Osiem Błogosławieństw
Nakładem Białego Kruka ukazała się pięknie wydana książeczka o tytułowym tytule. Autorem jest ks. prof. Chrostowski a w swoich rozważaniach polega na św. Janie Pawle II oraz na Benedykcie XVI.
Książeczka idealnie nadaje się się na piękny prezent. Jest sporego formatu, w twardej oprawie, starannie wydana, bogato ilustrowana.
1
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
BŁOGOSŁAWIENI UBODZY W DUCHU
Pierwsze błogosławieństwo dotyczy ludzi „ubogich w duchu”. To określenie pozostaje niezrozumiałe, dopóki nie poznamy historycznych realiów życia i nauczania Jezusa. Gdy to nastąpi, ujawnia się trwała aktualność i wartość tego błogosławieństwa. Jest ono głęboko zakorzenione w tradycji orędzia Starego Testamentu. Niesie pociechę dla tych, którzy w każdych okolicznościach unikali polegania wyłącznie na sobie, pokładając ufność w Bogu.
Kościół jako wspólnota ubogich Boga
Wyrażenie „ubodzy w duchu” w oryginalnym tekście Ewangelii według św. Mateusza brzmi hoi ptochoi tō pneumati, co w języku greckim jest równie osobliwe jak w polskim. Jest to dokładny przekład hebrajskiego wyrażenia, które pojawia się w tekstach odnalezionych w połowie XX wieku w Qumran nad Morzem Martwym, pochodzących z przełomu ery przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej. Wspólnota qumrańska, odcięta od oficjalnego judaizmu tamtych czasów, używała tego określenia, nazywając siebie także „ubogimi łaski”, „ubogimi Twego [Bożego] zbawienia” lub po prostu „ubogimi”. Nie chodziło wyłącznie o ubóstwo materialne, ponieważ, po pierwsze, członkowie wspólnoty mieli zapewniony dostatni i sprawiedliwie rozdzielany byt, a po drugie, samo ubóstwo nie jest cnotą ani nie prowadzi do zbawienia. Chodzi o głębokie otwarcie na Boga i Jego zbawcze działanie, którego intensywność można porównać do sytuacji ubogich, stale potrzebujących i oczekujących pomocy od innych. Dzięki takiej postawie duchowej członkowie wspólnoty qumrańskiej głębiej odczuwali i przeżywali przywilej wybrania Izraela jako ludu Bożego, stając się „prawdziwym Izraelem” (verus Israel), gotowym do wypełniania zobowiązań przymierza z Bogiem.
„Ubóstwo w duchu” odzwierciedla więc w pewnym sensie sytuację ubogich. Prowadząc skromne życie, byli oni narażeni na bolesny zarzut, często przewijający się w Starym Testamencie, że bogactwo i dostatek są znakami Bożej opieki i błogosławieństwa, podczas gdy niedostatek i bieda wynikają z grzechu – nawet jeśli jest on ukryty – oraz Bożej kary. Pod koniec czasów Starego Testamentu, pod wpływem nauczania proroków, to spojrzenie uległo radykalnej zmianie.
Prześladowania, które dotykały Izraelitów, oraz kolejne rządy obcych władców, powodujące coraz większe zubożenie szerokich warstw społeczeństwa, uświadomiły, że Bóg staje się szczególnie bliski człowiekowi właśnie w ubóstwie. Bogaci wchodzili w kompromisy z okupantami i lekceważyli przykazania Boże. Ich materialny dobrobyt nie pochodził od Boga, lecz wynikał ze sprytu i grzesznej zapobiegliwości. Ubodzy polegali na Bogu i Jego dobroci, bogaci – wyłącznie na sobie. Cechą ubogich była cierpliwa pokora, wadą bogatych – pycha i złudne poczucie samowystarczalności.
Sytuacja ubogich stała się wzorcem dla pogłębiania zaufania Bogu – nie tylko w sprawach materialnych, ale i duchowych. „Ubogi w duchu” to człowiek nieustannie otwarty na Boga, uznający swoją zależność od Niego w każdej sytuacji – pomyślnej i niepomyślnej. To podejście sprzyjało dojrzewaniu wiary i pobożności Izraelitów, przygotowując ich na nowy etap objawienia się Boga. Gdy to nastąpiło, wielu wykazało pełną gotowość, pokornie przyjmując miłość Bożą objawioną w Jezusie Chrystusie.
Ewangelie wskazują na takie postaci. Pierwszą i najważniejszą jest Maryja, Matka Jezusa, w której dokonało się przejście od nadziei żydowskiej do chrześcijańskiej. Całkowicie otwarta na działanie Boże, stała się Matką Zbawiciela zapowiadanego w Starym Testamencie i wyczekiwanego przez pokolenia wiernych wyznawców Boga. Towarzyszem życia Maryi i oddanym opiekunem Syna Bożego był św. Józef. Ich sytuacja materialna była tak skromna, że gdy Jezus się narodził, nie miał własnego domu. Jednak, nie posiadając nic, w istocie miał wszystko, gdyż otrzymał miłość swoich Rodziców. To właśnie miłość była owocem ich duchowego ubóstwa, czyli bezgranicznego pragnienia Boga i ufnego otwarcia na Jego działanie.
Do grona „ubogich w duchu” należeli także Zachariasz i Elżbieta, rodzice Jana Chrzciciela, starzec Symeon, prorokini Anna oraz betlejemscy pasterze. O nich wszystkich opowiadają „Ewangelie dzieciństwa”, zapisane w pierwszych dwóch rozdziałach Ewangelii według św. Mateusza i św. Łukasza. Ich status materialny był zróżnicowany, lecz łączyło ich szczere otwarcie na pełnienie woli Bożej. Gdy Jezus rozpoczął działalność publiczną, dał początek nowej grupie „ubogich w duchu”, powołując Dwunastu Apostołów. Towarzyszyło im liczne grono uczniów, mężczyzn i kobiet, którzy porzucili inne zajęcia, otwierając się na duchowy pokarm od Jezusa. Odcięli się od innych ugrupowań żydowskich, takich jak faryzeusze, saduceusze, zeloci czy esseńczycy z Qumran, tworząc fundamenty wspólnoty wyznawców Jezusa Chrystusa.
Wspólną cechą tej nowej grupy „ubogich w duchu” było pełne zawierzenie Jezusowi oraz pokora. Musieli się tego mozolnie uczyć, zwłaszcza przechodząc przez ciemną dolinę męki i śmierci swego Mistrza, uczniowie Jezusa dopiero po Jego zmartwychwstaniu i zesłaniu Ducha Świętego w pełni zrozumieli potrzebę i wartość wybranego sposobu życia. Wtedy, porzuciwszy wszystko, co mieli, oddali się całkowicie służbie ewangelizacji, polegając wyłącznie na Bogu. To umożliwiło im dawanie wiarygodnego świadectwa, nawet za cenę własnego życia.
Benedykt XVI napisał:
„Kościół jako całość musi mieć świadomość, że powinien być rozpoznawalny jako wspólnota ubogich Boga. Jak Stary Testament otworzył się na odnowę ku Nowemu Przymierzu właśnie dzięki ubogim Boga, tak też wszelka odnowa Kościoła może wyjść tylko od tych, w których jest żywa ta sama stanowcza pokora i gotowa do służenia dobroć” (Jezus z Nazaretu, cz. 1, s. 75).
Albowiem do nich należy królestwo niebieskie
Zarówno pierwsza, jak i druga część pierwszego błogosławieństwa ma charakter semicki, co świadczy o jego autentyczności. Wyrażenie he basileia tōn ouranōn, „królestwo niebieskie”, to grecki odpowiednik hebrajskiego i aramejskiego. Nagroda ta została zapowiedziana w wersjach Mateuszowej (Mt 5,3) i Łukaszowej (Łk 6,20) pierwszego błogosławieństwa, potwierdzając, że motywy i wątki Kazania na Górze pojawiały się w różnych okolicznościach nauczania Jezusa.
Głoszenie królestwa Bożego lub królestwa niebieskiego stanowi centralny temat Ewangelii. Słowo „ewangelia”, tłumaczone jako „dobra nowina”, występowało w języku cesarzy rzymskich, obwieszczając ich rządy i wolę. Jezus i Jego uczniowie przejęli to określenie, nadając mu nową treść: przeciwwagą dla pomyślności obiecanej przez ziemskich władców jest zbawienie dokonane przez Jezusa Chrystusa i radość, którą ono niesie. „Dobre nowiny” władców ograniczały się do słów, wymuszając uległość poddanych, natomiast Dobra Nowina Jezusa wprowadza w świecie nowy porządek.
Benedykt XVI napisał:
„Ubóstwo, o którym tu mowa, nigdy nie jest zjawiskiem wyłącznie materialnym. Takie ubóstwo nie zbawia, nawet jeśli ci, którzy doznali krzywdy na tym świecie, mogą w szczególny sposób liczyć na dobroć Boga. Jednak serce ludzi niczego nieposiadających może być zatwardziałe, zatrute i złe – wewnętrznie przeżarte żądzą posiadania, niepamiętające o Bogu i spragnione dóbr zewnętrznych. Z drugiej strony, ubóstwo, o którym tu mowa, nie jest postawą czysto duchową. Taka radykalna postawa, której przykład dawało i nadal daje tak wielu autentycznych chrześcijan, […]” (Jezus z Nazaretu, cz. 1).
Od ojca mnichów Antoniego, przez Franciszka z Asyżu, aż po wzorcowych ubogich naszego stulecia, radykalna postawa wyrzeczenia się wszystkiego nie jest wymagana od wszystkich. Jednak, aby Kościół mógł być wspólnotą ubogich Jezusa, zawsze potrzebuje ludzi, którzy wszystko porzucają (Jezus z Nazaretu, cz. 1, s. 75).
Ewangelie podkreślają, że królestwo niebieskie jest bliskie, wskazując na jego dwa wymiary: „już tak” oraz „jeszcze nie”. „Już tak” – ponieważ zbawienie stało się faktem, w którym szczególnie uczestniczą wyznawcy Chrystusa. „Jeszcze nie” – ponieważ żyjemy w świecie naznaczonym grzechem i śmiercią, a pełne panowanie Boga pozostaje rzeczywistością przyszłości. Doczesność jest przedsionkiem wieczności, czasem danym na odpowiedź Bogu przez nawrócenie i wiarę.
Podczas pielgrzymki do Polski, w homilii wygłoszonej 8 czerwca 1999 r. w Ełku, Jan Paweł II powiedział:
„Błogosławieni ubodzy w duchu. Jest to wezwanie Chrystusa, które dzisiaj winien usłyszeć każdy chrześcijanin, każdy człowiek wierzący. Bardzo potrzeba ludzi ubogich duchem, czyli otwartych na przyjęcie prawdy i łaski, na wielkie sprawy Boże, ludzi o wielkim sercu, którzy nie zachwycili się blaskami bogactw tego świata i nie pozwalają, aby one zawładnęły ich sercami. Oni są prawdziwie mocni, bo napełnieni bogactwem łaski Bożej. Żyją w świadomości, że są obdarowywani przez Boga nieustannie i bez końca”.
W pełnym zawierzeniu Bogu, ponawianym w codziennych wyborach życiowych, wyraża się wiara w nadejście królestwa Bożego i skuteczne współdziałanie w tym dziele. Praktycznym wyrazem postawy „ubogich w duchu”, niezależnie od ich statusu materialnego, są uczynki miłosierdzia co do ciała i co do ducha.
Nawiązując do uzdrowienia chromego od urodzenia, dokonanego przez Piotra i Jana przy Bramie Pięknej świątyni jerozolimskiej (Dz 3,6), Jan Paweł II podkreślił:
„Obdarzyli go największym dobrem, jakiego mógł pragnąć. Ubodzy przekazali ubogiemu największe bogactwo: w imię Chrystusa przywrócili mu zdrowie. Wyznali przez to prawdę, która poprzez pokolenia jest udziałem wyznawców Chrystusa […]. Oto ludzie ubodzy w duchu, sami nie posiadający srebra ani złota, dzięki Chrystusowi mają moc większą niż ta, którą mogą dać wszystkie bogactwa świata”.
...w podzięce za rekomendację i w jej duchu garść fragmentów źródłowych dla poszerzenia kontekstu na całość narracji tematu błogosławieństwa ubóstwa świadomie duchowo przeżywanego (ubóstwa w duchu):
Co widzialne, przemija. (2 Kor 4, 18)
Czas jest krótki. (1 Kor 7, 29)
Świat przemija, a z nim jego pożądliwość. (1 J 2, 17)
Pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia. (1 J 2, 16)
Zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania. (2 Kor 5, 1)
Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł. (1 P 1, 24)
Trzeba aby ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. (1 Kor 7, 31)
Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat, nic też nie możemy z niego wynieść. (1 Tm 6, 6-8)
To, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. (1 Kor 15, 50)
Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. (Mt 6, 20-21; Mt 19, 21; Łk 12, 34)
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. (Mt 5, 3)
Którzy nic nie mają, a posiadają wszystko. (2 Kor 6, 10)
Skrajne ich ubóstwo zajaśniało bogactwem prostoty. (2 Kor 8, 2)
Co człowiek sieje, to i żąć będzie. (Ga 6, 8)
Kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę. Kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne. (Ga 6, 8)
Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami. (1 Tm 6, 10)
Nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia. (Łk 12, 15)
Życie więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. (Łk 12, 23)
Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. (Łk 17, 33)
Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci. (Rz 8, 6)
Kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. (J 12, 25)
Kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. (Łk 14, 26)
Kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie. Kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co mu się wydaje, że ma. (Mt 13, 12; Mt 25, 29; Łk 8, 18; Łk 19, 26; Mk 4, 25)
Zapytali ci, którzy to słyszeli: «Któż więc może być zbawiony?» Jezus odpowiedział: «Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga».; U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe. (Mk 10, 23; Łk 18, 24; Mt 19, 23; Łk 18, 25-27; Mt 19, 26; Łk 18, 27)
Ten, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. (1 Kor 3, 15)
Co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych. (Łk 16, 15)
Bóg zapłać za ważne cytaty.
Obym był w stanie wziąć je sobie do serca.
p.s. Polemizować z trio: JP2, B16, Chrost nie mam jednak zamiaru.
Co widzialne, przemija. (2 Kor 4, 18)
Wiara w życie wieczne
Zjednoczenie z Chrystusem sprawia, że rzeczy ziemskie tracą dla apostoła znaczenie i stają się drugorzędne. Trwałą wartość ma dla niego tylko Bóg i Jego sprawy. Życie na ziemi Paweł porównuje do mieszkania w prowizorycznym namiocie, ciało natomiast traktuje jako tymczasowe odzienie, które porzuci w chwili śmierci. Apostoł głęboko wierzy w zmartwychwstanie, dzięki któremu otrzyma ciało niezniszczalne oraz wieczne mieszkanie w niebie. Daje zarazem do zrozumienia, że wszyscy, którzy w swym życiu na pierwszym miejscu zabiegają o sprawy zbawienia i żyją w zjednoczeniu z Panem, nie muszą obawiać się Jego sądu. Wprost przeciwnie, powinni tęsknić za spotkaniem z Nim i za nagrodą, którą otrzymają za każdy dobry czyn spełniony na ziemi.
Czas jest krótki. (1 Kor 7, 29)
Heh, fragment tej perykopy wysyłałem tydzień temu do koleżanki.
Wierność otrzymanemu powołaniu
Powinnością każdego człowieka jest żyć w zgodzie z tym, co odczytuje on jako swoje najgłębsze powołanie. Decyzja związana z wyborem drogi życia nigdy nie może być pochopna, nieprzemyślana lub uzależniona od nacisków ze strony innych osób. W decyzjach tych należy również brać pod uwagę istotne zobowiązania wobec innych ludzi, aby nie zdarzyło się tak, że ktoś buduje własne szczęście na nieszczęściu drugiego człowieka. Chcąc właściwie zrozumieć wypowiedź Pawła, który mówi o tym, że jedne formy życia bardziej skutecznie uświęcają człowieka od innych, należy jego słowa odczytywać w perspektywie życia wiecznego. Paweł nie pomniejsza wartości małżeństwa, a jedynie wskazuje, że życie w stanie dziewiczym zapowiada sposób, w jaki wszyscy będą żyć w wieczności. Ktoś, kto dobrowolnie i świadomie podjął na ziemi życie w stanie bezżennym, staje się niejako znakiem obecności królestwa Bożego, do którego zdążają wszyscy ludzie. Paweł nie zachęca do tego, aby pod wpływem jego słów ktokolwiek zmieniał swoją decyzję lub żeby od tej pory chrześcijanie rezygnowali z małżeństwa na rzecz dziewictwa. Apostoł kładzie przede wszystkim nacisk na to, aby każdy, niezależnie od tego, w jakim stanie żyje, na pierwszym miejscu postawił Boga i troskę o własne zbawienie, a dopiero potem zajął się wszelkimi sprawami związanymi z organizowaniem sobie życia ziemskiego.
Pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia. (1 J 2, 16)
Przestroga przed przywiązaniem do świata
Chrześcijanie wierzą głęboko w to, że Bóg dał się im poznać. Przez wiarę otrzymali też moc przezwyciężania zła oraz łaskę odpuszczenia grzechów. Podział na dzieci, ojców i młodzieńców może się odnosić do różnych grup wiekowych, ale niewykluczone, że chodzi tu o wskazanie różnego typu relacji z Bogiem. Nieustannie bowiem trzeba wyrzekać się grzechu, pogłębiać w sobie miłość i walczyć o to, co rzeczywiście jest wartościowe. Jeśli człowiek ogranicza swoje życie jedynie do wymiaru materialnego, karmiąc się własną próżnością, tym samym blokuje swój właściwy rozwój. Bóg bowiem stworzył człowieka jako istotę wolną, zdolną do miłości i znajdującą radość w byciu darem dla innych. Aby to urzeczywistniać, należy wyzbywać się własnego egoizmu, przesadnej koncentracji na sobie i pielęgnowania chorych ambicji. Trzeba również wyzwalać się od wszelkiej pożądliwości, nie podążać jedynie za tym, co przyjemne i wygodne, i nie wykorzystywać innych do swoich celów. Jeśli ktoś wzywa z wiarą imienia Jezusa i lgnie z dziecięcą ufnością do Boga, to zwycięża szatana i jego pokusy. Zwycięstwo nad złem istniejącym w świecie ma swoje źródło w spełnianiu woli Boga i Jego przykazań i oznacza panowanie nad przemijaniem i śmiercią.
Zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania. (2 Kor 5, 1)
Do tej perykopy nie ma objaśnienia, więc wkleję całość.
1Wiemy, że kiedy namiot, w którym mieszkamy tu na ziemi, zostanie zwinięty, otrzymamy od Boga jako mieszkanie budowlę niewzniesioną rękami, lecz wieczną, w niebie. 2Dlatego teraz wzdychamy, pragnąc ubrać się w nasze mieszkanie z nieba, 3o ile tylko po zdjęciu ziemskiego ubrania nie okażemy się nadzy. 4Będąc bowiem w obecnym namiocie, wzdychamy i uginamy się jak pod ciężarem, ponieważ nie chcemy zdjąć go z siebie, ale na niego staramy się nałożyć następne ubranie, aby to, co śmiertelne, zostało wchłonięte przez życie. 5Bóg nas do tego uzdolnił, dając nam Ducha jako poręczyciela.6Ufamy więc zawsze, wiedząc, że jak długo przebywamy w ciele, tułamy się z dala od Pana, 7gdyż wciąż jeszcze chodzimy w wierze, a nie w widzeniu. 8Jesteśmy jednak pełni ufności i wolelibyśmy raczej opuścić ciało, a przebywać blisko Pana. 9Dlatego ze wszystkich sił staramy się Jemu podobać zarówno wtedy, gdy przebywamy blisko, jak i wtedy, gdy tułamy się z dala. 10Wszyscy bowiem musimy stawić się przed sądem Chrystusa, aby każdy otrzymał odpłatę za dokonane w ciele czyny, zarówno dobre, jak i złe.
Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł. (1 P 1, 24)
Jak posłuszne dzieci
Chrześcijanie winni zachowywać się jak posłuszne dzieci Boga i naśladować Jego świętość. Mając jednego Ojca, są dla siebie braćmi, stąd obowiązek wzajemnej braterskiej miłości. Nowe narodzenie do życia chrześcijańskiego stawia więc przed nami szczytny ideał świętości. Dążenie do niego jest możliwe dzięki Odkupieniu dokonanemu przez Chrystusa. On nas wykupił z niewoli grzechu nie za pieniądze, jak kiedyś wykupywano niewolników, ale za cenę swojej krwi i śmierci krzyżowej. Autor porównuje Chrystusa do baranka złożonego w ofierze i podkreśla Jego całkowitą niewinność. Śmierć Chrystusa przewyższa jednak wszystkie ofiary ze zwierząt, składanych na przebłaganie za grzechy. Dzięki niej mamy dostęp do Boga, który jest źródłem życia. Nowe narodzenie przewyższa to, które miało miejsce u początków życia ziemskiego: przemijającego i prowadzącego nieuchronnie do śmierci. Życie chrześcijan prowadzi do wieczności, otrzymaliśmy je bowiem dzięki słowu Bożemu, które trwa na wieki.
Trzeba aby ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. (1 Kor 7, 31)
Do tej perykopy już było objaśnienie.
Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat, nic też nie możemy z niego wynieść. (1 Tm 6, 6-8)
Ostrzeżenie przed fałszywymi nauczycielami
Autor wyjaśnia, jakie są skutki fałszywej nauki. Nauka Jezusa Chrystusa rodzi pokój i prowadzi do pełni życia. Ten, kto ją porzuca, wkracza na drogę śmierci i ulega pokusie samowystarczalności i chciwości. Krocząc tą drogą, czyni się niewolnikiem żądzy, której nie można zaspokoić. Chrześcijanin natomiast ma pokładać ufność w Bogu i zadowalać się tym, co niezbędne do życia. Granicę śmierci przekroczy bowiem ubogi, mając tylko siebie i swoją więź z Bogiem.
To, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. (1 Kor 15, 50)
Uczestnictwo wierzących w chwale Chrystusa
Niezrozumienie i opory, które od początku towarzyszyły chrześcijańskiej nauce o zmartwychwstaniu (Dz 17,32), wynikały często z niewłaściwego rozumienia tej prawdy. Paweł wyjaśnia, że zmartwychwstanie nie oznacza zwyczajnego powrotu do ziemskiego życia sprzed śmierci. Nie sprowadza się też do ożywienia ciała, które człowiek miał, zanim umarł. Istotą zmartwychwstania jest pełne zjednoczenie z Bogiem i otrzymanie życia, które już nigdy się nie kończy. Człowiek, zmartwychwstając, doświadcza więc istotnej przemiany, której dokonać może tylko Bóg. Zmartwychwstanie jest zbawczą konsekwencją życia w łączności z Chrystusem i przyjęcia Ducha Bożego (Rz 8,11). Jezus Chrystus zmartwychwstał we własnym ciele (Łk 24,39), ale nie powrócił do ziemskiego życia. Podobnie wszyscy, którzy zostaną ożywieni przez Chrystusa, zmartwychwstaną we własnych ciałach, ale ich ciała będą przekształcone w ciała duchowe. Wiara w zmartwychwstanie nie koncentruje się na tym, jak będzie wyglądać zmartwychwstałe ciało, ale przede wszystkim wskazuje na to, że człowiek po śmierci nie zatraci swojej tożsamości. Co więcej, będąc na zawsze z Chrystusem (J 14,3; Flp 1,23; 1Tes 4,17), stanie się zdolny odczytać i przyjąć swoją najgłębszą tożsamość. Zrozumie więc w pełni, że jest dzieckiem Boga. Wtedy też będzie mógł oglądać Boga twarzą w twarz (1Kor 13,12; por. J 3,3) i doświadczy tego, czego w ziemskim życiu nie był w stanie sobie nawet wyobrazić, a tym bardziej zrozumieć (1Kor 2,9). Jezus był całkowicie świadomy tego, że zanim objawi się Jego chwała, przejdzie przez straszną mękę i śmierć (Mk 14,33n; Hbr 5,7n). Przyjął jednak to doświadczenie, wiedząc, że w ten sposób wypełni się wola Boga i śmierć zostanie na zawsze pokonana. Doświadczając na sobie ludzkiej śmierci, Jezus zjednoczył się z wszystkimi ludźmi, którzy przechodzą przez to trudne i bolesne doświadczenie i zakorzenił w ludziach nieśmiertelną nadzieję. Dlatego dla wierzących w Chrystusa śmierć nie jawi się już jako całkowita zagłada i ostateczny koniec człowieka, ale jako rzeczywistość, która prowadzi do spotkania z Bogiem i życia razem z Nim. Paweł ma świadomość, że śmierć jest konsekwencją grzechu człowieka (Rz 6,23), ale z mocą głosi, że ci, którzy umierają w zjednoczeniu z Chrystusem i w Nim pokładają nadzieję, dzięki Niemu doświadczą zmartwychwstania i wiecznego szczęścia. (Rz 6,3-9; Flp 3,10n).
Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. (Mt 6, 20-21; Mt 19, 21; Łk 12, 34)
Dobra nieprzemijające
Jezus domaga się od swoich uczniów uznania prawdy o rzeczywistej wartości i przeznaczeniu dóbr materialnych. Wszelkie dobra ziemskie, tak cenione i strzeżone przez ludzi, zagrożone są działaniem moli, rdzy czy złodziei, a więc nie są trwałe. Gromadzenie bogactw na ziemi nie zabezpiecza przyszłości w sposób pewny, dlatego nie daje ludziom pokoju. Dopiero zdobywanie skarbów, które mają wartość w oczach Bożych, daje uzasadnioną nadzieję wiecznego szczęścia. Ludzkie serce przywiązuje się do tego, co uważa za cenne. Ten, kto pokona pokusę bogactwa, umieści swe serce tam, gdzie znajduje się prawdziwy skarb, czyli u Ojca (Łk 12,21).
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. (Mt 5, 3)
O tym traktuje pierwszy i drugi wpis w wątku.
Którzy nic nie mają, a posiadają wszystko. (2 Kor 6, 10)
Do tej perykopy nie ma objaśnienia, więc wklejam jej całość.
1Jako Jego współpracownicy, zachęcamy was, abyście na próżno nie przyjmowali łaski Bożej. 2Mówi bowiem: W czasie zmiłowania wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Teraz właśnie jest czas łaskawości, teraz właśnie jest dzień zbawienia!
3W niczym nikogo nie chcemy obrazić, aby to posługiwanie nie zostało wyśmiane, 4ale we wszystkim okazujemy się sługami Boga: w wielkiej wytrwałości, w utrapieniach, w niedostatkach, w uciskach, 5w chłostach, w więzieniach, w zamieszkach, w trudach, w czuwaniach, w postach, 6w czystości, w poznawaniu, w cierpliwości, w dobroci, w Duchu Świętym, w nieobłudnej miłości, 7w prawdziwej nauce, w mocy Boga; przez oręż sprawiedliwości zaczepny i obronny, 8przez chwałę i zawstydzenie, przez oczernianie i sławienie; uznani za zwodzicieli, a jednak prawdomówni; 9za nieznanych, a jednak znani; za umierających, a jednak żyjący; jako karani, a jednak nie uśmiercani; 10jako zasmucani, ale zawsze radośni; jako ubodzy, a wzbogacający wielu; jako nieposiadający niczego, a posiadający wszystko. 11Koryntianie! Nasze usta otwierają się przed wami, bo nasze serce jest dla was szeroko otwarte. 12W nas nie jest wam za ciasno, ale ciasne jest wasze wnętrze. 13Odpłaćcie tym samym! Mówię do was jak do dzieci: Otwórzcie i wy wasze serca!
Skrajne ich ubóstwo zajaśniało bogactwem prostoty. (2 Kor 8, 2)
Dzielenie się dobrami
Kiedy w Palestynie nastała klęska głodu, wspólnoty chrześcijańskie z bogatszych regionów pospieszyły z pomocą Kościołowi jerozolimskiemu (Dz 11,28; 1Kor 16,1-4). Zbiórka zorganizowana na rzecz ubogich w Jerozolimie przypomina o powszechności Kościoła, przez który Bóg realizuje swoje obietnice zjednoczenia wszystkich ludzi. Jezus Chrystus pokonał wszelkie podziały i pojednał tych, którzy są od siebie dalecy, ponieważ, będąc bogatym, stał się w pełni solidarny z ubogimi. Chrześcijanie, naśladując Jego przykład, starają się o równość wszystkich przez dzielenie się posiadanymi darami i dobrami. Co prawda w postawie Koryntian bardzo ważne jest już samo postanowienie i zaangażowanie na rzecz ubogich, jednakże dopiero realizacja postanowienia w pełni otwiera człowieka na Boże dary, pozwala im wzrastać i przynosi owoc usprawiedliwienia (Rz 3,21-31+). Pomoc potrzebującym jest owocem łaski udzielonej przez Jezusa Chrystusa i konkretnym wyrazem zbawczej łaski Boga. Paweł podkreśla, że każdy ma coś do ofiarowania. Wspólnota jerozolimska, która korzysta z pomocy materialnej, ze swej strony dzieli się swoim bogactwem duchowym (2Kor 8,14; 9,14; por. Rz 15,27). Sam dar zależy od indywidualnych możliwości, ale postawa wobec potrzebujących jest miarą autentyczności chrześcijańskiej wiary, ponieważ wiara najpełniej wyraża się w miłości.
Co człowiek sieje, to i żąć będzie. (Ga 6, 8)
Właściwe traktowanie siebie i innych
Jedną z oznak bycia prowadzonym przez Ducha jest pełne miłosierdzia traktowanie człowieka, który zgrzeszył. Postawa taka wynika również ze świadomości własnych braków. Inną oznaką jest bezinteresowna chęć pomocy drugiemu w trudnościach, które przeżywa. Chodzić tu może zarówno o codzienne kłopoty, jak i problemy duchowe. Oczywiście, najłatwiej stać z boku i udawać, że się nic nie widzi. Nie jest to jednak postawa Jezusa, który litował się nad każdym cierpiącym (Mt 11,28). Jezus określa się mianem Mistrza i w ten sposób wzywa wszystkich wierzących do tego, aby w Nim szukali wszelkich wzorów postępowania (Mt 23,10). W każdej sytuacji mamy więc czynić to, co Jezus czyni. On bowiem jest stale obecny wśród nas i chce przez nas działać. Porównywanie się z ludźmi może być dla nas zgubne, bo na tle gorszych wydajemy się kimś dobrym, podczas gdy w rzeczywistości wiele nam jeszcze brakuje do dobroci Jezusa. Jesteśmy więc wezwani do nieustannego konfrontowania swojego życia z prawdą Ewangelii i do odpowiedzialności za własne postępowanie. Paweł wzywa też, aby wspólnoty zapewniały materialne utrzymanie głosicielom Ewangelii. Ma to rodzić pewien rodzaj więzi między przyjmującymi słowo Boże, a tymi, którzy je głoszą. Chodzi tu szczególnie o możliwość wyrażenia wdzięczności wobec tych, którzy przyczyniają się do zaszczepienia i wzrostu wiary we wspólnotach. Każdy, kto doświadcza tego, jak wielkim darem jest wiara, nie tylko nie będzie się czuł przymuszony do niczego, ale nawet przyzna, jak niewspółmiernie małe jest to, co daje, wobec tego, co otrzymuje. Dzieli się bowiem jakimś dobrem doczesnym, a w zamian otrzymuje dary wieczne.
Kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę. Kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne. (Ga 6, 8)
jw.
Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami. (1 Tm 6, 10)
Było wyżej.
Nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia. (Łk 12, 15)
Niebezpieczeństwo bogactw
Słowa Jezusa pobudzają do postawienia pytania: Co jest fundamentem, na którym chrześcijanin powinien opierać swoje ziemskie życie? Prośba przypadkowego rozmówcy i treść przypowieści wskazują na to, że ludzie przywiązują wielką wagę do posiadania w życiu dóbr materialnych i nierzadko stanem posiadania mierzą poziom swojego szczęścia i swoją wartość. Jezus nie rozwodzi się nad tym, czy bogactwo jest dobre, czy złe, pokazuje natomiast, że nieroztropna pogoń za materialnymi dobrami ogłupia człowieka i odwodzi od jego rzeczywistego celu, którym jest troska o własne zbawienie. Bóg po to udziela ludziom dóbr, aby z miłością dzielili je ze swoimi bliźnimi. Gdy ktoś żyje tylko dla siebie, zatroskany o własną wygodę, tym samym odrzuca przykazanie miłości bliźniego. Postawa taka prowadzi ostatecznie do duchowego ogołocenia i skrajnej samotności, gdyż człowiek nigdy nie może być szczęśliwy dzięki rzeczom. Jedynie miłość, która wyraża się także w ofiarności na rzecz innych, czyni człowieka naprawdę bogatym.
Życie więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. (Łk 12, 23)
jw.
Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. (Łk 17, 33)
Objawienie się królestwa Bożego
Na zakończenie praktycznych wskazań dotyczących życia chrześcijan na ziemi pojawia się temat końca świata. Ludzie pytają Jezusa, kiedy on nastąpi i gdzie objawi się pełnia królestwa Bożego. Po raz kolejny pytają jednak nie o to, co trzeba, trzymając się własnej wizji przyszłych wydarzeń. Spodziewają się spektakularnego widowiska, tymczasem Bóg przewidział inny scenariusz. Należy więc całkowicie wykluczyć możliwość ustalenia daty zaistnienia w pełni królestwa Bożego na podstawie nadzwyczajnych zjawisk lub w oparciu o przepowiednie wróżbitów lub jasnowidzów. Słowa Jezusa mogą dziwić, ale On stwierdza, że królestwo Boże już jest obecne pośród ludzi, ponieważ wraz z przyjściem Jezusa rozpoczęły się czasy ostateczne. Wszędzie, gdzie w imię Jezusa głosi się Ewangelię o zbawieniu, gdzie wielbi się Boga, gdzie ludzie mocą Jezusowej łaski doznają uzdrowienia i gdzie panuje braterska miłość, tam jest już obecne królestwo Boże.
Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci. (Rz 8, 6)
Życie w Duchu
Apostoł wyjaśnia, czym jest pełnia życia ofiarowana przez Boga każdemu, kto wierzy. Jest ona obecnością Ducha, który ożywia człowieka i wyzwala z niewoli grzechu prowadzącej ku śmierci (Rz 8,6.11; 2Kor 3,6; Ga 6,8). Aby wyrazić tę zwycięską moc Boga działającą w wierzących, Paweł stwierdza, że od tej pory ich życie podlega prawu Ducha. Prawo, które zawierało przykazania, nie było w stanie samo z siebie uzdolnić człowieka do tego, aby je wypełniał. Nie mogło również uczynić go wolnym od zła. Dopiero Bóg złamał moc grzechu i śmierci przez posłanie na świat Jezusa Chrystusa. Grzechy ludzkości wprawdzie doprowadziły do śmierci Jezusa, została ona jednak raz na zawsze pokonana przez Jego Zmartwychwstanie. Jeśli człowiek przyjmuje ożywiającą moc Ducha – owoc dzieła Jezusa, jest w stanie wypełniać wymagania Prawa, czyli żyć w zgodzie z wolą Bożą. Duch więc uzdalnia do podjęcia nowego sposobu życia. Mocą Ducha Boga, który wskrzesił z martwych Chrystusa, dokona się także nasze zmartwychwstanie. Paweł, gdy mówi o Duchu, nazywa go Duchem Boga (Rz 8,9.11), który daje życie (Rz 8,2). Skoro jednak Bóg udziela Ducha na podstawie wiary w Chrystusa, to Duch ten jest także Duchem Chrystusa (Rz 8,9). Duch więc zamieszkuje w wierzących, aby oni mogli mieszkać w Nim (Rz 8,9). Podobnie Paweł mówi o Chrystusie, który również przebywa w wierzących (Rz 8,10). Jezus więc, jako zmartwychwstały Pan, pozostaje w swojej chwale, aby wstawiać się za ludźmi (Rz 8,34). Równocześnie mocą Ducha jest jednak obecny wśród nich i w nich, aby nieustannie budować i umacniać w ludziach wolność dzieci Bożych (2Kor 3,17).
Kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. (J 12, 25)
Zapowiedź uwielbienia Jezusa
Nadejście godziny polega na otoczeniu Jezusa chwałą (w. 23). Objawi się ona jednak poprzez Jego Śmierć, którą ilustruje ziarno umierające w ziemi i wydające dzięki temu plon (w. 24). Ogłoszenie wypełnienia się godziny Jezusa dokonuje się wobec Greków (ww. 20n). Do nich też jest skierowany dyskretny apel, by zostali sługami Jezusa (w. 26). Owym sługom Jezus obiecuje nagrodę: przebywanie tam, gdzie On przebywa, i uczczenie przez Ojca. Są to raczej dwa aspekty tej samej nagrody, a nie dwa jej rodzaje. Nastanie godziny Jezusa nie polega na zmianie Jego sytuacji na bardziej chwalebną, ale oznacza odsłonięcie przed światem tej chwały, którą ciągle otrzymuje od Ojca. Ogłoszenie wspólnej chwały Jezusa i Ojca odbywa się w sposób niezwykły za pośrednictwem głosu z nieba (w. 28). Inni ewangeliści wspominają o głosie z nieba wyłącznie w scenie chrztu Jezusa (Mt 3,17; Mk 1,11; Łk 3,22), a więc na początku Jego publicznej działalności. Jan też tylko raz wykorzystuje ten motyw, ale na zakończenie publicznego nauczania. W Janowym opisie spotkania Jezusa z Janem Chrzcicielem nad Jordanem nie ma wzmianki o głosie z nieba (J 1,29-34). Ewangelista stara się ukazać prawdę, że dopiero przez Śmierć Jezusa Ojciec wypowiada się wprost na temat swojej więzi z Nim (Mt 17,5; Mk 9,7; Łk 9,35). Wywyższenie Jezusa oznacza śmierć i tak je rozumieją Jego rozmówcy. Według nich fakt ten stoi jednak w opozycji do obietnicy, że Chrystus będzie wiecznie przebywał na świecie. W domyśle pojawia się więc zarzut, że Jezus nie jest oczekiwanym Chrystusem. W ten sposób owi zainteresowani Jezusem Grecy (podobne zainteresowanie osobą Jezusa okazuje Herod Antypas, zob. Łk 23,8-11) dołączają do wrogo nastawionego wobec Niego tłumu. Jezus broni autentyczności swojej misji, odwołując się do swej roli światłości świata (ww. 35n).
Kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. (Łk 14, 26)
Wymagania stawiane uczniom
Każdy, kto chce wejść w zażyłą więź z Bogiem, musi w swoim sercu zgodzić się na porzucenie wszystkiego, jeśli Bóg od niego tego zażąda (w. 33). Bóg oczywiście nigdy nie oczekuje od człowieka bezsensownych wyrzeczeń, wychowuje go jedynie do tego, aby w swoim sercu był prosty, ubogi i prawdziwy, dzięki czemu całe swoje życie będzie traktował jako dar od Boga. Jezus pragnie, aby ten, kto jest Jego uczniem, był naprawdę wolny. Wolność tę zdobywa się jednak z wielkim wysiłkiem. Jest ona często okupiona cierpieniem, bo człowiekowi nie jest łatwo wyzbyć się swojego egoizmu. Jeśli ktoś uważa, że można być uczniem Jezusa bez poniesienia konkretnego trudu i ofiar, ten jest w wielkim błędzie. Prawdziwi uczniowie są dla świata tym, czym sól dla pokarmów. Soli nie widać w pokarmach, ale czuje się jej smak i konserwującą moc. Utrata przez sól swoich właściwości jest symbolem zobojętnienia, któremu mogą ulec uczniowie, jeśli nie będą czuwać, aby ciągle, z coraz większym zapałem, ponad wszystko kochać Boga.
Kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie. Kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co mu się wydaje, że ma. (Mt 13, 12; Mt 25, 29; Łk 8, 18; Łk 19, 26; Mk 4, 25)
Zdaje się, że ten fragment w ogóle nie dotyczy bogactwa materialnego. Pochodzi z przypowieści o talentach.
Zapytali ci, którzy to słyszeli: «Któż więc może być zbawiony?» Jezus odpowiedział: «Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga».; U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe. (Mk 10, 23; Łk 18, 24; Mt 19, 23; Łk 18, 25-27; Mt 19, 26; Łk 18, 27)
To już było omawiane w tamtym wątku.
Ten, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. (1 Kor 3, 15)
Apostołowie współpracownikami Boga
Koryntianie nie zrozumieli, że wszyscy, którzy głoszą im Ewangelię, są sługami Chrystusa i celem ich posługi jest dbanie o duchowy wzrost wierzących. W ich mniemaniu głosiciele Ewangelii byli mędrcami, z których każdy głosił własne przemyślenia i chciał pozyskać zwolenników. Nie pojęli również, że jest tylko jeden fundament – czyli Chrystus i tylko do Niego należy się w życiu odwoływać. To, na ile ktoś był wierny Chrystusowi, okaże się w dniu Bożego sądu. Prawdą jest, że każdy głoszący Ewangelię czyni to w sobie właściwy sposób, ale treść Ewangelii jest zawsze niezmienna. To stanowi gwarancję jedności Kościoła Bożego. Błądzą ci, którzy skupiają uwagę na jakimś głosicielu Ewangelii i wokół niego tworzą ugrupowanie, zamiast w centrum postawić Chrystusa i dbać o jedność Kościoła, którego On jest Panem.
Co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych. (Łk 16, 15)
Prawo i królestwo Boże
Zachowanie faryzeuszów odsłania istnienie u ludzi tendencji do tworzenia grup, których prawo Boże jakby nie obowiązuje. Ludzie ci, w wyniku własnego mniemania o sobie, sądzą, że mogą być ponad prawem. Sami więc dla siebie są prawem, a nakazy Boże traktują z przymrużeniem oka. Prawdopodobne jest, że w wyniku niezrozumienia misji Jezusa zaczął szerzyć się pogląd, że po Jego przyjściu można odrzucić tradycję zawartą w ST. Łukasz przytacza wypowiedź Jezusa, z której wynika, iż Jego dzieło oderwane od tradycji starotestamentowej pozostaje niezrozumiałe. Tradycja ta i misja Jezusa tworzą nierozerwalną całość, gdyż Jezus jest spełnieniem wszystkich zapowiedzi ST. W wyniku upływu czasu i przemian społecznych, kulturowych, cywilizacyjnych tracą aktualność niektóre szczegółowe przepisy, ale Dekalog niezmiennie obowiązuje. Jezus nie odrzucił Prawa, ale je udoskonalił. Przykładem tego jest przytoczona norma prawna dotycząca małżeństwa. Dopuszczany przez Żydów rozwód nie może mieć miejsca wśród chrześcijan. Trwałość miłości małżeńskiej ma być odzwierciedleniem stałości, z jaką Bóg kocha całe stworzenie. Kierowanie się miłością ma być motywem wszelkiego działania chrześcijan.
Przeczytałem (choć pobieżnie, przeczytałem - może przeczytam jeszcze raz dogłębniej) wszystkie objaśnienia. Jak się okazuje, część cytowanych zdań w ogóle nie odnosi się do omawianego zagadnienia. Żadne z objaśnień nie stoi w sprzeczności z pierwszym i drugim wpisem w wątku - co mnie nie dziwi, zważywszy na to, czyje są to przemyślenia.