Doktorat Goliszewskiego - wątek skopiowany
extraneusJest c.d.
Publicyści cytują ku uciesze gawiedzi obracane przez dr. Goliszewskiego banały, które zasłużony profesor Andrzej Zawiślak uznał za spełniające standardy doktorskiej dysertacji, co utytułowani recenzenci potwierdzili swoim autorytetem.Ależ piękna katastrofa!
/.../
"Rada Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego nie przyznała tytułu doktora nauk ekonomicznych szefowi Business Centre Club Markowi Goliszewskiemu - poinformowała w środę rzecznik
UW
Anna Korzekwa. Wątpliwości budziły powiązania Goliszewskiego z jego promotorem.
Pracę doktorską „Wpływ sposobu organizacjii dialogu społecznego na efekty gospodarcze” szef
BCC
obronił w czerwcu 2014 roku na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Ostatecznie o przyznaniu mu tytułu doktora musiała jeszcze zdecydować Rada Wydziału Zarządzania
UW
. Wątpliwości budziły powiązania Goliszewskiego z jego promotorem prof. Andrzejem Zawiślakiem oraz między
BCC
a Wydziałem Zarządzania
UW
. Goliszewski zasiada w Radzie Biznesu przy wydziale zarządzania.
Jak poinformowała
PAP
rzecznik Uniwersytetu Warszawskiego Anna Korzekwa, w środę podczas posiedzenia Rady Wydziału za nadaniem tytułu doktora szefowi
BCC
głosowały trzy osoby, przeciw było 26 osób, a cztery wstrzymały się od głosu.
W środę wieczorem
PAP
nie udało się skontaktować z Markiem Goliszewskim.
W połowie października do sprawy ustosunkowała się minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska w liście do rektorów, opublikowanym na stronie resortu nauki.
Promotor pracy prof. Andrzej Zawiślak w publicznym oświadczeniu nie ukrywał, że uważa się za przyjaciela Marka Goliszewskiego. Deklaracja taka może budzić wątpliwości co do zachowania przez promotora odpowiedniego krytycyzmu w stosunku do promowanej rozprawy— napisała w liście Kolarska-Bobińska."
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/220110-goliszewski-nie-zostal-doktorem
Buldogi pod dywanem. A jesli komu przyjdzie do glowy proba stwiedzenia, ze poziom pracy pana Goliszewskiego odbiega zdecydowanie in minus od zwyklego poziomu prac doktorskich z ekonomii, to prosze ostrzyc, bo moge pic herbate.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
losAha, dwa lata temu przekonywałeś mnie, że zrobienie doktoratu z dowolnej dziedziny to "niewidzialny mur, o który rozbijają się Polacy" oraz "
Buldogi pod dywanem. A jesli komu przyjdzie do glowy proba stwiedzenia, ze poziom pracy pana Goliszewskiego odbiega zdecydowanie in minus od zwyklego poziomu prac doktorskich z ekonomii, to prosze ostrzyc, bo moge pic herbate.
cholerna robota, inichatywy czeba miec trzy razy tyle co w biznesie"
. Ja twierdziłem, że doktorat od magisterki różni się tylko ilością stron.
los
Dodano 18 godzin(y) temu
rozum.von.keikobadA jest w tym jakas sprzecznosc? Doktoraty (nie tylko w Polsce) zwykle maja niewygorowany poziom, nikt zreszta nie oczekuje, by byly na miare Nobla. A jednak trzeba miec duzo samozaparcia, by jakis napisac, wiec sa niewidzialnym murem, o który rozbijają się Polacy, ktorzy z inicjatywa wlasnie maja jakies szczegolne problemy. Panu Goliszwskiemu tej inicjatywy starczylo, wiec bez czytania gwarantuje ci, ze jego doktorat nie jest gorszy od 50% pozostalych.
losAha, dwa lata temu przekonywałeś mnie, że zrobienie doktoratu z dowolnej dziedziny to "niewidzialny mur, o który rozbijają się Polacy" oraz "
:
Buldogi pod dywanem. A jesli komu przyjdzie do glowy proba stwiedzenia, ze poziom pracy pana Goliszewskiego odbiega zdecydowanie in minus od zwyklego poziomu prac doktorskich z ekonomii, to prosze ostrzyc, bo moge pic herbate.
cholerna robota, inichatywy czeba miec trzy razy tyle co w biznesie"
. Ja twierdziłem, że doktorat od magisterki różni się tylko ilością stron.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
rozum.von.keikobad
Dodano 18 godzin(y) temu Doktorat pana Goliszewskiego jeśli chodzi o tekst właściwy ma 105 stron. Rozumiem, że to przeciętna? Przeciętna magisterka na prawie UJ jest dłuższa.
Moja jest krótsza, bo uznałem, że wyczerpałem temat i nie będę lał wody. Tekst właściwy ma 69 stron. Mam 265 przypisów (średnio ok. 4 na stronę), z czego prawie wszystkie to odesłanie do orzeczenia sądowego, artykułu naukowego, monografii czy komentarza. W każdym przypisie jest wskazana konkretna strona (z wyjątkiem odesłań do orzeczeń, które zazwyczaj nie mają wewnętrznego podziału).
Doktorat Goliszewskiego ma 51 przypisów (niecałe 0,5 na stronę!!!), z czego część to anegdotki, odesłania do wywiadu z Onyszkiewiczem dla GW, a tylko w 1 (słownie jednym) przypisie jest odesłanie do konkretnej strony przywołanej pracy, w pozostałych nie ma.
A więc jeśli to jest prawda, że przeciętny doktorat na ekonomii czy zarządzaniu wygląda tak
https://depotuw.ceon.pl/bitstream/handle/item/717/Praca%20doktorska%20Marek%20Goliszewski%2024%20marca%202014.pdf
...to oznacza, że zostanie magistrem prawa (co tam magistrem prawa - samo napisanie pracy magisterskiej na prawie) wymaga znacznie większej "cholernej pracy" i "dużo samozaparcia" niż doktorem ekonomii.
A o tym właśnie była rzeczona dyskusja 2 lata temu. Że prawo skończyć może każdy prymus, ale doktorat to nie, to już hoho.
Albo moja magisterka jest na miarę Nobla??? Halo tu ziemia.
The author has edited this post (18 godzin(y) temu)
los
o 17 godzin(y) temu
PS. Moja habilitacja to było 150 stron. Całkiem ważne wyniki to były.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
uhr
Dodano 17 godzin(y) temu
- Wyślij wiadomość
- 415 Posty
Wszystko w temacie.
Realia tenkrajowych uniwersytetów.
przemk0
Dodano 14 godzin(y) temu
http://www.lozawielkopolskabcc.pl/
Loża Wielkopolska BCC.
A poza tym fajnie się odsłonił w 2009, kiedy Przemysław Gosiewski skomentował pomysł zaprzestania finansowania partii z budżetu słowami, że wówczas finansowaniem partii zajmie się biznes. Goliszewski napisał list otwarty i rzucił "Wyciera Pan sobie twarz słowem "biznes"".
rozum.von.keikobad
Dodano 3 godzin(y) temu
losA to było z 150 takiego międlenia czy raczej matematyki?
Rozum, ty koniecznie musisz mieć ostatnie słowo. Nie wiem, jak wyglądają magisterki z prawa ale polskie doktoraty z ekonomii to akurat znam. Bardzo bardzo bym się zdziwił, jakby pan Goliszewski spadł znacząco poniżej średniej.
PS. Moja habilitacja to było 150 stron. Całkiem ważne wyniki to były.
Cieszę się, że nie wiesz jak wyglądają magisterki na prawie, bo wtedy twierdziłeś, że doktoraty wszędzie tak samo wyglądają i to wiesz.
Czy muszę mieć ostatnie słowo? Nie, chyba że ktoś mi coś wciska.
A jeśli faktycznie doktoraty na ekonomii wyglądają jak Goliszewskiego (w co naprawdę wątpię, bo już przeważnie magisterka jest dużo lepsza), to należałoby wszystkie uczelnie ekonomiczne zamknąć na cztery spusty.
godzin(y) temu
rozum.von.keikobadJakie to ma znaczenie? Z matematyki tez sa prace magisterskie na 200 stron. W nauce liczy sie jakosc a nie ilosc stron.
A to było z 150 takiego międlenia czy raczej matematyki?
rozum.von.keikobadPostuluje to od dluzszego czasu. Teraz sie to dopiero zmienia, bo powracali ze stypendiow w Stanach naprawde wyksztalceni ekonomisci, zblizaja sie do 40-tki, wiec robia habilitacje i zaczynaja miec cos do powiedzenia na uczelniach. Teraz lepiej byloby zrobic co innego - zakazac osobom powyzej 65 roku zycia zblizania sie do instytucji akademickich pod grozba pregierza.
A jeśli faktycznie doktoraty na ekonomii wyglądają jak Goliszewskiego (w co naprawdę wątpię, bo już przeważnie magisterka jest dużo lepsza), to należałoby wszystkie uczelnie ekonomiczne zamknąć na cztery spusty.
rozum.von.keikobadNa ekonomii w ogóle się nie znam - więc o dracie pana Goliszewskiego wypowiadać się nie będę.
Doktorat pana Goliszewskiego jeśli chodzi o tekst właściwy ma 105 stron. Rozumiem, że to przeciętna? Przeciętna magisterka na prawie UJ jest dłuższa.
Moja obecność w tym wątku to objaw alergii na ocenianie prac metodą miąższościową, masową, powierzchniową czy innymi pochodnymi.
A już - mówiąc Nowakiem - "krosowanie" pomiędzy różnymi dziedzinami wiedzy jest mało sensowne.
Na poziomie prac magisterskich chęć "dobicia do setki" często
wręcz obniża wartość pracy . Efektem nabijania objętości prawie zawsze jest bełkotliwość wstępu i dyskusji , często
wprowadzanie całkowicie dygresyjnych podrozdziałów czy nawet
rozdziałów. Co ciekawe "kult masy" dotyka też sporej części kadry - znam co najmniej dwa przypadki, w których dziekan żądał od
recenzentów by wyjaśnili dlazcego ocenili prace na 3 i 3.5 skoro miały one po około 200 stron, podczas gdy większość na wydziale mieści się w 120....
losJest to pewien pomysł, choć wg mnie rozsądniejszym kryterium byłoby np 4 lata bez "filadelfijskiej" publikacji.
Teraz lepiej byloby zrobic co innego - zakazac osobom powyzej 65 roku zycia zblizania sie do instytucji akademickich pod grozba pregierza.
W tej chwili zdarzają się np takie zabawne sytuacje, że panprofesorowie z kilkunastoma cytacjami światowymi i H-indeksem 2 - 3 oceniają czy przyznać habilitację lub profesurę ludziom z trzycyfrowymi liczbani cytacji i dwucyfrowym "Hirschem"....
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Niniejszym samowolnie "wydzielam" temat prac.
Z Losem chyba już nie ma punktow polemicznych (poza tym, że m. zd. jednak poziom prac nawet magisterskich z ekonomii jest innych niż doktorskiej Goliszewskiego, ale i tak się nie przekonamy.
Teraz z kolegą Pawłem.
1. Nie trzeba oceniać prac na ilość. Moja była zapewne jedną z krótszych na wydziale, ja uznałem, że ona wyczerpuje temat i promotor tak samo. Gdybym nie pisał o paru zagadnieniach pobocznych, co chyba się promotorowi zresztą mniej podobało to by miała może 60 a może mniej, 50?
Natomiast pracę dyplomową można oceniać pod tym kątem czy różni się od pracy publicystycznej. I to jest wymaganie jak mi się wydaje niezależne od wydziału, kierunku i uczelni. Np. takie:
- praca zawiera przypisy - oczywiście ich ilość nie jest jedynym wyznacznikiem, ale każdy wniosek, twierdzenie powinno być jakoś udokumentowane, jeśli przypisów jest mniej niż 0,5 na stronę to budzi wątpliwości
- w przypisie powinny być przede wszystkim odesłania do źródła, możliwie szczegółowe, czyli w przypadku publikacji książkowej z podaniem nr-u strony
- przypis w pracy dyplomowej (w przeciwieństwie do publicystyki) nie powinien się składać z anegdotek
- źródłami pośrednimi powinny prace naukowe, a nie artykuły w gazetach (nie mówię o sytuacji, gdy przedmiotem pracy jest np. analiza języka prasy, wtedy artykuły składają są źródłami pierwotnymi)
- praca zawiera bibliografię, która jest zbiorem materiałów, z których piszący faktycznie korzystał, a nie skopiował z bazy, dlatego korzystanie z bibliografii powinno mieć odzwierciedlenie w treści pracy
Powinno się też przestrzegać pewnych standardów edytorskich, np. przypis kończyć kropką.
To nie są wszystkie zasady, a niektóre, subiektywnie wybrane, Goliszewski ich raczej nie przestrzegał.
2. Wymogiem ustawowym doktoratu jest nowość. Czyli zbadanie nowego zagadnienia, nowe wnioski w już badanych zagadnieniach, nowe badania itd. Praca Goliszewskiego nie zawiera tego elementu.
3. Nawet pobieżna lektura tekstu Goliszewskiego przez przeciętnie inteligentną osobę pozwala sobie na wyrobienie zdania, że to po prostu gadka-szmatka o niczym. Na tej samej zasadzie zbiorowy doktorat można dawać za każde wydanie "Pulsu biznesu" czy podobnego bublicystycznego szitu.
Podsumowując, przyjść z czymś takim powinien się wstydzić nie kandydat na doktora, a nawet na licencjata. To jest najwyżej praca na poziomie referatu prymusa-lizodupa w III klasie (dawnej IV) liceum.
EDIT.
Z podnoszonych przez prase zarzutów na najbardziej sensowne - z punktu widzenia osoby zamującej się inną dziedziną wiedzy - wyglądaja dwa zarzuty. Od strony merytoryczne brak wyników własnych badań, od strony formalnej kwestie pozanaukowych zależności kilku członkówo komisji (w tym przewodniczącego) i doktoranta. Chociaż w Krakowie nie takie rzeczy się zdarzały - przed ok ćwierczwieczem laty był przypadek dokoratu w którym promotorem był ojciec, a jednym z recenzentów matka doktoranta (pracowali w róznych instytucjach).
Zupełnie inną wagę ma (poza iloscią stron) zarzut małej precyzji cytatów. Tu znowu wchodzimy w kwestie pecyfiki dyscyplin naukowych - w historii czy prawdopodobnie prawie (nie wiem nie znam się) bardzo dokładne umiejscownienie odwołania (Pozycja, strona czasem akapit) jest powszechnie stosowaną normą. Ale już w innych dziedzinach często za obowiązujący przyjmije się Harwardzki system przypisów gdzie nr stron są opcjonalne.
Nieco inną sprawą jest kwestia ewidentnej "nadprodukcji" doktorów, i związanego z tym obniżenia poziomu. Bo dotyczy to także magistrów i , szerzej, całego systemu edukccaji i nauki..
The author has edited this post (w 31.10.2014)
Przyczyny nie znam ale podziele sie przypuszczeniem - za komuny ekonomisci pracowali w sektorze propagandy a nie nauki, uzasadniali prawdziwosc tez w sposob oczywisty falszywych, co ich pewnie niezle zdemoralizowalo. 4 czerwca 1989 roku poszli spac jako marksisci a nastepnego dnia sie obudzili jako liberalowie, co te demoralizacje jeszcze poglebilo - o ile wczesniej klamali, to jednak troche ten marksizm znali, wiec wypelniali rozumowe warunki formalne: znajomosc literatury, przypisy do zrodel etc. O teorii liberalizmu nie wiedzieli nic, wiec byli skazani na gadke-szmatke o niczym i powolywanie na ksiazki sprzed stu lat i artykuły w gazetach. I takie sa praktycznie wszystkie doktoraty z ekonomii.
Goliszewski mi ani brat ani swat, ja chce tylko, by mierzono go ta sama miara co pozostalych.
The author has edited this post (w 31.10.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Kumoterstwo tak, nie ma co tego bronić, ale wiadomo jak było. Uczelnie pod tym względem to patologia, ale Zolle nawet jeśli rodza się profesorami to prezentują jakiś poziom merytoryczny (nie mówię tu o poglądach politycznych, bo to inna bajka).
WIZERUNKOWO szef biznesu-na-biznesie stracił ogromnie!
Może to dobrze? Obnaża poziom "towarzystwa"?
"Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Cytujesz wywiady z Onyszkiewiczem?
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Nowoczesna nauka stawia jednak wyżej uczonego, który bada kamienie a nie traktaty o kamieniach. Dla talmudysty odnośnik do wypowiedzi polityka jest strasznym grzechem. Dla nowoczesnego uczonego nie jest.
The author has edited this post (w 01.11.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
O tych przypisach i cytowaniu forów - jeszcze raz. Jeśli ktoś wziął sobie za przedmiot badania np. język forów dyskusyjnych (gazet), psychoanalizę świrów z wiadomego forum (gazet) itp. to oczywiście posty (gazety) są świetnym źródłem. Źródłem bezpośrednim. Jeśli natomiast ktoś pisze historię Kościoła i jako źródło pośrednie cytuje wielkiego autoryteta dowolnego tradsa, nomowca czy neona z jakiejś krwistej napierdalanki (albo wynurzenia Turnaua), to powinien się puknąć w czółko.
Było o tym parę postów wyżej, zrobić przypis
Świetnie. Co badał Goliszewski? Nic, poczytał GW w takim celu w jakim czyta się traktat o kamieniu, a nie bada sam kamień. Widzisz różnicę?
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Dane rynkowe przed opracowaniem - świetnie, choć od razu mówię dane z gazet to byłbym ostrożny, bo oni łżą, należy sprawdzić właściwe źródło (raport GUS? bezpośrednio inne badania cytowane w gazecie?)
Opinia polityka - zależy co badamy. Jeśli przedmiotem naszych badań jest thatcheryzm, to wywiad z MT jest świetnym źródłem. Jeśli jesteśmy klimatologami, to przemówienie MT wydrukowane w gazecie o tym, że jest globcio nie jest specjalnie przekonującym argumentem, delikatnie mówiąc.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Moja jest krótsza, bo uznałem, że wyczerpałem temat i nie będę lał wody. Tekst właściwy ma 69 stron. Mam 265 przypisów (średnio ok. 4 na stronę), z czego prawie wszystkie to odesłanie do orzeczenia sądowego, artykułu naukowego, monografii czy komentarza. W każdym przypisie jest wskazana konkretna strona (z wyjątkiem odesłań do orzeczeń, które zazwyczaj nie mają wewnętrznego podziału).
Doktorat Goliszewskiego ma 51 przypisów (niecałe 0,5 na stronę!!!), z czego część to anegdotki, odesłania do wywiadu z Onyszkiewiczem dla GW, a tylko w 1 (słownie jednym) przypisie jest odesłanie do konkretnej strony przywołanej pracy, w pozostałych nie ma.
A więc jeśli to jest prawda, że przeciętny doktorat na ekonomii czy zarządzaniu wygląda tak
https://depotuw.ceon.pl/bitstream/handle/item/717/Praca%20doktorska%20Marek%20Goliszewski%2024%20marca%202014.pdf
...to oznacza, że zostanie magistrem prawa (co tam magistrem prawa - samo napisanie pracy magisterskiej na prawie) wymaga znacznie większej "cholernej pracy" i "dużo samozaparcia" niż doktorem ekonomii.
A o tym właśnie była rzeczona dyskusja 2 lata temu. Że prawo skończyć może każdy prymus, ale doktorat to nie, to już hoho.
Albo moja magisterka jest na miarę Nobla??? Halo tu ziemia.
The author has edited this post (18 godzin(y) temu)
PS. Moja habilitacja to było 150 stron. Całkiem ważne wyniki to były.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Wszystko w temacie.
Realia tenkrajowych uniwersytetów.
http://www.lozawielkopolskabcc.pl/
Loża Wielkopolska BCC.
A poza tym fajnie się odsłonił w 2009, kiedy Przemysław Gosiewski skomentował pomysł zaprzestania finansowania partii z budżetu słowami, że wówczas finansowaniem partii zajmie się biznes. Goliszewski napisał list otwarty i rzucił "Wyciera Pan sobie twarz słowem "biznes"".
Cieszę się, że nie wiesz jak wyglądają magisterki na prawie, bo wtedy twierdziłeś, że doktoraty wszędzie tak samo wyglądają i to wiesz.
Czy muszę mieć ostatnie słowo? Nie, chyba że ktoś mi coś wciska.
A jeśli faktycznie doktoraty na ekonomii wyglądają jak Goliszewskiego (w co naprawdę wątpię, bo już przeważnie magisterka jest dużo lepsza), to należałoby wszystkie uczelnie ekonomiczne zamknąć na cztery spusty.