Skip to content

Władzia

Przepraszam, gdyż zapewne ten temat był już szeroko omawiany, ja jednak nie wiem, w którym wątku. W razie czego można usunąć.

Jakiś czas temu widziałem w telewizorze, jak pewien znany konstytucjonalista (taki sympatyczny, pucołowaty, z farbowanymi włosami z odrostami) opowiadał anegdotę o chińskim cesarzu, który zlecił sporządzenie bardzo dokładnej mapy. Wykonawcy obawiając się gniewu cesarza zrobili mapę najdokładniejszą, jak się da, czyli 1:1. Była ona oczywiście nieużyteczna.
-- I tak samo jest z prawem - przekonywał dany konstytucjonalista.

No, ja oczywiście fersztejen, ale tak sobie wczoraj rozmyślałem. SCOTUS nie tak dawno zawyrokował ostatnio w paru ciekawych sprawach - jedna dotyczyła możliwości bezkarnego mordowania niewinnych ludzi, druga udziału mężczyzn jako kobiet w zawodach kobiet. Obydwa wyroki tutejszej społeczności zapewne bardzo się podobają. Ale dlaczego takie zapadły? Ano dlatego, że nastąpiła kumulacja i dwoje akurat czerwonych sędziów z dziewięcioosobowego składu kopnęło w kalendarz w czasie kadencji Trumpa i ten mógł powołać dwoje relatywnie młodych ludzi z rigczem.

Ale jak to? Czy faktycznie interpretacja jednej i tej samej litery prawa może zależeć diametralnie od poglądów politycznych sędziów? Jeśli tak, to znaczy, że władza ustawodawcza nie ma najmniejszego sensu, że sędziowie stanowią obie władze: ustawodawczą i sądowniczą.

Nie pisano na forumnie, ale niedawno skazano Barbarę Pielę, Michała Rachonia i jakiegoś kierownika programu przez Rachonia prowadzonego na karę po kilkadziesiąt tysi (przekazane na konto wiadomo kogo), choć tamci zgłaszali ponoć sprawę wcześniej, parę razy, i byli za każdym razem wysyłani na drzewko. * Jak mniemam, przez ten czas nie nastąpiła żadna nowelizacja, więc to samo prawo było raz powodem do odrzucenia zgłoszenia - innym zaś razem do jego przyjęcia.

Rozpatrywałem to również w ten sposób, że posiadając uczciwość intelektualną można (może nie bezwarunkowo i nie każdy) jeden i ten sam problem oceniać tylko w jeden sposób a powyższy problem wynika tylko z faktu, że czerwone świnie nie mają wstydu - wtedy jednak: czy nie można się jakoś zabezpieczyć przed dopuszczeniem takich ludzi do wyrokowania.

  • Wiem - z polskiego poletka przykłady można by mnożyć, a gdyby nie mechanizmy utrwalające polski system sądowniczy i PiS mogłyby przez 8 lat nieco "swoich" sędziów wprowadzić, byłoby ich jeszcze więcej.

Komentarz

  • Spytaj abp Gądeckiego.

  • To się bierze z faktu, że w wielu państwach, w tym w Tenkraju, zaprowadzono "sądownictwo konstytucyjne". Sąd konstytucyjny, wbrew nazwie, jest organem, za pomocą którego oligarchia uniemożliwia ludowi robienia tego, co chce lud.

    W kwestii "dóbr osobistych", bo o to jak podejrzewam chodzi w sprawie Rachonia, mamy zaś do czynienia z dosyć pojemnymi pojęciami, z których każdy sędzia może wyciągnąć wnioski dość mocno dowolne. Taryfikatora nie ma, więc może przywalić sztraf 5.000 zł, ale może i bez kozery pińcet tyśków, nikt mu nie zabroni.

    Najlepsza jest kwestia pozaustawowego dobra osobistego, jakim jest "kult osoby zmarłej". Przykładowo, napiszę że zmarły X (nazwisko zmienione), to był łotr, szubrawiec, a do tego pisowiec. Jeżeli Y (nazwisko zmienione), będący wnukiem pana X, stwierdzi że godzi to w jego dobro w postaci kultu i dobrej pamięci po dziadku, to:

    a) sąd uzna, że naruszyłem dobro osobiste Ygreka i przywali mi sztraf;
    b) sąd uzna, że dobro osobiste jest osobiste, więc nie jest przechodnie i niech się Y odwali.

    Kilka lat temu, w odstępie paru miesięcy, Sąd Najwyższy wydał wyroki w obu tych wariantach. Także tak.

  • Ok, cofam z wątku sprawę p. Rachonia. Wciąż.

  • Jeden psoferor prawa hamerykańskiego połczał mię, że z jego mądrości wynika, że w każdym systemie państwowym musi być jakiś taki punkt, który ma władzę najwyższą, której nie można podskoczyć. W USA, powiadał, takim punktem jest Sąd Najwyższy. U nas, jak podejrzewam, TSUE.

  • @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Jeden psoferor prawa hamerykańskiego połczał mię, że z jego mądrości wynika, że w każdym systemie państwowym musi być jakiś taki punkt, który ma władzę najwyższą, której nie można podskoczyć. W USA, powiadał, takim punktem jest Sąd Najwyższy. U nas, jak podejrzewam, TSUE.

    ...u nas tj. w PL? Bo poza PL to chyba tylko w NL

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.