Cztery lata wstecz zasadziłam niespełna półmetrową mirabelkę. Cholera urosła do ok. 3 metrów i w tym roku obsypana owocami. Co mogę z nich zrobić poza dżemem? Kobity i panowie - poradźcie!
Wino - będzie się niestety długo klarowało. ( po roku będzie wyklarowane tak, że będzie to dobry mulak, ale aby mieć naprawdę ładnie to trzeba moim zdaniem tak z 3-5 lat trzymać w balonie - co jakiś czas zlewać znad osadu). Ewentualnie posiłkować się jakimiś specyfikami na klarowanie wina, pekto coś etc. Sam nie stosuję to się nie znam. Inna metoda - w butelkach jakby szybciej się śliwkowate klarują ale trzeba delikatnie po pół roku otworzyć i odessać rurką. Koniecznie mocne ( 17-18 % ), półsłodkie minimum albo słodkie
Z takich kwaśnych słabo dojrzałych to chyba kompot mógłby być dobry?
Konfitura z mirabelki czerwonej jest jedną z najwykwintniejszych konfitur. No i nalewka, po prostu niebo w gębie, nalew robi sie z calych owoców, bez pestkowania, bez żadnych dodatów. Wódka 75 procent i owoce, czerwone, bądź zółte, Poóźniej, po 6 tyg cukier, który wybiera aromat. Z każdym miesiacem lepsze, piekne barwy, smak nieporównywaly z niczym. Światna do mięs, do nasączania biszkoptów, do sorbetów. I po prostu na deser. Smak śliwki, derenia i troche agrestu . Konfitura, też bez pestkowania, trza smazyć z pestką, a później przetrzeć przez durszlak u dużych dziurkach. Smazy sie trzy dni, od czasu do czasu mieszajac łychą, na maleńskim ogniu, przez 2 godziny dziennie, studzi, i dalej. Żadnych zelfiksów, naturalna gestośc, sprawdzone na porcelanowym talerzyku. Austriacy mówią , ze morelowa konfitura nie ma równej, co oni wiedzą, mirabelka to jest absolutna królowa.
Dzięki Michał5. Ale to musi być cholerna robota, takie przecieranie z pestkami. Bo wypestkowanie tego cholerstwa to ładnie potrwa. Spróbuję tę konfiturę. Nalewki nie, bo nie piję alkoholu. Zwyczajnie go nie lubię. Wyjątkiem jest wiśniówka na spirytusie z miodem. Świetna do polewania lodów.
Komentarz
hugses & kisses
a by się przydała
https://en.wikipedia.org/wiki/Barack_(brandy)
Wino da się z tego zrobić.
i ususzyć
walcze z myślą zakupu susarki do owoców i ziół wszelakich, na zioła wystarcza sitko i wiatr, na mirra belki chyba nie
Kompoty wychodzą nieźle bo owoce się nie rozpadają ale sporo słodzić trzeba.
Koniecznie mocne ( 17-18 % ),
półsłodkie minimum albo słodkie
Z takich kwaśnych słabo dojrzałych to chyba kompot mógłby być dobry?
No i nalewka, po prostu niebo w gębie, nalew robi sie z calych owoców, bez pestkowania, bez żadnych dodatów.
Wódka 75 procent i owoce, czerwone, bądź zółte,
Poóźniej, po 6 tyg cukier, który wybiera aromat.
Z każdym miesiacem lepsze, piekne barwy, smak nieporównywaly z niczym.
Światna do mięs, do nasączania biszkoptów, do sorbetów.
I po prostu na deser.
Smak śliwki, derenia i troche agrestu .
Konfitura, też bez pestkowania, trza smazyć z pestką, a później przetrzeć przez durszlak u dużych dziurkach.
Smazy sie trzy dni, od czasu do czasu mieszajac łychą, na maleńskim ogniu, przez 2 godziny dziennie, studzi, i dalej.
Żadnych zelfiksów, naturalna gestośc, sprawdzone na porcelanowym talerzyku.
Austriacy mówią , ze morelowa konfitura nie ma równej, co oni wiedzą, mirabelka to jest absolutna królowa.
jak tak, to z reszty można jeszcze dżem czy Fruchtleder czyli pańską skórkę, ale zdrową , zrobić
PS. a u nasz mirabelki jeszcze nie dojrzały.