sprawdziłem też kilka innych osób: Pszoniak 77, Nurowska 75, Holland 70, Janda tylko 66. Niestety komuna wyłazi z nich wszystkimi porami skóry. Na stare lata coraz mniej się kamuflują. Nie są już problemem. Problemem są ich dzieci, najbardziej te duchowe. Problemem są mentalni kontynuatorzy klientyzmu i oikofobii oraz bezczelnego pasożytnictwa i grantozy. Tfu!!! Postkolonialne sieroty na emeryturze i ich potomstwo. Podobnie w nauce, szczególnie w naukach humanistycznych.
  • Jak zejdą, nie będzie kto miał dzieci podpuszczać.
  • A propos, co tam u Sławcia? Ten to miał pałer do podpuszczania dzieci - ale jakoś o niem nie słyszę zbyt bałdzo ostatnimi laty.
  • trep napisal(a):
    Jak zejdą, nie będzie kto miał dzieci podpuszczać.
    ich dzieci mają 50+ 40+, już są "zepsute", stawiam, że wnuki 30+ również...

    jedna recepta to raczej to napisane powyżej dwa razy: zagłodzenie
  • Rafał napisal(a):
    ...Przy okazji: wpadło mi do głowy proste wytłumaczenie faktu że ci sami reżyserzy i aktorzy którzy kontestowali autorytarną komunę i tworzyli dzieła nieco ją wyśmiewające, czasem na dobrym poziomie, teraz tworzą gnioty pogardliwe i wyśmiewające władzę demokratyczną wybraną przez większość.

    Otóż za komuny to była gra - milcząca ustawka, a teraz jest prawdziwe życie. Komuna potrzebowała wentyla dla upuszczenia napięcia społecznego, frustracji i buntu. Film i literatura oraz teatr i częściowo niszowe media były takim użytecznym wentylem.
    Komuna zezwalała na kontrolowaną krytykę w konwencji artystycznej, tonowała ją i przy okazji nobilitowała inteligenckością, dając satysfakcję i ograniczone środki artystom oraz poczucie wyższości konsumentom tych dzieł, pacyfikując realne bunty. Artyści mieli rozliczne korzyści: kasę od mecenasa którego pozornie drażnili i krytykowali, względną stabilizację i pewność tej kasy, nieporównanie większą niż ogół swobodę wypowiedzi i możliwość podróżowania po świecie, kontaktu z czołówką i zarobkowania oraz prestiż i chwałę kontestatorów oraz szacunek a nawet uwielbienie mas.
    ...
    tez mię to zastanawiało...
    czyli podobnie jak z muzyką rockową w PRL

    czyli do aktorów (Stuhrów, Gajosów, Jand) można by podpiąć tekst pokomunisty Czarzastego "Myśmy się z wami DO-GA-DA-LI"


  • edytowano September 2019
    Tak, z zastrzeżeniem że z artystami to nikt się chyba nie dogadywał. Zostali poinformowani o ustaleniach przez oficerów prowadzących. To ci ważniejsi którzy byli w orbicie zainteresowania komunistycznej władzy i zostali zwerbowani. Duża grupa zwykłych oportunistów służyła tamtej władzy na ochotnika i poszła z liderami którzy lepiej rozpoznawali konfitury i byli nich zawsze blisko. Obie kontynuowały gnojenie artystów niezależnych i niezłomnych, którzy też są i nie chcą wyginąć, i tak czynią do dzisiaj bo niczego nie znoszą tak jak konkurencji i niczego nie pożądają tak jak uczestnictwa w układzie.
  • Rafał napisal(a):
    Pokontynuuję sobie bo mnie temat interesuje bardzo. Bo ważne jest czy będziemy mieć jakąś kulturę, znaczy elitę ją tworzącą czy tylko sprzedawczyków powielających obce wzory.
    Dziś wyczytałem że Gajos kończy 80 lat. Sprawdziłem też kilka innych osób: Pszoniak 77, Nurowska 75, Holland 70, Janda tylko 66. Niestety komuna wyłazi z nich wszystkimi porami skóry. Na stare lata coraz mniej się kamuflują. Nie są już problemem. Problemem są ich dzieci, najbardziej te duchowe. Problemem są mentalni kontynuatorzy klientyzmu i oikofobii oraz bezczelnego pasożytnictwa i grantozy. Tfu!!! Postkolonialne sieroty na emeryturze i ich potomstwo. Podobnie w nauce, szczególnie w naukach humanistycznych.
    Mentalni? Niech Kolega nie żartuje. Realnie dzieciary, powinowaci i progenitura powinowatych są wtykani gdzie się da.
  • Holland- resortowe dziecko, ale reszta? Widownia tvn, zapyziała warszawka i "salon".
  • Mentalni i realni. W tę mentalność skrajne kumoterstwo jest wbudowane. Kooptacja jest jednak również wbudowana. Nie są głupi. Chów wsobny by ich prędko wykluczył. Potrzebują świeżej krwi i talentów. Oczywiście tylko takich które dadzą się zakazić ich chorobą. Do tego więzi rodzinne nie są u nich, zdaje się, zbyt silne. Egoizm przeważa. No i przeważnie mają po kilka rodzin w życiu. Rodzina patchworkowa to tam raczej norma. Oczywiście z kolekcji rodzinnych można popierać jakichś ulubieńców.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.