Skip to content

List otwarty do Lisickiego - rewelacja!

Komentarz

  • No właśnie, kapitalna jest ta logika - jaki powód mieliby Ruskie aby zabić Kaczyńskiego? (wielokrotnie rozmawialiśmy tutaj iż Lech Kaczyński mógł być jednym z mniej ważnych powodów, Smoleńsk zabił ostatnich nie-sowieckich generałów w Wojsku Polskim, zabił niezależnego prezesa NBP itd. itp.) A zaraz potem pada coś o "ruskim bardaku". No to jak w końcu, ruskie postępują logiczne czy nielogicznie, bo bardak to raczej mi się kojarzy z nielogicznym, nie mogli zatem dokonać zamachu nie na ten samolot co trzeba wskutek bardaku?
  • Lisicki musialby być idiotą, zeby nie widzieć motywów omawianej zbrodni, zwłaszcza, że jest ich sporo, ale on idiotą nie jest, on udaje. Wydaje mu się, że w ten sposób utrzyma tygodnik na rynku i i swoją funkcję rednacza.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Lisicki - wuj. Nie warto tracić na niego czasu.
    Natomiast list bardzo dobry. Dla czytelników i autorów Dorzecza zwłaszcza. Mam nadzieję, ze przynajmniej niektórzy z nich go przeczytają. Znaczysie na pewno go przeczytają, bo przecież współpracują z Sakiewiczem w Republice.
  • Podobał mi sie ten list, jednak uważam że jest on raczej skierowany (a może nawet wręcz napisany) przez osobę która zakłada w wypadku Lisickiego jakąs pomyłkę intelektulaną, brak wiedzy itp, itd.
    Czyli sytuacje które czasem się zdarzają.
    Istnieje jeszcze inny tekst:
    http://bezdekretu.blogspot.com/2013/01/smiertelnie-grozny-mit-pawa-lisickiego.html
    tekst jak wydaje mi się pokazujący jak na dłoni, by specjalnej uwagi panu Lisickiemu nie poświecać.
    Mimo obecnosci w redakcji Do Rzeczy postaci naprawde wysokiego formatu (O Gmyzie teraz pisze a nie o "niepokornym" RAZie) tygodnika Lisickiego jakoś do tej pory nie kupiłem.
    Chyba nawet jakby był sprzedawany za jeden grosz, dalej wydawałby mi się za drogi.
  • Nie wiem jakie zwyczaje panują w Orlim Piórze, ale we Wproście podobnież p. Lisiecki (pryncypał p. Lisickiego) nie był bynajmniej właścicielem pasywnym, nie ingerującym w prace redakcji.  Oczywiście wracamy do dawnej dyskusji, z której płynął oczywisty wniosek (będący jednocześnie ludową mądrością), że widziały gały co brały.

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.