Aj Ti Aj w końcu patataj ...
No nie cały koncern, ale nie będzie już ITI na Legii. Wczoraj klub został odkupiony przez obecnego przezesa, polskiego Żyda Bogusława Leśnodorskiego, ale większym udziałowcem jest KTOŚ, no ja przynajmniej nie znam osoby.
"Dariusz Mioduski i Bogusław Leśnodorski ogłosili dzisiaj, że kupili od Grupy ITI 100% udziałów w spółce Legia Warszawa SA. Na skutek transakcji Dariusz Mioduski został właścicielem 80%, a Bogusław Leśnodorski 20% udziałów spółki - informuje oficjalna strona warszawskiego klubu "Legia.com".
- Jestem bardzo szczęśliwy, bo kupno Legii jest połączeniem moich osobistych pasji i marzeń z kompetencjami, które zbierałem przez 24 lata kariery zawodowej jako prawnik, menedżer i inwestor. Mam długoterminowe i bardzo ambitne plany wobec Legii. Od ponad roku aktywnie wspieram działania zarządu jako członek rady nadzorczej i zamierzam wraz z Bogusławem Leśnodorskim kontynuować tworzenie nowego standardu zarządzania klubem piłkarskim w Polsce - powiedział Dariusz Mioduski.
Bogusław Leśnodorski będzie dalej pełnił funkcję prezesa, a Dariusz Mioduski zostanie przewodniczącym rady nadzorczej Legii."
Jest to wydarzenie symboliczne. Kończy się era absurdalnego mariażu kurewskiego koncernu medialnego z piłka nożna i kibicami, którzy od lat brzydzili się właściciela. Co ciekawe, obecny współwłaściciel, dotychczasowy prezes, jako pierwszy odważył się zagrozić wojna właścicieli klubów z policja i państwem. Bo to jest mentalny (i nie tylko) kibol. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Czasami wystarczy się odważyć odważyć. Ten Żyd potrafi.
JORGE>
"Dariusz Mioduski i Bogusław Leśnodorski ogłosili dzisiaj, że kupili od Grupy ITI 100% udziałów w spółce Legia Warszawa SA. Na skutek transakcji Dariusz Mioduski został właścicielem 80%, a Bogusław Leśnodorski 20% udziałów spółki - informuje oficjalna strona warszawskiego klubu "Legia.com".
- Jestem bardzo szczęśliwy, bo kupno Legii jest połączeniem moich osobistych pasji i marzeń z kompetencjami, które zbierałem przez 24 lata kariery zawodowej jako prawnik, menedżer i inwestor. Mam długoterminowe i bardzo ambitne plany wobec Legii. Od ponad roku aktywnie wspieram działania zarządu jako członek rady nadzorczej i zamierzam wraz z Bogusławem Leśnodorskim kontynuować tworzenie nowego standardu zarządzania klubem piłkarskim w Polsce - powiedział Dariusz Mioduski.
Bogusław Leśnodorski będzie dalej pełnił funkcję prezesa, a Dariusz Mioduski zostanie przewodniczącym rady nadzorczej Legii."
Jest to wydarzenie symboliczne. Kończy się era absurdalnego mariażu kurewskiego koncernu medialnego z piłka nożna i kibicami, którzy od lat brzydzili się właściciela. Co ciekawe, obecny współwłaściciel, dotychczasowy prezes, jako pierwszy odważył się zagrozić wojna właścicieli klubów z policja i państwem. Bo to jest mentalny (i nie tylko) kibol. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Czasami wystarczy się odważyć odważyć. Ten Żyd potrafi.
JORGE>
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
"Zaczynał od pracy na czarno w USA, grał w koszykówkę z Obamą, był prezesem u Kulczyka. Od czwartku należy do niego 80 procent akcji Legii.
Można powiedzieć, że jest spełnieniem amerykańskiego marzenia o karierze od pucybuta do milionera. Dariusz Mioduski nie czyścił ludziom obuwia, ale zaczynał w USA od innych prostych prac aż doszedł do wielkich pieniędzy. Od czwartku jest jednym z najważniejszych ludzi w polskiej piłce.
Czyścił podłogę
Na początku lat 80. pewnie nie przyszło mu to do głowy. Mieszkał w Bydgoszczy, pochodził raczej ze zwykłej rodziny, a kibicował nie Legii, tylko głównie żużlowcom Polonii i piłkarzom Zawiszy. Gdy miał 17 lat wyjechał wraz z rodzicami do USA. Trafili do Houston i nie mieli tam lekko. Młody Darek najpierw pracował na czarno, przekopując ogrody, remontując domy i pracując w sklepie, a potem – już legalnie – był zatrudniony w McDonald’s. – Mianowano mnie hamburgerowym. Czyściłem podłogę, wynosiłem odpadki – opowiadał w wywiadzie dla „Pulsu Biznesu”.
Intensywnie się przy tym uczył i najpierw ukończył Uniwersyt św. Tomasza w Houston, a potem dostał się na Harvard. Na najsłynniejszej uczelni świata nie tylko nabywał wiedzę, ale i poznawał ciekawych ludzi. Trzy razy w tygodniu grał w koszykówkę z... młodym Barackiem Obamą.
Niedoszły minister
Dyplom Harvardu stał się dla Mioduskiego przepustką do pracy w renomowanych kancelariach. W 1991 r., równo po 10 latach w USA, wrócił do Polski, choć początkowo nie miał takiego zamiaru. Jego firma otwierała jednak biuro w Warszawie i został poproszony, by tego przypilnować. – Zakochałem się w tym kraju od nowa, choć oczywiście po Houston i Nowym Jorku dostrzegłem brzydotę Warszawy. Ale wtedy było coś takiego w powietrzu, że nikt nie liczył godzin w pracy. Chciałem się specjalizować w zagadnieniach prawnych energetyki i stworzyłem taką grupę specjalistów – mówił z kolei tygodnikowi „Przegląd”.
Z futbolem nie miał wtedy nic wspólnego, za to rozwijał się na różnych polach w biznesie. Niewiele brakowało, a porzuciłby go jednak dla polityki. Mógł zostać ministrem skarbu w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. – Wspólnicy w kancelarii mnie zablokowali, twierdząc – zresztą słusznie – że tak od ręki nie mają mnie kim zastąpić. Byłem oburzony, ale teraz im dziękuję. Wkrótce cała polityczna układanka się posypała i zostałbym ze swoim patriotyzmem sam – powiedział „Pulsowi Biznesu”.
W 2007 r. osiągnął szczyt kariery biznesowej, został prezesem wielkiego holdingu Kulczyk Investments, należącego do najbogatszego Polaka Jana Kulczyka. Z kolei w lipcu 2012 r. na poważniej zaczął się jego związek z futbolem. Wszedł do rady nadzorczej Legii. Angażował się w życie klubu, regularnie jeździł na mecze rozgrywane poza Warszawą. Pięć miesięcy później prezesem klubu został jego dobry znajomy Bogusław Leśnodorski.
Jest jak idealny zięć
Kolejne miesiące miały oznaczać w jego życiu duże zmiany. Wiosną Jan Kulczyk uznał, że czas przekazać stery w firmie synowi Sebastianowi. – Mioduski postanowił znaleźć dla siebie inne zajęcie. Menedżerski wykup Legii oznacza, że prawnik i menedżer, dotąd pracujący na wystawne obiady innych, pokusił się o pójście na swoje – mówi nam Grzegorz Cydejko z magazynu „Forbes.
Dziennikarz przekonuje, że Legii ten związek wyjdzie na dobre. – Są mężczyźni, których każda teściowa chciałaby co niedziela gościć przy obiedzie. Dariusz Mioduski jest w życiu biznesowym kimś takim – każdy wielki chętnie widziałby go w swojej ekipie. Czysty życiorys absolwenta Uniwersytetu Harvarda, wielkie serce okazywane w akcjach charytatywnych, wyszlifowana osobowość bywalca międzynarodowych salonów i konferencji, ale też turystycznych bezdroży przemierzanych z plecakiem – te cechy predestynują go do pełnienia każdej eksponowanej funkcji – zapewnia.
– To zaangażowanie w Legię wynika głównie z jego z pasji, to nie jest nie ruch stricte biznesowy. Nie podjął też tej decyzji pod wpływem impulsu, tylko ją przemyślał – przekonuje dobry znajomy Mioduskiego Alex Przetakiewicz, syn Joanny Przetakiewicz, właścicielki domu mody LaMania i partnerki życiowej Kulczyka."
I co o tym myśleć ? Chciał wejść w skład rzadu Marcinkiewicza, żeby za jakiś czas zaczac pracować u ... Kulczyka. Jest ciekawie.
JORGE>
To są słupy, ktoś inny będzie tu coś kręcił. Może Kulczyk, a może żydostwo realizuje kolejny punkt planu wykupywania (przejmowania?) Polski i zaczynają od wzbudzania sympatii, inwestycji w symbol i emocje. Taki odpowiednik szejków w Man.City czy AS Monaco. Mają osiedla w Warszawie, swoich deweloperów, to i legendarny klub wezmą, w końcu to drobniaki, równowartość kilkuset mieszkań. A i Hajka nie podskoczy, dzierżawę przedłuży za grosze i będzie git....
JORGE>
Druga kwestia - skąd miał na to tyle Kasi. Oczywiście jest całkiem prawdopodobne, że dwaj panowie mecenasi zrobili ten deal dla kogoś, kto ujawni się w odpowiednim czasie. Ale nie przesadzałbym - kilkanaście melonów można uskładać, jak się pracuje u dr Kluczyka, resztę pewnie pożyczy zaprzyjaźniony bank, a i deal może opiewać na sumę mniejszą, niż by się mogło nam wydawać.
"Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Tak na marginesie, sport często nie zamyka się nawet w Stanach. Na 29 klubów NBA 20 przynosiło straty (dane sprzed paru lat). Właściwie wszystkie ligi na świecie tak mają. Bo sportowcy zarabiają zbyt dużo, nad tą spiralą nie zapanowano w porę.
JORGE>
.
Aczkolwiek tylko 2 mistrzostwa i brak sukcesów w Europie...
A co do finansów w piłce: większość lig europejskich zaczyna być opanowywana przez fundusze inwestycyjne, które pomagają w zebraniu pieniędzy na transfery zawodników. W zamian za "udziały" w decydowaniu o losie tychże. Są już takie kluby (nawet z górnej, europejskiej półki), które nie mają praw do zawodników u nich grających. Wszyscy "należą" do funduszy inwestycyjnych.
jak się złożę z Tobą po 1 zł 50 gr na jeden zakład jutrzejszego losowania totolotka, to właśnie założyliśmy celowy fundusz inwestycyjny.
Nawet nie wiesz, ile takich funduszów inwestycyjnych, opiewanych w prasie branżowej, było w historii bugodrzańskiej transformacji gospodarczej. ;-PPP
"Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
Czyżby naprawdę chodziło tylko o to, ażeby to ITI wykonał patataj?
JORGE>
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
http://niezlomni.com/
W kontekście kibiców przede wszystkim.
Ahmed El Sayed, szef Qatar Holding może w przyszłości zostać kolejnym właścicielem Legii Warszawa - donosi gazeta "Forbes".
Czy wyśta się dzisiaj urodzili, że myślicie, że tacy ludzie i takie pieniądze są czyste? Taki ładniusi, delikatniusi od doktora Kulczika- pfff, pytanie , czy miał jelito grube niepodrażnione... To przecież właśnie od tego typu ludzi ministrowie pożyczają zegarki. Mamy 21 wiek, erę internetu, teraz frontmenami nie mogą/ nie powinni być pułkownicy z resortu. Młodzi, rzutcy, światowi menedżerowie. Element układanki i tyle. Naprawdę, może skończyć się jeszcze rytualnym przecweleniem, przyjdzie fundusz, gruba kasa, a z Legii zrobią klub gej-frendli i zakupią jeszcze pół reprezentacji Izraela...
1. So what?
2. Once a whore, always a whore.
Od tego (wydania książki) się nie umiera, gardła nie podrzynają, samolotu nie rozpieprzą, czaszki nie przestrzelą, zawału kawą nie zrobią. Ogólnie podniecanie się resortowymi dziećmi uważam za skrajnie koślawą protezę aktywności obywatelskiej, J.R.Nowak napisał czerwone dynastie lat temu naście...
Wydawać można też i Isakowicza-Zaleskiego, i Terlikowskiego... Ale stwierdzać, że mam z nimi po drodze- w żadnym razie się nie odważę.
The author has edited this post (w 12.01.2014)
JORGE>
No ale do adremu- nawet jak nie kilkaset, to kilkadziesiąt. Dajmy na to, wygrywają ligę, ściągają 3 wzmocnienia (obrona, pomoc, atak), niechby na środek Masłowskiego z Bydgoszczy. Przecież to w sumie 10 baniek musiałoby być.
Naprawdę uważasz, że dwóch "menedżerków", jeden od Kluczyka, drugi jego funfel i po robocie w AjTi Aju, jeden po czterdziestce, drugi przed, ma czyste kilkadziesiąt baniek na utopienie, a oprócz tego paręnaście / parędziesiąt na codzienne życie i waciki dla aktualnej księżniczki?
JORGE>
JORGE>
The author has edited this post (w 12.01.2014)
Od siebie dodam tyle, że Leśny (pewnie jego kolega też) wydaje się człowiekiem z trochę innej bajki, niż stare wilki polskiego biznesu. Nawet jeśli doszedł do obecnej pozycji dzięki różnym znajomościom i protekcji, to odbyło się to na wczesnym etapie kariery. Dlatego pewnie niespecjalnie na niego coś mają. Młodzi zauważyli, że da się kasę robić niekoniecznie dzięki gigantycznym wałkom, ale zwykłej pracy. Rentowność pewnie i mniejsza, ale nie trzeba się później nikomu odwdzięczać za pomoc.
A widzieliście/czytaliście jak Leśny ośmieszał wojewodę "Alfa" Kozłowskiego, jak w jakimś wywiadzie powiedział, że w Europie panuje lewacki trend? Czysty pewnie nie jest, ale jak na człowieka biznesu to strachu w nim nie ma.
JORGE>