Elity i fornale a Nobel Tokarczuk, Profesor Binięda i Prymas Tysiąclecia
W zasadzie tytuł wątku streszcza temat. Dyskusja na postFF forach odwieczna, ale warta kontynuacji i kolejnych odsłon. Ciekawym Koleżeństwa nowych przemyśleń.
Kto się liczy i wart uwagi i szacunku: elity czy lud z lepianek? A kto z powyższych zalicza się do elity? A jaki stosunek do ludu z lepianek mają wspomniani w tytule? Czy lud z lepianek jest dla nich, ich postaw i działania ważny ? Czy oni i ich postawy są ważne dla ludu z lepianek? Czy i co ich łączy z ludem z lepianek i lud z nimi?
Kto się liczy i wart uwagi i szacunku: elity czy lud z lepianek? A kto z powyższych zalicza się do elity? A jaki stosunek do ludu z lepianek mają wspomniani w tytule? Czy lud z lepianek jest dla nich, ich postaw i działania ważny ? Czy oni i ich postawy są ważne dla ludu z lepianek? Czy i co ich łączy z ludem z lepianek i lud z nimi?
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Tu cytata z arsenału powiedzeń ludowych mojej babci Józi, nieco w tomacie: - Na brzydkim chleb się rodzi - na ładne srać się chodzi.
No i doczekałem się III RP i jej elit - tych solidarnościowych, tych postkomuszych, tych wreszcie naszych - dobrozmianowych. Czy to są elity, czy są potrzebne ludowi z lepianek? Co jest wyznacznikiem elity dla ludu z lepianek? Przecież nie każdy kto do elity jest zaliczany i sam lub grupowo za nią się uznaje jest elitą tego ludu. Zostawmy na boku tak zwane łżeelity pokroju Neumana, Nitrasa, Kulczyka, Urbana i im podobnych. Oni elitą nie są żadną, a tego ludu w szczególności.
Mam z tym dwa problemy - pytania: Kto jest w takim razie elitą tego ludu? I drugie czy ten lud z lepianek, fornale ma w sobie coś z lepianki i coś z fornala - cos takiego za co można nim gardzić?
Nie można zaprzeczyć że trzy wymienione w tytule osoby należą do elity. Czy jednak do elity tego ludu?
Tokarczuk tym ludem gardzi i do niego, moim zdaniem, nie należy chociaż się z niego wywodzi. Co z nią począć? Co począć z setkami wykształconych, zdolnych i płodnych artystów gardzących tym ludem, obiektywnie mu szkodzących, a przez niego wykarmionych? Oni, znaczna ich część, należą do elity artystycznej niestety obcej temu ludowi. Obcej przede wszystkim pod względem wartości, wrażliwości i emocji.
Binienda to ciekawy przykład. On, w moim rozumieniu, należy do elity naukowej i do elity tego ludu. To są jednak dwie odrębne i niezależne od siebie elity i przynależności. Rozumiem że jest wybitnym fizykiem, specem od aerodynamiki oraz wdrożeń. To elita międzynarodowa i możemy być z niego dumni, ale realizuje się w niej z konieczności, czyli braku polskiego zaplecza naukowego i przemysłowego w swojej dziedzinie, za granicą. Do elity tego ludu należy z innego powodu - tego że aktywnie, bezinteresownie i z odwagą, bo ryzykując swoją pozycją zawodową ( czyli przynależnością do elity naukowej) broni dobrego imienia Polski i wykorzystuje swój potencjał do znalezienia i ukarania winnych zbrodni smoleńskiej. Robi to w swojej dziedzinie naukowej. To jednak nie dowód że profesjonalizm w jakiejś dziedzinie zalicza do elity tego ludu. Setki, a nawet tysiące, wybitnych naukowców i profesjonalistów z różnych dziedzin prezentuje takie postawy jak Tokarczuk i liczni artyści. Też się wychowali i wykształcili z ciężkiej pracy tego ludu. Co z nimi począć?
Prymas Wyszyński, jak celnie określił los "ukradł naród". On jest członkiem elity moralnej, elity Kościoła i elity tego ludu. Kochał ten lud, szanował i poświęcił się mu bez reszty. Bez wątpienia biskupi należą do elity Kościoła przynajmniej z racji wykształcenia i pozycji, ksiądz Sowa i ojciec Guziński chyba też. Czy wszyscy są elitą tego ludu? Co z nimi począć?
Termin lud z lepianek używany przemiennie z fornalami i chłopstwem pańszczyźnianym ukuł los i jego trzeba by zapytać o znaczenie. Użył i używa w sensie skrajnie negatywnym, wręcz pogardliwym. Dziwi mnie to bo to ten sam los który pisze o ukradzionym narodzie. To też ten sam los który zdaje się sądzić że profesjonalizm w jakiejś specjalności stawia osobę na piedestał (katedrę, ambonę?) upoważniającą do głoszenia prawd maluczkim. Chętnie bym poznał i jego zdanie na powyższe tematy, ale od dawna mi nie odpowiada. Skoro jednak mnie tu toleruje to może Koleżeństwo odpowie.
-Ja teraz wychodzę do kościoła, ale inni zostają, więc rozmowa sie rozkręci.
-BINIENDA - sama pisałam z błędem i przepraszałam, więc jestem wyczulona.
-Kluczem do nadania komuś rangi elity jest to, co napisałeś, Rafale o Wyszyńskim
Kochał ten lud, szanował i poświęcił się mu bez reszty.
Dzieje mojej rodziny proste- chłopi we wsi królewskiej, drzewo udokumentowane od XVII wieku, trochę mieszczan po mieczu.
Kilka pokoleń pobierało nauki, dziadkowie byli pośród pionierów ogrodnictwa, budownictwa, otwarci na ludzi, cenieni przez innych.
Zawsze katolicy przestrzegający tradycji i zwyczajów.
Elitą i autorytetem dla nich był kościół, czyli proboszcz i biskup.
Za mojej pamięci- Prymas Wyszyński. Babcia z gromadką dzieci była na mszy milenijnej.
Cd
"Kto się liczy i wart uwagi i szacunku: elity czy lud z lepianek?"
Nie rozumiem tak postawionego pytania, takiego rozgraniczenia.
Odpowiedź dał Ci Jezus Chrystus.
Jak mi coś przyjdzie na myśl w temacie wątku to napiszę. Częściowo już spełnił moje oczekiwania. Pytania trzech Kolegów też. Są symptomatyczne.
A co do pytania Kolegów to temat nakreśliłem wprost i dość jasno:
"Mam z tym dwa problemy - pytania: Kto jest w takim razie elitą tego ludu? I drugie czy ten lud z lepianek, fornale ma w sobie coś z lepianki i coś z fornala - cos takiego za co można nim gardzić?" Do tego dałem dość obszerne wyjaśnienie na przykładach. Co jest niejasne?
Nie nudzę się. Ja się nigdy nie nudzę. Nieco inaczej niż zwykle dzielę czas. Równolegle pracuję nad projektami firmowymi i napadam mailowo współpracowników. Poczytuję też co nieco. Zdrowi członkowie rodziny wpadają na pogawędki. Przy okazji zauważam że dojrzałem już do pracy zdalnej - eksperckiej i chyba będę takiej poszukiwał na emeryturę. W biurach i fabrykach bywam w zasadzie głównie dla przykładu - aby ludzi zmotywować i spotkać się bezpośrednio od czasu do czasu.
Nie wiem czy los mnie nie lubi. Nie chciałbym zbytnio rozwijać tego tematu skoro on nie rozwija.Cenię go. Dość często odwołuję się do jego wypowiedzi, pewnie częściej niż do innych. W końcu jest założycielem tego forum i jego głównym gospodarzem i autorytetem. Jego wypowiedzi mają więc swoją wagę i mogą oraz powinny być używane jako odwołania i skróty z uwagi na tę wagę i powszechną ich znajomość. W niektórych sprawach się z losem zgadzam, a w niektórych nie. To nie jest może bardziej częste, ale bardziej widoczne z uwagi na nasze skrajnie różne temperamenty, sposób wypowiedzi, styl oraz podobny upór i pewność siebie. Takie osoby albo się mocno przyjaźnią, albo walczą ze sobą albo starają się schodzić sobie z drogi i unikać bezpośrednich kolizji dla dobra otoczenia. Wygląda na to że los zdecydował o tym trzecim co rozumiem i cenię sobie. Tak więc nie dyskutuję z losem tylko z niektórymi jego tezami. Czasem Koleżeństwo to podejmuje a czasem nie. Wolna wola.