Hulles, Hulles! (tajemnica wyjaśniona)
Tylko U' soboty i niedziele ożywia się Mizuń Nowy, bo ze Lwowa zjeżdżają słomiani wdowcy do swych żon. Bodaj, że kiedyś przed wojną takim pociągiem przyjechał do Jaremcza legendarny pan Hulles (nieczytać z angielska, lecz z grecka, jak np. „Pineles“), o którym niedawno wspomniał w „Fur. Pozn.“ Jerzy Głowacki w swym liście z Worochty (18lipca); w ścisku nie mogła Hullesa odszukać na dworca kolejowym stęskniona żona, a żałosny jej okrzyk „Hulles! Hulles!“ — podchwycony przez publiczność, stał się odtąd kpiarskiem pozdrowieniem wakacyjnem na szlaku Delatyn — Jaremcze — Worochta, gdzie od Hullesów się roi, jak wiadomo. ... Okrzyk ten w Mizuniu nie może liczyć na popularność. Rasa Hullesów nie ma ani jednego przedstawiciela. To też gdy ostatnio z rodziną zrobiłem wycieczkę do pobliskiej huculskiej wsi Przenicznika, malowniczo położonej na wzgórzu wśród zieleni i czystych opłotków, dziewczynka huculska widząc, że to goście z Mizunia Nowego, a nie żydowscy handlarze z Mizunia Starego,Wygody czy Wełdzirza, zawołała do matki:— Mamo! to idut pany, a ne Żydy!
No i wyjaśniło się tak jak zwykle. Wszystkie drogi prowadzą do Jerozolimy.
No i wyjaśniło się tak jak zwykle. Wszystkie drogi prowadzą do Jerozolimy.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz