Skip to content

Irlandczycy o polskich przetargach publicznych: Unikajcie ich jak zarazy. ...

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Kulega @MaciejMis zapodał na Ćwiterze link do artykułu z The Irish Times. W nim historie dwóch irlandzkich firm budowlanych, które z Zielonej Wyspy ruszyły by robić biznesy na Zielonej Wyspie 2.0.
Jaki był efekt nietrudno zgadnąć.
“I would definitely not recommend companies [to] bid on public contracts in Poland but avoid them like the plague. You’ll be screwed."
Całość:
http://www.irishtimes.com/business/sectors/commercial-property/road-works-in-poland-lead-to-dead-end-for-siac-and-sisk-1.1572124

Komentarz

  • Not necessarily. Wystarczy wpisać racjonalną, bezpieczną cenę.
    Oczywiście, daje to gwarancją przegrania przetargu, no ale taki jest lajf.
    Dziadek jednego znajomego chełpi się, że interes życia jaki zrobił to było NIE WEJŚCIE w hula-hoop. Wszyscy w to weszli, bo to był mega biznies. Okazało się, że to przelotna mota, wszyscy umoczyli po pińcet tysięcy starych dolarów, a dziadek znajomego został się najbogatszym plastyczarzem w okolicy.
  • W ogóle to taka myśl mje naszła, żę za jakiś czas okaże się, iż Donka to nie wyborcy przy urnach przegonią tylko Unia nasza kochana.
    Bo tak, wyżej opisany przypadek jest pewnikiem jednym z wielu. Alpine Bau czy paru Ajriszy to początek. Już robią dym. Jeszcze w TenKraju daje się to zamieść pod dywan, ale skoro piszą w europejskich mediach to wiedzą też zagraniczne służby, rządy i unijni komisarze. Młyny europejskie mielą wolno, ale spoko, oni się o wszystkie fundusze przy których pojawi się parametr "korupcja" upomną. Wcześniej czy później będzie trzeba oddać.
    A skoro jakiś poszkodowany koncern poleci na skargę to będzie śledztwo i kiedyś do naszych służb przyjdą wnioski o pomoc prawną. Wtedy już nie da się kisić tematów po szufladach.
    Jak Aniela będzie się pytać Donia przy każdym spotkaniu o losy sprawy takiej czy siakiej to długo jej i innych kołować się nie da.
    Może dlatego Nowak musiał odejść? Może już kilka spraw nabrało biegu i ciepło się robi?
  • nicked
    Może dlatego Nowak musiał odejść? Może już kilka spraw nabrało biegu i ciepło się robi?
    Na to wyglada. Zegarki maja taka wage jak pozyczka Hofmana.
    Czy juz pisalem, ze ludozerka nie zwraca uwagi na duze kwoty? Bo ludozerka nie mysli tylko reaguje emocjami. "Sto tysiecy" to dla ludozerki kupa kasy, bo kazdy sobie wyobraza, co by za to kupil. Miliard to dla nich juz abstrakcja.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • A jeśli między Bugiem, a Odrą ma być suchego przestwór oceanu?

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • los
    nicked
    :
    Może dlatego Nowak musiał odejść? Może już kilka spraw nabrało biegu i ciepło się robi?
    Na to wyglada. Zegarki maja taka wage jak pozyczka Hofmana.
    Czy juz pisalem, ze ludozerka nie zwraca uwagi na duze kwoty? Bo ludozerka nie mysli tylko reaguje emocjami. "Sto tysiecy" to dla ludozerki kupa kasy, bo kazdy sobie wyobraza, co by za to kupil. Miliard to dla nich juz abstrakcja.
    A pamiętają szanowni zbiorowego onana mejnstrimu, że policja ze sportowcami narobili strat na 72 tys. zł przy Marszu Niepodległości 2011 ?
    Cieć w moim bloku mnie o to zagadał, że łobuzy i taka góra pieniędzy.
  • balwan.ze.zbrucza
    Not necessarily. Wystarczy wpisać racjonalną, bezpieczną cenę.
    Nie Ignac. Zamówienia publiczne w Polsce leżą i to nie jest wina ustawy, a piekła które sami sobie stworzyliśmy. Wina leży głównie po stronie zamawiającego, czyli instytucji publicznych. Jak wygląda proces np. inwestycji dofinansowanych z UE ? Będę trochę stosował uproszczenia. Jeżeli chcesz dostać dofinansowanie jako instytycja publiczna z projektu unijnego musisz złożyć wniosek z projektem, często budowalnym tylko. Dostajesz. No i zaczyna się cyrk, mamy kaskę unijną, resztę załatwiamy w bankach. Ogłaszamy przetarg na projekty wykonawcze. Biura projektowe wyżynają się i łapią zamówienie za psie pieniądze. Niezależnie od tego faktu, inwestor panicznie boi się normalnego podejścia do dokumentacji i robi wszystko, żeby "projekt i ilości kosztorysowe nie były wiążące". Czyli na etapie przetargu na wykonanie inwestycji dostaje się mnóstwo rysunków i kosztorys, w którym ilości materiałów są "szacunkowe, niezobowiązujące i podlegają analizie oferentów" (albo i tego nawet nie ma). Jeżeli było w kosztorysie projektowym np. 5 tys. m kabla, a już na budowie, przy realizacji okaże się, że faktycznie poszło 15 tys. to to jest twoje ryzyko. Trzeba  było zliczyć z rysunków, przecież uprzedzaliśmy. Oczywiście wszystkie firmy generalnego wykonawstwa i podwykonawcze (na których ofertach generalny opiera się) wyspecjalizowały się w absurdalnej czynności zliczania z rysunków wszystkiego, ale bardzo, ale to bardzo łatwo się pierdyknąć i to konkretnie. Szczególnie, że jest presja szybkiej wyceny, bo terminy na składanie przetargów są jakie są. Jak więc można przy takiej dokumentacji i presji czasu wycenić coś z "racjonalną, bezpieczną ceną" ? Marżowości są OK, nikt nie zakłada że do interesu dołoży, ale jeżeli mamy pole minowe na etapie fatalnej, źle przygotwanej dokumentacji, to wiadomo że większość na tą minę wpadnie. A im większa inwestycja tym potencjalnie większe możliwości pomyłek i wtop. Ja już nie chcę pisać co się dzieje podczas realizacji, bo to jest jedna wielka wojna inwestor-generalny-podwykonawcy, wszyscy spychają na wszystkich. Piszę to z absolutnym przekonaniem, głównym winowajcą jest inwestor, który nie przygotował dokumentacji dla przeprowadzenia odpowiedniego procesu wyłonienia najkorzystniejszej oferty i późniejszej sprawnej realizacji, zapewniającej wszystkim podmiotom normalne warunki działania. Jest to często działanie świadome i z premedytacją. W dokumentacji nie ma wogóle przedmiarów bo nie. Często się zdarza, że znając projektantów, zwracamy się do nich z prośbą, że może nam przedmiary udostępnią. Ale mają bezwględny zakaz, inwestor po prostu liczy, że ofrenci zliczając z rysunków się pierdykną i cała inwestycja będzie tańsza. Jest to chore z założenia.
    Jesteśmy narodem głupim, zupełnie nie rozumiemy świadomości jechania na jednym wózku, a procesy inwestycyjne są tego najlepszym przykładem. Nie ma czegoś takiego jak tanio i dobrze. Nie ma podziału na cwaniaków i frajerów, jeżeli udało się wybrać najtańszą ofertę w wyniku podkładania świni oferentom, to co będą to łykać i pokornie dokładać do interesu dziesiątki milionów złotych ? Już nie chcę nawet pisać kto w Polsce kredytuje inwestycje, bo to sprawa oczywista - podwykonawcy. Inwestor nie płaci generalnemu na czas. Nie ma problemu, bo generalny nie zapłaci podwykonawcom. A podwykonawcy nie zapłacą producentom urządzeń czy hurtowniom ? A nie nie, takiej możliwości nie ma, bo musisz płacić, żeby zapewnić ciągłość budowy (jak nie zapewnisz ciągłości to nie dotrzymasz terminów i kary), a do tego zarówno producenci jak i hurtownicy mają bardzo uproszczony proces windykacji (po terminie monity, blokada wydawania i Hermes wjeżdża, albo inna ubezpieczalnia). Czyli najsłabsze ogniwo, z najmniejszą ilością kapitału własnego jest obciążone najbardziej. Tyle, że to najsłabsze ogniwo zaczyna radykalnie walczyć o swoje. Standardem jest, że małe i średnie firmy mają teraz sztaby prawników. Ale czy o to chodzi ?
    JORGE>
  • Natomiast jeżeli chodzi o korpucję, to firmy zachodnie są u nas w tym względzie całkiem sprawne i niech nie płaczą. Swego czasu nabrałem do ludzi z Zachodu, działających u nas, obrzydzenia, z tego właśnie powodu. Ale do czasu, bo zrozumiałem, że oni u siebie takiej patologii nie stosują. Po prostu jak u Murzynów tak jest to my też się w to pobawimy, jeżeli samym autochtonom to nie przeszkadza ? Problem chyba jest teraz taki, że musieli się zmierzyć z cwaniakami pierwszego sortu i nie dali rady. Bo są w Polsce ludzie, którzy w skali bezczelności są w absoltnej ścisłej czołówce światowej.
    JORGE>
  • Zawsze myślałem, że przetarg "zaprojektuj i wybuduj" jest doskonałą receptą na chytrego inwestora i jego projektantów. Nic bardziej mylnego. Chciwy generalny, wziął robotę, płaci projektantom grosze i dostaje od nich ekwiwalent tych groszy. Jeśli projektant coś spieprzy (a to jest nieuchronne) i błąd wylizie dostatecznie wczesnie, to zleceniodawca/generalny z rozkoszą na twarzy przytnie na nim kilka złotych. Wtedyy projektant się obraża i olewa nadzory tak po prostu lub oświadcza to również pisemnie. Później okazuje się, że błędów, niedoróbek i koniecznych zmian jest niezliczona ilość ale nie ma już komu tego zrobić. Wtedy podwykonwca od wentylacji sam kombinuje nad dodatkowymi przekuciami i zmianą prowadzenia kanałów, które ktoś mu narysował w połowie w ścianie albo w podciągach. Podwykonawca hydraulik sam sobie "projektuje" trasy rur i sam liczy wielkości armatury. Przychodzi do odbioru i wszyscy z generalnym na czele, skupiają się na tym, zeby inspektorzy inwestora zobaczyli jak najmniej, zresztą większość rzeczy jest już schowana i przykryta. A jeżeli cos wyłazi - wszyscy po kolei udają idiotów i nie wiedzą kiedy, jak, dlaczego. Solidarność między generalnym i gnębionymi bez miłosierdzia podwykonawcami jest bardzo prostej natury: "siedzieć cicho, przepychać odbiory jak się da, bo jeżeli oni się dowiedzą i ja nie dostanę pieniędzy, to wy też. A za każdy dzień spóźnienia jest pięćset tysięcy kary, którą potem rozłożę na wszystkich po równo."
    Mne się odechciało wielkich budów, dużych firm o znanych nazwach, nieznanych jednorazowych zleceniodawców i całego tego instalatorstwa, właśnie ze względu na narastający z roku na rok złodziejski charakter branży. Piętanście lat temu kradły i oszukiwały głównie firmy z adresami w stolicy, a reszta z otwartymi gębami patrzyła jak się to robi. Dzisiaj prawie każdy usiłuje orżnąć kogo sie tylko da.
    Receptą jest znalezienie swojej niszy i wyspecjalizowanie się. Wielkich pieniędzy z tego nie ma ale jest mniej nerwów.
  • Skoro tak to pozostaje mi tylko wznieść okrzyk 'Avrouck!'
  • Randolph przez wielę lat przeklinałem, że kiedykolwiek zdecydowałem się wejść w branże instalacyjną, co przekłada się na uczestnictwo w tym całym cyrku określanym w Polsce jako rynek budowlany. Szczególnie, że zrezygnowałem po ukończeniu prawa ze starania się dostania na aplikację, bo uznałem że to nie dla mnie (uważałem się że jako prawnik się nie odnajdę, że to zbyt trudne, z różnych względów). Po czym popadłem w największy bałagan jaki w Polsce można wpaść, i prawdopodbne w największe piekło. Absurdy i kurewstwo, które ma miejsce w branży budowlanej ma też wpływ na to kim się stajesz. Nauczyłem się swego czasu lawirować, ściamniać, kombinować, skóra stała się tak gruba, że trzeba naprawdę dobrej lagi, żeby cokolwiek zabolało. Potrafię politycznie porozmawiać z prezesem czy dyrektorem jakiekś firmy, ale też do tych samych ludzi w odpowiednim momencie rzucić - jesteś pan pojebany i szuja. Jednak, w którymś momencie we mnie coś pękło. O nie, tak się nie da. Branża powalona, ale skoro powiedziało się A do trzeba i Ó. No więc teraz ZERO ściemy, zero dobrych relacji z kimkolwiek, wszystko formalnie uzgodnione, wojny o każdą głupotę jeżeli starają się nas naciągnąć, ale my nie naciągamy nikogo. Wszystko jestem w stanie tolerować, ale nie kombinowanie czy wewnątrz firmy czy na zewnątrz. Bo innego wyjścia nie ma, burdel zaczyna się od drobych krętactw.
    A co do samego rynku. Do momentu kiedy w Polsce nie zacznie szanować się pracy projektantów, kiedy inwestorzy nie zrozumieją, że dobry projekt jest gwarantem powodzenia inwestycji to nic z tego nie będzie. Ale, to nie taka prosta sprawa tym cymbałom wytłumaczyć. Bo to jest głęboko zagrzebane w naszej mentalności. Po co myśleć i analizowac coś przed ? Działamy, jakoś to będzie !!! Koniec końców zawsze będzie można kogoś w chuja zrobić, szczególnie kiedy trzeba własne błedy spychać na innych. Po po piwersze, to jest kluczowy aspekt dla życia milionów ludzi w Polsce - za nic nie brać odpowiedzialności. Ślizgajmy się tak, żeby nie było na nas haków i pepierów, że czegoś nie dopilnowaliśmy.
    JORGE>
  • I taka jeszcze mała dygresja, dotycząca całej naszej nacji. My Polacy mamy w standardzie opcję intuicyjną. Wszystko w Polsce szło do momentu kiedy operało się na zufaniu, dobrych relacjach, poczciwości, moralności, ludzkiej życzliwości, przyzwoitości. Jakoś szło, bez rewalacji, ale szło. Natomiast kiedy dzisiejszy świat wymaga procedur, prawa, przewidywania i analizowania, a do tego opcja intuicyjna została zachwiana przez wirus kurewskich czasów postchrześcijańskich opartych na mamonie - wszystko runęło. Nie potrafimy się odnaleźć. My nie rozumiemy dzisiejszego świata, jest on sprzeczny z naszą duszą, a tego starego już nie ma i nie będzie.
    Czuję więc wewnrzną sprzecznośc. Bo z jednej strony irytuje mnie burdel, który tworzymy, ale znowu standardy zachodnie niebardzo mi pasują. Ok, ja się dostosuję, jeżeli mamy grać w tą gierkę to trzeba dążyć do wygranej, ale czy taki świat będzie lepszy ? Dla nas ? A nie lepiej to pojechać na dwutygodniowy kulig ? O co ta cała napinka ..
    JORGE>
    The author has edited this post (w 27.11.2013)
  • Sam wrzucił cuś takiego. Podziwiajcie!
    większe:
    https://twitter.com/Samueljrp/status/407071300038189056/photo/1/large
    The author has edited this post (w 01.12.2013)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.