Skip to content

A to Polska właśnie

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Zobaczyłam dziś rano to zdjęcie i chodzi ono za mną przez cały dzień, więc upamiętniam.
Bo ta twarz jest piękna i dobra. Dużo więcej można z niej wyczytać.  Kocham takie staruszki.

Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.

Komentarz

  • podpisuje sie pod kazdym slowem, Maniu.
    +

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • Przypomina mi panią Irenką, która przyjeżdżała od wielu lat pod osiedle w jakim swego czasu mieszkałam - przywożąc koszyki z czymś tam, żeby dorobić do nędznej emerytury i pomóc nakarmić dzieci swojej owdowiałej synowej. Aż nastała Gronkiewicz i jej służby miejskie. Najpierw, w pierwszej kadencji jakoś jeszcze było. Potem babsko się rozszalalo i zaczęło czystkę. Wymiatali wszystkich takich małych sprzedawców z różnych kątów przy budynkach. Ludzików, którzy chcieli jakoś podnieść się ze swej biedy sprzedawaniem płodów działkowych lub leśnych. Straż miejska (dokładnie czterech rosłych bysiorów - byłam świadkiem) wywlokła te marne koszyki babci Irenki, wywaliła je, a jej przysoliła 500 zł mandatu. Nic nie pomogły nasze - mieszkańców, protesty. Każdy babcię Irenkę znał i co mógł, kupował. Towar miała zawsze świeży. I uśmiech dla każdego. Zapyskowałam wtedy do strażnika. W efekcie zaczął mnie gonić. Uciekłam jakoś za bramę ogrodzenia. Chciał się za mną wedrzeć, ale cieć - widząc ze swej budki tę akcję - udawał, że automat otwierający się zaciął. Zdążyłam zwiać do domu. Akcja jak w filmie sensacyjnym. Było to 3 lata temu. Skutecznie p. Irenkę przepędzili, bo choć niedługo wróciła, byli czujni - i znów ją dopadli, i znów. Tak to jejmość Gronkiewiczowa wygrał wojnę o "europejski wygląd stolicy" (to ich uzasadnienie) z biedną 80-letnią babinką z wioski pod miastem.Kiedy teraz stoi przed jakimś gremium lub przed kamerami i pyszczy, jaka to ona demokratka, słuszna i wspaniała - mam szczerą chęć napluć jej w mordę. Za babcię Irenkę.
  • Temat trochę off topic się zrobi ale myślę że warto.
    Powiem tak:
    Należy powrócić do starej, uhonorowanej wiekową tradycją zasady kupowania od ludzi których się zna. Każdy z nas, a szczególnie dotyczy takich jak ja, czyli mieszkających w wielkich miastach ma wprost obowiązek przynajmniej postarcac się aby choć raz w tygodniu kupić coś, cokolwiek od własnie takiej "babci" która dorabia do swojej nędznej emerytury sprzedając a to kwaitki zebrane z działki, a to niezbyt foremne ale jakże smaczne truskawki (bo pozbawione dodatków chemii i nawozów) a to czereśnie i wiśnie czy kilka jeszcze ubrudzonych ziemią kabaczków.
    Poznać je można po kombinacji kilku charakterystycznych cech. Innym handlarzom czesem udaje się podrobić jedną, lub kilka z nich ale nigdy nie dadzą rady podrobić wszystkich. Są to: twarz i spojrzenie człowieka zmęczonego ciężką pracą i trochę skrępowanego, zawstydzonego, że musi sprzedawać swe nieforemne, ciut jakby na pierwszy rzut okaz wybrakowane towary. Dalej jest to sam asortyment: nie ma tu wielkiego szerokiego straganu z ladą na której wyłożone zostały "prosto z pola/drzewa coś tam" a z tyłu walają się plastikowe worki z etykietami jednej z chłodni z podwarszawskich Bronisze. Wybór jest ograniczony, żeby nie powiedzieć wprost nie ma go. Jest to co akurat jest i dało się zebrać. Ale za to smak!!! To co że kazda truskawka jest inna i każda ma jakiś takich "dziwny" jak na obecne standarty wygląd. SMAK!!!! A ten to własnie wynik braku chemii i nawozów. Następną wskazówką jest często miejsce gdzie taką "babcię" spotkamy. Czasem pojawia się ona tam raz na jakiś czas - musi jak płocha, łowna zwierzyna baczyć by nie zostać usidlona przez, zawsze gotowych tępić antyspołeczne zachowania, oprychów Gronkowca. Czasem ma "swoje" miejsce ale nie jest to miejsce na "widoku", chowa się w zaułku lub w podcieniach albo w bramie (o tak brama to fajne miejsce bo brama tak jak w moim budynku to już teren mieszkańców i oprychy Gronkowca nie są już tak pewni czy ujdzie im płazem). WIdać także że taka "bacia"po prostu nie asuje do zwyrodniałego dekorum wielkomiejskiej dżungli. Widać że ona sama też nie czuje się dobrze. Jest tu w wielkim centrum, bo zmusza ją do tego życie.
    A jeśłi nie jesteśmy pewni, bo kto wie, a nuż jest to po prostu jedna z wielu handlarek zatrudnianych przez "biznesmanuf" którzy dostarczają towar z hurtowni i sprzedają go jako "prosto z pola" za ceną wyższą niż ta w supermarkecie? Po prostu przystańmy i porozmawiajmy. Jak człowiek z człowiekiem. Nie mijajmy ich, starając się nie dostrzegać że nie pasują tu w aszym świecie. Po prostu porozmawiajmy. Nawet jak nic nie kupimy to i nam i "babci" będzie na duszy o wiele lepiej. A może, następnym razem, gdy już coś kupimy, zostaniemy rozpoznani i docenieni. Nie będziemy anonimowi. I to jest właśnie piękne. Że kupujemy wyorny towar a gratis dostajemy więź z drugim człowiekiem, z "babcią" .... albo a jakże, z "dziadkiem" albowiem i "dziadka" też da się spotkać na ulicach naszych miast.
    The author has edited this post (w 04.07.2015)

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.