Skip to content

Tekst prawdziwie oburzający

wyrażnie mi wychodzi, że nie każdy człowiek jest moim bliźnim. Moim bliźnim jest mój dobrodziej! I ja staję się bliżnim dla drugiego człowieka pod jednym waruniem: Muszę uczynić mu przysługę. Wygląda mi na to, że Jezus z Nazaretu dość jasno odpowiada na pytanie tego paskudnego faryzeusza: "A kto to jest ten mój bliźni?" Powiadają, że Bóg nigdy nie nakłada ciężaru tak wielkiego, żeby człowiek nie mógł go unieść. Dlatego 4 te przykazanie nie mówi kochaj ale czcij ojca swego i matkę swoją. Ale mamy kochać każdego człowieka na ziemi? A może nie tyle kochać co, raczej, czynić dobrze, bo nie w uczuciu rzecz ale w działaniu?
Czy dzieci poczęte wyrządziły jakąś przysługę aborterom? Nie.
Czy więźniowie obozów zagłady w Niemczech hitlerowskich i Rosji sowieckiej wyrządzili władzom jakąś przysługę? W większości pewnie nie.
itd.

Komentarz

  • Czyli jak się kogoś nie miłuje to znaczy, że mozna go już zamordować. Dobrze rozumiem, że taki Kolega wyciągnął dziwny wniosek?
    The author has edited this post (w 03.10.2014)
  • Miłować trzeba nawet nieprzyjaciół, ale to jeszcze nie jest bardzo oburzająca część. Skupmy sie na tym bliźnim.
    No jak świnia nie jest moim bliźnim, to ją mogę zabić i zjeść kotleta.
    Przykazania 4-10, w tym 5 wynikają z drugiego przykazania miłości, gdzie jest o bliźnim. No przynajmniej w chrześcijaństwie, bo w judaizmie to nie mam kompetencji, żeby się wypowiedzieć.
    The author has edited this post (w 03.10.2014)
  • A skąd ten cytat?
    Mam nadzieję, że nie pisała tego jakaś osoba duchowna.....
  • Autor! Autor!

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • pawel.adamski
    A skąd ten cytat?
    Mam nadzieję, że nie pisała tego jakaś osoba duchowna.....
    Sąsiednie forum, cytat gugeibel więc nie linkuję. Swobodne rozważania do uczciwego (lektura pobieżna) tekstu ks. Krakowiaka.
  • To ks. Krakowiak czy wolna interpretacja któregoś z naszyszch pszyjaciół?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Chyba interpretacja, tak sądzę.
    Wracając do miłości. Konsekwentnie uważam, że korzenie zespucia współczesnej kultury leżą w romantyzmie. Jednym z tego przejawów jest romantyczne pojmowanie miłości jako jakiegoś stanu uczuciowego i jazdy na hormonach. Jak małżonkowie ślubują miłość, to nie ślubują uczuciowego haju do końca życia, ale swoje postępowanie i obowiązek wobec współmałżonka. Więc o ile te rozważania o miłowaniu bliźnich są po prostu wynikiem niezrozumienia chrześcijańskiego znaczenia słowa miłość i nie ma się ich co przesadnie czepiać, o tyle fragment o bliźnich po prostu poraża.
  • Ale jak sie nazywa psych co to napisal?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Ale jak sie nazywa psych co to napisal?
    Shmelke (bo nie wskazuje, że są to cytaty),a w tekście ks. Krakowiaka tego nie ma, a raczej jest coś przeciwnego. Reasumując jeżeli to nie prowokacja intelektualna...
  • Zero zaskoczenia.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Zero zaskoczenia.
    To zatruwa i marnuje czas.
  • Jak i w ogóle fora dyskusyjne, prawda? Może i tak.
    Mnie zszokowało, że nikt nie podjał z nim polemiki co do zdania o bliźnim. Na wszelki wypadek nawet włączyłem ctrl+F i wpisałem "bliź","bliz" żeby się upewnić.
  • rozum.von.keikobad
    Chyba interpretacja, tak sądzę.
    Wracając do miłości. Konsekwentnie uważam, że korzenie zespucia współczesnej kultury leżą w romantyzmie. Jednym z tego przejawów jest romantyczne pojmowanie miłości jako jakiegoś stanu uczuciowego i jazdy na hormonach. Jak małżonkowie ślubują miłość, to nie ślubują uczuciowego haju do końca życia, ale swoje postępowanie i obowiązek wobec współmałżonka. Więc o ile te rozważania o miłowaniu bliźnich są po prostu wynikiem niezrozumienia chrześcijańskiego znaczenia słowa miłość i nie ma się ich co przesadnie czepiać, o tyle fragment o bliźnich po prostu poraża.
    Jeżeli "jazdę na hormonach" uznamy za wzajemną atrakcyjność jego i jej, to jest to czynnik bardzo pożądany w małżeństwie i powinien być obecny. Gdyż albowiem, razem z powinowactwem duchowym i wzajemnym szacunkiem (uczuciami wyższymi) buduje trwałość małżeńskiego związku.
    M.z. korzenie zepsucia współczesnej kultury leżą nie w romantyźmie, ale w traktowaniu seksu jak sportu, modnej zabawy  i wynikających z tego wynaturzeniach. Nie ma w tym ani romantyzmu, ani namiętności, jest pustka.
    A fragment o bliźnich nie wymaga komentarza; autor nie pojmuje istoty chrzescijaństwa.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Mania
    M.z. korzenie zepsucia współczesnej kultury leżą nie w romantyźmie,
    Myślę że rozmówcy chodziło o stawianie "uczuć ponad wszystko", czyli także w sytuacji gdy (za B. Łazuką) "poczułem że ciągle pałam, lecz przyczyna pałania nowa"
    ;)
    Hehe, po raz pierwszy w dziejach wieloforum zdarza mi się występować jako "Advocatus Intellecti de Keikobadi"
    ;)
    The author has edited this post (w 03.10.2014)
  • Zawsze musi być pierwszy raz, już nic nie będzie takie samo.
    ;)
    Rozum ma rację z tymi emocjami, nie wiem czy akurat o romantyzm chodzi niemniej to jest racja, że mylimy miłość z uczuciami. Miłość jest postawą, kwestią woli, decyzji, uczucia zaś powiązane z hormonami a więc także i mogą być niezależne od nas, pojawiać się wbrew woli.
    A że nikt nie polemizuje ze Shmelkiem - a bo to pierwszy raz? W towarzystwie wzajemnej adoracji nie zauważa się takich szczegółów jak wygadywanie głupot.
  • Rozumię. Tylko czy to pałanie to romantyzm? Chciałam ino pobronić romantyzmu (bo to również marzenia, wyobraźnia), ale odpuszczam.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Właśnie z tego powodu romantyzm jest niebezpieczny - niby tylko delikatnie przenosi akcenty a w rzeczywistości wywraca wszystko do góry nogami. Z punktu widzenia chrześcijaństwa romantyzm ok bo "czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko" - czyli że krytyka racjonalizmu, do tego obrzędowość, ludowość - wszystko oscyluje wokół pobożności. Tylko powierzchownie, bo pod spodem jest po prostu rewolucja światopoglądowa - romantyzm wyrósł w opozycji do oświeceniowego racjonalizmu ale już na gruncie oświeceniowego neopogaństwa. Do tego bałamutne filozofie modne w tamtym czasie, nasi Mickiewicz ze Słowackim mieszający pogaństwo z chrześcijaństwem i z pisaniem "ku pokrzepieniu dusz" no i stąd ten chaos pojęciowy do dziś.
  • przemk0
    Rozum ma rację z tymi emocjami, nie wiem czy akurat o romantyzm chodzi niemniej to jest racja, że mylimy miłość z uczuciami. Miłość jest postawą, kwestią woli, decyzji, uczucia zaś powiązane z hormonami a więc także i mogą być niezależne od nas, pojawiać się wbrew woli.
    zachcianka->emocje->uczucia a ponieważ obecnie na zachcianki mówimy emocje, na emocje uczucia więc nie umiemy rozmawiać o tych ostatnich, bo mamy rozjazd na nomenklaturze. A jak się czegoś nie nazwie, to nie można tego opisać. Nie wolno pozwalać na grzebanie w aksjomatach  i definicjach.
  • Koleżeństwo chce się burzyć? Chce dyskutować?
    To czemu sięga po ersatz gdy może mieć koszerny towar?
    http://niezalezna.pl/59885-prawdziwa-twarz-lewicy-hartman-chce-dyskusji-na-temat-legalizacji-kazirodztwa

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • Mania
    Jeżeli "jazdę na hormonach" uznamy za wzajemną atrakcyjność jego i jej, to jest to czynnik bardzo pożądany w małżeństwie i powinien być obecny. Gdyż albowiem, razem z powinowactwem duchowym i wzajemnym szacunkiem (uczuciami wyższymi) buduje trwałość małżeńskiego związku.
    M.z. korzenie zepsucia współczesnej kultury leżą nie w romantyźmie, ale w traktowaniu seksu jak sportu, modnej zabawy  i wynikających z tego wynaturzeniach. Nie ma w tym ani romantyzmu, ani namiętności, jest pustka.
    Ojej, zupełnie się nie zgodzę
    :)
    Atrakcyjność żony/męża jest pożądana, tak samo jak pożądane jest zdrowie, pieniądze i wypaśne mieszkanie. Ale żadne nie jest ważniejsze od małżeńśtwa jako takiego, a przede wszystkim nie jest
    warunkiem
    jego trwania. Nie jest też warunkiem stan zakochania. A źródłą takiego pojomowania są w romantyzmie.
    Co do seksu jako zabawy, zawsze była taka grupa, ale nie stanowiła większości. Teraz stanowi? Nie sądzę, nawet wśród zadeklarowanych rozwodników. Zazwyczaj dotyczy to młodych ludzi i im przechodzi.
  • @Rozum; czyli się ze mną zgodziłeś. Bo nigdzie nie pisałam, że atrakcyjność jest warunkiem... Pisałam, ze jest jednym z czynników, obok... (wymieniłam inne czynniki)

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Ja te inne elementy uważam za istotniejsze.
    Co do wyglądu jeszcze, w Polsce chyba nie emitowano tego filmu nigdy, a w temacie włąśnie małżeńskim głównie, może znasz angielski:
    http://www.youtube.com/watch
    Jeszcze wracając do romantyzmu, u nas się w ogóle tego nie dostrzega, bo nasi najwięksi poeci wtedy tworzyli. Sam romantyzm tworzył jeszcze kulturę piękną, wzniosłą itd., w literaturze przeraźliwa nuda klasycyzmu zwłaszcza polskiego nie wytrzymuje z nim porównania. Ale zasiane idee mają straszne żniwo mianowicie:
    1. pogarda dla form
    2. prymat "uczuć" nad rozumem
    Co do 1 to można mówić o muzyce, literaturze, architekturze, sztuce itd. Trudno to dostrzec, bo sztuka posypała się 100 lat później, ale to już była tylko konsekwencja
    Teraz temat 2, ten prymat "uczuć". Człowiek jest istotą rozumną i tak powinien postępować. Tym się różnimy od zwierząt. Warto wyjaśnić o jakie tu "uczucia" chodzi - w romantyzmie nie chodzi właśnie o uczucia takie w stylu współczucie, dobrze rozumiana miłość, miłosierdzie, czy ogólnie to czego Chrystus naucza w kazaniu na górze.
    Miłość rozumiana jako stan zakochania przekreślającego wszystko - Werter. Wiem, że formalnie inna epoka, ale romantycy się tym zachwycali. Mąż Lotty, przykładny facet, może i nudziarz, ale jednak wierny, utrzymujący i szanujący żonę jest przedstawiony skrajnie negatywnie. Werter - psychol opanowany przekreślającym wszystko wobec własnego zakochania w Lotcie - bożyszcze.
    Zemsta - u Byrona motyw wręcz przewodni.
    Nienawiść - sporo tekstów u Mickiewicza czy Puszkina.
    Zazdrość - Eichendorff.
  • @Rozum; atrakcyjność to rzecz indywidualnego gustu i niekoniecznie chodzi o wygląd, a bardziej o ferromony czy jak zwą to coś, co Ci każe w danej osobie gustować bardziej niż w innych i nawet nie będziesz w stanie racjonalnie wytłumaczyc dlaczego akurat ta osoba wydaje Ci się atrakcyjna, mimo iz inni wcale za taką jej nie uważają. Oczywiscie, chodzi tu o biologię, bo jak by nie patrzeć, jakieś procesy chemiczne  w naszym ciele zachodzą, nie?
    Noji, masz rację, to jest zaledwie wstęp do Miłości. Nie nazwałabym go nieistotnym. Ważna jest równowaga tych wszystkich czynników, o których mówimy, w/g mnie - z przewagą uczuć wyższych. I nie prychaj na słowo "uczucie"; szacunek to tez uczucie, tyle, że jego siedliskiem nie są hormony, a serce i rozum.
    Ad: "pogarda dla form". Nie rozumiem co tu masz na myśli. Gaudi np. był artystą szalonym, tworzył własne formy nie z powodu pogardy dla form klasycznych, tylko dlatego, ze się w klasycznym gorsecie nie mieścił. Geniusze, z ich "odrobiną szaleństwa" tak mają, ale dzięki nim swiat nie jest szablonowy, jest piękniejszy.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Gaudi nie wiem czy był romantykiem, nie sądzę. Romantycy wyrażali pogardę dla form jako takich, nie chodziło o tworzenie nowych form, bo te tworzono w każdej poprzedniej epoce, ale o ich destrukcję jako taką. Najsilniej widać to w muzyce.
    O "uczuciach" pisałem celowo w cudzysłowie i wymieniłem te, które mam na myśli. Gdzie indziej wymieniłem też pozytywne uczucia, już bez cudzysłowu, szacunek też tam pasuje.
    A tak a propos tematu, ciekawe czy Boliwijczycy to bliźni? Pomijając już oczywiście po co rzekomo wolnorynkowa i konserwatywna osoba miałaby jechać do kraju jakiegoś przydupasa Putina z komunistyczną retoryką na stałe?
  • co do form romantycznych... toto nie była pogarda do form yako takich ale do form klasycystycznych... właśnie poszukiwanie nowych form... wobec zakładanego bankructwa episemologicznego rozumu (nie ma tu żadnych aluzji personalnych a chodzi tylko o raison oświeceniowe).
    Klasyk mógł się form nauczyć z podręczników Arystotelesa, Boileau czi Dmochowskiego y pracować yak rzemieslnik, pisać wg reguł cyzelować itd a tu wchodzi idea  geniusza który jest ponad formy zasatałe, który idei w nich nie może wyrazić, bo nijak się maja do jego doświadczenia
    Przykład - mimesis - nasladowanie rzeczywistości w sztuce wedle zasad prawdopodobieństwa ... no to najsampierw trzeba świat poznać - ale przecież romantyk wie (sądzi), że rozum jest na to zbyt ciasny , że potrzebne sa sny, iluminacye, natchnienia by wejsć w głąb rzeczywstości --- że ona jest tylko fragmentarycznie poznawalna , że conieco odsłania sie geniuszom ... y stąd hybrydalne formy, fragmentaryczne yakies poszarpane...
    Daley mamy poszukiwanie formy takowej, która odda to co w głebi duszy się dzieje bohaterów itd
    No ale mamy w końcu dzieła romantyków ...mamy Dziady , Nie - Boską komedię, Beniowskiego, Przedświt - czy to bezforemne yest czy foremne?
  • trzy gorsze o miłosci romantyczney ...
    Miłość romantyczna mnie się zdaye, to nie tylko uczucia (to raczey sentymentalizm) a tym bardziey nie hormony no porzynajmniey w teoryji ... ale "komunia duchowa" zasadzajaca się na metafizyce pochodzenia platońskiego ( o tych dwóch pasujących do siebie , przeznaczonych sobie i szukayących się przez wieki dwóch duszach - połowkach). No y te romantycy w teoryji toto własnie byli nieszczęśliwi, że nie mogą tu na ziemi być razem, bo społeczeństwo niesprawiedliwe yest skonstruowane ...
    Y taki romantyk nie tyle brał ślub ile samobójstwo popełniał wierząc , że "gdy nad martwym wzleci ciałem" w niebie stanie się ze swą ukochaną druga połową jednym aniołem (teorya Swedenborga)...
    Krasiński mówił że "małżeństwo to grób miłosci", że sakrament to coś w rodzaju ślubu ciał a nie ślub duchowy...
    Akurat on miał świadomość choroby romantyczney ale w nią wszedł y wyrorokował sobie dramat Nie Boskiey komedyji (krzywdząc żonę Elizę ) po czym przekonał sie o bankructwie swoyey teoryji miłości romantycznej gdy Delfina kochanka, zdradzała go niepomna o ich wieczney miłości ...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.