Fizjonomika - zagadka
Wuntas inspirowany naszym (niewinnym) obgadywaniem pani Beczek, koordynatorki z GW. Któż z nas nie jest fizjonomistą? Któż może się oprzeć pierwszemu wrażeniu na widok czyjejś twarzy? Fizjonomika to raczej pseudonauka, ale wiadomo, że z ludzkiej twarzy można wyczytać wiele jeśli potrafi się patrzeć i widzieć, bo patrzy się oczami, a widzi dodatkowym zmysłem, który wywołuje u patrzącego określone wrażenia.
Z pewnych powodów - o których potem- wybrałam twarz pewnej pani i ciekawa jestem co Koleżeństwo może o niej powiedzieć.
PS; żeby zabawa miała sens - postarajcie się nie "badać elementu"!
Z pewnych powodów - o których potem- wybrałam twarz pewnej pani i ciekawa jestem co Koleżeństwo może o niej powiedzieć.
PS; żeby zabawa miała sens - postarajcie się nie "badać elementu"!
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Obserwuję profil osoby, która zajmuje się czasami wojny i wrzuca podobizny osób pomordowanych przez UB oraz samych oprawców. Czasami sobie pozgadywałem, na kogo akurat spoglądam. Trafność była mniej więcej 50%.
Można zgadywać po dodatkowych atrybutach - tam: po kolczyku w nosie, gdzie indziej dziara.
Pozostałe opisane cechy: oprawki okularów, tusza, tuszujący ją vw golf, zniszczone włosy, mogą równie dobrze występować łącznie u osoby pięknej.
Pięknej duchowo, bo jak wiadomo, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
Przyjrzyjcie się kedyś ludziom w kolejce do Komunii Świętej. Rzadko ogląda się tyle piękna na raz.
@trep - przyglądałam się nie raz, wnioski identyczne; (s)pokój duszy upodabnia dorosłych do niewinnych dzieci.
Jako empirysta postanowiłem to sprawdzić eksperymentalnie. Dlatego w czasach aplikacyjnych nieraz inicjowałem zabawę, która jednych bawiła, a innych oburzała. Otóż braliśmy akta karne z okazania (czyli zdjęcia 4 mord obok siebie) i obstawialiśmy w ciemno, nie będąc na miejscu czynu, nie znając oskarżonego itd., który z nich jest sprawcą. Mieliśmy celność ok. 50%, a statystycznie powinno być ok. 25%. Oczywiście tych akt dużo jakoś nie było, więc próba mała, a też różne osoby miały różną celność. Ale coś na rzeczy jest, jakieś odchylenie w kierunku "wyglądu przestępcy". O wiele za małe na determinizm, który postulował Lombroso, za duże na losowość.
Ta na zdjęciu przypomina mi jedną sędzię (obecnie w stanie spocz.), ale to na pewno nie ona (inne włosy i trochę za szeroka na policzkach).
Nie wiem kto to itp, ale pierwsze wrażenie raczej pozytywne - chętnie bym się dowiedział co u niej.
Może być oczywiście, że się kompletnie pomylę, z reguły mylę się oceniając kogoś pozytywnie, a potem klops (choć te pomyłki zdarzają się naprawdę rzadko).
Natomiast oceniając pierwsze wrażenie negatywnie, a wyszedł pozytyw - zdarzyło się bodaj raz czy dwa w życiu.
Aha, ważna uwaga - zwykle nie oceniam po zdjęciu. Na żywo jednak odbiór może być zupełnie inny - no ale tu mamy zadanie, to próbuję
I co do oceny; nie chodzi mi o "lubię - nie lubię", tylko trochę szerzej. Tak wiem, ocenianie człowieka jest be, ale jak ktoś jest wujem, źle traktuje ludzi, jest egoistą, hedonistą, itp - nie będę się silił na poprawne politycznie formułki.
Plus dla Was wszystkich.
Zaczęło się od tego, że przeczytałam jej 5 powieści i zapragnęłam zobaczyć jak wygląda następczyni Agaty Christie. Bo wg mnie to jej godna następczyni. P. Highsmith jest świetna, Losie, ale Rachel Abbott, bo o niej mowa - jest lepsza. To, oczywiście - moja opinia. Jej główny bohater - Tom Douglas przypomina H. Poirot, jest świetnym analitykiem i Błękitnym Rycerzem - dobrym człowiekiem. Broń Boże, nie nudnym, bo przechytrza złych ludzi. Abbott kocha dzieci (brawo Leo Bullero!), sporo ich się przewija na kartach powieści. Abbott jest równie elegancka jak Christie, mimo iż pisze w innej epoce, epoce zorganizowanej przestępczości, powszechnego zepsucia.
Ta pani pierwszą powieść napisała w wieku 59 lat, pisała ją dwa lata i wydała własnym sumptem. Kolejne były już kupowane na pniu. Nie muszę pisać, że czyta się ją jednym tchem. Jak ona buduje grozę! Cymes.
No więc zdumiał mnie jej jowialny, dobroduszny wygląd oraz to, że bardzo przypomina naszą wspólną koleżankę, która również pisze - m.in. kryminały.
O komisarzu Montalbano myślę od jakiegoś czasu, nie ma go w naszej bibliotece, ani w pobliskich księgarniach więc w końcu muszę go sobie ściągnąć, bo jest w wysyłkowych. Sycylijski kryminał to musi być miodek!
A skandynawskie kryminały są do kitu.