Skip to content

Na zmywak do restauracji Halima czy do pracy w bugoodrzu...Dylemat

edytowano March 2015 w Forum ogólne
I co się Dziwisz że 3000000 plus młodych Polaków, wielu z nich z ukończonymi studiami, POstanowiło że tytułowy dylemat rozwiążą kupując bilet w jedną strone do Londka tudzież innego Dublina lub Amsterdamu.
A gdyby ktos miał jakiekolwiek wątpliwości z cycklu "A CZEMUSZ TO!" to niech szybciutko sobie skalkuluje czy aby zmywak w restauracji Halima Al-Schakall nie jest lepszą propozycją niż to:
Szkoła językowa poszukuje lektorów języka angielskiego do
prowadzenia zajęć w Warszawie przy ul. Żwirki i Wigury.
Wynagrodzenie za projekt wynosi 11 800 PLN (5 m-cy)
Praca pięć dni w tygodniu (poniedziałek-piątek) od godz.8.00. po 7
godzin lekcyjnych dziennie.
Lektor musi posiadać:
• wykształcenie wyższe magisterskie w zakresie filologii angielskiej
Lektor musi mieć też własną działalność (suma jest brutto) i sam płaci z tej sumy wszelakie ZUS-y i inne haracze oraz państwowe wyłudzenia. Lektor musi także posiadać udokumentowane uprawnienia do prowadzenia specjalistyczncyh kursów STANAG (dla naszej dzielnej armi)
JAK RZYĆ?

“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”

Komentarz

  • a skąd wiadomo, że 3 mln wyjechały?
    A może 5 ?
    A może 7 ?
    Nie są zapisani jako bezrobotni w UP, to przecież nikt nie będzie ich szukał do statystyk...
  • Fatus, a to nie jest jakowyś żart? Bo to się tylko do działu Humor nadaje. Wisielczy humor, dodam.
  • To nie żart ale jak najbardziej koszerne ogłoszenie pewnej firmy rodem z Pabianic. Firma ta głodowymi stawkami (i jak chodzą słuchy wśród lektorów, układami "biznesowymi" ekhem ekhem, w ministerstwie bezbronności oraz sztabie wojska) wykosiła konkurencję z pola przetargów na prowadzenie kursów STANAG (wymaganych przez NATO).
    Ja też uczyłem w wojsku. Gdy zacząłem tam swą przygodę, startowałem od stawki 50zł/h w 2008 roku. Skończyłem ja gdy własciwie wszystkie kontrakty w łodzkim wygrała ta firma i zaproponowali mi stawkę 18zł/h (brutto) w 2012. Praca była od 8 rano do 15 i trzeba było dojechac własnym samochodem (innego transportu nie było) do jednostki wojskowej oddalonej o 40km (czyli 80km dziennie).
    W czerwcu zeszłego roku proponowali mi objęcie stanowiska inspektora w tej firmie. Obowiązki obejmowały wizytacje i prowadzenie wstępnych egzaminów (przed egzaminem STANAG) w jednostkach w promieniu do 70 km od Warszawy. Z wielkim bUlem zaproponowali mi (jak to ujeli tylko z powodu wieloletniego doświadczenia i znajomosci tematu angielski-wojskowość) stawkę ....25zł/h brutto ale nie pokrywająca czasu na dojazd. Czyli jadę 1h pracuję 2h wracam 1h i dostaję w łapkę 50zetów brutto. Luks! Czyż nie?
    Temat tak w temacie obronności, wydatków na wojsko, i zielonej wysypki w ogóle.
    The author has edited this post (w 30.01.2015)

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • to moje
    trzy
    miesiące pracy z płacą
    netto
    przy zmywaku* we Szkocyji..
    * zmywak był ekskluzywny, przy najstarszym i czcigodnym polu golfowym w Szkocji w bardzo drogim hotelu, w roku, kiedy funt wymieniałem na 5,90 złotych; mieszkałem w pokoiku na poddaszu, "dojazd" do pracy zajmował.... dwie minuty.
    image** Mój avatar to zdjęcie zrobione właśnie w kuchni przy moim "stanowisku", osiem lat temu...Teraz wyglądam... młodziej!
    :)
    The author has edited this post (w 30.01.2015)
  • No niestety nie żart.
    W Krakowie od pewnego czasu można sobie zamówić indywidualne lekcje angielskiego, z lektorem dojeżdżającym do klienta w cenie 50+VAT za godzinę. Zabawne jest to, że część osób boi się korzystać z "wolnych strzelców" idąc za dużymi renomowanymi szkołami ("Bo jednak jest jakaś gwarancja") przy czym paradoksalnie te "renomowane" szkoły czy biura tłumaczeń tak naprawdę jakakolwiek troskę o jakość wykazują jedynie w stosunku do dużych kiemntów, zaś "drobnicę" ząłatwiają lektorami lub tłumaczami działającymi wg zasady "wy udajecie, że płacicie  - my udajemy, że uczymy/tłumaczymy"
  • Czili, jak rozumiem, mają chętnych na te dziadowskie stawki.
  • To się robi tak, jak w każdej innej branży w III RP, szczególnie w budowlance - najpierw się wygrywa przetarg a potem się martwi jak to dopiąć. Weźmie to jakiś obrotny człowiek i porozdziela poszczególne dni tygodnia na podwykonawców - świeżo upieczonych absolwentów albo w ogóle studentów. Wychodzi 118 złotych dniówki, szału nie ma ale myślę że najmniej 30% tej kwoty pośrednik ów przytuli i tak.
    Przy piwku pod sklepem na wsi dowiedziałem się, który sąsiad na którym stadionie przed Euro2012 robił jakie prace. Od nas ze wsi chłopaki elektrykę w Gdańsku, ze wsi obok hydraulikę gdzieśtam itd. Obszczymurki takie, delikatnie mówiąc, ojciec mój ich nie wziął do budowy domu. A na stadion byli akurat.
    The author has edited this post (w 30.01.2015)
  • W Warszawie stawka 50zetów/h w szkole językowej obowiązuje (brutto oczywista). Czasem udaje się kilka, dosłownie kilka zetów dodać lub złapać zlecenie na kilka godzin w jednym miejscu (ne traci się czasu na przejazdy w te i we wte). ALe są "szkoły" jak Mobilenglish które wprost nie chcą doświadczonych lektorów i biorą świeżych licencjatów gdyż im mozna wcisnąć stawki nawet o 50% mniejsze.
    Ale co się dziwić. Z jednej strony młodzi po szkołach chcą pracować, z drugiej szkoły wiedzą że młodzi chcą i wykorzystują to, a z trzeciej wielokrotnie budżet na szkolenia i w nim działka na języki jest obcinana jak można. Niestety pokutuje omawiana już na forum zasada "dziadostwa i cwaniakowania".
    A i żeby nie wyszło iż lektor zarabia kokosy (bo 50 x 8 to 400zetów na dzień jest) Jak się uda złapać 5h dziennie pon-piąt to już się Pana Boga mocno za nogi trzyma. Wszyscy chcą zajęcia o 7 lub 8 rano oraz o 16. A wśrodku dznia pusto i lipa......
    The author has edited this post (w 31.01.2015)

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • Jakość to produkt uboczy (wicedyrektor w dużej fimie prowadzącej szkolenia).
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.