Czytacze - III Rp Kulisy systemu
Zgodnie z zapowiedzią:
Wstęp.
Książka mająca opisać Kulisy systemu III RP no to zobaczmy.
Początek to przypomnienie kluczowego pojęcia wielopiętrowego klientelizmu, potem dywagacje co to jest system ale dość miałkie.
Potem paradoksy, jeden średni, że partie posługujące się wolnościową retoryką wprowadziły klatkę ograniczającą energię Polaków (widać nie oglądało się Wielkiego Szu
L
, bo za znacznie ma przedstawienie a nie istota?) oraz drugi, że patologie wytworzone przez instytucje państwowe można rozbić jedynie za pomocą tych instytucji (nie wiem czy to słuszna ocena).
Kolejny akapit to wprowadzenie pojęcia ewolucji kulturowej ale bez jego dookreślenia, szkoda.
I to chyba wszystko, może poza uwagą iż polskimi rękoma został zbudowany system, który nam wadzi.
PS jutro rozdział 1
Wstęp.
Książka mająca opisać Kulisy systemu III RP no to zobaczmy.
Początek to przypomnienie kluczowego pojęcia wielopiętrowego klientelizmu, potem dywagacje co to jest system ale dość miałkie.
Potem paradoksy, jeden średni, że partie posługujące się wolnościową retoryką wprowadziły klatkę ograniczającą energię Polaków (widać nie oglądało się Wielkiego Szu
L
, bo za znacznie ma przedstawienie a nie istota?) oraz drugi, że patologie wytworzone przez instytucje państwowe można rozbić jedynie za pomocą tych instytucji (nie wiem czy to słuszna ocena).
Kolejny akapit to wprowadzenie pojęcia ewolucji kulturowej ale bez jego dookreślenia, szkoda.
I to chyba wszystko, może poza uwagą iż polskimi rękoma został zbudowany system, który nam wadzi.
PS jutro rozdział 1
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Rozdział 1 ‘
Czego nie wiemy o nas samych.
Teza pierwsza: istnieje elektorat III RP i składa się on z wyborców oraz niegłosujących, którzy przez bierność akceptują to co nas otacza (celne w mojej ocenie).
Kolejne pojęcia to nie pełna diagnoza (czyli taka co nie zmusza diagnozującego do podjęcia jakiś działań) oraz odmowa wiedzy (tu los był pierwszy, a pojęcie aktywnej niewiedzy zgrabniejsze).
Joanna Lichocka wspomina pracę Mirosławy Marody i Jerzego Hausnera opublikowaną w 2000r o „instytucjonalizacji nie-odpowiedzialności”, na co Andrzej Zybertowicz przypomina definicję ‘miękkiego państwa”, czyli definicje stworzone na potrzeby opisu państw Trzeciego Świata przydatne do opisu III RP. Następnie ładny opis na czym polega instytucjonalizacja (pouczające). Przywołuje pojęcia ‘ciągu technologicznego’ w ciekawym aspekcie i pomysł rozliczalności władzy (Pacta Conventa się kłaniają).
Trochę o manipulacji (jak dla mnie to teksty o chorobie królowej Bony), a na koniec rozdziału rodzynek „Jarosław Kaczyński zauważył, że najwyraźniej Polacy wolą mieć elegancki dom, do którego prowadzi dziurawa droga, niż trochę mniej dostatni dom, do którego prowadziłaby porządna ulica”.
PS w przyszłym tygodniu rozdział 2 i 3
JORGE>
Być może było to prawdziwe przed 10.04.2010 ale po tej dacie już nie jest. Obojętnych nie ma a jeśli są, to są nieliczni i nieznaczący, bo o ile wielu ludzi nie ma myśli, to niewielu nie ma uczuć. Nie ma Polaka, któremu obojętni są mamamadzi i Trynkiewicz, nie ma Polaka, którego nie obchodzi katastrofa Smoleńska.
Oczywiście - powodem popierania establiszmentu nie musi być afirmacja, strach też się nadaje. Jak to już pisałem: Ruskie zabili prezydenta! Nie sprzeciwiajmy im się, by nie zabili nas.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Dla tych tragedia/katastrofa smoleńska istnieje tyle, ile istnieją inne niusy na: krowa trafiona przez piorun, książe się ożenił, promocja w lidlu wten uikend, sąsiada zasztyletowali po libacji. Nie znaczący, ale wg mnie liczni.
Poza tym nie oceniałbym (od razu) negatywnie tych, co nie uczestniczą w życiu politycznym. Mają mętlik.
Mnie pomogła trzyletnia "przerwa od Polski" i internet, gdzie o tej Polsce czytałem, na spokojnie, bez "biążączki".
Zobaczcie, ilu jest na tym forum, na innych. To jest garstka. Reszcie zostaje TV.
Nie oglądam TvTrwam (i nie słucham tego radia) ale może coś pomoże jej wejście na multipleks.
Z tym, że mój ojciec, który od zawsze słucha Radia Maryja (Wolnej Europy), nie za bardzo może sobie tę Trwam mieć, bo w Spółdzielni-Molochu możet byt tylko kablówka. Ja mówię: tato, wyrzucą cię z domu jak antenę (drabinkę!) zamocujesz? Więc do mętlikującej Tv dodam jeszcze mętlikujące życie społeczne, które wciąż jest "sovieticus". Więcej się nie bał za komuny. Ludzie się więcej nie bali za komuny.
Teraz: "ryneczek w lidlu" i marazm. (Nie piszę o tych z jadem i nienawiścią do PiS/Kaczeński/Macierwicz/end-grupa-której-nie-dopuścić-do-władzy)
I obawiam się, że Katastrofa niewiele tu zmieniła.
Oczywiscie - sprawy publiczne nie obchodza nikogo a nawet gorzej - ludzi nie obchodzi ich wlasny byt. W tym sensie nie obchodzi, ze nie obchodzi ich jego struktura czasowa, nie planuja i nie rozwaja mozliwosci, reke w strone pieniedzy wyciagnie oczywiscie kazdy. Ludzie w ogromnej wiekszosci kieruja sie wylacznie emocjami.
Przed 10.04.2010 tych emocji w polityce wlasciwie nie bylo ale Katastrofa Smolenska wszystko zmienila - nia sie przejal nie tylko kazdy, kto ma cechy ludzkie (rozum i sumienie) ale kazdy kto ma cechy zwierzece (uczucia), obojetne zostaly tylko rosliny, bo one zawsze sa obojetne.
Twierdze, ze glowna przyczyna popierania PO jest strach wyrazony w mysli "zabili prezydenta, byle nas nie zabili." Motywy cieplowodne moze mialy znaczenie wczesniej, teraz juz nie. Zycie jest przed ciepla woda.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Trzeba przyznać, że nasza Władzia robi wszystko, by tę milczącą większość utwierdzić w tym właśnie przekonaniu. Kto wie, czy gdyby zmienili zdanie, zagłosiowaliby na partię ludzi rozumnych?
"Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
We wstępie wkurzyło mnie jedno - zmienione imię Bieńkowskiej.
Takie babole w gazetach czy na portalach też mnie irytują, ale jeszcze mogę jakoś to usprawiedliwić (czas!). W książkach są dla mnie nie do przyjęcia.
"A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
"A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
W konsekwencji nie ma obojętnych. Są oczywiście ludzie ODGRYWAJĄCY obojętność, bo do czegoś jest im to odgrywanie potrzebne, ale ich "obojętność" jest tak samo pełna uczuć jak zaangażowanie innym. Nawet pozwoliłem sobie to uczucie nazwać - strach.
Dowód? Prościutki. Spróbujmy nudnym profesorskim tonem opowiedzieć naszemu poczciwemu prostaczkowi co chce tylko ciepłej wody o dwu rzeczach - o gramatyce języka gruzińskiego i o dowodach na wybuch na pokładzie słynnego samolotu. Jeśli ich obojętność wobec obu spraw byłaby taka sama, to reakcja też powinna być identyczna, prawda?
Otóż - nie będzie identyczna. W pierwszym przypadku grzecznie wysłuchają delikatnie próbując odwrócić uwagę na inny temat, w drugim zaczną krzyczeć, machać rekami i demonstrować jak bardzo niegrzeczna potrafi być kulturalna osoba. Przy okazji ujawnią swój spory zasób wiedzy w temacie - oczywiście będzie to "wiedza telewizyjna." QED
Obojętność nie istnieje.
The author has edited this post (w 14.02.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Owa "obojętność" to klasyczne miętolenie czapki w ręku i bezsensowne dukanie chłopa stojącego przed dziedzicem. Dziedzicowi ów chłop mógł się wydawać przygłupiasty i mylił się wtedy jak mało kto - gdyż u owego dukającego chłopa właśnie wtedy umysł pracował na granicy przegrzania i wspinał się na szczyty ludzkiego geniuszu, choć ów geniusz z natury rzeczy był jedynie chłopskim sprytem.
Dlaczego PiS zaczyna wygrywać w sondażach? Bo zauważono jego siłę - można naprawdę przestraszyć się faceta, po którym przejechał walec drogowy a on jak nigdy nic sie podnosi i grzecznie pyta: Który teraz, kurwa?
Zybertowicz proponuje by łagodzić przekaz i mediatyzować czyli znowu demonstrować słabość. Myli się kompletnie.
Psorom to się czesto zdarza, bo przecie psor to komunistyczny tytuł szlachecki, więc może się taki psor poczuć dziedzicem.
The author has edited this post (w 14.02.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
A prof. Glinski idzie jako kandydat na prezia, tak jak przewidywalem. Koncyliacyjnie, milujemy sie. Na pozostalych frontach- fajterstwo.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Co do drugiej częsci to chyba tytuł profesorski był przed komunizmem
Tytuł
psorski znany jest tylko w pokomunistycznej Polsce i być może jakiś innych dawnych demoludach. Upieram się przy czytaniu wszystkich słów - tytuł. Stanowisko psora istnieje wszędzie tam, gdzie są uniwersytety i funkcjonuje na tej samej zasadzie co reszta nomenklatury zawodowej: dyrektorzy człek firmie, jest dyrektorem, nie dyrektorzy, nie jest dyrektorem, profesorzy człek na uczelni, jest profesorem, nie profesorzy, nie jest profesorem. Tylko w Polsce (i może w innym demoludzie) to tytuł na całe życie i niezależny od zajęcia - jak hrabia.
The author has edited this post (w 14.02.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Polska w pułapce
Początek to żarty o czym mogą rozmawiać w celi Dukaczewski z Tuskiem, z częściowym wskazaniem że przyczyną alienacji społeczeństwa od władzy jest spadek po PLR-u.
Zybertowicz przypomina o złożoności systemów społecznych ładną metaforą, że Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu, następnie pada uwaga odnośnie lepszego rozumienia przez postkomunę faktycznych mechanizmów gry o władzę i pieniądze. Dalej przypomnienie o systemie bylejakości na przykładzie szkoły (nauczyciel udaje że uczy, a uczniowie udają że są uczeni). Następnie ładne przejście do Tuskowej frazy o przestawianiu wajchy w połączeniu ze spekulacją odnośnie przyczyny w kłopotach Krauzego i tej kompromitującej modyfikacji prawa jako rezultatu tego procesu. Potem następuje twierdzenie, z którym się nie zgadzam, że mamy słabe elity, bo jako naród jesteśmy kiepscy. Takie sprytne przemilczenie ‘szafy Lesiaka’ ‘sprawy Farmusa’ i wielu innych z tej samej kategorii. Co ciekawe z tej fałszywej przesłanki wyprowadza celną tezę, że albo zaczniemy się odbudowywać (bo jesteśmy narodem po serii katastrof cywilizacyjnych) albo będziemy się dalej degenerować. Potem powrót do twierdzenia, że przegrywamy wybory bo jesteśmy nieudacznikami (to o obozie niepodległościowym), co jak dla mnie jest bzdurą. Kolejna celna uwaga, to że Smoleńsk był pierwszym z serii upodleń o ile się podniesiemy.
Kolejna celna uwaga, to wskazanie że obecnie rządzą nami ludzie słabo zakorzenieni w Polskości i my na to pozwalamy (nie rozwinięty wątek o roli kultury masowej w procesie wzmacniania lub wypłukiwania zakorzenienia), co skutkuje erozją dobra wspólnego, bo sama sprawność to za mało.
Dość ciekawe wyjaśnienie pułapki społecznej i dylematu społecznego (długofalowy interes społeczny jest sprzeczny z bieżącym interesem jednostki). I znowu szajba z abolicją podatkową dla oligarchów !?! Natomiast wskazanie, że gdy jednostka próbuje przełamywać patologiczne wzorce spotyka się z ukaraniem przez środowisko jest bardzo trafne. Rozważania kto ma klucze do wyjścia z bylejakości dość ciekawe, choć mało kreatywne (na razie).