eh, gdyby on i Caniggia nie wciągali koki w 1994... Argentyna była pewniakiem na mistrza. Nigdy nie mieli tak mocnego składu. Diego mógł siedzieć cały turniej na ławce.
Sarmata1.2 napisal(a): Najlepszy piłkarz w historii.
Nie.
Też tak kiedyś myślałem. Ale spójrz na to tak- która drużyna odnosiła takie sukcesy opierając się tylko na jednym zawodniku? A tu mówimy zarówno o Argentynie, jak i o Napoli.
Sarmata1.2 napisal(a): Najlepszy piłkarz w historii.
Nie.
Też tak kiedyś myślałem. Ale spójrz na to tak- która drużyna odnosiła takie sukcesy opierając się tylko na jednym zawodniku? A tu mówimy zarówno o Argentynie, jak i o Napoli. Gdyby Sarmata napisał 'jeden z' to bym się słowem nie zapisał Co do wpływu, to w 1986 roku był wybitnym oszustem ('ręka Boga') na tle mocnych, tam nie grały wkłady w koszulki tylko znani zawodnicy z dobrych klubów. Co do Napoli, to ile Marodony, a ile Mafii do dziś frapuje niektórych. A by nie było, wirtuozerii mu nie ujmuję, ani tego, że należał do najlepszych obok Pelego, Puskasa, Besta, Mullera,Cruyffa, Messiego, Ronaldo i kilku włochów. Poza tym, a co z bramkarzami?
Wszyscy wymienieni byli wybitni, ale Diego miał wszystko, ekwilibrystyczne zagrania, szybkość reakcji, kiwke, balans ciała, technikę a do tego show, charyzmę, parcie na sukces. Dla mnie numero uno, dwa kolejne miejsca to Ronaldo (bóbr brazylijski) i Ronaldinho, potem Best, Deyna i Pele.
Sarmata1.2 napisal(a): Bo był zwichnięty, co tylko dodaje mu jeszcze romantyzmu. On się w pańskiej Barcelonie nie odnalazł. Dom znalazł w gangsterskim Neapolu.
Był bardziej ludzki ze wszystkimi swoimi wadami i upadkami od Messiego, Ronaldo czy właśnie Jordana, którego geniusz sportowy i biznesowy można i należny podziwiać, ale lubić już trudno
Sarmata1.2 napisal(a): Bo był zwichnięty, co tylko dodaje mu jeszcze romantyzmu. On się w pańskiej Barcelonie nie odnalazł. Dom znalazł w gangsterskim Neapolu.
Był bardziej ludzki ze wszystkimi swoimi wadami i upadkami od Messiego, Ronaldo czy właśnie Jordana, którego geniusz sportowy i biznesowy można i należny podziwiać, ale lubić już trudno
Ronaldo, Messi nie wnieśli piłki nożnej na wyższy poziom. Jordan zostawił po sobie inną koszykówkę. Czy Maradona też ? No, ale się zgadzam, Diego był człowiekiem, Jordan osiągał cele, bezwzględnie, nic innego się nie liczyło. On cały czas grał, w różne gry, w ostateczności z ochroniarzami z w te rzucanie monet. I zawsze musiał wygrać.
Sarmata1.2 napisal(a): Bo był zwichnięty, co tylko dodaje mu jeszcze romantyzmu. On się w pańskiej Barcelonie nie odnalazł. Dom znalazł w gangsterskim Neapolu.
Był bardziej ludzki ze wszystkimi swoimi wadami i upadkami od Messiego, Ronaldo czy właśnie Jordana, którego geniusz sportowy i biznesowy można i należny podziwiać, ale lubić już trudno
Jordan zostawił po sobie inną koszykówkę. Nie, to nie Jordan, on był wykonawcą. Jak ktoś zmienił koszykówkę to Wilt Chabmberlain
Nie, to nie Jordan, on był wykonawcą. Jak ktoś zmienił koszykówkę to Wilt Chabmberlain
Wilt był dominatorem, głównie przez swoje parametry fizyczne. Jordan zaś miał wszystko. Bo obok nieprawdopodobnej sprawności cechował się niewytłumaczalną wręcz inteligencją koszykarską i taką ogólną czutą gry. Jordan wprowadził, narzucił pewien styl gry, który właściwie jest obecny do dziś (zniszczony trochę przez naleciałości streetbala). A niektórych zagrań nie powtórzył nikt do dziś (w określonym momencie, w odpowiednim tajmingu). Michael Jordan był najbardziej kompletnym sportowcem w historii, przy okazji miał to coś, magię, unikalność, której brakuje Messiemu, Ronaldo, której nie miał też Kobe, jak i praktycznie wszystkie gwiazdy NBA tego wieku.
Zawsze byłem przeciwko zespołom Jordana, a wtedy o NBA wiedziałem wszystko. Chciałem, żeby w końcu ktoś z nim wygrał. No nie było to dane ...
Sarmata1.2 napisal(a): Najlepszy piłkarz w historii.
Nie.
Też tak kiedyś myślałem. Ale spójrz na to tak- która drużyna odnosiła takie sukcesy opierając się tylko na jednym zawodniku? A tu mówimy zarówno o Argentynie, jak i o Napoli.
A osiągali? Argentyna miała przede wszystkim do bólu skuteczną taktykę, za którą odpowiadał Bilardo, to były najlepsze włoskie wzorce. Albo najgorsze, jak ktoś takiego stylu nie lubi Argentyna traciła względnie mało bramek, grała bardzo dobrze w obronie.
To Maradona potem myślał, że on to wygrał sam. Że ma się kręcić w ataku, jak on kręcił i jakoś to będzie. W meczu z Niemcami, który już jako trener przegrał 4:0, dołożył chyba 7 napastników. Piłka tak nie działa.
Oczywiście można powiedzieć, że to Maradona był tym, który przeważył w takim meczu, czy w meczu ćwierćfinałowym. Tak jak Ronaldo dokłada tę różnicę w meczach Realu, Juventusu czy Portugalii, Pele swego czasu w Brazylii, a Lewandowski w niektórych meczach Polski. Ale sam nie wygra.
O właśnie, Pele, to jest ciekawa historia, piszę historia, bo pewnie większość z nas tego nie pamięta. Starsi nie wiem, czy mieli to w PRL transmitowane, chyba nie.
Brazylia ma mistrzostwa świata w 1958, 1962 i 1970. Jednego brakuje, w 1966. Jak im poszło, przegrali finał w dogrywce, a może pechowo odpadli w półfinale? Otóż... nie wyszli z grupy. A jak to się stało? https://en.wikipedia.org/wiki/1966_FIFA_World_Cup#Group_4 Wygrywają mecz z Bułgarią, ale z gry wypada wtedy Pele, kontuzjowany. Wraca na chwilę na Portugalię, też meczu nie kończy, a Portugalia wygrywa. Wtedy nie było zmian, żebyśmy pamiętali.
Komentarz
Umarł kolejny współczesny bóg współczesnego Olimpu.
PS
S
i tylko w PS coś w środku (1/2)
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
I nie, nie trafia do mnie że to "figura retoryczna".
1960 - ∞
a tu inny: nastoletni chłopak, junior, mówi o swoim marzeniu, potem jak ćwiczy na jskimś zapyziałym boisku
Co do wpływu, to w 1986 roku był wybitnym oszustem ('ręka Boga') na tle mocnych, tam nie grały wkłady w koszulki tylko znani zawodnicy z dobrych klubów.
Co do Napoli, to ile Marodony, a ile Mafii do dziś frapuje niektórych.
A by nie było, wirtuozerii mu nie ujmuję, ani tego, że należał do najlepszych obok Pelego, Puskasa, Besta, Mullera,Cruyffa, Messiego, Ronaldo i kilku włochów.
Poza tym, a co z bramkarzami?
Jak ktoś zmienił koszykówkę to Wilt Chabmberlain
Jak ktoś zmienił koszykówkę to Wilt Chabmberlain
Wilt był dominatorem, głównie przez swoje parametry fizyczne. Jordan zaś miał wszystko. Bo obok nieprawdopodobnej sprawności cechował się niewytłumaczalną wręcz inteligencją koszykarską i taką ogólną czutą gry. Jordan wprowadził, narzucił pewien styl gry, który właściwie jest obecny do dziś (zniszczony trochę przez naleciałości streetbala). A niektórych zagrań nie powtórzył nikt do dziś (w określonym momencie, w odpowiednim tajmingu). Michael Jordan był najbardziej kompletnym sportowcem w historii, przy okazji miał to coś, magię, unikalność, której brakuje Messiemu, Ronaldo, której nie miał też Kobe, jak i praktycznie wszystkie gwiazdy NBA tego wieku.
Zawsze byłem przeciwko zespołom Jordana, a wtedy o NBA wiedziałem wszystko. Chciałem, żeby w końcu ktoś z nim wygrał. No nie było to dane ...
A osiągali? Argentyna miała przede wszystkim do bólu skuteczną taktykę, za którą odpowiadał Bilardo, to były najlepsze włoskie wzorce. Albo najgorsze, jak ktoś takiego stylu nie lubi
Argentyna traciła względnie mało bramek, grała bardzo dobrze w obronie.
To Maradona potem myślał, że on to wygrał sam. Że ma się kręcić w ataku, jak on kręcił i jakoś to będzie. W meczu z Niemcami, który już jako trener przegrał 4:0, dołożył chyba 7 napastników. Piłka tak nie działa.
Oczywiście, w 1990 taką taktykę grało sporo zespołów, w ogóle padało mało bramek.
https://en.wikipedia.org/wiki/1990_FIFA_World_Cup#Final_standings
Argentyna straciła 4, strzeliła 5, a doszła do finału. Maradona nie strzelił nic, tylko karne w karnych.
W 1986 r., kiedy Argentyna wygrała i Maradona trochę strzelił, Argentyna też miała tylko 5 straconych bramek, z czego aż 2 w finale:
https://en.wikipedia.org/wiki/1986_FIFA_World_Cup#FIFA_retrospective_ranking
Oczywiście można powiedzieć, że to Maradona był tym, który przeważył w takim meczu, czy w meczu ćwierćfinałowym. Tak jak Ronaldo dokłada tę różnicę w meczach Realu, Juventusu czy Portugalii, Pele swego czasu w Brazylii, a Lewandowski w niektórych meczach Polski. Ale sam nie wygra.
Brazylia ma mistrzostwa świata w 1958, 1962 i 1970. Jednego brakuje, w 1966. Jak im poszło, przegrali finał w dogrywce, a może pechowo odpadli w półfinale? Otóż... nie wyszli z grupy.
A jak to się stało?
https://en.wikipedia.org/wiki/1966_FIFA_World_Cup#Group_4
Wygrywają mecz z Bułgarią, ale z gry wypada wtedy Pele, kontuzjowany. Wraca na chwilę na Portugalię, też meczu nie kończy, a Portugalia wygrywa. Wtedy nie było zmian, żebyśmy pamiętali.
Tu trochę, bo ze statystyk występów Pelego nie wyczytamy https://www.battlersandbottlers.com/pele-disgusting-treatment-in-world-cup-1966