Dlaczego antysystemowcy są bez wyjątku prorosyjscy?
Syriza, Podemos, Front National, Korwin... Dzieli ich wiele, łączy jedno.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Tak, antysystemowcy. Ludzie, którzy się sprzeciwiają korupcji obecnego systemu. Partie polityczne, których dotąd nie było albo wegetowały na marginesach. Ludzie, którzy odrzucają obecny świat i chcą go zastąpić nowym, ich zdaniem lepszym. Gdzie szukają wzorców? Wiadomo, w Doniecku.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Zdecydowany antysystemowiec. Ale przez to ciągłe rozwalanie partyj przynajmniej konsekwentny.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
obrazka z rodziną przed domem, a lewicowca "rusza" obraz idącego ulicą tłumu protestujących.
Z kolei dla wszelkiego rodzaju "antysystemowców" ideałem jest rozwalani albo choć kontestacja istniejącego porządku. Marzeniem takich gości jest przyjście na elegancki raut w upapranej kufajce, zagnojonych butach, wysmarkanie się w palce a następnie otarcie ich o śnieżnobiałe serwety.
A że Rosja jako państwo podobną postawę często prezentuje więc jak mają jej nie kochać?
Co więcej musi im imponować szeroka, Rosyjska łatwość rozbijania elementów wszelkich systemów: już to bojarom grody się hurtem zgoli,
"święty starzec" w przerwach między orgiami zacznie doradzać głowie państwa. Chłopów urkaińskich zagłodzić - prosz bardzo towarzysze. Wymieniać można by długo.
A i teraz każdy znajdzie w Rosji dla siebie coś miłego - bo tam, jeżei ma się siłę i władzę to można wszystko. Poza stawianiem się stojącym wyżej w hierarchi dziobania - bo ich w odwecie też nic nie ograniczy.
A baba przy płocie doda: Ruskiego lubieją? Durne to pani, ludzie. Szkoda na nich słów. Moja krowa jest mądrzejsza od tych profesurów.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
2. zalezność idzie w drugą stronę. Któryś z rosyjskich uciekinierów na zachód pytany o jakie ruchy Rosja może oprzeć się w ekspansji powiedział - o wszystkich niezadowolonych, obojętnie kim są. Takie mniejszości albo zbyt ciasno patrzą, by zauważyć kogo popierają, albo nie mają poczucia odpowiedzialności przyzwyczajeni do swojej znikomej przekładalnopści na rzeczywistość. A gotowi są dać poparcie za poklep albo paciorki, zadowoleni, że wreszcie ktoś nie bije.
Kto ma oczy do patrzenia, niech widzi, kto ma uszy do słuchania, niech słucha, kto ma rozum do myślenia, niech wyciąga wnioski.
Fakty można wypraszać ale jak człowiek wyprosi fakty, to zostaną z nim tylko jego własne rojenia. Nazywa się to szaleństwo.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Nie wierzę, by koleżanka nie przeczytała. Jest ta definicja krótka, prosta i zgodna z powszechnym rozumieniem słowa.
Szanujmy się nawzajem, tylko wtedy rozmowa ma sens.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika