Rządolino - poema
Rządolino
Pędzi pendolino doliną, niziną.
Po wagonach hasa wyborcza kiełbasa.
Świdrujące oczka, pudrowane liczka
ciekawska jak sroczka - widać, że samiczka.
Znowu odnowiona na nowe otwarcie
klepie wciąż frazesy. Te same. Uparcie.
Rzuca starte hasła, wyuczone zwroty:
To dla was rodacy ruszam do roboty!
To dla was rodacy gnam w tym pendolinie
by się z ludem spotkać, pogadać, co w gminie.
Pokazać, żem szczera i że was miłuję.
Choć Szydło, cholera, wciąż szyki mi psuje!
A tak - mówiąc szczerze - bom szczera do kości,
mam w sobie jeszcze wielkie pokłady miłości.
Miłuję pacjentów - tych co rok w kolejce.
Miłuję biedne dzieci, co to chcą jeść więcej.
Miłuję rodziny, które na dnie nędzy
i radzę z serca: wyjedźcie poszukać pieniędzy.
Rządolino rządzi, obiecanki rzuca.
Jednego poklepie, przed innym przykuca.
Kręci się jak koza, którą gnębi sraczka.
I głośno zawodzi - cwana wyjadaczka:
Dajcie głos Platfomie
Będzie wam jak w raju!
Uwierzcie rodacy!
Baju, baju, baju...
P.S. Wszelkie przenoszenia na fejsy itepe dazwolone cenzurju.
Pędzi pendolino doliną, niziną.
Po wagonach hasa wyborcza kiełbasa.
Świdrujące oczka, pudrowane liczka
ciekawska jak sroczka - widać, że samiczka.
Znowu odnowiona na nowe otwarcie
klepie wciąż frazesy. Te same. Uparcie.
Rzuca starte hasła, wyuczone zwroty:
To dla was rodacy ruszam do roboty!
To dla was rodacy gnam w tym pendolinie
by się z ludem spotkać, pogadać, co w gminie.
Pokazać, żem szczera i że was miłuję.
Choć Szydło, cholera, wciąż szyki mi psuje!
A tak - mówiąc szczerze - bom szczera do kości,
mam w sobie jeszcze wielkie pokłady miłości.
Miłuję pacjentów - tych co rok w kolejce.
Miłuję biedne dzieci, co to chcą jeść więcej.
Miłuję rodziny, które na dnie nędzy
i radzę z serca: wyjedźcie poszukać pieniędzy.
Rządolino rządzi, obiecanki rzuca.
Jednego poklepie, przed innym przykuca.
Kręci się jak koza, którą gnębi sraczka.
I głośno zawodzi - cwana wyjadaczka:
Dajcie głos Platfomie
Będzie wam jak w raju!
Uwierzcie rodacy!
Baju, baju, baju...
P.S. Wszelkie przenoszenia na fejsy itepe dazwolone cenzurju.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Zdolna bestia. Na marginesie, nie wiem, jakbym się zachowała, gdyby w takiej podróży. Kopaczka mi zajrzała do talerza i wąchała kotlety. Temu facetowi to się chyba jeść odechciało. Wieśniara i burak. Nie obrażam tu ludzi ze wsi, bo ja też ze wsi pochodzę. I jeszcze jedno, ona na Pomorze jechała pierdolinem, a za nią samolot wysłali, co kosztowało nas 100 tys.
http://niezalezna.pl/68516-kopacz-i-kamery-w-pociagu-za-nia-rzadowy-samolot-koszt-100-tys-zl
Naprawdę nie ma we mnie miłości, gdy widzę tę zbotoksowaną klacz. I jej pańcie. Wrze we mnie krew buntowniczych przodków i szabla (chociem baba) do ręki się wpycha.
Pojedziemy znowu w kraj.
Baju baj, baju baj.
Opowiemy znów bajeczki.
Są tych bajek pełne teczki.
Pokażemy twarz stroskaną.
Słoma,siano, słoma, siano.
Potwierdzimy reform wolę.
Ja chromolę, ja chromolę.
Zaćwierkamy jak skowronek.
Upadł Bronek! Upadł Bronek!
Zagadamy do narodu,
Chodu, chodu! Chodu, chodu!
Podamy przyjazne dłonie.
O nie! O nie! O nie! O nie!
Przemierzymy sto powiatów.
Sratu tatu, sratu tatu...
Niech podziwia nas publiczka.
Goń kroliczka, goń króliczka!
Nie damy se w kaszę dmuchać.
Skucha, skucha, skucha, skucha...
Wraża sotnia nas nie zmiecie.
Ecie, pecie. Ecie. pecie...
Przegonimy w pędzie wroga.
Olagoba! Olaboga!
Dotrwamy do listopada.
Spadaj! Spadaj! Spadaj! Spadaj!
BORmaszyna
Stoi na stacji lokomotywa. Szef ochroniarzy do akcji wzywa.
Dziś pilnujecie ważnej persony. Obstawić dworzec, kible, perony.
Jasio i Edzio - silni jak konie, będą jechali w pierwszym wagonie.
Adaś - przystojny jak cholera, będzie w tym drugim grał pasażera
i szczerzył zęby bardzo ładnie, gdy do przedziału persona wpadnie.
Kiedy zapyta jak się żyje, nie rzucaj jej się zaraz na szyję
w niemej podzięce za tyle dóbr, tylko radosną minę rób
I kiwaj głową, że fajnie jest. Premia ci wpadnie za ten gest.
Kasia i Basia - agentki moje, niech się odzieją w stosowne stroje
i zajmą przedział w wagonie trzecim - tym, co to zaraz po drugim leci.
A kiedy dojdzie do spotkania, nie muszą się do ziemi kłaniać.
Lecz - aby jakieś zachować pozory - niech narzekają, że dzieciak chory,
Że bywa kiepsko, bo upał gniecie - i różne takie ecie, pecie.
Potem niech rzucą: nie jest tak marnie, bo mamy świetny rząd i partię.
Wiem, że niełatwo gadać te bzdury. Jednak musicie schować pazury.
I nadwyrężyć nieco honoru. To wszystko przecież dla dobra BOR-u.
Kartka z POdróży
Znowu pociąg. Prycha, furka, śmierdzi od lokomotywy po ostatni wagon. Ja od ucha do ucha. Niech widzą, że idę i jadę śmiało, czynię mądrze!Ruszamy. Nagły postój w polu za miastem. Ochrona wygania z wagonów każdego, kto na pytanie testowe: "Azaliż kochasz ty Partię i jej Wodzę?" choć trochę skrzywił pysk. To niewątpliwie elektorat Kaczora, Kukiza, Brauna, Kowalskiego. Ruszamy dalej. Ci w polu machają i wrzeszczą. Aha, wystawiono ich bez bagaży, tylko w tym co mają na sobie. A co nam tam. Pierwszy raz obieramy ich z dóbr? Niech się cieszą, że nie do gołego. Jeden gna za pociągiem. O, zdążył się podczepić do ostatniego wagonu. Zaciekły taki. Pewno z tej sekty co to ten samolot. Wrzeszczy: Złodzieje! Zbrodniarze! Udały funkcjonariusz, nasz spec od seryjnego samobójcy, stuknąl go wajchą po łbie. Gad odpadł, podryguje na torach. Oj, za mocno. Tak nie można z ludźmi, mój ty funkcjonariuszu dzielny. Zbyt wrażliwa jestem na takie widoki.
Idę przejść się po wagonach. Reszta pasażerów siedzi godnie wyprostowana, miło się uśmiecha. Odśmiechuję każdy uśmiech. Co za przyjemni współrodacy. Udają, że nie widzieli tego na torach. Dla takich warto. Nawiązuję rozmowy, szczerzę zęby od ucha do ucha, aż mnie coś w szczęce łupie. Opłaca się. Mały gest - a jakie wielkie efekty. Nastrój radosny, więc dalej rozciągam się w radosnym uśmiechu. Więcej nie mogę - choćbym pragnęła. Botoks twardo trzyma skórę lecz szwy za uszami mogą puścić. Cholerna fuszerka!Chirurg artysta plastyk- psia jego mać! Tyle kasy z funduszu reprezentacyjnego na gadzinę poszło. Nieważne. Grunt, że spieprzyl gębę Hance. Wygląda jak kukła. I te dziąsła, ciągle na wierzchu. Myślała, że jak się przerobi na lalę, ON weźmie ją - nie mnie. Głupia wywłoka!Jemu ani w głowie jej podstarzałe wdzięki. Te sprawy załatwiał z panienką z Rzeszowa. W chwili naporu męskości podrzucali mu ją do stolicy helikopterem. Musiała mu robić dobrze to "dobrze"; wygląda ciągle tak młodo.
Pociąg pędzi. Pędzę do WC, bo od tego przyklejonego uśmiechu nery mi popuściły. Niestety, zajęte. Zamknięte także kolejne. Krótkie śledztwo. Podobno w kiblach okopali się przeciwnicy polityczni - podpowiada mi mój łysy, tłusty, misiowaty przyboczny. Szybka decyzja: Watahy muszą zostać dorżnięte tu i teraz! Wysadzić wszystkie drzwi!
Huk, łoskot. Fruwają sedesy, okna, ławki i tory. Lecimy z wagonem nad ziemią, prosto w buraczane pole. Buraki amortyzują upadek. Uff, żyjemy!I znowu buraki uratowały nas od katastrofy. Kiedy pozbierają mnie do kupki, muszę podziękować Januszkowi za sluszną linię rozwoju wsi i rolnictwa.
The author has edited this post (w 05.07.2015)
Efekt upałów? Kopacz: Wsiadając do pociągu powiedziałam sobie, że jeśli wytrzymam te 40 stopni na słońcu, to wygram z PiS-em! "Nie chcę, żeby mi dyktowano, w co mam się ubierać..." - mówiła Kopacz w skrajnej desperacji sugerując jakoby PiS miał zamiar dyktować komukolwiek w co ma się ubierać. Ciekawe kiedy ktokolwiek z Prawa i Sprawiedliwości cokolwiek takiego powiedział?
http://wpolityce.pl/…/258303-efekt-upalow-kopacz-wsiadajac-…
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.