Cud nad Wisla
Czy polskie zwycięstwo w 1920r pod Warszawą cudem? Było czymś nadprzyrodzonym ?
Tak mieli twierdzić rosyjscy jeńcy opowiadający o wizji Matki Boskiej zakrywającej przed nimi swym płaszczem stolicę....
Może, nie wiem – jest na ten temat literatura której nie znam. Kilka lat wcześniej w 1915r, podczas I-ej wojny światowej we Francji cudowna interwencja Matki Boskiej miała ocalić Paryż (patrz np :
https://www.mariereine.com/le-miracle-de-la-marne-intervention-de-notre-dame/ )
Podobieństwo tych dwóch sytuacji mogło wzmacniać sceptycyzm niektórych…
Ale czy nie uznanie nadprzyrodzonego charakteru tej wielkiej wygranej – niezależnie jak było na prawdę - nie było jedna z przyczyn klęski wrześniowej w 1939r (czy może raczej stylu w jakim to się stało) ?
Już sie tłumaczę : nie, wcale nie dlatego, że Pan Bóg sie wtedy za to na Polaków obraził !!!
Rządzący uważali, że w interesie młodego państwa, narodu leży utrwalanie przekonania, że to olbrzymie zwycięstwo – po okresach klęsk, rozbiorów itd - zawdzięczamy samym sobie (choć sam Marszałek przyznawał, że nie wie jak do tej naszej wygranej doszło…).
Zwycięska polska armia miała w II-giej Rzeczpospolitej olbrzymi prestiż. Wynikający w dużej mierze z tej wygranej wojny. I przekładający się na prowadzona politykę. Prestiż - zbyt duży w stosunku do realnych możliwości.... W stosunku do postępów przemysłowych, wojskowych naszych sasiadów. Odpowiedzialny też pewnie i za przesadny optymizm czy spoczywanie na laurach…
Więc gdyby uznano nadprzyrodzony charakter tej wygranej, tego cudu to może byśmy lepiej umieli bardziej trzeźwo patrzeć na nasza sytuację, szacować własne siły...
Tak mieli twierdzić rosyjscy jeńcy opowiadający o wizji Matki Boskiej zakrywającej przed nimi swym płaszczem stolicę....
Może, nie wiem – jest na ten temat literatura której nie znam. Kilka lat wcześniej w 1915r, podczas I-ej wojny światowej we Francji cudowna interwencja Matki Boskiej miała ocalić Paryż (patrz np :
https://www.mariereine.com/le-miracle-de-la-marne-intervention-de-notre-dame/ )
Podobieństwo tych dwóch sytuacji mogło wzmacniać sceptycyzm niektórych…
Ale czy nie uznanie nadprzyrodzonego charakteru tej wielkiej wygranej – niezależnie jak było na prawdę - nie było jedna z przyczyn klęski wrześniowej w 1939r (czy może raczej stylu w jakim to się stało) ?
Już sie tłumaczę : nie, wcale nie dlatego, że Pan Bóg sie wtedy za to na Polaków obraził !!!
Rządzący uważali, że w interesie młodego państwa, narodu leży utrwalanie przekonania, że to olbrzymie zwycięstwo – po okresach klęsk, rozbiorów itd - zawdzięczamy samym sobie (choć sam Marszałek przyznawał, że nie wie jak do tej naszej wygranej doszło…).
Zwycięska polska armia miała w II-giej Rzeczpospolitej olbrzymi prestiż. Wynikający w dużej mierze z tej wygranej wojny. I przekładający się na prowadzona politykę. Prestiż - zbyt duży w stosunku do realnych możliwości.... W stosunku do postępów przemysłowych, wojskowych naszych sasiadów. Odpowiedzialny też pewnie i za przesadny optymizm czy spoczywanie na laurach…
Więc gdyby uznano nadprzyrodzony charakter tej wygranej, tego cudu to może byśmy lepiej umieli bardziej trzeźwo patrzeć na nasza sytuację, szacować własne siły...
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Ważne samopoczucie poszczególnych żołnierskich dusz.
Widać to dobrze w pamiętnikach Jana Chryzostoma Paska z wojny moskiewskiej 1655-66.
Bywa, ze spokojnie kwituje kilkukrotną przewagę liczebną wroga: "Moskwy stanęło ośmdziesiąt tysięcy a z nami po staremu tylko Bóg".
Z wiarą i zwyciężać i przegrywać łatwiej.
Podobnie w II Rzeczypospolitej, której wysiłek wojskowy w stosunku do PKB i tak był morderczy, a mimo to nie mogła się obronić na pewno łatwiej byłoby znieść porażkę z wiarą w Boga. Zresztą wielu tak robiło.
Gdzieś też wyczuwam w ostatnim akapicie Koleżanki:
("Więc gdyby uznano nadprzyrodzony charakter tej wygranej, tego cudu to może byśmy lepiej umieli bardziej trzeźwo patrzeć na nasza sytuację, szacować własne siły...)
...ślad błędnego moim zdaniem założenia, że kierownictwo Polski przedwojennej (państwa , które złamało Enigmę) nie miało realnego , trzeźwego obrazu sytuacji.
A myśmy do wojny mieli 6 lat, i byliśmy kompletnie, ale to kompletnie sami.
Więc Zychowicz, Ziemkiewicz i rozmaici "realiści" pierdolą głupoty.
"Wielkie w was serce, bohaterskie i święte ale się na armatach nie znacie"
Czyli wiara Ok, nawet bardzo ale na armatach tez się trzeba znać. Nie można pisać tak: ( "choć sam Marszałek przyznawał, że nie wie jak do tej naszej wygranej doszło…") ... bo to bzdura. "Cud nad Wisłą" jest nieźle opisany z taktycznego, operacyjnego, strategicznego i politycznego punktu widzenia i na pewno Dziadzia to ogarniał.
...Sam zaś Marszałek w słowach skierowanych do ks. kard. A. Kakowskiego powiedział: „Eminencjo, ja sam nie wiem, jak myśmy te wojne wygrali” ...
https://www.facebook.com/jpilsudski/posts/pfbid0Jcf9eBDupzkxBp1NAVq6W7rDWf3rTMae2hAeLejAdwp2iL8td9bYRR6HWxErD1sJl
A poza tym łaska buduje na naturze.
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/kult-jozefa-pisudskiego-i-jego-racjonalne-podstawy
A tu już całkiem od czapy
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/czy-wojciech-olszanski-bedzie-gosciem-klubu-ronina Wariat czy onuca zamaskowana skarpetą?
To jest nic w porównaniu do tego, że Adi o Holokauście to nawet nie wiedział.
Trochę szydzę, ale nie mogę się otrząsnąć, że takiego debila niektórzy ludzie traktują poważnie.
strzelania do np. dziadka przyszłego Katechona Władymira Władymirowicza
I to jest jakiś konkret.