Czy ktoś słuchał ostatni felieton pana Michałkiewicza
ten z Perth w West Australia? Bo ja słuchałem ale chyba źle coś usłyszałem. Albo jako że Australia do góry ogami stoi to i pan M tyż. Tak samo i jego opinie o Ukrainie.
Czy słuchałem ale nie usłyszałem dobrze?
To sobie poczytam ale czy zrozumiem o co biega?
"Ale nigdzie nie jest tak daleko, żeby nie wiedzieć, co się dzieje na świecie, a zwłaszcza na Ukrainie, gdzie wiele wskazuje na to, iż rozpoczęło się przesilenie. Ze wschodnich okręgów wyruszyły w stronę buntowniczego Kijowa oddziały wojsk powietrzno-desantowych, a zdominowana przez banderowców rada miejska Lwowa przewiduje wysyłanie tam tak zwanych „
aktywistów
”. Okazuje się, że polityczna poprawność jest w swoich pomysłach niewyczerpana. Gdyby w takiej, dajmy na to, Warszawie, demonstranci palili policyjne samochody, zajmowali rządowe gmachy i
przeprowadzali „
pokojowe ataki
” z użyciem broni palnej, której na kijowskim Majdanie oczywiście „
nie ma
”, to z pewnością nie tylko przez premiera Tuska, ale i przez pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nie mówiąc już nawet o panu redaktorze Michniku, czy Lisie, nazwani byliby „
terrorystami
”, a może nawet „
bandytami
”,
podczas gdy na Ukrainie żadnych „
terrorystów
”, ani „
bandytów
” nie ma. Są tylko „
aktywiści
”. Ciekawe, kto wydał takie semantyczne rozkazy, którym posłusznie podporządkowuje się nie tylko obóz zdrady i zaprzaństwa, ale również - środowiska „
niezależne
”."
The author has edited this post (w 20.02.2014)
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Czy słuchałem ale nie usłyszałem dobrze?
To sobie poczytam ale czy zrozumiem o co biega?
"Ale nigdzie nie jest tak daleko, żeby nie wiedzieć, co się dzieje na świecie, a zwłaszcza na Ukrainie, gdzie wiele wskazuje na to, iż rozpoczęło się przesilenie. Ze wschodnich okręgów wyruszyły w stronę buntowniczego Kijowa oddziały wojsk powietrzno-desantowych, a zdominowana przez banderowców rada miejska Lwowa przewiduje wysyłanie tam tak zwanych „
aktywistów
”. Okazuje się, że polityczna poprawność jest w swoich pomysłach niewyczerpana. Gdyby w takiej, dajmy na to, Warszawie, demonstranci palili policyjne samochody, zajmowali rządowe gmachy i
przeprowadzali „
pokojowe ataki
” z użyciem broni palnej, której na kijowskim Majdanie oczywiście „
nie ma
”, to z pewnością nie tylko przez premiera Tuska, ale i przez pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nie mówiąc już nawet o panu redaktorze Michniku, czy Lisie, nazwani byliby „
terrorystami
”, a może nawet „
bandytami
”,
podczas gdy na Ukrainie żadnych „
terrorystów
”, ani „
bandytów
” nie ma. Są tylko „
aktywiści
”. Ciekawe, kto wydał takie semantyczne rozkazy, którym posłusznie podporządkowuje się nie tylko obóz zdrady i zaprzaństwa, ale również - środowiska „
niezależne
”."
The author has edited this post (w 20.02.2014)
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
JORGE>
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Ale ale, nie tylko on wpadł na ten pomys:
http://lewica.pl/
The author has edited this post (w 20.02.2014)
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Jesli coś wygląda jak kaczka, zachowuje się jak kaczka i żyje wśród innych kaczek, to na pewno jest to łabędź z bajki o brzydkim kaczątku, a nie Jewno Azef.
A najlepsze jest to, że na początku rozmowy go tam jak Mistrza intelektu przyjmowano. Pod koniec próbowano poprawić wrażenie tandetnymi tekstami "każda opinia jest cenna" .
Braun te pierdolety opowiadał siedząc obok dziennikarza, który był na Majdanie i mówił o krwawych jatkach...
Ja, na miejscu tego dziennikarza sprzedałbym Braunowi plaskacza (może po wyjściu ze studia)
Kto obstawi najlepiej pije potem piwo na koszt pozostałych
http://wrzodakz.neon24.pl/post/106332,miron-sycz-kaczynski
To już blisko okolic herbatki narodowej, więc zapodaję goły link, wejście na własną odpowiedzialność.
Filip Merynos był człowiekiem mądrym i mądrość ta stanowiła prawdziwe źródło jego zwycięstwa. Nie tygrysia drapieżność i odwaga, nie bezgraniczne okrucieństwo, nie niezłomna, stalowa wola, nie lwia siła fizyczna, lecz rządząca tymi przymiotami mądrość była podwaliną jego potęgi. Filip Merynos już dawno doszedł do wniosku, że najwięksi gwałciciele prawa i nie koronowani władcy złych w ludziach instynktów przegrywają swą ostatnią partię nie z uzbrojonymi i silniejszymi od nich reprezentantami ładu i porządku, lecz giną jako ofiary własnego środowiska, tych szalonych, dzikich sił, jakie sami rozpętali wokół siebie i w duszach ludzkich. Wiedział, że jeśli nawet uzbrojona ręka sprawiedliwości sięga po głowę wielkiego wroga społecznego ładu, to ręką tą najczęściej powoduje intryga, podstęp, nieostrożność lub nowa, nieugięta wola, żądna zajęcia należnego miejsca nawet za cenę podłości i zdrady. Przez lata swych zwycięstw nie zapomniał ani na chwilę, że przyjdzie dzień, w którym ktoś żądny tego, co on zdobył, przyjdzie, by mu wydrzeć wszystko — potęgę, sławę i pieniądze. Nie bał się tego dnia, lecz wolałby go uniknąć, nie bał się swego następcy, lecz wiedział, że z nim przegra. Budował swą potęgę przez pięć lat z prawdziwym rozmachem i potęga ta była jeszcze nie naruszona. Ale oto przyszedł dzień i w odmętach warszawskiego rynsztoka pojawiły się niewyraźne kontury sterujących ku niemu cielsk nowych, młodych rekinów, które poczuły świeżą krew i ruszyły na żer. Mógłby im stawić czoła — rzecz jasna — nic jeszcze nie było przesądzone i Filip Merynos zdolny był jeszcze do uderzeń, od których musiałby zginąć najgroźniejszy nawet drapieżnik. Nie bał się wszak nikogo, nie bał się nawet klęski, ale wiedział, że najbardziej jadowite kobry i pytony mniej są niebezpieczne, gdy są syte, i wiedza o tym stanowiła początki klęski. Zaś Filip Merynos był syty.
The author has edited this post (w 21.02.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Na Ukrainie, w ogóle wokół nas, dzieje się bardzo dużo bardzo różnych ciekawych rzeczy o których z mediów się nie dowiemy albo dowiemy się w sposób tak zmanipulowany że nie idzie dojść jaka była oryginalna treść. Słuchałem wczoraj Łobuzka, ja zwykle mówił tak żeby nic nie powiedzieć, ale parę rzeczy mu się wymknęło - np. że ważne dla UE jest zintegrowanie Ukrainy we wspólnym systemie energetycznym. No dla mnie to oznacza ni mniej ni więcej "zamykacie elektrownie atomowe, folgujecie z węglem", bo co innego?
W Starych Dobrych Czasach Fronda była najdoskonalszych miejscem agregującym niusy z całego wszechświata, teraz trzeba łazić nie wiadomo gdzie... Nius z 2013 - wiecie że Chiny dzierżawią na Ukrainie 5% ziemi uprawnej (3 miliony hektarów)? Chiny od 2009 dzierżawią już 2 miliony hektarów, w Ameryce Południowej. Ten dil z Ukraińcami opiewać ma na 2,6 miliarda dolarów, to nie tak że oni będą stamtąd kupować płody rolne - przyjadą, będą uprawiać i wywozić wszystko co urośnie. Ciekawe, nieprawdaż?
Nie jest natomiast dziwne, że Rosja chce, żeby myślano o podziale Ukrainy jako możliwym skutku.
O jaka ładna analiza, świeżutka:
http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2014-02-07/transformacja-ukrainskiego-rolnictwa-od-kolchozow-do