Skip to content

Władysław Kozakiewicz u Palikota

loslos
edytowano March 2015 w Forum ogólne
W zasadzie od sportowca nie wymaga się ani wielkiego intelektu ani specjalnych cnót. Niemniej był czegoś symbolem.
Ale - powiedzcie mi, skąd ten polski pęd ku śmierci przez utopienie w gnojówce?

Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.

Komentarz

  • P. Władysław to zdaje się kandydował jakiś czas temu z listy PSL.
    Ale p. Januszowi to już nawet Antiga na spółkę z Nawałką i Kruczkiem nie są w stanie pomóc.  Bul, bul, bul...

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • ombretta
    Ale p. Januszowi to już nawet Antiga na spółkę z Nawałką i Kruczkiem nie są w stanie pomóc.  Bul, bul, bul...
    P. Janusz nadal jest lansowany przez tvn, tak jakby był najważniejszym politykiem nad Wisłą. A Kozaku kij na drogę.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Mania
    A Kozaku kij na drogę.
    Kij, kij. I torba. A także Młynarskiemu, Fedorowiczowi i całej masie ludzi, którzy przez lata (wydawało się) stali po jasnej stronie mocy. Tak mi się wydaje, że nie musieli się upodlać a jednak to zrobili. Stąd moje pytanie - skąd ten polski pęd ku śmierci przez utopienie w gnojówce?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Oczywiście, bo ziewnikarze mają przekonania palikociarskie.  Niestety (dla p. Janusza), ludożerka obecnie woli innych.  Produkt pn. "Janusz Palikot" przejadł się po prostu.  Szczury to zrozumiały i czmychnęły zawczasu na szalupę ratunkową, a żadna orkiestra, choćby i Filharmonicy Wiedeńscy, nie uratuje tonącego okrętu.
    Bul, bul, bul...

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • Upodlać, upodlać.  Od razu wielkie słowa.
    Zastanawiałem się jakiś czas temu na przykład, dlaczego nieudany satyryk Tym zaczął nagle atakować z pozycji Streicherowskich.  Zastanawiałem się i zastanawiałem, aż wreszcie kiedyś przypadkiem natknąłem się na telewizor nadający któryś z reżymowych programów i zobaczyłem łysy łeb w reklamie jakiejś złodziejskiej akcji informacyjnej z tzw. funduszy unijnych.  No i jak to w tym starym haśle reklamowym: POLAM - i wszystko jasne.
    Takwięc oni się nie upodlają, tylko się murwią.  Murwią, bo za pieniądze.  Żadne wielkie słowa, po prostu murwia codzienność.

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • ombretta
    Produkt pn. "Janusz Palikot" przejadł się po prostu.
    No bo grówno na początku wydawało się nową fascynującą potrawą a że dotąd była zakazana dodawało tylko podniety. Ale kiedy się najedli nią do syta, to uznali, że nie do końca tak smakuje, jak kolorowe reklamy zapowiadały. Ten Jarry to jednak znał Polaków.
    Może jest jednak nadzieja.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Na drogę
    gest
    W jedności siła!

    "by logika i trzeźwość sądu nie stawała się pożywką dla rozpaczy udającej realizm" - Wróg Ludu
  • los
    Mania
    :
    A Kozaku kij na drogę.
    Kij, kij. I torba. A także Młynarskiemu, Fedorowiczowi i całej masie ludzi, którzy przez lata (wydawało się) stali po jasnej stronie mocy. Tak mi się wydaje, że nie musieli się upodlać a jednak to zrobili. Stąd moje pytanie - skąd ten polski pęd ku śmierci przez utopienie w gnojówce?
    Co poniektórym, nie do końca zdziadziałym i inteligentniejszym, jest teraz coraz bardziej gorzko. Obserwuję to po swoich znajomych. Nawet jeśli idą w zaparte.
    Kozakiewicz to ma raczej baaaaardzo blade pojęcie, co się w kraju dzieje. Tak mi to wynikło z jakiegoś wywiadu, który nie tak dawno przeczytałam.
  • ombretta
    Upodlać, upodlać.  Od razu wielkie słowa.
    Zastanawiałem się jakiś czas temu na przykład, dlaczego nieudany satyryk Tym zaczął nagle atakować z pozycji Streicherowskich.  Zastanawiałem się i zastanawiałem, aż wreszcie kiedyś przypadkiem natknąłem się na telewizor nadający któryś z reżymowych programów i zobaczyłem łysy łeb w reklamie jakiejś złodziejskiej akcji informacyjnej z tzw. funduszy unijnych.  No i jak to w tym starym haśle reklamowym: POLAM - i wszystko jasne.
    Takwięc oni się nie upodlają, tylko się murwią.  Murwią, bo za pieniądze.  Żadne wielkie słowa, po prostu murwia codzienność.
    I także moje oświecenie podobnie przebiegło.....

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • Nuale czym jest murwienie jak nie upodleniem?
    W którymś z opowiadań Chestertona jest takie zdanie "Gdybyście znali jego pogardę, czulibyście się jak pod Niagarą." Murwom nasza pogarda nie przeszkadza, póki kasa wypłaca dwa pińdziesiąt. A w człowieczeństwie jest pragnienie uniknięcia pogardy innych ludzi. Dlatego jednak upodlenie.
    The author has edited this post (w 25.10.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Nie no siur, racja.  Tyle że tu z jednej strony upodlenie, pogarda, Czester a nawet Niagara, innymi słowy nie w kij dmuchał.  A z drugiej zwykłe bezzębne ulicznice za dwa pińdziesiąt.  To miałem na myśli.  Murwy za dwa pińdziesiąt.  Nawet nie za bardzo chce się nimi gardzić, bo żeby kimś gardzić, trzeba go najpierw zauważyć.  A kto to jest dzisiaj wspomniany nieudany satyryk Tym czy jakiś inny Kuźniar?
    A co do p. Władysława - no w sumie nie wiem.  Może on po prostu mało zorientowany i gupi?  Też możliwe.  W sumie że zademonstrował kiedyś wyjącej sowieckiej tłuszczy, gdzie się zgina dziób pingwina, to jeszcze nie robi z niego niegdysiejszego herosa, który się zmurwił.

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • Był symbolem czegoś a takie rzeczy daje się zmonetyzować, jeśli o tę gotówkę tak bardzo chodzi. A w tym konkretnym przypadku raczej nie u Palikota.
    ombretta
    Murwy za dwa pińdziesiąt.  Nawet nie za bardzo chce się nimi gardzić, bo żeby kimś gardzić, trzeba go najpierw zauważyć.
    Więc Młynarskiego zauważyłem. Nie zawsze był bezzębną murwą za dwa pińdziesiąt.  Albo czegoś nie wiem.
    The author has edited this post (w 25.10.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Więc Młynarskiego zauważyłem. Nie zawsze był bezzębną murwą za dwa pińdziesiąt.  Albo czegoś nie wiem.
    W tym wypadku częściowym wytłumaczeniem jest choroba psychiczna. Oczywiście częściowym, bo np. Herbert też chorował a się nie zmurwił.
    ombretta
    A co do p. Władysława - no w sumie nie wiem.  Może on po prostu mało zorientowany i gupi?
    Siedział latami w Niemczech i nie wiadomo z jakich źródeł czerpał wiedzę o Polsce. Poza tym, jak się zorientowałem po jakimś wywiadzie, on rzeczywiście zawsze sobie cenił wolność, ale był to głównie rodzaj wolności "od pasa w dół". Zatem - może to jest jakieś wyjaśnienie?
    The author has edited this post (w 25.10.2014)
  • Terefere. Zaburzenia afektywne dwubiegunowe polega na zmianach stanu psychicznego, okresy manii przeplatane są okresami depresji, zwykle dominuje depresja. Z wyjątkiem naprawdę ciężkich przypadków nie wpływa specjalnie na zdolność oceny rzeczywistości. Wierszyki Młynarkiego są po skurwysyńsku inteligentne i jadowite, facet z całą pewnością wie, gdzie żyje.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Wykasowałem bo nie jestem pewny, czy dobrze słyszałem diagnozę.
    The author has edited this post (w 25.10.2014)
  • Nash też miał schizofrenię a twierdzenia dowodził poprawnie. Młynarski jest diabelsko inteligentny i precyzyjny.
    Brzoście, ja wiem, że nie należy bić chorych. Ale jeśli bokser ze złanym żebrem tłucze przeciwnika aż temu zęby pryskają, to naprawdę nie wolno uderzyć go w korpus, bo zaboli? Ech, to nasze pragnienie przegranej, byle tylko znaleźć dobry pretekst. A nawet nie musi być dobry.
    Gdyby tak się tłumaczył Kuczyn, Bratkowski czy wściekły Stefek, rozumiem. Ale w tekstach Młynarkiego nie ma śladu choroby i słabości, jest tylko nieludzkie wręcz kurestwo.
    The author has edited this post (w 25.10.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Ale faktem jest, że niektóre teksty miał profetyczne, np. tu:
    https://robmyswoje.wordpress.com/2009/08/16/odc-47-w-sprawie-tworczosci-satyrycznej/
    w 1971 roku antycypował swój napisany 40 lat później tekst:
    http://migielicz.pl/wojciech-mlynarski-wina-tuska/
  • Losie, ja wiem że jestem fizjognomicznie bardzo podobny do prof. Nowaka
    ;)
    (tak przynajmniej stwierdził Wojtek Wencel w czasie mojej wizyty u niego), ale to nie oznacza że trzeba nadinterpretowywać moją wypowiedź i uznawać ją za chęć usprawiedliwiania służalczych tekstów takich jak na przykład ten o pociągu do Buska.
  • Jak ktoś tak zrobi, to dam mu popalić.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Wicie rozumicie. Jakos mnie dzisiaj nie zaskoczył
    Dwa miesiące temu pą władek był w programie jakuba wojewódzkiego. Opowiadał tam o zabawach na zgrupowaniu kadry.
    Opiszę to ze względu na nową okolicznoś. Otóż rozbierali się, przywiązywali do klejnotów długie sznurki, stawali wokół stołu z otworem na parasol, przewlekali od spodu wolne końce sznurków przez ten otwór a następnie losowo je wybierali. Na trzy cztery gwałtownie ciagnęli. Wygrywał ten, co zachował kamienna twarz.
    Zatkało mnie gdy go usłyszałem. Anle jak widac opowiadając publicznie tę historię dopiero się rozkręcał.
    W każdym razie background ma niezły
  • Krótko mówiąc, nie za to cenimy p. Władysława.
  • Cenimy a właściwie ceniliśmy p. Władysława za to, czemu właśnie zaprzeczył. Nie o podskoki idzie, byli sportowcy o większych osiągnięciach i mało kto pamięta ich nazwiska.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Murwienie polityczno-narodowe to wynalazek nie nowy: a kimże była Telimena jak nie petersburską murwą (nawet jeśli nie w sensie zawodowym), albo rozmaite postacie z "Dziadów"? Po 1945 roku mieliśmy tabuny szanowanych, przedwojennych, mądrych profesorów, które odkrywały w sobie pokłady sympatii do ZSSR.
    Co do Władysława Kozakiewicza, jest on z jego akcesem do TRupiarni klinicznym przykładem jakim głupim ustrojem jest demokracja. Demokracja bowiem ciągle poszukuje popularnych osobistości, które albo same startowałyby w wyborach albo namawiały ludność do głosowania na stronnictwo, które one popierają. Problem polega na tym, ze fakt bycia popularnym nie daje absolutnie żadnej gwarancji posiadania rozumu politycznego, ani rozumu w ogóle. Na Zachodzie jeszcze jest jakaś klapa bezpieczeństwa w postaci istnienia (w stanie zaniku, ale zawsze) zdrowego instynktu politycznego oraz (coraz bardziej zdegenerowanych, ale jeszcze istniejących) elit. U nas na elity z powodzeniem polowali narodowy socjalista Hitler z międzynarodowym socjalistą Stalinem i gdzieś za Gomułki, a za Gierka to już na 100% uwierzyliśmy, że elity zabite w Katyniu, Palmirach itd. zastąpią nam: aktorzy, sportowcy, satyrycy, artyści estradowi. A skoro ich poziom przez ostanie 50 lat spadł na łeb, na szyję to mamy, co mamy. Pokazanie gestu Kozakiewicza Moskalom było gestem radującym serca, odważnym i godnym podziwu, ale to tak jak z żołnierzem, który dzielnie stawał w bitwie, zdobył sztandar itp. - za to należy mu się order, pochwała, może nawet awans o jeden stopień, ale nikt normalny nie da mu szlifów oficerskich i nie zaprosi go zaraz do sztabu na narady.
    W sumie szkoda faceta.

    Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.
  • Podział na elitę i lud to XVIII-wieczny anachronizm. Napiszę coś o tym.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Prawdę mówiący, coś mi się zdaje, że Telimena jednak była nie tylko ruską murwą, ale i taką zwykłą.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.