Last Dance
"Last Dance" to nowy dokument o Chicago Bulls i Michaelu Jordanie (a może odwrotnie), który można zobaczyć na platformie Netflix. Jest to film o jednej z największych drużyn w historii sportów zespołowych i najlepszym sportowcu w dziejach, który w niespotykanej dotąd skali odcisnął piętno na całej dekadzie i przyszłości sportu.
Jest to film o skurwysynu, który mając wpływ na serial nie omieszkał dokopać po latach tym którzy mu podpadli. Jest to film o chłopaku, który walcząc o względy ojca popadł w potężne kompleksy, które wywindowały go na światowy świecznik. O człowieku z wielkim talentem, determinacją, wolą walki i wiarą w zwycięstwo. Absolutnie nakierowanym na cel bezwzględnym liderze. Który jednocześnie był małym, mściwym chujkiem. Zbierając wszystko do kupy - dlatego wygrywał.
Jest to film pokazujący kulisy najlepszych czasów sportu zawodowego, z chyba najlepszymi rozgrywkami zespołowymi w historii (może tylko MŚ w piłce kopanej dorównują ówczesnej NBA). Wielkich, prawdziwych postaci, charakterystycznych, kompletnych zespołów, nieprawdopodobnych emocji, wielkich zwycięstw i wielkich porażek.
Jest to też film, który przypomina 40-50 latkom zapach młodości, bo NBA była wtedy znakiem rozpoznawczym czasów.
Jest to film o skurwysynu, który mając wpływ na serial nie omieszkał dokopać po latach tym którzy mu podpadli. Jest to film o chłopaku, który walcząc o względy ojca popadł w potężne kompleksy, które wywindowały go na światowy świecznik. O człowieku z wielkim talentem, determinacją, wolą walki i wiarą w zwycięstwo. Absolutnie nakierowanym na cel bezwzględnym liderze. Który jednocześnie był małym, mściwym chujkiem. Zbierając wszystko do kupy - dlatego wygrywał.
Jest to film pokazujący kulisy najlepszych czasów sportu zawodowego, z chyba najlepszymi rozgrywkami zespołowymi w historii (może tylko MŚ w piłce kopanej dorównują ówczesnej NBA). Wielkich, prawdziwych postaci, charakterystycznych, kompletnych zespołów, nieprawdopodobnych emocji, wielkich zwycięstw i wielkich porażek.
Jest to też film, który przypomina 40-50 latkom zapach młodości, bo NBA była wtedy znakiem rozpoznawczym czasów.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Jeżeli wracają prawdziwe problemy, prawdziwe czasy to i może prawdziwe emocje wrócą ?
Karl Malone nigdy nie dostanie czegoś takiego...
Myślałem że to o kampanii Dudy
Czasami pani sklepowa pozwalała przed kupnem ważyć gumy na elektronicznej wadze, te z naklejkami były nieco cięższe. Nigdy nie znalazłem Sacramento Kings, a jeździło się, ho ho, aż do wielkiego Radomia!
Pippen, Rodman, Shaq, Malone, Ewing, Duncan, Izajasz Tomasz i jedyny biały - John Stockton, to moje wspomnienia. Dobrze pamiętam że HIV-Magica wpuszczali na mecze Wschód-Zachód?
Innym była prostota gry. Uwielbiam prostotę. Podobało mi się, że John nigdy nie kozłował piłki między nogami, nie podawał za plecami, a był rekordzistą wszech czasów w asystach (i przechwytach też).
Ten ostatni finał by wygrali, gdyby mecz odbywał się dzisiaj i można było korzystać z challenge. Jazzmani zostali okradzeni na 4 punkty. Zaliczono rzut po czasie Chicago a nie zaliczono rzutu przed czasem Jazz. To nie jest rzadkość. Medialne drużyny mogą liczyć na specjalne sędziowanie (vide Barcelona). Ostatni mecz u siebie już by wygrali. No cóż, trudno. Świat się od tego nie skończył.
W ostatnich miesiącach obejrzałem sobie kilka filmików z wymienionymi zawodnikami w rolach głównych. Trafiłem na relację z przyznania jakiejś nagrody Mailmanowi. Gdy kamerzysta omiatał widownię, można było zobaczyć Stocktona z niemłodą już żoną a Michaela Jordana wprost przeciwnie. Nigdy tego nie śledziłem, więc sprawdziłem i okazało się że u eMDżeja to jest nowy model a u Stocka ten sam od początku. Potem obejrzałem blisko godzinny film dokumentalny o Johnie i okazało się, że to katol i z katolskiej rodziny. Absolwent Gonzagi, katolickiego uniwersytetu. Nos mnie nie zwiódł.
A i dzisiaj John z rodziną prowadzą skromne życie normalnych ludzi.
No i było Utah, zespół kompletnie po przeciwnej stronie żenady niż Chicago. Normalni ludzie, normalni sportowcy, tyle że wybitni. Świetny trener (zmarł w ubiegłym tygodniu) Jerry Sloan. Ale niestety, dwukrotnie przegrali w finałach. Szczególnie te drugie (tak jak pisze trep) były kontrowersyjne. Dodam tylko, że system obronny Jacksona ocierał się o obronę strefą, czyli illegal defence powinno być gwizdane. Nie było, bo lidze zależało, żeby Chicago ciągnąć za uszy. Wielka szkoda Utah, naprawdę świetnego zespołu.
Ale najbardziej Bullsom postawiła się Indiana. W Last Dance widać jak byli blisko wyeliminowania Jordana i spółki w jednym z meczów nr 7. Sami zawodnicy Bulls mówili, że na 4 minuty przed końcem już pękli, pierwszy raz w historii, nawet Jackson powiedział na czasie, że jest źle. Nie dla Jordana, to był kosmita.
Świetna liga. Ale dziś to poszło w złą stronę. Mecze są po prostu nudne. Wszystko plastikowe. Bo ta piosenka jest napisana dla pieniędzy.
Skoro było o Utah i normalnych facetach. Wiecie, że Karl Malone jako hobby jeździł tirami (jeśli tak można nazwać te potwory) po całych Stanach? Jechałem raz Uberem z facetem, który wspominał, że regularnie go spotykał w trasie (nawet za czasów gry w NBA, w przerwie między sezonami).
Cóż mogę powiedzieć. Zawsze kibicowałem przeciwko Bykom, więc i za Indianą.
Nie miałem wielu powodów do radości (-;
Obrzydliwością jest utożsamianie się wyłącznie z samym sobą, ewentualnie ograniczanie się do swojej rodziny. A to niestety jest typowe dla naszych czasów. Kibicowanie jest tylko czasami bezdennie durne, ale podstawy są jak najbardziej ludzkie, normalne.
No no, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę plemię polskie to tak to nie działa. Oni nie sięgają aż tak daleko. Może ci młodsi, paradoksalnie, wychowani na kulcie Żołnierzy Wyklętych. Piszę poważnie, propolskie siły odniosły potężny sukces propagandowy. Ale tacy 30+ mają Polskę w dupie. Miasto, klub, reszta to wrogowie. Ba, dla większości - piłkarze, zarząd to też wrogowie. Jaga to my i to jest charakterystyczne dla praktycznie wszystkich kibiców w Polsce.