Przegrane wybory samorządowe w 2018 r. - mała analiza
To miał być pierwotnie komentarz w innym wątku, ale tak się rozpisałem i tak namęczyłem przy zbieraniu informacji, że uznałem, że zasługuje na bycie założycielskim postem nowego wątku, tym bardziej, że w tamtym jest lekkim offtopem.
PiS wybory samorządowe przegrał z kretesem i nie zmieni tego żadne zasłanianie oczu, żadne tupanie nogą, żadne obrażanie się na rzeczywistość, żadne wyzłośliwianie się wobec niezaślepionych, ba - nie zmieni tego nawet desperackie wywlekanie wąskiego, niereprezentatywnego wycinka rzeczywistości pasującego do głupiej tezy o tym, że PiS "wygrał" wybory SAMORZĄDOWE poprzez wygranie wyborów do... SEJMIKÓW. Stosując tę genialną metodę orzekania o wyniku wyborów można dojść do wniosku, że Platforma Obywatelska wygrała... wybory parlamentarne w 2019 roku, bo przecież wygrała wybory do Senatu!
Można powiedzieć, że przecież PiS zawsze przegrywał wybory samorządowe, więc ta porażka o niczym nie świadczy. BYNAJMNIEJ! Widać bowiem pogorszenie stanu w stosunku do wyników z 2014 roku. PiS stracił siedem miast prezydenckich, zyskał jedno, czyli bilans wynosi -5. Ktoś powie: specyfika dużych miast. Otóż nie! Po pierwsze, część z tych miast prezydenckich to już nie są wcale takie ogromne miasta. Te stracone to byłe ośrodki wojewódzkie z czasów małych województw,(jedno w ogóle nie było nigdy wojewódzkim). Żadne z tych miast nie jest obecnym miastem wojewódzkim. Żadne z nich nie jest tęczową Warszawą. Żadne z nich nie jest jakąś niebywałą metropolią: Biała Podlaska ma 57 tysięcy mieszkańców, Łomża - 62 tys., Nowy Sącz - 83 tys., Siedlce - 78 tys., Ostrołęka - 52 tys., Radomsko - 46 tysięcy.
W całej Polsce
Pisałem wyżej o średnich miastach. W mniejszych jest ciut lepiej, ale też jest cofanie się w stosunku do roku 2014. Weźmy na tapetę północną część województwa lubelskiego. W miastach tego województwa położonych na północ od Lublina nie przybył w 2018 roku żaden nowy burmistrz z PiS, za to ubyło 3 dotychczasowych (Łęczna, Łuków, Lubartów - no, dobra, Łęczna akurat nie jest tak na północ, raczej na wschód, ale to takie uproszczenie )
Zresztą warto poczynić zestawienie Łęcznej z Łosicami. To ostatnie miasto jest już nie w lubelskim, tylko w mazowieckim, ale powiat łosicki graniczy z woj. lubelskim i generalnie to ściana wschodnia. Tak się bowiem składa, że w obu tych miastach w 2014 i 2018 byli ci sami kandydaci - kandydat z PiS i kandydat spoza PiS-u - w obu miastach w obu wyborach ten sam. W Łęcznej wygrał w 2014 kandydat PiS-u, w Łosicach przegrał. W 2018 burmistrz Łęcznej przegrał, zaś kandydat w Łosicach znowu przegrał, i to większą proporcją niż 4 lata wcześniej (62/38, 74/26).
Oczywiście, każde miasto czy gmina są inne, są różne specyficzne, lokalne uwarunkowania, ale jednak ogólna tendencja jest widoczna i wyraźna - PiS więdnie, cofa się i zwija.
Pikanterii dodaje fakt, że region, którego użyłem jako przykładu, to region wschodni, konserwatywny, który w innych wyborach głosuje na PiS. Wygrał on tam zarówno w 2015 r., jak też w 2019 roku. Zatem to nie tęczowe nastawienie mieszkańców zadecydowało, a zła polityka PiS-u, jego arogancja i fatalna polityka kadrowa. No, ataki drugiej strony pewnie też, ale to czynnik niezależny. Nie do końca można też powiedzieć, że wybory samorządowe są nie dla PiS-u, bo - jak wspominałem - w 2014 roku było lepiej.
Ciekawe byłoby zestawienie w skali ogólnopolskiej - ilu PiS stracił burmistrzów, wójtów, większości w radach gminnych, miejskich i powiatowych. Obstawiam, że w całej Polsce wyniki w 2018 roku były gorsze niż w 2014 - że tam, gdzie wygrywał, przeważnie przegrywa, że tam gdzie przegrywał, przegrał mocniej (gorsze procentowo wyniki, brak II tury wobec jej obecności 4 lata wcześniej itp. itd.).
No i na koniec warto przytoczyć historię przysłowiowego wyjątku potwierdzającego regułę, to jest Chełma. Jest to jedyne miasto w województwie lubelskim i w całej Polsce (no, w teorii niby jest jeszcze drugie, ale o tym poniżej), w którym w 2018 roku wybory na prezydenta miasta wygrał kandydat PiS-u nie będący już wcześniej prezydentem. Prezydenci z PiS są jeszcze w Zamościu i Stalowej Woli, ale oni wygrali już w 2014 roku. Aha, jeszcze w Bełchatowie i Tomaszowie Mazowieckim są prezydenci będący członkami PiS-u, ale w 2018 roku startujący jako niezależni, choć są członkami partii i 4 lata wcześniej startowali i wygrali pod szyldem PiS-u.
Poza Chełmem teoretycznie drugim miastem z nowym prezydentem z PiS-u jest Otwock, ale tam był już w 2014 roku prezydent z PiS-u, tyle że inny, zatem to miasto nie zostało "zdobyte", ale utrzymane, tak jak te wymienione w poprzednim akapicie.
Jak to było w Chełmie?. Otóż prezydent Banaszek to ktoś przypominający Jakiego - młody, dynamiczny, inteligentny, nieuwikłany w toksyczne układy, zaprzeczenie tępego karierowicza, teczkonosza i BMW. Jak to się stało, że ktoś taki w ogóle został wystawiony? Otóż, podobnie jak Jaki, został wystawiony na pożarcie - bo wiadomo było, że obaj przegrają. Tymczasem, w przeciwieństwie do Warszawy, niemający szans kandydat jednak wygrał! Cóż, można by rzec, że "dał nam przykład Banaszek, jak zwyciężać mamy".
Co ciekawe, rok później jego matka została wystawiona w wyborach parlamentarnych i dostała w Chełmie 4 tysiące głosów. W całym okręgu dostała 13 tysięcy głosów i zdobyła mandat. Stało się tak, mimo że była ostatnia na liście.
PiS wybory samorządowe przegrał z kretesem i nie zmieni tego żadne zasłanianie oczu, żadne tupanie nogą, żadne obrażanie się na rzeczywistość, żadne wyzłośliwianie się wobec niezaślepionych, ba - nie zmieni tego nawet desperackie wywlekanie wąskiego, niereprezentatywnego wycinka rzeczywistości pasującego do głupiej tezy o tym, że PiS "wygrał" wybory SAMORZĄDOWE poprzez wygranie wyborów do... SEJMIKÓW. Stosując tę genialną metodę orzekania o wyniku wyborów można dojść do wniosku, że Platforma Obywatelska wygrała... wybory parlamentarne w 2019 roku, bo przecież wygrała wybory do Senatu!
Można powiedzieć, że przecież PiS zawsze przegrywał wybory samorządowe, więc ta porażka o niczym nie świadczy. BYNAJMNIEJ! Widać bowiem pogorszenie stanu w stosunku do wyników z 2014 roku. PiS stracił siedem miast prezydenckich, zyskał jedno, czyli bilans wynosi -5. Ktoś powie: specyfika dużych miast. Otóż nie! Po pierwsze, część z tych miast prezydenckich to już nie są wcale takie ogromne miasta. Te stracone to byłe ośrodki wojewódzkie z czasów małych województw,(jedno w ogóle nie było nigdy wojewódzkim). Żadne z tych miast nie jest obecnym miastem wojewódzkim. Żadne z nich nie jest tęczową Warszawą. Żadne z nich nie jest jakąś niebywałą metropolią: Biała Podlaska ma 57 tysięcy mieszkańców, Łomża - 62 tys., Nowy Sącz - 83 tys., Siedlce - 78 tys., Ostrołęka - 52 tys., Radomsko - 46 tysięcy.
W całej Polsce
Pisałem wyżej o średnich miastach. W mniejszych jest ciut lepiej, ale też jest cofanie się w stosunku do roku 2014. Weźmy na tapetę północną część województwa lubelskiego. W miastach tego województwa położonych na północ od Lublina nie przybył w 2018 roku żaden nowy burmistrz z PiS, za to ubyło 3 dotychczasowych (Łęczna, Łuków, Lubartów - no, dobra, Łęczna akurat nie jest tak na północ, raczej na wschód, ale to takie uproszczenie )
Zresztą warto poczynić zestawienie Łęcznej z Łosicami. To ostatnie miasto jest już nie w lubelskim, tylko w mazowieckim, ale powiat łosicki graniczy z woj. lubelskim i generalnie to ściana wschodnia. Tak się bowiem składa, że w obu tych miastach w 2014 i 2018 byli ci sami kandydaci - kandydat z PiS i kandydat spoza PiS-u - w obu miastach w obu wyborach ten sam. W Łęcznej wygrał w 2014 kandydat PiS-u, w Łosicach przegrał. W 2018 burmistrz Łęcznej przegrał, zaś kandydat w Łosicach znowu przegrał, i to większą proporcją niż 4 lata wcześniej (62/38, 74/26).
Oczywiście, każde miasto czy gmina są inne, są różne specyficzne, lokalne uwarunkowania, ale jednak ogólna tendencja jest widoczna i wyraźna - PiS więdnie, cofa się i zwija.
Pikanterii dodaje fakt, że region, którego użyłem jako przykładu, to region wschodni, konserwatywny, który w innych wyborach głosuje na PiS. Wygrał on tam zarówno w 2015 r., jak też w 2019 roku. Zatem to nie tęczowe nastawienie mieszkańców zadecydowało, a zła polityka PiS-u, jego arogancja i fatalna polityka kadrowa. No, ataki drugiej strony pewnie też, ale to czynnik niezależny. Nie do końca można też powiedzieć, że wybory samorządowe są nie dla PiS-u, bo - jak wspominałem - w 2014 roku było lepiej.
Ciekawe byłoby zestawienie w skali ogólnopolskiej - ilu PiS stracił burmistrzów, wójtów, większości w radach gminnych, miejskich i powiatowych. Obstawiam, że w całej Polsce wyniki w 2018 roku były gorsze niż w 2014 - że tam, gdzie wygrywał, przeważnie przegrywa, że tam gdzie przegrywał, przegrał mocniej (gorsze procentowo wyniki, brak II tury wobec jej obecności 4 lata wcześniej itp. itd.).
No i na koniec warto przytoczyć historię przysłowiowego wyjątku potwierdzającego regułę, to jest Chełma. Jest to jedyne miasto w województwie lubelskim i w całej Polsce (no, w teorii niby jest jeszcze drugie, ale o tym poniżej), w którym w 2018 roku wybory na prezydenta miasta wygrał kandydat PiS-u nie będący już wcześniej prezydentem. Prezydenci z PiS są jeszcze w Zamościu i Stalowej Woli, ale oni wygrali już w 2014 roku. Aha, jeszcze w Bełchatowie i Tomaszowie Mazowieckim są prezydenci będący członkami PiS-u, ale w 2018 roku startujący jako niezależni, choć są członkami partii i 4 lata wcześniej startowali i wygrali pod szyldem PiS-u.
Poza Chełmem teoretycznie drugim miastem z nowym prezydentem z PiS-u jest Otwock, ale tam był już w 2014 roku prezydent z PiS-u, tyle że inny, zatem to miasto nie zostało "zdobyte", ale utrzymane, tak jak te wymienione w poprzednim akapicie.
Jak to było w Chełmie?. Otóż prezydent Banaszek to ktoś przypominający Jakiego - młody, dynamiczny, inteligentny, nieuwikłany w toksyczne układy, zaprzeczenie tępego karierowicza, teczkonosza i BMW. Jak to się stało, że ktoś taki w ogóle został wystawiony? Otóż, podobnie jak Jaki, został wystawiony na pożarcie - bo wiadomo było, że obaj przegrają. Tymczasem, w przeciwieństwie do Warszawy, niemający szans kandydat jednak wygrał! Cóż, można by rzec, że "dał nam przykład Banaszek, jak zwyciężać mamy".
Co ciekawe, rok później jego matka została wystawiona w wyborach parlamentarnych i dostała w Chełmie 4 tysiące głosów. W całym okręgu dostała 13 tysięcy głosów i zdobyła mandat. Stało się tak, mimo że była ostatnia na liście.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Back to off topic in home topic!
(na szybko góglane w porannym autobusie nr5)
- miejski styl życia sprzyja wpływowi toksycznych mediów elektronicznych na percepcję świata;
- w wymiarze lokalnym liczy się ponad to 'story-telling' robiony na facebookach i w papierowych gadzinówkach;
- widać w tym większą determinację patologii z PO-KO i okolicznych ściemniaczy;
- w skali lokalnej wystarcza to do mobilizacji kilku -set / tys. wyborców przeważających szalę;
- dochodzi do tego coś na kształt nieformalnych struktur, do którego oprócz partyjnego kółeczka dochodzą koderaści, grantofagi z pseugo-NGO'sów itp.
Wszystko to oznaka żywotności, pustej i szkodliwej, ale jednak.
Czyli wszystko to, czego kaczyzm na poziomie lokalnym zwykle nie robi, a czasem torpeduje.
W efekcie mamy kurioza: powiaty i gminy z wygraną do ogranów kolegialnych, ale z preziem/burmistrzem z zaciągu od patologów.
Np. w Łęcznej poprzedni burmistrz (PiS) po prostu nie kandydował (na własne życzenie i to akurat wiem z całą pewnością), natomiast wybrany został poprzedni wiceburmistrz, startujący z jakiegoś lokalnego komitetu.
Oczywiście nie zaprzeczam tezie wątka. Zwracam tylko uwagę na dodatkowy aspekt.
Narasta chyba nawet taki paradox, że kandydaci "bezpartyjni" nie ograniczani linią partii, ale też tacy z odpowiednim poziomem miłości własnej srożą się prezentacją poglądów bardziej wyrazistych, niż partyjne betony.
Porównując "liczbę radnych" nadreprezentowane będą małe gminy, bo tam liczba radnych / wyborcę jest dużo większa. Wystarczy mały sukces i znacząco rośnie liczba radnych.
Porównując "liczbę prezydentów" nadreprezentowane będą duże miasta, bo tylko tam są prezydenci.
W obu przypadkach mamy już wspomnianą kwestię kandydatów "niezależnych", którzy mogą być albo naprawdę niezależni, albo kryptopartyjni.
Dalej, im mniejsza jednostka, tym więcej wyborców może być skłonnych głosować w interesie osobistym (bo rodzina pracuje w urzędzie), nawet jeśli "opcja" kandydata nie odpowiada ich opcji. Oczywiście w wielkich miastach z uwagi na skalę to nie zrobi aż takiej różnicy, dlatego wybory do rad Krakowa zcy Warszawy nie odbiegają istotnie od wyborów do sejmu jak liczyć tylko takie miejsca.
I wreszcie, w wyborach do sejmików praktycznie takie same komitety są w całym kraju, co ułatwia porównania.
Jeśli ktoś potrafi metodycznie porównać (a nie "obstawiałbym") wybory na wszystkich szczeblach, tak żeby zredukować te wszystkie niedokładności, to chętnie przeczytam - nawet jeśli musi to być okraszone jakimiś chamskimi uwagami zamiast apostrofy.
Metodą "wezmę 5 gmin z Polski pod tezę" można udowodnić każdą tezę, pewnie nawet taką, że ziemia jest płaska.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_samorządowe_w_Polsce_w_2018_roku#Rady_powiatów
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_samorządowe_w_Polsce_w_2014_roku#Rady_powiatów
... wyniki do rad powiatów PiS dostał w 2018 r. ok. 7% więcej
... wyniki do rad gmin są podawane w ten sposób, że nie da się tego porównać (w jednym artykule jest podział na "miasta na prawach powiatu / inne", w drugim "do 20 tys. / pow. 20 tys.", a to nie to samo)
Ogólna liczba radnych PiS w gminach wzrosła z ok. 3,5 tys. do ... 5,8 tys.
PiS dostał więcej niż jakikolwiek komitet partyjny i to na każdym poziomie ... choć mniej niż komitety lokalne, które mogą mieć dowolną "opcję" polityczną, także kryptoPiS.
Przy czym jak pisałem w poście wyżej, z uwagi na szereg odkształceń, dobre do porównań i wniosków o zasięgu krajowym są tylko wybory sejmikowe.