Nowy Wspaniały tutoring w szkole
crospostuję z FR:
Wczoraj młodsza córka przyniosła do domu karteczkę z informacją, że dyrekcja zaprasza rodziców na spotkanie w związku z przystąpieniem szkoły do programu "tutoringu". No i laurka jakie to fajne, zindywidualizowane i w oóle dobre dla dziecka. Świadom Prathetowej teorii, że ponad połowa kamieniu jakimi wybrukowano piekło nosi napis
"dla dobra dzieci"
zacząłem szukać informacji co to właśiwie jest.
Generalnie są propagandówki ale mozna sonie na ich podstawie wyrobić pewien poględ.
Główne założenie jest takie, że wybrany przez dziecko, odpoiwdnio przeszkolony nauczyciel będzie jego "tutorem" to znaczy takim indywidualnym opiekunem naukowym, rozpoznającycm słabe i mocne strony dziecka, pomagajacycm mu rozwinąć własne zainteresowania no i w ogóle prezentować zindywidualizowane podejście. Czyli generalnie OK. Jednak moje zaniepokojenie wzbudził fakt, że zadaniem tutora ma też być "lepsze poznanie sytuacji osobistej dziecka" a w razie potrzeby także udzielanie odpowiedniej pomocy? Jak ta pomoc miałaby wyglądać?
Ano konkretnej odpowiedzi nie znalazłem, zle w propagandówe podwieszonej tutaj:
http://siedemnastka.org/wp-content/uploads/2010/07/Tutoring-w-LOS-175.pdf
na stronie 11 można przeczytać, że tutor :
Inne materiały dotyczące tutoringu powtarzają prawie dosłownie to samo (
http://www.moskat.pl/pdf/2009_2010/tutoring__prezentacja_dla_rady_pedagogicznej.pdf
str 17 i 29).
Fajnie nie?
The author has edited this post (w 12.12.2013)
Wczoraj młodsza córka przyniosła do domu karteczkę z informacją, że dyrekcja zaprasza rodziców na spotkanie w związku z przystąpieniem szkoły do programu "tutoringu". No i laurka jakie to fajne, zindywidualizowane i w oóle dobre dla dziecka. Świadom Prathetowej teorii, że ponad połowa kamieniu jakimi wybrukowano piekło nosi napis
"dla dobra dzieci"
zacząłem szukać informacji co to właśiwie jest.
Generalnie są propagandówki ale mozna sonie na ich podstawie wyrobić pewien poględ.
Główne założenie jest takie, że wybrany przez dziecko, odpoiwdnio przeszkolony nauczyciel będzie jego "tutorem" to znaczy takim indywidualnym opiekunem naukowym, rozpoznającycm słabe i mocne strony dziecka, pomagajacycm mu rozwinąć własne zainteresowania no i w ogóle prezentować zindywidualizowane podejście. Czyli generalnie OK. Jednak moje zaniepokojenie wzbudził fakt, że zadaniem tutora ma też być "lepsze poznanie sytuacji osobistej dziecka" a w razie potrzeby także udzielanie odpowiedniej pomocy? Jak ta pomoc miałaby wyglądać?
Ano konkretnej odpowiedzi nie znalazłem, zle w propagandówe podwieszonej tutaj:
http://siedemnastka.org/wp-content/uploads/2010/07/Tutoring-w-LOS-175.pdf
na stronie 11 można przeczytać, że tutor :
Na następnej stronie mamy informację, że jednym z elementów pracy tego specjalisty sąNie podejmuje się pracy terapeutycznej, choć jego działania mogą mied takie konsekwencje.
(......)
Świadomy swoich kompetencji i granic.
Wie, kiedy odwołać się do pomocy innych specjalistów.
No i ja sie pytam, po kiego grzyba moja nastoletnia córka ma się spotykać na mieście z obcą babą czy chłopem? I czy jeżeli tego sobie z żoną nie życzymy to nie pod utrudnianie tutorowi osiagnięcia jednego z celów tej aktywności czyli wzrostu u uczniaNieformalne spotkania
(rozmowy pomiędzy zajęciami, spotkania na mieście, wyjście do kina...)
I czy moja opinia na temat porządku społecznego czy dewiantów seksualnych przypadkiem też nie stwarza sytuacji w której tutor dla dobra dziecka będzie musiał "odwołać się do pomocy innych specjalistów" np. terapeuty -delatora Gondka?tolerancji (akceptacji dla innych zachowań i poglądów) - str 15
Inne materiały dotyczące tutoringu powtarzają prawie dosłownie to samo (
http://www.moskat.pl/pdf/2009_2010/tutoring__prezentacja_dla_rady_pedagogicznej.pdf
str 17 i 29).
Fajnie nie?
The author has edited this post (w 12.12.2013)
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Generalnie obstawiam, że szansa na to, że jakiś nauczyciel będzie "na mieście" bez potrzeby spotykał się z obcym dzieckiem jest niewielka, tyle żeby wyrobić na grant, raport, dokumenty podpisane i jedziemy. Chyba że się trafi na ideolo-świra, do czego nie trzeba żadnego grantu.
(-wulgarne okrzyki)
A to, że szkoła przystąpiła, jest obligatoryjne dla dzieci? Czy też potrzeba jednak zgody rodziców, by tutor "posiadł" ucznia?