Prawda jest tworem Boskim, więc jest doskonała: niezmienna w czasie a każdy jej fragment pasuje do pozostałych jak w dobrym puclu.
Kłamstwo jest szatańską imitacją prawdy. Kłamstwo potrafi czasem znakomicie prawdę udawać ale z czasem eroduje i wymaga poprawek a jego fragmenty sobie wzajemnie przeczą. W zasadzie kłamstwo jest tym bardziej udane im więcej ma prawdy w sobie.
Holmes walczy z kłamstwem za pomocą prawdy. Odwołuje się do niezmiennych boskich praw: fizyki, przyczynowości i następstwa czasowego. Buty zostawiają ślady, godzina 13 jest później niż dwunasta a człowiek nie może być w dwu miejscach naraz.
Poirot jest mądrzejszy - do odkrycia prawdy służy słuchanie kłamstw. Bo są niedoskonałe i jedno nie pasuje do drugiego.
Niestety, ale dedukcja u Holmsa ssie. Mówi na przykład, że coś bo coś, że cośtam bo cośtam, że owo bo owo i jeszcze coś. A każdy z tych związków jest wątpliwy. Np. X coś tam, bo X jest alkoholikiem, bo ma porysowany cyferblat, bo nie może kluczykiem trafić w dziurkę. Jako żywo powód porysowania blatu mógł być inny (parkinson, słaby wzrok) i wtedy cała misterna konstrukcja się wali. U Poirota tego nie ma. No, ale Holmes jest bardziej widowiskowy. Walki wręcz, strzelaniny.
Dedukcja u Holmesa, mnie 10-latce b. imponowała i w jakiś sposób uczyła obserwowania ludzi, jakichś tam podstaw logiki. I pamiętajmy, że Holmes działał w XIX wieku, inaczej wtedy wyglądali ludzie, inne były realia.
Holmes raczej przez lupę obserwował detale, a pozostawione ślady prowadziły go do daleko idących wniosków - te jego urocze opowieści na wstępie z kim ma do czynienia, od razu, zaraz po pierwszym podaniu ręki przybyszowi.
Natomiast Poirot i Panna Marple obserwowali i słuchali ludzi. Lupa nie była im potrzebna. Wyłapywali kłamstwa, jak słusznie zauważył Los, ale również wszelkie sprzeczności w psychologicznych obrazach bohaterów. Mistrzostwo Agathy Christie, poza oczywistym talentem literackim, to po mojemu właśnie jej niezwykle umiejętne budowanie postaci, nawet drugoplanowych. No i wprowadzających w błąd czytelnika, jak na dobry kryminał przystało. Ile razy sięgam np. po "Śmierć na Nilu", to dokładnie po to, by podziwiać kunszt Agathy właśnie na tym polu.
Dzisiaj na pytanie postawione w ankiecie z pewnością dorzuciłabym komisarza Maigreta.
Simenon mistrz.
Jego powieści są krótkie, literacko bezbłędne, cudnie oddają atmosferę i dawnego (lata 50-60 ub. wieku) Paryża, i pracy komisariatu przy Quai des Orfevres. Nie zawsze rozwiązanie problemu jest najważniejsze, ale zawsze bardzo wiarygodne i psychologicznie uzasadnione.
Dodatkowy atut - dyskretne poczucie humoru przejawiające się m. in. w dystansie głównego bohatera do samego siebie.
No i Pani Maigret:))))
Czytałam w młodości - nie umiałam docenić. Teraz przy zalewie kilkusetstronicowych powieści kryminalnych, pełnych przemocy, wulgaryzmów i dodatkowo opisów romansów często z pogranicza pornografii, powieści o komisarzu Maigret to po prostu perełki.
Oczywiście zdarzają się słabsze, ale cały cykl wg mnie zasługuje na najwyższą ocenę.
Właśnie skończyłam ciut nietypowe "Maigret się bawi". Pyszne:))))
Obecnie kilkanaście tomów serii (w wersji elektronicznej) do kupienia za grosze.
Obejrzeliśmy wszystkie 4 odcinki i bardzo przyjemnie się je ogląda. Najlepszy z pułapką.
Potem obejrzałem na szybko ten z pułapką w wykonaniu Gabina. Cóż, scenariusz lepszy w nowym, a jak było w książce już nie pamiętam. W ogóle książek już nie pamiętam. Kryminały czytałem strasznie dawno temu.
W tym filmie z Atkinsonem, Maigret miał kamizelkę zapiętą na wszystkie guziki. Wpierw pomyślałem, że kostiumolodzy zapomnieli już zasad noszenia odzieży, ale w kolejnej scenie Janvier nosił się już poprawnie. Czy powieściowy Maigret to był człowiek z nizin?
No i kolejna sprawa - w każdym odcinku podkreślane jest wspaniałe człowieczeństwo komisarza. To mi się najbardziej podobało. Generalnie ogląda się.
@trep powiedział(a):
Czy powieściowy Maigret to był człowiek z nizin?
Może nie z nizin, ale chyba z mieszczan (?). I miał kompleks niższości wobec wyższych sfer. A może nie kompleks, bo zdawał sobie z tego sprawę i umiał z siebie pokpiwać.
Noji pakował do ciupy niezależnie od statusu.
Polecam "Maigret i wyższe sfery".
Wczoraj oglądaliśmy odcinek pt. Karty na stół. Jednym z motywów filmu była gra w brydża. Niestety, tak to już jakoś jest, że ilekroć ta gra pojawia się w jakimś filmie (najczęściej kryminale) ilość absurdu rośnie lawinowo.
Był taki teatr telewizji z cyklu "Kobra" pt. Brydż. Tam to stężenie idiotyzmu przekroczyło dozwoloną wartoś. Ale i u Poirota nie było o wiele mądrzej. Morderca wylicytował szlema po to, by rozgrywka była trudna i by gracze się nią zaaferowali. On będąc w tym rozdaniu dziadkiem oddalił się od stolika i zasztyletował jakiegoś kolesia.
Po pierwsze: (co nawet moja żona, która nie gra w brydża, zauważyła), dziadek nigdy nie wstał by od stolika, przy którym grano by szlema. Po drugie: szlem to zazwyczaj najłatwiejsza rozgrywka pod słońcem. Ponieważ trzeba wziąć wszystkie lewy szlem albo idzie albo nie idzie i rozgrywający deklaruje "swoje" albo "bez jednej". Przypadki, gdy mamy mniej niż 13 górnych lew i wygrywamy, są relatywnie rzadkie. Prawie każda gra ostrego 3nt jest o wiele trudniejsza niż szlem.
Granie na 50 czy 25% szans, w brydżu sportowym też jest emocjonujące, jak odtwarzasz układ i logikę licytacji (a raczej odwrotnie). I trzeba grać asem ze stołu, żeby singlowy król poszedł
Tak, brydż potrafi być pasjonujący. Weźmy takie rozdanie. Po licytacji:
Gramy szlemika w piki. Otwarcie 4 karo to odzywka blokująca oznaczająca duuużo kar (najczęściej 8) i słabą rękę. W wistuje w króla karo i wyjeżdża stół:
E bierze asem i odwraca w pika a W do pika nie dokłada - wyrzuca karo. Liczymy lewy. 5 pikowych, 3 treflowe i 3 kierowe (kramy króla, waleta przejmujemy damą i mamy asa - ale to po ściągnięciu atutów). Razem 11 a mamy wziąć 12. Możemy starać się przebić trzeciego trefla w stole (ale E nam może przebić, jeśli ma krótkość trefl). Możemy odegrać króla waleta kier, wejść do stołu królem pik i odegrać jeszcze dwa kiery (to jednak wymaga długości kier u E). Jest jednak absolutnie pewny sposób na wygraną, ale wymaga znajomości rachunków sześciolatka.
W ma 7 kar (13 - 4 - 1 - 1), więc może mieć maksymalnie 6 kierów. Skoro W ma nie więcej niż 6, to E ma nie mniej niż 1. Możemy więc bezpiecznie zagrać króla kier.
Obaj dołożyli. Skoro W ma 1 kiera i 7 kar, to może mieć nie więcej niż 5 trefli. E ma zatem nie mniej niż 1. Możemy więc zagrać Asa trefl i nikt nie przebije.
Gramy i teraz albo W nie dokłada - to wtedy gra jest prosta. Przebijamy 2 trefle na stole, ściągamy atuty i mamy 5 pików, 1 przebitkę, 3 trefle, 3 kiery.
Albo W dokłada trefla do asa. Skoro tak, to ma 7 kar, co najmniej 1 trefla, może mieć co najwyżej 5 kierów. A zatem E ma co najmniej 2 kiery i możemy bezpiecznie zagrać waleta kier.
Jeśli do waleta kier W nie dokłada, to wchodzimy królem pik do stołu i gramy dwa kiery, ściągamy atuty i mamy nadmiar lew.
Jeśli do waleta kier W dokłada, to ma 7 kar, co najmniej 2 kiery, więc może mieć najwyżej 4 trefle. A zatem E ma co najmniej dwa trefle. Możemy bezpiecznie zagrać króla trefl.
Jeśli W dołoży do trefla to przebijając małe trefl królem pik wyrabiamy sobie trefle, ściągamy atu, swoje. Jeśli W nie dokłada do drugiego trefla, to E ma 5 trefli a zatem ściągamy damę przebijamy jednego trefla małym a drugiego królem i mamy 5 pików, 2 przebitki, 2 kiery i 3 trefle.
Komentarz
Kłamstwo jest szatańską imitacją prawdy. Kłamstwo potrafi czasem znakomicie prawdę udawać ale z czasem eroduje i wymaga poprawek a jego fragmenty sobie wzajemnie przeczą. W zasadzie kłamstwo jest tym bardziej udane im więcej ma prawdy w sobie.
Holmes walczy z kłamstwem za pomocą prawdy. Odwołuje się do niezmiennych boskich praw: fizyki, przyczynowości i następstwa czasowego. Buty zostawiają ślady, godzina 13 jest później niż dwunasta a człowiek nie może być w dwu miejscach naraz.
Poirot jest mądrzejszy - do odkrycia prawdy służy słuchanie kłamstw. Bo są niedoskonałe i jedno nie pasuje do drugiego.
U Poirota tego nie ma.
No, ale Holmes jest bardziej widowiskowy. Walki wręcz, strzelaniny.
Natomiast Poirot i Panna Marple obserwowali i słuchali ludzi. Lupa nie była im potrzebna. Wyłapywali kłamstwa, jak słusznie zauważył Los, ale również wszelkie sprzeczności w psychologicznych obrazach bohaterów.
Mistrzostwo Agathy Christie, poza oczywistym talentem literackim, to po mojemu właśnie jej niezwykle umiejętne budowanie postaci, nawet drugoplanowych. No i wprowadzających w błąd czytelnika, jak na dobry kryminał przystało.
Ile razy sięgam np. po "Śmierć na Nilu", to dokładnie po to, by podziwiać kunszt Agathy właśnie na tym polu.
Dzisiaj na pytanie postawione w ankiecie z pewnością dorzuciłabym komisarza Maigreta.
Simenon mistrz.
Jego powieści są krótkie, literacko bezbłędne, cudnie oddają atmosferę i dawnego (lata 50-60 ub. wieku) Paryża, i pracy komisariatu przy Quai des Orfevres. Nie zawsze rozwiązanie problemu jest najważniejsze, ale zawsze bardzo wiarygodne i psychologicznie uzasadnione.
Dodatkowy atut - dyskretne poczucie humoru przejawiające się m. in. w dystansie głównego bohatera do samego siebie.
No i Pani Maigret:))))
Czytałam w młodości - nie umiałam docenić. Teraz przy zalewie kilkusetstronicowych powieści kryminalnych, pełnych przemocy, wulgaryzmów i dodatkowo opisów romansów często z pogranicza pornografii, powieści o komisarzu Maigret to po prostu perełki.
Oczywiście zdarzają się słabsze, ale cały cykl wg mnie zasługuje na najwyższą ocenę.
Właśnie skończyłam ciut nietypowe "Maigret się bawi". Pyszne:))))
Obecnie kilkanaście tomów serii (w wersji elektronicznej) do kupienia za grosze.
Polecam Maigreta w zaskakującej ale i genialnej interpretacji Rowana Atkinsona.
a poproszę o podanie gdzie
Ja sprawdzam na https://ebooki.swiatczytnikow.pl/autor/Georges-Simenon
Widzę, ze obniżki chwilowo (?) zlikwidowane (kupowałam po 5 zł), ale i tak są tanie.
Na ogół zaczynam szukać książek na stronie https://ebooki.swiatczytnikow.pl
Edit
najwięcej tomów ma chyba https://ebookpoint.pl/search/?szukaj=simenon
I radzę nie zaczynać od pozycji Zwierzenia Magireta.
Ja korzystam ze strony https://upolujebooka.pl/
Można ustawić sobie alerty cenowe na wybranym poziomie.
W świecie czytników też.
Ale dzięki za podrzucenie strony.
Nawet fajny. Poprzednio widziałem Maigreta w wykonie Gabina. Być może nawet w kinie.
Może i fajny, tylko nie mam pojęcia, gdzie go można obejrzeć
Bywa na polskim BBC i jest na CDA.
Chyba znalazłam na CDA!
Obejrzeliśmy wszystkie 4 odcinki i bardzo przyjemnie się je ogląda. Najlepszy z pułapką.
Potem obejrzałem na szybko ten z pułapką w wykonaniu Gabina. Cóż, scenariusz lepszy w nowym, a jak było w książce już nie pamiętam. W ogóle książek już nie pamiętam. Kryminały czytałem strasznie dawno temu.
W tym filmie z Atkinsonem, Maigret miał kamizelkę zapiętą na wszystkie guziki. Wpierw pomyślałem, że kostiumolodzy zapomnieli już zasad noszenia odzieży, ale w kolejnej scenie Janvier nosił się już poprawnie. Czy powieściowy Maigret to był człowiek z nizin?
No i kolejna sprawa - w każdym odcinku podkreślane jest wspaniałe człowieczeństwo komisarza. To mi się najbardziej podobało. Generalnie ogląda się.
Może nie z nizin, ale chyba z mieszczan (?). I miał kompleks niższości wobec wyższych sfer. A może nie kompleks, bo zdawał sobie z tego sprawę i umiał z siebie pokpiwać.
Noji pakował do ciupy niezależnie od statusu.
Polecam "Maigret i wyższe sfery".
Jeszcze nie obejrzałam filmów...
Wczoraj oglądaliśmy odcinek pt. Karty na stół. Jednym z motywów filmu była gra w brydża. Niestety, tak to już jakoś jest, że ilekroć ta gra pojawia się w jakimś filmie (najczęściej kryminale) ilość absurdu rośnie lawinowo.
Był taki teatr telewizji z cyklu "Kobra" pt. Brydż. Tam to stężenie idiotyzmu przekroczyło dozwoloną wartoś. Ale i u Poirota nie było o wiele mądrzej. Morderca wylicytował szlema po to, by rozgrywka była trudna i by gracze się nią zaaferowali. On będąc w tym rozdaniu dziadkiem oddalił się od stolika i zasztyletował jakiegoś kolesia.
Po pierwsze: (co nawet moja żona, która nie gra w brydża, zauważyła), dziadek nigdy nie wstał by od stolika, przy którym grano by szlema. Po drugie: szlem to zazwyczaj najłatwiejsza rozgrywka pod słońcem. Ponieważ trzeba wziąć wszystkie lewy szlem albo idzie albo nie idzie i rozgrywający deklaruje "swoje" albo "bez jednej". Przypadki, gdy mamy mniej niż 13 górnych lew i wygrywamy, są relatywnie rzadkie. Prawie każda gra ostrego 3nt jest o wiele trudniejsza niż szlem.
Granie na 50 czy 25% szans, w brydżu sportowym też jest emocjonujące, jak odtwarzasz układ i logikę licytacji (a raczej odwrotnie). I trzeba grać asem ze stołu, żeby singlowy król poszedł
Tak, brydż potrafi być pasjonujący. Weźmy takie rozdanie. Po licytacji:
Gramy szlemika w piki. Otwarcie 4 karo to odzywka blokująca oznaczająca duuużo kar (najczęściej 8) i słabą rękę. W wistuje w króla karo i wyjeżdża stół:
E bierze asem i odwraca w pika a W do pika nie dokłada - wyrzuca karo. Liczymy lewy. 5 pikowych, 3 treflowe i 3 kierowe (kramy króla, waleta przejmujemy damą i mamy asa - ale to po ściągnięciu atutów). Razem 11 a mamy wziąć 12. Możemy starać się przebić trzeciego trefla w stole (ale E nam może przebić, jeśli ma krótkość trefl). Możemy odegrać króla waleta kier, wejść do stołu królem pik i odegrać jeszcze dwa kiery (to jednak wymaga długości kier u E). Jest jednak absolutnie pewny sposób na wygraną, ale wymaga znajomości rachunków sześciolatka.
W ma 7 kar (13 - 4 - 1 - 1), więc może mieć maksymalnie 6 kierów. Skoro W ma nie więcej niż 6, to E ma nie mniej niż 1. Możemy więc bezpiecznie zagrać króla kier.
Obaj dołożyli. Skoro W ma 1 kiera i 7 kar, to może mieć nie więcej niż 5 trefli. E ma zatem nie mniej niż 1. Możemy więc zagrać Asa trefl i nikt nie przebije.
Gramy i teraz albo W nie dokłada - to wtedy gra jest prosta. Przebijamy 2 trefle na stole, ściągamy atuty i mamy 5 pików, 1 przebitkę, 3 trefle, 3 kiery.
Albo W dokłada trefla do asa. Skoro tak, to ma 7 kar, co najmniej 1 trefla, może mieć co najwyżej 5 kierów. A zatem E ma co najmniej 2 kiery i możemy bezpiecznie zagrać waleta kier.
Jeśli do waleta kier W nie dokłada, to wchodzimy królem pik do stołu i gramy dwa kiery, ściągamy atuty i mamy nadmiar lew.
Jeśli do waleta kier W dokłada, to ma 7 kar, co najmniej 2 kiery, więc może mieć najwyżej 4 trefle. A zatem E ma co najmniej dwa trefle. Możemy bezpiecznie zagrać króla trefl.
Jeśli W dołoży do trefla to przebijając małe trefl królem pik wyrabiamy sobie trefle, ściągamy atu, swoje. Jeśli W nie dokłada do drugiego trefla, to E ma 5 trefli a zatem ściągamy damę przebijamy jednego trefla małym a drugiego królem i mamy 5 pików, 2 przebitki, 2 kiery i 3 trefle.