Skip to content

A to Tuskoland właśnie

edytowano March 2015 w Forum ogólne
niezalezna.pl
Inspektorzy zakończyli pierwszą w tym sezonie rundę kontroli w pomorskich lokalach gastronomicznych. (..)
We wszystkich kontrolowanych placówkach stwierdzono nieprawidłowości
- przyznaje w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Waldemar Kołodziejczyk z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Gdańsku.
(..)
źródło
Co najlepiej pokazuje czym jest Tuskoland.
The author has edited this post (w 09.06.2014)

Komentarz

  • W prasie będą demaskujące artykuły o nieuprzejmych kelnerach?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    W prasie będą demaskujące artykuły o nieuprzejmych kelnerach?
    No właśnie  jedni o prezenatcji inni o meritum. To jest właśnie tuskoland w pełnej krasie.
  • W UE nie da się prowadzić gastronomii zgodnie z przepisami.
  • EDIT: nie, nie cieszy mnie ich glupota i to, ze szkodza sobie i innym.
    The author has edited this post (w 10.06.2014)

    Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
  • Szturmowiec.Rzplitej
    W UE nie da się prowadzić gastronomii zgodnie z przepisami.
    I tym samym trzeba zauważyć że UE promuje i popiera czynem pełnowartościowe posiłki domowe. A nie jakieś tam fanaberie namiejsckie.

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • fatuswombatus
    Szturmowiec.Rzplitej
    :
    W UE nie da się prowadzić gastronomii zgodnie z przepisami.
    I tym samym trzeba zauważyć że UE promuje i popiera czynem pełnowartościowe posiłki domowe. A nie jakieś tam fanaberie namiejsckie.
    No nie da się tylko jeśli się nie rozumie mechanizmów regulacyjnych UE. Wyjaśnię na przykładzie gastronomii właśnie. Otóż te mechanizmy to jest prawie wyłącznie gąszcz przepisów tworzonych celowo dla realizacji interesów sprawnych mysliwych umiejących się w takich gąszczach poruszać. Jest więc dla lobbystów, ekspertów, urzędników instytucji kontrolnych oraz przedsiębiorców z nimi zaprzyjaźnionych. W takim gąszczu łatwo jest zwalczać obcą konkurencję zakładając na nią regulacyjne wnyki, samemu w nie nie wpadając.  W Polsce te przepisy stosuje się smiertelnie poważnie wobec rodzimych przedsiębiorców. Byle punkt gastronomiczny jest przedmiotem nękania i ciągłych kontroli Snepidu, PiP i innych instytucji skutecznie podnoszących koszty jego funkcjonowania. Urządzenia ze stali kwasoodpornej, osobne zlewy do mycia rąk, mycia warzyw i mycia naczyń, osobne drogi transportu surowców i brudnych naczyń, osobne toalety dla personelu i klientów i temu podobne absurdy. To się egzekwuje. To jednak tyczy tylko krajowców. Wietnamskie budki, które uważam za pożyteczne, nie podlegają de facto tym regulacjom. Tam pracuje się  normalnie, czyli zupełnie "niehigienicznie" z pogwałceniem wszystkich norm unijnych i nikomu w wymienionych instytucjach to nie przeszkadza. Ciekawe jakie maja argumenty ? Swoboda od idiotycznych regulacji jaką mogą się cieszyć u nas wietnamscy kucharze jest powszechna dla wszystkich na południu Europy - na przykład we Włoszech czy Grecji. Tam absolutnie nikt nie przejmuje się normami zagęszczenia na sali jadalnej, iloscią kibli, zlewami itp. Po prostu tam istnieje prosty układ - naszym wolno, obcym nie i to daje naszym pracę. Wydaje się, że u nas jest dokładnie odwrotnie. Wietnamcom wolno bo zapewne nie puszczą pary z ust komu i ile dali haraczu. System z południa Europy funkcjonuje w najlepsze w najbliższym sąsiedztwie KE.  Byłem ze dwa razy w knajpach w Brukseli wokół Grand Placu. Toż każdą z nich nasz Sanepid by zamknął w oparciu o normy europejskie w piętnaście minut, a tam tymczasem jadają kolacyjki autorzy tych norm.
  • Przepraszam, a co się moi drodzy Dziwicie?  Przecież PDT sam kiedyś powiedział, że strategicznym cwelem tut. nierządu jest uczynienie z Tenkraju miejsca, w którym będą masowo zakładane centra usług wspólnych.  Nie restauracje (oraz nie fabryki, nie laboratoria badawcze, nie stocznie, nie kopalnie etc.), tylko Centra Usług Wspólnych.  To jest cwel strategiczny tej Władzi i ten cwel Władzia akurat skutecznie realizuje.
    A co to takiego jest owo Centrum Usług Wspólnych?  Ano, to jest coś, co wypełnia biurowce w "biznes parkach" w podkrakowskim Zabierzowie czy na warszawskim Służewcu.  To są sweatshopy nowoczesnego kapitalizmu - przede wszystkim call centres, a także centra outsourcingu np. w zakresie księgowości i przetwarzania danych.  Hodowle lemingów wykształconych w Wyższej Szkole Gotowania na Gazie, wykonujących proste powtarzalne czynności, wspomagane oprogramowaniem komputerowym (co by prowadzić leminga za rękę przez każdy etap procesu, bo inaczej się potknie o własne sznurowadła i wywróci na pysk).  Kwalifikacje na awans?  Bynajmniej nie wiedza czy kreatywność - te są wyłącznie przyczyną zwolnienia.  Żeby awansować trzeba mieć kwalifikacje kapo w polskim obozie koncentracyjnym Auschwitz, tzn. gnębić i poniżać na każdym kroku swoich podwładnych, co w Tenkraju dla zmylenia ludności tubylczej określa się terminem "zarządzanie" np. "zarządzanie przez cele" (gdyby było raczej "przez cwele", to nawet oddawałoby to w znacznym stopniu istotę sprawy).  Kolejna cecha charakterystyczna Centrów Usług Wspólnych to zatrudnianie na etat wyłącznie kadry kierowniczej - szeregowe lemingi pracują na rozmaitych śmiesznych umowach za płacę minimalną, bez żadnych praw pracowniczych i ochrony - nurmalnie raj dla każdego kuca (dlatego też kuce tak nerwowo reagują na krytykę tut. reżymu). Wszystko to razem ma skłonić zleceniodawcę - najczęściej dużą korporację z cywilizowanego kraju - do wybrania oferty z Zabierzowa zamiast podobnej (i cenowo zbliżonej) z Bangaluru, czy innego Hajderabadu.  Tak tak, strategicznym cwelem tut. nierządu jest to, żeby zapełnione lemingami XXI-wieczne sweatshopy konkurowały cenowo - i wygrywały - z podobnymi sweatshopami lokowanymi w państwach tradycyjnie nazywanych krajami trzeciego świata.  Nie robotnicy (zrewoltowana klasa robotnicza sprawia problemy), nie inteligencja (wszystko tylko nie inteligencja, potrzeba nam matołów bo nimi łatwiej się rządzi), nie przedsiębiorcy (ludzie mają być zdani na łaskę i niełaskę swoich Władców i ich Pełnomocników), tylko stada tępych lemingów siedzących w oświetlonych sztucznym światłem boksach o wymiarach metr na metr i powtarzające za komputerem jak papugi formułki do zestawu słuchawkowego zamocowanego na głowie.
    To jest cwel strategiczny i tego się trzymajmy!

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • rafalodnowa
    Urządzenia ze stali kwasoodpornej, osobne zlewy do mycia rąk, mycia warzyw i mycia naczyń, osobne drogi transportu surowców i brudnych naczyń, osobne toalety dla personelu i klientów i temu podobne absurdy. To się egzekwuje.
    Ekhem, znajomy znajomego ma zakład gastronomiczny na Mazurach i wszystko, co tam Kolega wypisał - osiągnął. Wymiękł dopiero przy młynkach koloidalnych...
    http://mlynki.com.pl/index.php
  • Szturmowiec.Rzplitej
    rafalodnowa
    :
    Urządzenia ze stali kwasoodpornej, osobne zlewy do mycia rąk, mycia warzyw i mycia naczyń, osobne drogi transportu surowców i brudnych naczyń, osobne toalety dla personelu i klientów i temu podobne absurdy. To się egzekwuje.
    Ekhem, znajomy znajomego ma zakład gastronomiczny na Mazurach i wszystko, co tam Kolega wypisał - osiągnął. Wymiękł dopiero przy młynkach koloidalnych...
    http://mlynki.com.pl/index.php
    Moi przyjaciele mają mały zakład gastronomiczny i to wszystko zainstalowali. Wiem bo trochę ich wspierałem przy urządzaniu i czasem wpadam. Cienko przędą, a zakład jest znakomity. Ostatnio robiłem remont w domu i nie używałem kuchni więc dokarmiałem się w różnych garkuchniach ulicznych. Przyjrzałem im się nieco dokładniej w tym lokalowi wietnamskiemu.  Ta buda stoi w eksponowanym punkcie miasta od kilku lat. Warunki tam są skandaliczne - brak wentylacji, jeden zlew chyba z wodą z baniaka, a nie wodociągu, brak toalety, dość obskurnie i niezbyt czysto. Jedzenie całkiem dobre, ruch wielki, kolejki. Trzech Wietnamczyków uwija się w "kuchni" o powierzchni 4 m2 i wydaje posiłki na miejscu i na wynos przez dziurę w ścianie nieco przypominającą okienko. To jest niebywałe: oba zakłady funkcjonują w tym samym mieście ! U moich znajomych co parę tygodni pojawiają się jakieś panie i panowie kontrolerzy i czepiają się o byle co. Niemożliwe aby nie byli u tych Wietnamczyków i nie wiedzieli jakie tam panują warunki.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.