Amadeusz
W celach edukacji herstorycznej obeźrzałem ja wczorej z córeczką film Miłosza Foremana "Amadeusz". I wiecie co? Genialny film.
Ale kedy mie zaczęła pytać, wiele w tym wszystkim prawdy, w tej opowieści, to zacząłem pływać na zasadzie "Noo... Na to trzeba patrzeć przede wszystkim jako na opowieść o zawiści i jej konsekwencjach. I w tym sensie to jest opowieść prawdziwa, taka metaprawdziwa. Tak po prawdzie to ci mogę potwierdzić tyle, że Mozart naprawdę istniał, młodo umarł, miał żonę Konstancję i że istniał naprawdę Salieri no i że Requiem nie zostało zakończone. Resztę muszę w Łajce sprawdzić. A, no i że wszyscy w krótkich spodniach chodzili, jak stary Buddenbrook."
I cóż na to Wikipedyja?
Przede wszystkim Mozart nie nazywał się Amadeusz, tylko Teofil. Ale lubiał używać francuskiej wersji Amadé; "Amadeusz" nie podpisał się nigdy.
Ovaj, o śmierci Mozarta jest cały artykuł ----> https://pl.wikipedia.org/wiki/Śmierć_Wolfganga_Amadeusa_Mozarta
Była ona w istocie tajemnicza, wiele pojawiło się wersji. Jedną z nich była, że otruł go właśnie Salieri. Tę plotkę podchwycił Saszka Puszkin i napisał na tej kanwie krótki dramat w 1830 r., "Mozart i Salieri". Zainspirowała ona Rzymskiego Korsakowa do napisania opery pod tymże tytułem w roku 1898. Ona z kolei zainspirowała amerykańskiego dramaturga Petera Shaffera do napisania sztuki "Amadeusz" w roku 1979; ją zaś przeniósł na srebrny ekran tow. Foreman w 1984.
https://ru.wikipedia.org/wiki/Моцарт_и_Сальери
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mozart_i_Salieri_(opera)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amadeusz_(dramat)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amadeusz_(film)
Już lektura notki o Mozarcie pokazuje, że artyści korzystali z życiorysu Mozarta w sumie jak chcieli.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wolfgang_Amadeus_Mozart
W filmie nie ma słowa o siostrze Wolfganga. Nie ma też mowy o tym, że w trakcie 9-letniego małżeństwa z Konstancją mieli sześcioro dzieci, znaczy że kobieta stale była albo w ciąży albo w połogu. Z sześciorga przeżyło dwóch synów; żaden nie miał dzieci. W filmie pokazuje się tylko starszy. Jego też Salieri uczył muzyki.
Faktem jest, że panowie poprztykali się o nauczanie cesarskiej córki, ale nie była to bezinteresowna złośliwość Salieriego, tylko konkurencja. Sam załapał się na tę fuchę.
Nie zdarzyło się nic z historii o tępieniu jego oper we Widniu. Grano je z sukcesami. Także w Paryżewie, także w Pradze. W tej ostatniej tak spodobało się Wesele Figara, że zamówili kolejną operę, Don Giovanni, który prapremierę miał tamże, a nie u cysorza.
Nie został pochowany w mogile nędzarskiej, gdyż nędzarzem nie był; po prostu miał wydatki na PR. Ale miał też regularne dochody. No, po prostu nie miał głowy do gromadzenia majątku. Pochowali go w normalnym miejskim grobie klasy III, bo zgodnie z rozporządzeniem cesarza Józefa II, taki mu przysługiwał. Po 10 latach zaorany, jak wszystkie tej klasy. Ale grabarz zdążył przytulić czaszkę, której późniejsze analizy wykazały spore podobieństwo do portretów kompozytora.
Co zaś jest prawdą, to historia o Requiem, które zamówił pragnący zachować anonimowość zleceniodawca. Mozart rzeczywiście pracował nad nim w lęku i trwodze, bo czuł że pisze własne requiem. Wszystko zakończyło się wesołym oberkiem, bo okazało się, że zamawiającym był jeden hrabia co psy obrabia, znany z przypisywania sobie dzieł innych kompozytorów. Akurat miał chęć zagrania czegoś fajnego nad grobem żony. Zresztą prapremiera Requiem, dokończonego przez kumpli Mozarta na prośbę wdowy, odbyła się w hacjendzie tegoż hrabiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Requiem_d-moll_(KV_626)
Największą krzywdę zrobiono w filmie Antoniemu Włodzimierzowi Salieriemu; nie tylko dlatego, że nie wspomnieli że był Polakiem, ale głównie przez to, że przestał w ogóle być człowiekiem, stając się demonem zawiści, opętanym myślą zniszczenia geniusza większego niż on sam mógłby sobie wyobrazić.
Skrzywdzono też jego ojca, Antonia seniora. No choćby wiadomo, że od małego uczył się muzykowania, i to od brata, Franciszka Salieriego. Po śmierci rodziców, a umarli gdy miał 14 lat, edukacją Antoniego zajął się lokalny szlachcic, który posłał go do Wenecji. Tam z kolei utalentowanego młodzieńca wyłapał kompozytor Florian Gassmann, który miał chody u cysorza i podsunął mu Salieriego. Ożenił się bogato, miał syna, którego niestety przeżył.
Nie można powiedzieć, żeby nie odniósł sukcesu artystycznego. Odnosił mniejsze i większe sukcesy we Widniu, skomponował operę na otwarcie La Scali. W Paryżewie jedna z jego oper przez 40 lat nie schodziła z afisza. Nawet na Kongresie Wiedeńskim odpowiadał za oprawę muzyczną.
Co do relacji z Mozartem, to wg Łajki były zazwyczaj dobre, zwłaszcza że Mozart robił głównie w operze, a Salieri w muzyce kościelnej, więc mało sobie wchodzili w drogę. Nadto, gdy w 1788 Salieri został cesarskim kapelmajstrem, to pierwszą operą jaką wystawił było Wesele Figara, choć miało już swoje lata, a nie coś nowego, własnego. Napisali nawet wspólną kantatę, która zaginęła, dopiero w 2016 się odnalazła.
Paradoksalnie, to film Foremana, który zrobił zeń potwora, przywrócił Salieriemu sporo popularności. Zaczęto grać jego dzieła, istnieje fundacja jego imienia, jest Salierowski Festiwal Operowy, nawet teatr w jego miasteczku Legnano nosi imię Salieriego.
https://en.wikipedia.org/wiki/Antonio_Salieri
Tak że tak.
Dało mi to sporo do myślenia, bo przecież nikt nie zaprzeczy, że film Amadeusz to dzieło wielkie, zachwycające. Tyle że nie jest to film historyczny; o historii dowiedzieć się nie można zeń niczego. Mniej niż zero można się dowiedzieć o jego głównym bohaterze, Salierim właśnie, który jak się okazuje w ogóle w tym filmie nie występuje. Pod jego imieniem nie jest człowiek Antoni Salieri, ale demon opętany zawiścią. I jako egzemplifikacja zawiści jest dobry, ba znakomity. Jako człowiek -- nie istnieje.
Czyli co? Czyli że twórca nie jest od kurczowego faktów się trzymania, ale od historii opowiadania. A historia? Cóż, jeśli niesie w sobie wystarczy ładunek emocjonalnej, ogólnoludzkiej prawdy, może być zmyślona od początku do końca. Trzeba o tem pamiętać.
Amadeusz to świetny film o zawiści. Nie jest to jednak opowieść o relacji Mozarta z Salierim.
Nie zapomniał nigdy dobra, jakie wyświadczyli mu ludzie, zwłaszcza Gassmann, więc ku jego czci sam uczył młodych zdolnych, często za darmo. Wśród jego uczniów są m.in. Beethoven, Schubert, Liszt. No i syn Mozarta.
Ale kedy mie zaczęła pytać, wiele w tym wszystkim prawdy, w tej opowieści, to zacząłem pływać na zasadzie "Noo... Na to trzeba patrzeć przede wszystkim jako na opowieść o zawiści i jej konsekwencjach. I w tym sensie to jest opowieść prawdziwa, taka metaprawdziwa. Tak po prawdzie to ci mogę potwierdzić tyle, że Mozart naprawdę istniał, młodo umarł, miał żonę Konstancję i że istniał naprawdę Salieri no i że Requiem nie zostało zakończone. Resztę muszę w Łajce sprawdzić. A, no i że wszyscy w krótkich spodniach chodzili, jak stary Buddenbrook."
I cóż na to Wikipedyja?
Przede wszystkim Mozart nie nazywał się Amadeusz, tylko Teofil. Ale lubiał używać francuskiej wersji Amadé; "Amadeusz" nie podpisał się nigdy.
Ovaj, o śmierci Mozarta jest cały artykuł ----> https://pl.wikipedia.org/wiki/Śmierć_Wolfganga_Amadeusa_Mozarta
Była ona w istocie tajemnicza, wiele pojawiło się wersji. Jedną z nich była, że otruł go właśnie Salieri. Tę plotkę podchwycił Saszka Puszkin i napisał na tej kanwie krótki dramat w 1830 r., "Mozart i Salieri". Zainspirowała ona Rzymskiego Korsakowa do napisania opery pod tymże tytułem w roku 1898. Ona z kolei zainspirowała amerykańskiego dramaturga Petera Shaffera do napisania sztuki "Amadeusz" w roku 1979; ją zaś przeniósł na srebrny ekran tow. Foreman w 1984.
https://ru.wikipedia.org/wiki/Моцарт_и_Сальери
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mozart_i_Salieri_(opera)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amadeusz_(dramat)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amadeusz_(film)
Już lektura notki o Mozarcie pokazuje, że artyści korzystali z życiorysu Mozarta w sumie jak chcieli.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wolfgang_Amadeus_Mozart
W filmie nie ma słowa o siostrze Wolfganga. Nie ma też mowy o tym, że w trakcie 9-letniego małżeństwa z Konstancją mieli sześcioro dzieci, znaczy że kobieta stale była albo w ciąży albo w połogu. Z sześciorga przeżyło dwóch synów; żaden nie miał dzieci. W filmie pokazuje się tylko starszy. Jego też Salieri uczył muzyki.
Faktem jest, że panowie poprztykali się o nauczanie cesarskiej córki, ale nie była to bezinteresowna złośliwość Salieriego, tylko konkurencja. Sam załapał się na tę fuchę.
Nie zdarzyło się nic z historii o tępieniu jego oper we Widniu. Grano je z sukcesami. Także w Paryżewie, także w Pradze. W tej ostatniej tak spodobało się Wesele Figara, że zamówili kolejną operę, Don Giovanni, który prapremierę miał tamże, a nie u cysorza.
Nie został pochowany w mogile nędzarskiej, gdyż nędzarzem nie był; po prostu miał wydatki na PR. Ale miał też regularne dochody. No, po prostu nie miał głowy do gromadzenia majątku. Pochowali go w normalnym miejskim grobie klasy III, bo zgodnie z rozporządzeniem cesarza Józefa II, taki mu przysługiwał. Po 10 latach zaorany, jak wszystkie tej klasy. Ale grabarz zdążył przytulić czaszkę, której późniejsze analizy wykazały spore podobieństwo do portretów kompozytora.
Co zaś jest prawdą, to historia o Requiem, które zamówił pragnący zachować anonimowość zleceniodawca. Mozart rzeczywiście pracował nad nim w lęku i trwodze, bo czuł że pisze własne requiem. Wszystko zakończyło się wesołym oberkiem, bo okazało się, że zamawiającym był jeden hrabia co psy obrabia, znany z przypisywania sobie dzieł innych kompozytorów. Akurat miał chęć zagrania czegoś fajnego nad grobem żony. Zresztą prapremiera Requiem, dokończonego przez kumpli Mozarta na prośbę wdowy, odbyła się w hacjendzie tegoż hrabiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Requiem_d-moll_(KV_626)
Największą krzywdę zrobiono w filmie Antoniemu Włodzimierzowi Salieriemu; nie tylko dlatego, że nie wspomnieli że był Polakiem, ale głównie przez to, że przestał w ogóle być człowiekiem, stając się demonem zawiści, opętanym myślą zniszczenia geniusza większego niż on sam mógłby sobie wyobrazić.
Skrzywdzono też jego ojca, Antonia seniora. No choćby wiadomo, że od małego uczył się muzykowania, i to od brata, Franciszka Salieriego. Po śmierci rodziców, a umarli gdy miał 14 lat, edukacją Antoniego zajął się lokalny szlachcic, który posłał go do Wenecji. Tam z kolei utalentowanego młodzieńca wyłapał kompozytor Florian Gassmann, który miał chody u cysorza i podsunął mu Salieriego. Ożenił się bogato, miał syna, którego niestety przeżył.
Nie można powiedzieć, żeby nie odniósł sukcesu artystycznego. Odnosił mniejsze i większe sukcesy we Widniu, skomponował operę na otwarcie La Scali. W Paryżewie jedna z jego oper przez 40 lat nie schodziła z afisza. Nawet na Kongresie Wiedeńskim odpowiadał za oprawę muzyczną.
Co do relacji z Mozartem, to wg Łajki były zazwyczaj dobre, zwłaszcza że Mozart robił głównie w operze, a Salieri w muzyce kościelnej, więc mało sobie wchodzili w drogę. Nadto, gdy w 1788 Salieri został cesarskim kapelmajstrem, to pierwszą operą jaką wystawił było Wesele Figara, choć miało już swoje lata, a nie coś nowego, własnego. Napisali nawet wspólną kantatę, która zaginęła, dopiero w 2016 się odnalazła.
Paradoksalnie, to film Foremana, który zrobił zeń potwora, przywrócił Salieriemu sporo popularności. Zaczęto grać jego dzieła, istnieje fundacja jego imienia, jest Salierowski Festiwal Operowy, nawet teatr w jego miasteczku Legnano nosi imię Salieriego.
https://en.wikipedia.org/wiki/Antonio_Salieri
Tak że tak.
Dało mi to sporo do myślenia, bo przecież nikt nie zaprzeczy, że film Amadeusz to dzieło wielkie, zachwycające. Tyle że nie jest to film historyczny; o historii dowiedzieć się nie można zeń niczego. Mniej niż zero można się dowiedzieć o jego głównym bohaterze, Salierim właśnie, który jak się okazuje w ogóle w tym filmie nie występuje. Pod jego imieniem nie jest człowiek Antoni Salieri, ale demon opętany zawiścią. I jako egzemplifikacja zawiści jest dobry, ba znakomity. Jako człowiek -- nie istnieje.
Czyli co? Czyli że twórca nie jest od kurczowego faktów się trzymania, ale od historii opowiadania. A historia? Cóż, jeśli niesie w sobie wystarczy ładunek emocjonalnej, ogólnoludzkiej prawdy, może być zmyślona od początku do końca. Trzeba o tem pamiętać.
Amadeusz to świetny film o zawiści. Nie jest to jednak opowieść o relacji Mozarta z Salierim.
Nie zapomniał nigdy dobra, jakie wyświadczyli mu ludzie, zwłaszcza Gassmann, więc ku jego czci sam uczył młodych zdolnych, często za darmo. Wśród jego uczniów są m.in. Beethoven, Schubert, Liszt. No i syn Mozarta.
2
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
W Wiedniu Mocart się z kimś ważnym poprztykał i dlatego zaczął wystawiać w Praze, był też okres, że go nie dość doceniano na dworze i stąd się wziął Czarodziejski Flet wystawiony dla ludu po niemiecku w Freihaustheater.
+100 dla Szturmowca
+1 dla Rafała
Poza tym pan reżyser wziął scenariusz według sztuki teatralnej zainspirowanej przez jeszcze inną sztukę. Sienkiewicza też będziemy się czepiać, że różne rzeczy się nie zgadzają? W Wiki piszą, że żona prawdziwego Wołodyjowskiego wcześniej trzech mężów miała, a po nim jeszcze piątego. Hajduczek kurna. Także tak.
Obecnie najczęściej wystawia się wersję mieszaną, z dwiema ariami don Ottavia: Dalla sua pace (nieobecnej w wydaniu praskim) oraz Il mio tesoro (skreślonej w opcji wiedeńskiej).
Artystów i nie tylko różne rzeczy, ludzie i zdarzenia inspirują. To nie oznacza że mogą, idąc za tą inspiracją, iść dokądkolwiek i jakkolwiek. Taki mam pogląd. Jego konsekwencja jest możliwość oceny moralnej dzieła i twórcy bez względu na wartość artystyczną dzieła.
Żywoty świętych poddane krytyce historycznej też często okazują się takie bardziej fabularne niż biograficzne. I to podobno już dawno temu jezuici się za to wzięli.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bollandyści
Ale sama akcja ... cóż, wizja Mozarta czy z filmu, czy ze sztuki (też polecam, ja widziałem w kinie retransmisję z National Theatre w Londynie) nie jest "moja". Mozart to dziecko epoki, klasyczny artysta oświecenia, któremu w pewnym momencie nie wyszło, potem zachorował i umarł. Mozart z filmu to romantyk, bo romantyzm zepsuł powszechny sposób postrzegania sztuki.
Bardzo bym chciała przeczytać analogiczną recenzję Szturmowca filmu "Caravaggio" i wasze opinie.
Jesteście wspaniali
=D>
Kocham was, drogie Kolestwo
polecam Kolacje na cztery ręce
z Wilhelmim i Gajosem, teatr tvp
dzięki trepie za podarunek sprzed lat ;-)
Teatralna, to już pewnie zależy od inscenizacji. Ta, którą ja widziałem, nie siliła się. A Mozart był przerysowany aktorsko, podejrzewam, że taki miał być. Bardziej jakieś wspomnienie Salieriego niż realna akcja.
Btw. Salieri był w tej sztuce czarny. Tak, Murzyn zagrał. Nie wiem, czy go wybrali, bo political correctness czy coś, ale grał naprawdę świetnie. Ponieważ w sztuce jest trochę wyeksponowana "obcość" Salieriego (włoskość w niemieckim Wiedniu - w filmie to z tego co pamiętam pominięto), to taka kreacja nie była problemem.
O co chodzi z tą Polskością Salieriego?