Skip to content

2023->2024

edytowano December 2023 w Forum ogólne

Krótko napiszę, że ten rok zaczął się dla mnie dobrze, a skończył naprawdę słabo.
Dużo pracy, dużo modlitwy, a efekty takie se.

Wszystko wskazuje, że rok 2024 będzie rokiem anarchii w Polsce

Wszystkiego dobrego na nowy rok 2024. Odmeldowuję się na Sylwestra.

Komentarz

  • edytowano December 2023

    Dlaczego akurat anarchii? Może okazać się w Polsce rokiem czegoś do anarchii przeciwnego, mianowicie tyranii i zamordyzmu.

  • Więcej potrzeba, więcej Łaski się leje. Modlimy sie ufamy i zapie...lamy, nawet jakiś święty po postulował

  • Sylwestra! Kolejna 'pyjamas party'!
    Pierwszy raz z dwoma (naraz) synami...
    A poza rodziną... Życie się toczy.

  • Sylwester? A co to takiego?

    image

    👣

    🐾
    🐾

  • Lata umierają...
    Jedno po drugim...

  • Dlatego nie należy inwestować w przyszłość. Stale jej ubywa.

  • @los powiedział(a):
    Dlatego nie należy inwestować w przyszłość. Stale jej ubywa.

    :D

  • A Wiedeń tańczy!
    Prosit Neujahr!
    Widzimy się na transmisji koncertu z Musik

  • @christoph powiedział(a):
    A Wiedeń tańczy!
    Prosit Neujahr!
    Widzimy się na transmisji koncertu z Musik

    A propos tego koncertu.

    "Oglądałem sobie galę z Wiednia. Nie lubię tej muzyki, banalnej i do bólu drobnomieszczańskiej, ale jeszcze bardziej mnie drażni polski komentarz, zawsze ociekający lukrami. Dziś oczywiście była mowa o Bernsteinie, no bo wiadomo, na ekranach jest film, a przecież Lenny z Wiedeńczykami zapisał wspaniałe karty.

    Ale ja od razu sobie przypominałem sobie różne dzieła pana Berhnarda, a potem przypomniałem sobie pana Wobischa. Otóż trębacz Helmut Wobisch to postać dla orkiestry bardzo znacząca. Urodzony w Wiedniu w 1912 r. studiował filozofię i chemię na Uniwersytecie Wiedeńskim i jednocześnie uczęszczał do Wiedeńskiej Akademii Muzycznej. W 1936 r. zatrudnił się w Operze, niestety tylko w bandzie. Miał jednak pewne atuty, które wkrótce pozwoliły mu rozwinąć karierę. Otóż już 1 kwietnia 1933 r. wstąpił do NSDAP (numer członkowski 1 529 268), brał udział w puczu lipcowym w 1934 r., a od listopada 1934 r. został członkiem SS (numer SS 309.651), gdzie dosłużył się stopnia Untersturmführera. Po Anschlussie kariera skoczyła z kopyta: jeszcze w 1938 r. otrzymał tytuł Kammermusiker, w 1939 r. został członkiem Filharmonii Wiedeńskiej, a w Operze z bandy przeszedł do głównego składu. Był też kierownikiem orkiestry dętej Hitlerjugend okręgu wiedeńskiego. A poza tym donosił – w dokumentach jest chwalony jako świetny informator. Nie należy zapominać, że w czasach apogeum nazizmu prawie 50 % Filharmoników Wiedeńskich było członkami NSDAP, gdy pośród Filharmoników Berlińskich stanowili zaledwie 20 %. W Wiedniu 20% należało do partii nazistowskiej już przed 1938 r., gdy było to nielegalne, w 1942 r. aż 60 ze 123 aktywnych muzyków orkiestrowych było członkami NSDAP. W Wiedniu było w składzie dwóch esesmanów, jednym z nich był właśnie Wobisch. Nie należy przypominać, że orkiestra uległa aryzacji.
    Pan Wobisch wystąpił więc w Sylwestra 1939 r., kiedy odbył się pierwszy koncert noworoczny i 1 stycznia 1941 (II Philharmonische Akademie). Wprawdzie Król Walca był częściowo pochodzenia żydowskiego, w każdym razie tak powszechnie uważano, ale kiedy Hitler doszedł do władzy, po prostu zignorowano to. Zabawne, że dzisiejsza linia Orkiestry jest taka, że zorganizowanie tych koncertów wkrótce po Anschlussie miało podtrzymywać austriacką tożsamość…

    Po wojnie bodaj 5 członków orkiestry w ramach denazayfikacji musiało opuścić jej skład, ale na krótko. W 1947 r. Wobisch został przywrócony na stanowisko, a w latach 1954 do 1968 pełnił funkcję solisty i w dodatku był dyrektorem naczelnym Filharmonii Wiedeńskiej. Od 1953 r. uczył w wiedeńskiej Akademii Muzycznej. W 1958 r. otrzymał tytuł profesora, a w 1967 r. Wielką Odznakę Honorową za zasługi dla Republiki Austrii. Gdy się o tym myśli, lepiej rozumie się przekaz „Moich nagród” Thomasa Bernharda. A propos nagród: w 1942 r. Wiedeńczycy celebrują stulecie i z tej okazji wręczają pamiątkowe medale i pierścienie. Pierścień dostaje Baldur von Schirach, nazistowski zarządca Austrii, zbrodniarz wojenny, skazany w Norymberdze na 20 lat więzienia. Wypuszczono go już w 1966 r. I wówczas okazało się, że niestety jego pierścień przepadł. Ale Wobisch załatwia kopię i wręcza ją Schirachowi.

    1966 r. to czas, kiedy w Wiedniu zaczyna karierę Leonard Bernstein. Żyd, a więc dla esesmana osobnik predestynowany do wytępienia. Ale przecież dyryguje tu też inny Żyd – Solti. Ciekawe jak pan Wobisch się czuje? W dodatku Bernstein dyryguje Mahlerem. W 1966 r. powstaje znane nagranie „Das Lied von der Erde”. Pan Wobisch gra tam na trąbce. Bardzo dobrze gra.

    Cóż, Bernsteina po prostu kupiono, dostał bardzo wysokie gaże. Wiedział doskonale, że w składzie wciąż jest kupa nazistów – bądź z przekonania, bądź też – arywistów. W 1967 r. dyrygent otrzymał wiadomość od Simona Wiesenthala, że Wobisch, dyrektor zarządzający Filharmonii Wiedeńskiej, był członkiem nazistowskich służb bezpieczeństwa. Bernstein żartobliwie nazwał Wobischa „moim najdroższym nazistą”. Ale pomijając pieniądze - orkiestra po prostu była znakomita, w pewnym sensie najlepsza, grała świetnie i Beethovena i Mahlera, no i był to jednak Wiedeń Mozarta, Beethovena, Brahmsa i Mahlera.

    I dlatego zaczęło się obopólne WYMAZYWANIE. I to jest w jakimś stopniu naturalne, tak już w życiu jest. Tylko przypomina mi się to zawsze, kiedy widzę te syte i niezbyt natchnione twarze publiczności wyklaskującej karnie rytm w „Marszu Radeckiego”. Bo widzę ich dziadków klaszczących równie ochoczo w 1938 roku. I przypominam sobie inny „Marsz Radeckiego”, genialną powieść Josepha Rotha, przecież austriackiego Żyda i sieroty po tej monarchii, której tandetnym simulacrum mają być dziś te koncerty, ta muzyka, ta ociekająca złotem sala, opera i cały ten blichtr. Ale tamtego świata już dawno nie ma, wymazano go wielokrotnie.

    Na zdjęciu Bernstein i Wobisch."

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.