Alfons Krzysztof Orszagh
Od września 2014 r. w szwedzkim areszcie pod zarzutem "organizowania prostytucji".
Byly obrońca praw ofiar przestępstw, w II PRL oskarżony o organizowanie nielegalnych adopcji.
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Byly obrońca praw ofiar przestępstw, w II PRL oskarżony o organizowanie nielegalnych adopcji.
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Wspołoskarzona jest jego "partnerka".
The author has edited this post (w 19.01.2015)
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Aresztowano ich w związku z sutenerstwem. Szwedzka prokuratura oskarża ich o organizację prostytucji i czerpanie z tego korzyści majątkowych od stycznia do sierpnia ubiegłego roku. Sprawa dotyczy 15 Polek poszkodowanych na terenie Szwecji i ośmiu Polek na terenie Polski. Zarzuty postawiono też Polakowi Jakubowi G., który miał im pomagać.Według prokuratury Orszagh z partnerką rekrutowali kobiety na polskich portalach internetowych (Roksa.pl, Odloty.pl i innych). Organizowali im podróż do Szwecji i zakwaterowanie. Potem umawiali klientów, zamieszczając ogłoszenia ze zdjęciami na szwedzkiej stronie RealEscort.se.Schadzki odbywały się w domu i dwóch mieszkaniach w Huddinge i Södertälje na południe od Sztokholmu. Czasem kobiety podróżowały też do hoteli lub mieszkań klientów.W Szwecji Orszagh i Weronika I. skontaktowali się z Jakubem G., karanym już za stręczycielstwo w Danii. Ten woził kobiety do klientów między 12 a 30 lipca. Inkasował pieniądze i przekazywał je parze, która co tydzień wypłacała kobietom ich część.Cała trójka miała łącznie zarobić 2,2 mln koron szwedzkich, czyli ok. 1 mln zł, z czego w samej Szwecji 1,6 mln koron. Resztę w Polsce, gdzie zdaniem szwedzkiej prokuratury Orszagh miał zajmować się stręczycielstwem od lutego do grudnia 2013 r. Dlatego akt oskarżenia mówi o ośmiu pokrzywdzonych Polkach na terenie Polski.- Wszystkie są pełnoletnie, pochodzą z różnych części kraju. Odpowiadały na ogłoszenia w internecie - mówi "Wyborczej" Ingela Hessius, prawniczka siedmiu kobiet poszkodowanych na terenie Szwecji.
W szwedzkim prawie prostytutki traktowane są jako ofiary. Karani są klienci, dlatego na ławie oskarżonych zasiądzie też sześciu mężczyzn w wieku od 20 do 50 lat.
Sprawa wyszła na jaw, gdy jedna z Polek uciekła z Huddinge i z pomocą przypadkowej osoby napotkanej na ulicy zgłosiła się na policję.
Początkowo twierdziła, że była więziona i nie wiedziała, na co się pisze.- Utrzymywała, że miała tylko sprzątać. Potem jednak zabezpieczyliśmy komputery oskarżonych, na których znaleźliśmy jej częściowo roznegliżowane zdjęcia. Przyznała, że miała być kobietą do towarzystwa, tzw. escort. Myślała, że chodzi o wspólne wyjścia do teatru, kolacje, a nie seks. Ale wszystkie inne kobiety rozumiały, co oznacza ten zwrot - mówi Agren.
Gdyby się okazało, że kobieta była zmuszana do seksu, prokuratura mogłaby postawić zarzut handlu ludźmi. Zdecydowała się jednak wnieść oskarżenie z paragrafu o organizowanie i czerpanie zysków z prostytucji. Grozi za to od dwóch do ośmiu lat więzienia. Najprawdopodobniej prokurator zażąda dla Orszagha czterech lat.Proces potrwa zapewne do końca kwietnia. Miriam Engström, obrońca Orszagha z urzędu, poinformowała nas, że ani ona, ani jej klienci nie będą komentować sprawy.Prokurator Agren: - Oskarżony wielokrotnie zmieniał zeznania. W zasadzie trudno zrozumieć, jakie jest jego stanowisko. Ostatnia wersja mówi o tym, że panie miały wykonywać masaże, a nie świadczyć usługi seksualne.
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika