No dobra, to jak nakarmić świat?
Było? Ostatnio o to pytają, bo pobudzająca wyobraźnię kwota 44 mld krąży po kieszeniach zamiast trwale i efektywnie wyrugować głód na świecie.
Łatwo znaleźć listę pobożnych życzeń typu "weźmy zróbcie eko-eko", ja jestem ciekaw, jaki byłby konkretny algorytm postępowania kogoś, kto tonie w kasie i chce z jej pomocą nakarmić świat taki, jaki teraz jest. Co kolejno robi w tym celu? Proste? Czy tylko pozornie?
Łatwo znaleźć listę pobożnych życzeń typu "weźmy zróbcie eko-eko", ja jestem ciekaw, jaki byłby konkretny algorytm postępowania kogoś, kto tonie w kasie i chce z jej pomocą nakarmić świat taki, jaki teraz jest. Co kolejno robi w tym celu? Proste? Czy tylko pozornie?
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Żarcia jest ile kto chce, od Zielonej Rewolucji nie ma żadnego problemu. Na sąsiednim forum jest kol. Rafał, który był praktykiem na kilkuset hektarach, to wie. Czytałem gdzieś oszacowanie, że przy zastosowaniu nowoczesnych technik ziemia orna Ugandy wystarczy dla wykarmienia całej Afryki.
Natomiast zrobienie "eko-eko", jako typowe zagadnienie polityczne, spowoduje zmniejszenie wydajności nowoczesnego rolnictwa, dzięki czemu z głodu umrą na początek najbiedniejsi, tj. ci co ledwo ledwo ciągną. Dodajmy, że Zieloni nakazali wyłączenie spod uprawy 5% niemieckiej ziemi rolnej. I nie ma, że wojna, że Putin.
Jak pomóc człowiekowi? Najlepiej zabić jego wroga. Jak walczyć z głodem? Oczywiście zabijając tych, którzy z głodu żyją. Mało koszerna propozycja ale jedyna racjonalna.
Czy jest potencjalną opcją zatrudniać u siebie tych, co żyją z głodu tak, by zaczęli żyć z czego innego?
Chyba należy robić to, co już wieki temu zalecali Ojcowie Kościoła - robić to co należy na swoim podwórku i za daleko się nie pchać.
Zastanawiam się jednak, czy areał podwórka nie jest proporcjonalny do możności delikwenta.
Nawiasem istotnie, misjonarze robią chyba najwięcej i będąc tam i ewangelizując i kształcąc... No, ale na potrzeby rozmowy pozostałbym przy kwestii kasiastego gościa z dylematem.
Co do biedy w dalekich krajach, przypomniała się mi anegdotka, jak to jeden znajomek leciał do Jemenu przez CDG, ale wiertalot się opóźnił, więc stał w terminalu, bezmyślnie patrząc się w dal.
Wtem! Jakiś kolo go zagaduje:
-- Heloł maj fren! Where are you going?
-- Jemen.
-- Jemen... Hm... Oil or poverty?
-- Poverty.
-- Ooo, poverty good business!