Putin Stracił kontakt z rzeczywistością
jak i cała Rosja...
Całkiem ciekawy tekst. Coraz więcej osób uważa, że Rosja żyję po prostu w jakiejś iluzji. Jest oderwana od rzeczywistości. Czy przez to niebezpieczna? Narkomani bywają niebezpeczni.
tekst
Całkiem ciekawy tekst. Coraz więcej osób uważa, że Rosja żyję po prostu w jakiejś iluzji. Jest oderwana od rzeczywistości. Czy przez to niebezpieczna? Narkomani bywają niebezpeczni.
tekst
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
"Przecież to kraj dynamiczny i otwarty: niskie podatki, silna władza, szybki wzrost gospodarczy od 10 lat rok w rok. Jak ze snu UPR. A do tego prawie 74 procent urbanizacji, mniej więcej tyle, ile Niemcy. Czyli miejska cywilizacja. Jak tu Rosji nie cenić? Nie pragnąć? Nie pożądać?
Dlaczego więc Ukraińcy nie chcą naturalnej symbiozy, czy wręcz romansu z takim gigantem i czempionem rozwoju?"
"Zaryzykuję tezę, że każdy kraj ma taki narkotyk, na jaki zasłużył. Nowy Jork żyje kokainą. Czechy i Australia odurzają się metamfetaminą. U nas kiedyś królowała nędzna odmiana heroiny czyli kompot, potem speed a teraz kwitnie fantazja - rozliczne dizajnerskie substancje, coraz bardziej nieuchwytne i coraz nowsze. Co kraj, to obyczaj. Wszędzie pali się marihuanę. Taki jest świat i był taki od czasu Marka Aureliusza, który smutki zapijał laudanum i dzięki temu mógł sobie pozwolić na łagodność wobec ludzi.
W Rosji od 2010 roku karierę robi krokodyl czyli dezomorfina. Każdy narkotyk jakoś wyniszcza, ale tez czymś kusi. Krokodyl to absolutny fenomen, środek o rekordowo fatalnym stosunku katastrofy zdrowotnej do jakichkolwiek przyjemnych efektów, choćby iluzorycznych. Jego bezpośrednim skutkiem jest gangrena i gnicie tkanek, w obrazie klinicznym przypomina trąd. Jak każdy opiat bardzo szybko wywołuje fizyczne uzależnienie. Produkcja tego specyfiku jest tak pracochłonna i niewydolna, a efekt tak krótki, że uzależnieni w zasadzie cały dzień gotują to świństwo, żeby utrzymać się w jakimkolwiek żywym stanie między transfuzjami.
Podobnie wygląda rosyjska gospodarka: jak narkoman uzależniony od najgorszego narkotyku świata. W stan haju doprowadza ją rosnąca cena ropy. Gdy tylko to dopalanie nie działa, organizm obumiera.
Eksport Rosji jeszcze na początku lat 90. w solidnych 43% polegał na sprzedawaniu bogactw naturalnych. Od tego czasu do teraz dużo się jednak zmieniło. Na gorsze. Obecnie ponad 64% rosyjskiego eksportu to surowce. Co więcej, nawet w tej jednej dziedzinie – Rosja nie nauczyła się, jak zdobywać rynki i sprzedawać więcej. Właściwie cały wzrost PKB z eksportu ropy wynikał z rosnących cen i niczego poza tym.
Ponieważ system oparty na sprzedawaniu rzeczy wygrzebanych z ziemi nie ma naturalnego ciśnienia na innowację i kreatywność, choćby w kreowaniu marek komercyjnych, Rosja nic godnego uwagi nie tworzy i nic nie przetwarza. W rankingu 100 globalnych marek nie ma żadnej rosyjskiej. W rankingu 500 największych wartościowo marek niekoniecznie globalnych, jest 9 rosyjskich. 4 to operatorzy komórkowi obsługujący głównie Rosję lub kraje b. ZSRS, jedna to sieć marketów, 3 to firmy surowcowe, a reszta to banki obsługujące te firmy. Żadna nie ma globalnego zasięgu. Co zbudowano w Rosji mimo 10 lat transfuzji zysków z ropy? Centrale telefoniczne, sklep i firmy od ropy.
Konkurencyjność gospodarki obrazuje m.in liczba grup asortymentowych, w których ma się przewagę nad innymi. Rosja miała takich grup 156 w roku 1996 (na ponad 1200 zdefiniowanych). Można by przypuszczać, że wzrost gospodarczy rzędu średnio 7% rocznie przez 10 lat musiał przełożyć się na rosyjskie przewagi produktowe. I przełożył się, ale ujemnie. Dla porównania – nawet Chiny uważane za bastion taniego naśladownictwa, zdobyły nowe przewagi konkurencyjne i mają ich teraz ponad 5 razy więcej niż Rosja. To ilustruje różnicę, między wzrostem a rozwojem. Rosyjskie PKB rośnie, ale Rosja się zwija."