@marniok powiedział(a):
Zaangażowanie wiernych to jest mit.
Posłuchajcie jak śpiewają,
Każą śpiewać jakieś glupoty. "Naprzod mlodzi rycerze" np., podczas gdy obecni to sami emeryci. Albo dziwaczna pieśń o slodkich gwozdziach. Zresztą większość koscielnych utworów jest strasznie tandetna. Rymy czestochowskie w tych starszych, a we wspolczesnych brak rymów w ogóle. Kochanowski jakby nie istnial.
Ma to podstawy gdyż, "Ad deum qui laetificat iuventutem meam". (Do Boga, który jest weselem moim od młodości) Psalm 42, o "słodkich gwoździach" przekonuje nas Felix Kulpa
@MarianoX powiedział(a):
Ma to podstawy gdyż, "Ad deum qui laetificat iuventutem meam". (Do Boga, który jest weselem moim od młodości) Psalm 42, o "słodkich gwoździach" przekonuje nas Felix Kulpa
@MarianoX powiedział(a):
Ma to podstawy gdyż, "Ad deum qui laetificat iuventutem meam". (Do Boga, który jest weselem moim od młodości) Psalm 42, o "słodkich gwoździach" przekonuje nas Felix Kulpa
@marniok powiedział(a):
Zaangażowanie wiernych to jest mit.
Posłuchajcie jak śpiewają,
Każą śpiewać jakieś glupoty. "Naprzod mlodzi rycerze" np., podczas gdy obecni to sami emeryci. Albo dziwaczna pieśń o slodkich gwozdziach. Zresztą większość koscielnych utworów jest strasznie tandetna. Rymy czestochowskie w tych starszych, a we wspolczesnych brak rymów w ogóle. Kochanowski jakby nie istnial.
Tu już bym szukał przyczyny w nieogarniętym organiście.
Moj jest całkiem do rzeczy. Na Mszach dla dzieci są i "Młodzi rycerze" czy Arka Noego.
Tu już bym szukał przyczyny w nieogarniętym organiście.
Ja tylko tłumaczyłem, dlaczego niektórzy się nie garną do śpiewania. Zreszta, kiedyś do Rzymu zjechało Opus Dei na beatyfikację swojego założyciela. Członkowie dostali wtedy instrukcję, że śpiewać w czasie uroczystości maja tylko ci, którzy potrafią.
Nie wiem, jak to się może nie podobać. To jedna z najpiękniejszych pieśni, absolutny top.
Krzyżu święty nade wszystko – średniowieczna pieśń pasyjna, dla której inspiracją był hymn łaciński Pange, lingua, gloriosi proelium certaminis (Sław, języku, bój chwalebny) i której część stanowi tłumaczenie fragmentu tego hymnu.
Tekst pieśni pochodzi prawdopodobnie z XVI wieku. Jego najstarsza znana wersja (1551–1555) jest zapisana w rękopisie Biblioteki Kórnickiej PAN, zaś najstarsza wersja drukowana tekstu zachowana jest w śpiewniku Pieśni postne starożytne (wyd. ok. 1607–1618), przechowywanym również w Kórniku[1][2][3]. W opracowaniu Polskie pieśni pasyjne. Średniowiecze i wiek XVI (Warszawa 1977) została opublikowana transkrypcja tekstu z rękopisu kórnickiego (t. I, str. 157 n.) oraz dwóch wariantów melodii (t. II, s. 99–100) – pierwszy z Agenda seu ritus sacramentorum [...] editi studio et opera Rev. D. Hieronimi Pouodovij..., Cracoviae 1591, drugi – ze Śpiewnika Kościelnego ks. Michała Marcina Mioduszewskiego (Kraków 1838).
Anonimowy autor polskiego tekstu pieśni inspirował się hymnem łacińskim Pange, lingua, gloriosi proelium certaminis (Sław, języku, bój chwalebny) autorstwa świętego biskupa Wenancjusza Fortunata. Trze pierwsze strofy są tłumaczeniem hymnu Crux fidelis inter omnes (divisio hymnu Pange, lingua, gloriosi proelium certaminis). Od zwrotki szóstej widoczne jest wyraźne pokrewieństwo tekstowe i formalne z planktem świętokrzyskim[4].
Krzyżu święty, nade wszystko,
Drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest,
Jedno, na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwoździe
Rozkoszny owoc nosiło.
Skłoń gałązki, Drzewo święte,
Ulżyj członkom tak rozpiętym.
Odmień teraz oną srogość,
Którąś miało z urodzenia.
Spuść lekuchno i cichuchno
Ciało Króla niebieskiego.
Tyś samo było dostojne,
Nosić światowe Zbawienie,
Przez cię przewóz jest naprawion,
Światu, który był zagubion,
Który święta Krew polała,
Co z Baranka wypłynęła.
W jasełkach leżąc gdy płakał,
Już tam był wszystko oglądał,
Iż tak haniebnie umrzeć miał,
Gdy wszystek świat odkupić chciał
W on czas między zwierzętami
A teraz między łotrami.
Niesłychana to jest dobroć,
Za kogo na krzyżu umrzeć,
Któż to może dzisiaj zdziałać,
Za kogo swoją duszę dać?
Sam to Pan Jezus wykonał,
Bo nas wiernie umiłował.
Nędzne by to serce było,
Co by dziś nie zapłakało,
Widząc Stworzyciela swego
Na krzyżu zawieszonego,
Na słońcu upieczonego,
Baranka Wielkanocnego.
Maryja Matka patrzyła
Na członki, co powijała,
Powijając całowała,
Z tego wielką radość miała.
Teraz je widzi sczerniałe,
Żyły, stawy w Nim porwane.
Nie był taki, ani będzie
Żadnemu smutek na świecie,
Jaki czysta Panna miała
Wonczas, kiedy narzekała:
Nędzna ja sierota dzisiaj.
Do kogóż ja się skłonić mam.
Jednegom Synaczka miała,
Com Go z nieba być poznała,
I tegom już postradała,
Jenom się sama została,
Ciężki ból cierpi me serce,
Od żalu mi się rozpaść chce.
W radościm Go porodziła,
Smutku żadnego nie miała,
A teraz wszystkie, boleści
Dręczą mnie dziś bez litości;
Obymże Ja to mogła mieć,
Żebym mogła teraz umrzeć.
Byś mi, synu, nisko wisiał,
Wżdybyś ze mnie pomoc miał,
Głowę bym Twoją podparła,
Krew zsiadłą z lica otarła;
Ale Cię nie mogę dosiąc,
Tobie, Synu, nic dopomóc
Anielskie się słowa mienią,
Symeonowe się pełnią;
Anioł rzekł: Pełnaś miłości,[9]
A jam dziś pełna gorzkości.
Symeon mi to powiedział,
Iż me serce miecz przebóść miał.
Ni ja ojca, matki, brata,
Ni żadnego przyjaciela,
Skądże pocieszenie mam mieć?
Wolałabym stokroć umrzeć,
Niż widzieć żołnierza złego
Co przebił bok Syna mego.
Matki, co synaczki macie,
Jako się w nich wy kochacie,
Kiedy wam z nich jeden umrze,
Ciężki ból ma serce wasze.
Cóż ja, com miała jednego,
Już nie mogę mieć inszego.
O niestetyż miły Panie,
Toć niemałe rozłączenie;
przedtem było miłowanie,
A teraz ciężkie wzdychanie.
Czemuż Boże Ojcze nie dbasz,
O Synaczka pieczy nie masz?
Którzy tej Pannie służycie,
Smutki Jej rozmyśliwajcie,
Jako często omdlewała,
Często na ziemię padała.
Przez te smutki, któreś miała,
Uprośże nam wieczną chwałę!
U nas jest w użyciu tylko pierwsza strofa, uważam że dziwaczna i nieporadna. Chyba jedyny "walor" to staroświeckość tego tekstu. Podobnych jest więcej. Co kto lubi.
to tłumaczenie z łaciny, stary hymn, chyba aż z VI wieku, polskie tłumaczenia są znane z XV wieku (bitwa pod Grunwaldem też była w XV w.). Przecież to czysta poezja, jedna z najlepszych pieśni.
Przypomina mi tu wielekroć przytaczaną tu anegdotę, o naszej młodej z czasów wczesnego przedszkola. W pewnym momencie w czasie mszy wygłosiła "ale głupoty ten ksiądz gada, przecież żaden baranek nie umarł na krzyżu". Taki tam przedszkolny bambizm.
I moją własną, gdy zakwestionowałam pojęcie "Kościoła Matka naszej" i ktoś tam jednozdaniowo mi powiedział - przecież zrodził nas dla wiary.
Przez te 2 tysiące lat obrastamy głębokim teologicznym namysłem, jest tego tak wiele, że niespodzianki czekają na nas co chwila. I to jest fajne.
@Wielen; do "słodkich gwoździ" odnieśli się trep i Kazio; tak, to piękny hymn, piękna poezja na czas Wielkiego Postu.
Natomiast "Króluj nam Chryste" ( naprzód przebojem młodzi rycerze) to hymn ministrancki często śpiewany na zakończenie mszy św. Bardzo żywa pieśń, śpiewana z entuzjazmem przez starych i młodych - jak zauważyłam w moim kościele. Bo czy starzy nie należą do rycerzy Chrystusa Króla? Byli nimi, są nimi i będą do ostatniego tchu. Armia Chrystusa Króla to młodzi, dorośli i starzy rycerze. Akurat ta pieśń należy do najbardziej znanych i najchętniej śpiewanych, ponieważ wszyscy znają tekst i melodię.
Owszem, są w kościelnym repertuarze chałowe nowości z kiepską melodią i kiepskimi tekstami i o ich wprowadzanie do kościołów obwiniałabym organistów, ale przykłady hymnów, które podałeś należą do perełek naszej tradycji.
@Berek; piszesz, że księża w Twojej parafii trzymają z niafajnymi ludźmi. Może dlatego, że ci inni nie zapraszają ich do swoich domów na uroczystości rodzinne, albo na zwykłe niedzielne obiady? Księżom doskwiera samotność, chętnie przyjmują zaproszenia, z tego co zauważyłam. Nowy wikariusz, który u nas kolędował zaczął opowiadać o swoich podróżach i zauważył, że czas goni, musi iść dalej, ale chętnie się podzieli wrażeniami przy jakiejś okazji. Czyli się wprosił.
Co do rozbisurmanionych dzieci; może to zjawisko miastowe? U nas, na mszach dla dorosłych widuję kilkuletnie dzieci, ale zamiast biegać po kościele, przysypiają przytulone do mam. Jeśli jakiś mały śmiałek zaczyna brykać, zostaje zdyscyplinowany, a letnią porą - wyprowadzony z kościoła przez rodzica. Tak samo z płaczącymi, zagłuszającymi maluchami. Dzieje się tak mimo iż proboszcz nie jest człekiem groźnym, wręcz przeciwnie; jest pogodny i lubiany. Sądzę, że na wsi ludzie - bardziej niż w mieście- wiedzą co wypada, a co nie.
@Mania powiedział(a): @Wielen; do "słodkich gwoździ" odnieśli się trep i Kazio; tak, to piękny hymn, piękna poezja na czas Wielkiego Postu.
Natomiast "Króluj nam Chryste" ( naprzód przebojem młodzi rycerze) to hymn ministrancki często śpiewany na zakończenie mszy św. Bardzo żywa pieśń, śpiewana z entuzjazmem przez starych i młodych - jak zauważyłam w moim kościele. Bo czy starzy nie należą do rycerzy Chrystusa Króla? Byli nimi, są nimi i będą do ostatniego tchu. Armia Chrystusa Króla to młodzi, dorośli i starzy rycerze. Akurat ta pieśń należy do najbardziej znanych i najchętniej śpiewanych, ponieważ wszyscy znają tekst i melodię.
"Króluj nam Chryste" poznałem w okolicach Pierwszej Komunii Świętej i pamiętam mój ówczesny zachwyt ośmiolatka nad tą pieśnią. "No, nareszcie jakaś męska pieśń, a nie płaczliwe zawodzenie!"
Bo w Wielkim Poście (i Adwencie, i w okresie Wielkanocy) brakuje mi wyśpiewania tych wszystkich cudowności. Coś ludzie w wydziału teologicznego parę lat temu (dużo) robili w Poznaniu, ale wtedy miałam małe dzieci i brak przestrzeni do biegania w nocy po Poznaniu do odległego kościoła żeby śpiewać.
Może macie jakieś doświadczenia, które można by podsunąć duszpasterzom?
Anegdota - jakże. DO wieczornej modlitwy włączaliśmy pieśni, no i gdy młode były młode bardzo przyszły z petycją, by nie śpiewać "Ludu mój ludu" bo im serduszka pękają.
Ja bym proponował trochę powściągliwości we wprowadzaniu byle czego. Dotyczy i słów i melodii. A czerpać można z literatury. Mój ulubiony Kochanowski dla przykładu poniżej - ktoś przywołał Psalm 42:
Psalm 42
Autor: JAN KOCHANOWSKI
Ouemadmodum desiderat cervus
Jako na puszczy prędkimi psy szczwana
Strumienia szuka łani zmordowana,
Tak, mocny Boże, moja dusza licha
Do Ciebie wzdycha.
Ciebie, żywego, wieczny Boże, zdroja,
Upracowana pragnie dusza moja;
Przyjdzie wżdy ten czas, że ja swą osobą
Stanę przed Tobą?
Łzy moja karmią, potrawy płacz wieczny,
Kiedy mię coraz pyta lud wszeteczny:
"Gdzie teraz on twój, nędzniku wygnany,
Bóg zawołany?"
To człowiek słysząc umiera na poły
Pomniąc na on krzyk ludzi swych wesoły"
Które prowadzić zwykł był aż do proga
Żywego Boga.
Czemu się smęcisz, duszo moja, czemu
Omdlewasz? Panu ty ufaj, któremu
Jeszcze ja będę z radością dziękował,
Że mię zachował.
Niech się, jako chce, trwoży dusza moja,
Wieczna jest, Panie, we mnie pamięć Twoja;
Tego i Jordan, i hermońskie skały
Będą słuchały.
Na huk Twych progów wszech przepaści siły
Jedna za drugą nurty swe złożyły;
Wszytki Twe duchy i wszytki Twe wały
W mię uderzały.
Ale dzień idzie, kiedy Pan nade mną
Litość okaże, a ja pieśń przyjemną
I wpośrzód nocy zaśpiewam możnemu
Obrońcy swemu.
A teraz rzekę: Czemuś mię, mój wieczny
Boże, zapomniał, kiedy mię wszeteczny
Człowiek frasuje, a serce troskliwe
Już ledwo żywe?
W jedne mię prawie kęsy rozbierają,
Kiedy mię coraz źli ludzie pytają:
"Gdzie teraz on twój, nędzniku wygnany,
Bóg zawołany?"
"Króluj nam Chryste" poznałem w okolicach Pierwszej Komunii Świętej i pamiętam mój ówczesny zachwyt ośmiolatka nad tą pieśnią. "No, nareszcie jakaś męska pieśń, a nie płaczliwe zawodzenie!"
w kościołach powszechnie śpiewany jest Psalm 91 ("Kto się w opiekę odda Panu swemu") i 64 ("Boże litościwy w mój czas nieszczęśliwy"). Lata temu na urodziny duszpasterza u Dominikanów nauczyliśmy się jeszcze ps 29 ("Nieście chwałę mocarze Panu mocniejszemu"). Zapał do nauki kolejnych był powszechny, ale muzyka Gomółka jest pełna dysonansów i uznano, że wierni nie dadzą rady przyswoić.
Nie znam się, ale wiele wielkich hymnów było tłumaczonych na język polski w taki prosty ujmujący sposób. Jak brewiarz - wielkie treści w prostej formie. Miłosz też pisał Poema naiwne korzystając z takiej prostej stylistyki - imho niewyszukana forma jest dopuszczalna, tym bardziej, że jest już tradycyjna.
Są też śpiewane takie pieśni, które nigdy nie powinny być śpiewane w kościele - np taki wierszyk młodego Tuwima "Jeszcze się kiedyś nawrócę", który jest zupełnie niekatolicki, albo "Każdy twój wyrok przyjmę twardy". Pamiętam tez "Konfederatkę" śpiewaną na zakończenie mszy - wtedy mi się podobało, ale dziś wiem, że lepiej byłoby ją śpiewać poza obrzędem.
Bo to jest jeszcze inny wątek do poruszenia - dziś lubię pieśni zakorzenione w tradycji, śpiewając mogę zwiedzać myślą również historię Kościoła, który to jak wiemy jest Mistycznym Ciałem Chrystusa (więc akurat tu nie grzeszę rozpraszając się na głupoty). Jednak kiedyś, gdy byłam nastolatką, bardzo ceniłam pieśni inne niż śpiewają dorośli, miejsce nastolatkowego wyrazu pobożności.
No i to tyle, są ludzie dużo mądrzejsi ode mnie, którzy mają większą bardziej pogłębioną wiedzę.
Na poprzednim spotkaniu rocznicowym ŻRdFF mieliśmy pasjonujący wykład o Janie z Czarnolasu i jego przekładzie psalmów. Usłyszeliśmy, że śpiewany przez nas dzisiaj psalm 91 zawiera błąd, i to nie tylko językowy, ale i teologiczny.
Śmiele rzec mogę: Mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga.
To nie jest prawda. Straszne trwogi na nas przyjdą, jednak my dzięki Bożej ochronie je przetrwamy.
Prawidłowy tekst brzmi:
Śmiele rzec mogę: Mam obrońcę Boga, nie będzie u mnie straszna żadna trwoga.
Wybaczcie, jeśli coś pokręciłem. Pamięć już nie ta.
Ale "nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga" i "nie będzie u mnie straszna żadna trwoga" to są raczej synonimy gdyż "trwoga" to wewnętrzne uczucie podmiotu lirycznego, a nie zewnętrzne niebezpieczeństwo które to oczywiście musi przyjść na każdego.
A jednak jest drobna lecz znacząca różnica. Na polemiki w tym temacie jednak szkoda czasu.
Pieśni wielkopostne to najpiękniejsze ze wszystkich pieśni. Na drugim stopniu podium stawiam pieśni wielkanocne. Brązowy medal przypada adwentowym. Najmniej lubię kolędy.
Jestem pod wielkim wrażeniem aranżacji i wykonania Gorzkich Żali przez Michała Niemca.
@trep - a propos naszych pieśni wielkanocnych. Do nowicjatu XX Marianów w Skórcu w gości przyjechał kiedyś nowicjusz z Ghany (dawno temu, ze 40 lat) i uczestniczył w procesji rezurekcyjnej. Gdy go zapytano jak się czuje, odpowiedział: "Jest mi zimno i jestem smutny. Wasze pieśni wielkanocne brzmią jak nasze pogrzebowe." ;-)
@Brzost powiedział(a): @trep - a propos naszych pieśni wielkanocnych. Do nowicjatu XX Marianów w Skórcu w gości przyjechał kiedyś nowicjusz z Ghany (dawno temu, ze 40 lat) i uczestniczył w procesji rezurekcyjnej. Gdy go zapytano jak się czuje, odpowiedział: "Jest mi zimno i jestem smutny. Wasze pieśni wielkanocne brzmią jak nasze pogrzebowe." ;-)
Myślę, że nieoto. Po prostu oni co innego śpiewają. Oglądaliśmy kiedyś kilka filmów o spotkaniach religijnych i pieśniach w Tanzanii. No, to było takie... murzyńskie. W znaczeniu: afroafrykańskie.
Vlepiam "Krzyżu Święty" w wykonaniu Michała Niemca.
Poprosiłem go o przesłanie mi jego płyt w plikach dźwiękowych i mam już na dysku 7 albumów. Gdyby komuś przypadł jego wokal do gustu (tak jak mnie), mogę się podzielić.
Komentarz
Każą śpiewać jakieś glupoty. "Naprzod mlodzi rycerze" np., podczas gdy obecni to sami emeryci. Albo dziwaczna pieśń o slodkich gwozdziach. Zresztą większość koscielnych utworów jest strasznie tandetna. Rymy czestochowskie w tych starszych, a we wspolczesnych brak rymów w ogóle. Kochanowski jakby nie istnial.
Ma to podstawy gdyż, "Ad deum qui laetificat iuventutem meam". (Do Boga, który jest weselem moim od młodości) Psalm 42, o "słodkich gwoździach" przekonuje nas Felix Kulpa
Ja odebrałę ten post jako sarkas.
Nie trafia do mnie poetyka p. Kulpy.
Jednak błędnie...
Tu już bym szukał przyczyny w nieogarniętym organiście.
Moj jest całkiem do rzeczy. Na Mszach dla dzieci są i "Młodzi rycerze" czy Arka Noego.
Ja tylko tłumaczyłem, dlaczego niektórzy się nie garną do śpiewania. Zreszta, kiedyś do Rzymu zjechało Opus Dei na beatyfikację swojego założyciela. Członkowie dostali wtedy instrukcję, że śpiewać w czasie uroczystości maja tylko ci, którzy potrafią.
Tak było
Nie wiem, jak to się może nie podobać. To jedna z najpiękniejszych pieśni, absolutny top.
Krzyżu święty nade wszystko – średniowieczna pieśń pasyjna, dla której inspiracją był hymn łaciński Pange, lingua, gloriosi proelium certaminis (Sław, języku, bój chwalebny) i której część stanowi tłumaczenie fragmentu tego hymnu.
Tekst pieśni pochodzi prawdopodobnie z XVI wieku. Jego najstarsza znana wersja (1551–1555) jest zapisana w rękopisie Biblioteki Kórnickiej PAN, zaś najstarsza wersja drukowana tekstu zachowana jest w śpiewniku Pieśni postne starożytne (wyd. ok. 1607–1618), przechowywanym również w Kórniku[1][2][3]. W opracowaniu Polskie pieśni pasyjne. Średniowiecze i wiek XVI (Warszawa 1977) została opublikowana transkrypcja tekstu z rękopisu kórnickiego (t. I, str. 157 n.) oraz dwóch wariantów melodii (t. II, s. 99–100) – pierwszy z Agenda seu ritus sacramentorum [...] editi studio et opera Rev. D. Hieronimi Pouodovij..., Cracoviae 1591, drugi – ze Śpiewnika Kościelnego ks. Michała Marcina Mioduszewskiego (Kraków 1838).
Anonimowy autor polskiego tekstu pieśni inspirował się hymnem łacińskim Pange, lingua, gloriosi proelium certaminis (Sław, języku, bój chwalebny) autorstwa świętego biskupa Wenancjusza Fortunata. Trze pierwsze strofy są tłumaczeniem hymnu Crux fidelis inter omnes (divisio hymnu Pange, lingua, gloriosi proelium certaminis). Od zwrotki szóstej widoczne jest wyraźne pokrewieństwo tekstowe i formalne z planktem świętokrzyskim[4].
Krzyżu święty, nade wszystko,
Drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest,
Jedno, na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwoździe
Rozkoszny owoc nosiło.
Skłoń gałązki, Drzewo święte,
Ulżyj członkom tak rozpiętym.
Odmień teraz oną srogość,
Którąś miało z urodzenia.
Spuść lekuchno i cichuchno
Ciało Króla niebieskiego.
Tyś samo było dostojne,
Nosić światowe Zbawienie,
Przez cię przewóz jest naprawion,
Światu, który był zagubion,
Który święta Krew polała,
Co z Baranka wypłynęła.
W jasełkach leżąc gdy płakał,
Już tam był wszystko oglądał,
Iż tak haniebnie umrzeć miał,
Gdy wszystek świat odkupić chciał
W on czas między zwierzętami
A teraz między łotrami.
Niesłychana to jest dobroć,
Za kogo na krzyżu umrzeć,
Któż to może dzisiaj zdziałać,
Za kogo swoją duszę dać?
Sam to Pan Jezus wykonał,
Bo nas wiernie umiłował.
Nędzne by to serce było,
Co by dziś nie zapłakało,
Widząc Stworzyciela swego
Na krzyżu zawieszonego,
Na słońcu upieczonego,
Baranka Wielkanocnego.
Maryja Matka patrzyła
Na członki, co powijała,
Powijając całowała,
Z tego wielką radość miała.
Teraz je widzi sczerniałe,
Żyły, stawy w Nim porwane.
Nie był taki, ani będzie
Żadnemu smutek na świecie,
Jaki czysta Panna miała
Wonczas, kiedy narzekała:
Nędzna ja sierota dzisiaj.
Do kogóż ja się skłonić mam.
Jednegom Synaczka miała,
Com Go z nieba być poznała,
I tegom już postradała,
Jenom się sama została,
Ciężki ból cierpi me serce,
Od żalu mi się rozpaść chce.
W radościm Go porodziła,
Smutku żadnego nie miała,
A teraz wszystkie, boleści
Dręczą mnie dziś bez litości;
Obymże Ja to mogła mieć,
Żebym mogła teraz umrzeć.
Byś mi, synu, nisko wisiał,
Wżdybyś ze mnie pomoc miał,
Głowę bym Twoją podparła,
Krew zsiadłą z lica otarła;
Ale Cię nie mogę dosiąc,
Tobie, Synu, nic dopomóc
Anielskie się słowa mienią,
Symeonowe się pełnią;
Anioł rzekł: Pełnaś miłości,[9]
A jam dziś pełna gorzkości.
Symeon mi to powiedział,
Iż me serce miecz przebóść miał.
Ni ja ojca, matki, brata,
Ni żadnego przyjaciela,
Skądże pocieszenie mam mieć?
Wolałabym stokroć umrzeć,
Niż widzieć żołnierza złego
Co przebił bok Syna mego.
Matki, co synaczki macie,
Jako się w nich wy kochacie,
Kiedy wam z nich jeden umrze,
Ciężki ból ma serce wasze.
Cóż ja, com miała jednego,
Już nie mogę mieć inszego.
O niestetyż miły Panie,
Toć niemałe rozłączenie;
przedtem było miłowanie,
A teraz ciężkie wzdychanie.
Czemuż Boże Ojcze nie dbasz,
O Synaczka pieczy nie masz?
Którzy tej Pannie służycie,
Smutki Jej rozmyśliwajcie,
Jako często omdlewała,
Często na ziemię padała.
Przez te smutki, któreś miała,
Uprośże nam wieczną chwałę!
Łzy same się cisną do ócz.
U nas jest w użyciu tylko pierwsza strofa, uważam że dziwaczna i nieporadna. Chyba jedyny "walor" to staroświeckość tego tekstu. Podobnych jest więcej. Co kto lubi.
to tłumaczenie z łaciny, stary hymn, chyba aż z VI wieku, polskie tłumaczenia są znane z XV wieku (bitwa pod Grunwaldem też była w XV w.). Przecież to czysta poezja, jedna z najlepszych pieśni.
Przypomina mi tu wielekroć przytaczaną tu anegdotę, o naszej młodej z czasów wczesnego przedszkola. W pewnym momencie w czasie mszy wygłosiła "ale głupoty ten ksiądz gada, przecież żaden baranek nie umarł na krzyżu". Taki tam przedszkolny bambizm.
I moją własną, gdy zakwestionowałam pojęcie "Kościoła Matka naszej" i ktoś tam jednozdaniowo mi powiedział - przecież zrodził nas dla wiary.
Przez te 2 tysiące lat obrastamy głębokim teologicznym namysłem, jest tego tak wiele, że niespodzianki czekają na nas co chwila. I to jest fajne.
@Wielen; do "słodkich gwoździ" odnieśli się trep i Kazio; tak, to piękny hymn, piękna poezja na czas Wielkiego Postu.
Natomiast "Króluj nam Chryste" ( naprzód przebojem młodzi rycerze) to hymn ministrancki często śpiewany na zakończenie mszy św. Bardzo żywa pieśń, śpiewana z entuzjazmem przez starych i młodych - jak zauważyłam w moim kościele. Bo czy starzy nie należą do rycerzy Chrystusa Króla? Byli nimi, są nimi i będą do ostatniego tchu. Armia Chrystusa Króla to młodzi, dorośli i starzy rycerze. Akurat ta pieśń należy do najbardziej znanych i najchętniej śpiewanych, ponieważ wszyscy znają tekst i melodię.
Owszem, są w kościelnym repertuarze chałowe nowości z kiepską melodią i kiepskimi tekstami i o ich wprowadzanie do kościołów obwiniałabym organistów, ale przykłady hymnów, które podałeś należą do perełek naszej tradycji.
@Berek; piszesz, że księża w Twojej parafii trzymają z niafajnymi ludźmi. Może dlatego, że ci inni nie zapraszają ich do swoich domów na uroczystości rodzinne, albo na zwykłe niedzielne obiady? Księżom doskwiera samotność, chętnie przyjmują zaproszenia, z tego co zauważyłam. Nowy wikariusz, który u nas kolędował zaczął opowiadać o swoich podróżach i zauważył, że czas goni, musi iść dalej, ale chętnie się podzieli wrażeniami przy jakiejś okazji. Czyli się wprosił.
Co do rozbisurmanionych dzieci; może to zjawisko miastowe? U nas, na mszach dla dorosłych widuję kilkuletnie dzieci, ale zamiast biegać po kościele, przysypiają przytulone do mam. Jeśli jakiś mały śmiałek zaczyna brykać, zostaje zdyscyplinowany, a letnią porą - wyprowadzony z kościoła przez rodzica. Tak samo z płaczącymi, zagłuszającymi maluchami. Dzieje się tak mimo iż proboszcz nie jest człekiem groźnym, wręcz przeciwnie; jest pogodny i lubiany. Sądzę, że na wsi ludzie - bardziej niż w mieście- wiedzą co wypada, a co nie.
A co ma powiedzieć 60-letni ministrant odmawiający przed Mszą modlitwę:
i wtórujący mu 80-letni ksiądz?
A że tylko pierwsza zwrotka jest śpiewana na Mszach? No, tak musi być. Msza to nie koncert. Co nie znaczy, że nie można sobie w domu posłuchać całej.
"Króluj nam Chryste" poznałem w okolicach Pierwszej Komunii Świętej i pamiętam mój ówczesny zachwyt ośmiolatka nad tą pieśnią. "No, nareszcie jakaś męska pieśń, a nie płaczliwe zawodzenie!"
może wydzielimy te wpisy o pieśniach?
Bo w Wielkim Poście (i Adwencie, i w okresie Wielkanocy) brakuje mi wyśpiewania tych wszystkich cudowności. Coś ludzie w wydziału teologicznego parę lat temu (dużo) robili w Poznaniu, ale wtedy miałam małe dzieci i brak przestrzeni do biegania w nocy po Poznaniu do odległego kościoła żeby śpiewać.
Może macie jakieś doświadczenia, które można by podsunąć duszpasterzom?
Anegdota - jakże. DO wieczornej modlitwy włączaliśmy pieśni, no i gdy młode były młode bardzo przyszły z petycją, by nie śpiewać "Ludu mój ludu" bo im serduszka pękają.
Ja bym proponował trochę powściągliwości we wprowadzaniu byle czego. Dotyczy i słów i melodii. A czerpać można z literatury. Mój ulubiony Kochanowski dla przykładu poniżej - ktoś przywołał Psalm 42:
Psalm 42
Autor: JAN KOCHANOWSKI
Ouemadmodum desiderat cervus
Jako na puszczy prędkimi psy szczwana
Strumienia szuka łani zmordowana,
Tak, mocny Boże, moja dusza licha
Do Ciebie wzdycha.
Ciebie, żywego, wieczny Boże, zdroja,
Upracowana pragnie dusza moja;
Przyjdzie wżdy ten czas, że ja swą osobą
Stanę przed Tobą?
Łzy moja karmią, potrawy płacz wieczny,
Kiedy mię coraz pyta lud wszeteczny:
"Gdzie teraz on twój, nędzniku wygnany,
Bóg zawołany?"
To człowiek słysząc umiera na poły
Pomniąc na on krzyk ludzi swych wesoły"
Które prowadzić zwykł był aż do proga
Żywego Boga.
Czemu się smęcisz, duszo moja, czemu
Omdlewasz? Panu ty ufaj, któremu
Jeszcze ja będę z radością dziękował,
Że mię zachował.
Niech się, jako chce, trwoży dusza moja,
Wieczna jest, Panie, we mnie pamięć Twoja;
Tego i Jordan, i hermońskie skały
Będą słuchały.
Na huk Twych progów wszech przepaści siły
Jedna za drugą nurty swe złożyły;
Wszytki Twe duchy i wszytki Twe wały
W mię uderzały.
Ale dzień idzie, kiedy Pan nade mną
Litość okaże, a ja pieśń przyjemną
I wpośrzód nocy zaśpiewam możnemu
Obrońcy swemu.
A teraz rzekę: Czemuś mię, mój wieczny
Boże, zapomniał, kiedy mię wszeteczny
Człowiek frasuje, a serce troskliwe
Już ledwo żywe?
W jedne mię prawie kęsy rozbierają,
Kiedy mię coraz źli ludzie pytają:
"Gdzie teraz on twój, nędzniku wygnany,
Bóg zawołany?"
Czemu się smęcisz, duszo moja, czemu
Omdlewasz? Panu ty ufaj, któremu
Jeszcze ja będę z radością dziękował,
Że mię zachował. źródło: https://poezja.org/wz/Jan_Kochanowski/29314/Psalm_42
Tak, to dla tej grupy wiekowej.
w kościołach powszechnie śpiewany jest Psalm 91 ("Kto się w opiekę odda Panu swemu") i 64 ("Boże litościwy w mój czas nieszczęśliwy"). Lata temu na urodziny duszpasterza u Dominikanów nauczyliśmy się jeszcze ps 29 ("Nieście chwałę mocarze Panu mocniejszemu"). Zapał do nauki kolejnych był powszechny, ale muzyka Gomółka jest pełna dysonansów i uznano, że wierni nie dadzą rady przyswoić.
Nie znam się, ale wiele wielkich hymnów było tłumaczonych na język polski w taki prosty ujmujący sposób. Jak brewiarz - wielkie treści w prostej formie. Miłosz też pisał Poema naiwne korzystając z takiej prostej stylistyki - imho niewyszukana forma jest dopuszczalna, tym bardziej, że jest już tradycyjna.
Są też śpiewane takie pieśni, które nigdy nie powinny być śpiewane w kościele - np taki wierszyk młodego Tuwima "Jeszcze się kiedyś nawrócę", który jest zupełnie niekatolicki, albo "Każdy twój wyrok przyjmę twardy". Pamiętam tez "Konfederatkę" śpiewaną na zakończenie mszy - wtedy mi się podobało, ale dziś wiem, że lepiej byłoby ją śpiewać poza obrzędem.
Bo to jest jeszcze inny wątek do poruszenia - dziś lubię pieśni zakorzenione w tradycji, śpiewając mogę zwiedzać myślą również historię Kościoła, który to jak wiemy jest Mistycznym Ciałem Chrystusa (więc akurat tu nie grzeszę rozpraszając się na głupoty). Jednak kiedyś, gdy byłam nastolatką, bardzo ceniłam pieśni inne niż śpiewają dorośli, miejsce nastolatkowego wyrazu pobożności.
No i to tyle, są ludzie dużo mądrzejsi ode mnie, którzy mają większą bardziej pogłębioną wiedzę.
Na poprzednim spotkaniu rocznicowym ŻRdFF mieliśmy pasjonujący wykład o Janie z Czarnolasu i jego przekładzie psalmów. Usłyszeliśmy, że śpiewany przez nas dzisiaj psalm 91 zawiera błąd, i to nie tylko językowy, ale i teologiczny.
To nie jest prawda. Straszne trwogi na nas przyjdą, jednak my dzięki Bożej ochronie je przetrwamy.
Prawidłowy tekst brzmi:
Wybaczcie, jeśli coś pokręciłem. Pamięć już nie ta.
Ale "nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga" i "nie będzie u mnie straszna żadna trwoga" to są raczej synonimy gdyż "trwoga" to wewnętrzne uczucie podmiotu lirycznego, a nie zewnętrzne niebezpieczeństwo które to oczywiście musi przyjść na każdego.
A jednak jest drobna lecz znacząca różnica. Na polemiki w tym temacie jednak szkoda czasu.
Pieśni wielkopostne to najpiękniejsze ze wszystkich pieśni. Na drugim stopniu podium stawiam pieśni wielkanocne. Brązowy medal przypada adwentowym. Najmniej lubię kolędy.
Jestem pod wielkim wrażeniem aranżacji i wykonania Gorzkich Żali przez Michała Niemca.
@trep - a propos naszych pieśni wielkanocnych. Do nowicjatu XX Marianów w Skórcu w gości przyjechał kiedyś nowicjusz z Ghany (dawno temu, ze 40 lat) i uczestniczył w procesji rezurekcyjnej. Gdy go zapytano jak się czuje, odpowiedział: "Jest mi zimno i jestem smutny. Wasze pieśni wielkanocne brzmią jak nasze pogrzebowe." ;-)
wszystko można popsuć wykonaniem.
Myślę, że nieoto. Po prostu oni co innego śpiewają. Oglądaliśmy kiedyś kilka filmów o spotkaniach religijnych i pieśniach w Tanzanii. No, to było takie... murzyńskie. W znaczeniu: afroafrykańskie.
Vlepiam "Krzyżu Święty" w wykonaniu Michała Niemca.
Poprosiłem go o przesłanie mi jego płyt w plikach dźwiękowych i mam już na dysku 7 albumów. Gdyby komuś przypadł jego wokal do gustu (tak jak mnie), mogę się podzielić.