Skip to content

Suchy chleb nie tylko dla konia

edytowano March 2015 w Kulinaria
Wypróbowane. Brakło żarełka, bo nie mogłam wyjść do sklepu. Miałam tylko podeschnięty chleb i jajka oraz ciut masła. Chleb podrobiłam na malutkie cząstki, dwa jajka rozkłóciłam, pomieszałam z chlebem, posoliłam i dodałam lekko papryki w proszku. Kiedy nasiąkło, wylałam na patelnię, obsmażyłam z obu stron. Wyszedł omlet - nie omlet, w każdym razie było nader sycące.
Polecam zapominalskim, których zaskakuje pusta lodówka. W razie co goście też chętnie to wcisną, bo jest naprawdę smaczne.
«1

Komentarz

  • I to się nazywa słuszna koncepcja!
  • elegancko to sie nazywa "le pain perdu"

  • Jajochlebki!
  • Bolesne pierdy?
  • Smak dzieciństwa, czasem sobie robimy, podobnie jak kotlety z mortadeli - ale gdzie teraz znaleźć dobrą mortadelę.
  • trep napisal(a):
    Bolesne pierdy?
    :-D
  • Przemko napisal(a):
    Smak dzieciństwa, czasem sobie robimy, podobnie jak kotlety z mortadeli - ale gdzie teraz znaleźć dobrą mortadelę.
    we Włoszech, nie mylić z Włochami
  • Na Kleparzu w Krakowie :D jest nawet taka z kawałkami słoniny....
  • edytowano April 2022
    Nieśmiertelny, dekonstrukcjonistyczny cytat z klasyka (pisarz Andrzej Pilipuk):

    "Kuchnia francuska ma być kuchnią białej burżuazji... To kompletna bzdura! Kuchnia francuska jest kuchnią NĘDZARZY.

    Popatrzmy na menu: Ślimaki, żabie udka, podroby z drobiu, pasztety w wątróbek w dodatku fałszowane skórkami chleba , pieczarkami etc - to dowód na straszliwie deficyty białka zwierzęcego w przeszłości - żarli co się dało.

    Sery dojrzewające - to też dowód przeszłych regularnych okresów głodu - żywność przygotowywano na zapas - na chude miesiące, na przednówek - musiała wytrzymać w epoce przed lodówkami... "

  • Generalnie każda kuchnia jest kuchnią nędzarzy. Sushi - zostało trochę ryżu z wczorajszego obiadu a Fumio coś tam wyciągnął z morza: jakieś dwie rybki, kraba i odrobinę wodorostów. Nie gotujemy, bo opał jest drogi. Pizza - okazja, by coś zjeść na ciepło, w domu nie ma pieca. Ludzie zamożni nie eksperymentują tylko jedzą to co znane.
  • węglowodany, trochę zielonego i trochę mięsa
    na koniec słodkie
    tak mi jedna siostra opowiadała o kuchni włoskiej

  • los napisal(a):
    Generalnie każda kuchnia jest kuchnią nędzarzy.
    Za wyjątkiem kuchni staropolskiej, której niestety nie ma.
  • polubiłem Ardanowskiego

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    los napisal(a):
    Generalnie każda kuchnia jest kuchnią nędzarzy.
    Za wyjątkiem kuchni staropolskiej, której niestety nie ma.
    której części starej Polski?
    magna terrii?
    czy zbieraczy czerwca?

    kuchnia Gdańska była niemiecka i holenderska
  • ...dworska jak się wydaje
  • edytowano April 2022
    A rosół co niedziele to nie jest kuchnia zamożnych ?
    Brało się starą kure która nie znosiłą jajek i długo gotowało bo stare mięso potrzebuje wince
    Prużyło się.

    Raczej mało kto mógł sobie na coś takiego pozwolić?
  • Z jajkiem to jakieś wypasione som.
    Podeschnięty chleb to się wodą kropiło lekko podpiekało na złoty kolor, wcierało trochę czosnku i na to trochę masła.
  • Przepis na tanią kiełbasę czosnkową. Kromki chleba podsmażane na smalcu i potarte roztartym czosnkiem. Daje to smak kiełbasy czosnkowej.
    W czasach zaszłych i już zeszłych produkowałam świetne kiełbasy czosnkowe. Kupowałam np. kilo ohydnej zwyczajnej, gdzie głównym składnikiem był jakiś łój. Gotowałam to przez czas jakiś, uprzednio dziurkując skórkę. Wyłaziły przez nie paskudne tłuszczowe dodatki. Wodę wylewałam, kiełbasę płukałam, zalewałam czystą wodą i znów gotowałam. Wyjmowałam, myłam, nowa woda, gotowanie. Tak trzy, cztery razy. Wszelki łój wypływał, kiełbasina chudła w oczach. A na końcu, do ostatniego gotowania, dodawałam sporo roztartego czosnku. Potem kiełbasę wieszałam i podsuszałam. Znajomi dziwili się, skąd mam tak pyszną i treściwą, choć dość cienką kiełbasę czosnkową. I tak z kuchni nędzarskiej powstawała kuchnia elegancka.
  • W czasie studiów bywało, że klepaliśmy biedę. Mieszkałam a akademiku, w bocznym korytarzu, gdzie było tylko 5 pokoi. Ale mieliśmy wspólną kuchnię. Wystarczyło wyjść na korytarz i wrzasnąć: - placki robię! Kto ma mąkę, cebulę, smalec? Zawsze się coś udało wydłubać, więc robiłam bardzo syte, smaczne i proste jak drut placki.
    Sporo drobno pokrojonej w kosteczki cebuli, mąka, sól, pieprz, woda. Bez jajka. Tę mieszaninę smażyło się na smalcu. Wychodziły kruchutkie placuszki, idealna przekąska do herbaty. Można to było popsikać keczupem. Niebo w gębie. Polecam. Próbujcie.
    Długo myślałam, że to mój pomysł. Do wizyty w knajpie z kuchnią meksykańską. Tam serwowali to samo jako oryginalne, a nawet ekskluzywne danie. Z dodatkiem np. sosu czosnkowego.
  • Hiszpańska zupa czosnkowa - sopa de ajo (tamtejsza wersja wodzionki)
    Na jedną porcję:
    kromkę czerstwego pieczywa pokroić na 4 kawałki. W garnku rozgrzać 1-2 łyżki oliwy, podsmażyć chleb, odwrócić, dodać 2 ząbki zmiażdżonego czosnku, pół łyżeczki słodkiej papryki i szczyptę ostrej (może być więcej, jak ktoś lubi bardziej pikantne), zalać szklanką wody (lub bulionem w wersji na bogato), gotować 3-4 minuty, doprawić solą, pieprzem. Na łyżkę wazową wybić jajo i delikatnie dodać do zupy. Gotować do ścięcia jajka, można posypać jakąś zieleniną.
  • Wyglada na smaczne.
  • los napisal(a):
    Generalnie każda kuchnia jest kuchnią nędzarzy. Sushi - zostało trochę ryżu z wczorajszego obiadu a Fumio coś tam wyciągnął z morza: jakieś dwie rybki, kraba i odrobinę wodorostów. Nie gotujemy, bo opał jest drogi. Pizza - okazja, by coś zjeść na ciepło, w domu nie ma pieca. Ludzie zamożni nie eksperymentują tylko jedzą to co znane.
    Jedna nie jest, tj. amerykańska
  • Wziąć cokolwiek, obtoczyć w panierce i usmażyć w głębokim tłuszczu. Ohyda!
  • edytowano June 2022
    Ale mięcho to potrafią zrobić. Każdy podrzędny lokal zrobi stejka tak, że sekundę krócej albo dłużej i byłoby gorsze.
    Albo hasz browns, eggs Benedict i szpinak na śniadanie, mniam… (jeszcze dorzucają bekon kanadyjski/zwykły)
    Wiem, bo kiedyś miałem przez jakieś 10 miesięcy refluks po tygodniu ich diety…
  • I jambalaya z Luizjany :)
  • edytowano August 2022
    Nie wiem czy można to nazwać potrawą, ale czasami sobie to zrobię i mi smakuje:

    Ziemniaki i marchew ugotować razem aż marchew zmięknie.
    Więcej ziemniaków niż marchwi. Wysypać na talerz razem i podukać widelcem.
    Posolić wedle uznania.
    Gotowe.

  • A majonez gdzie? Gdzie śledzie???
  • W oceanie.
  • posix napisal(a):
    Nie wiem czy można to nazwać potrawą, ale czasami sobie to zrobię i mi smakuje:

    Ziemniaki i marchew ugotować razem aż marchew zmięknie.
    Więcej ziemniaków niż marchwi. Wysypać na talerz razem i podukać widelcem.
    Posolić wedle uznania.
    Gotowe.

    Moja córka czasem do obiadu robi gotowaną brukiew tłuczoną z marchewką. Bardzo mi to smakuje.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.