Zatrute jezioro - czyli refleksje po lekturze ostatniego numeru "GP"
Lektura ostatniej "Gazety Polskiej" przypomniała mi kilka rzeczy...
Kiedyś, jeszcze w szkole, przeczytałem o adaptacji środowiska do zanieczyszczeń. Otóż było tam napisane, iż inna jest sytuacja, gdy znienacka spuści się trucizny do jeziora - wtedy wszystko wyzdycha. Jednak powolny wzrost ilości zanieczyszczeń powoduje, że - przynajmniej przez jakiś czas - organizmy adaptują się i, choć podtrute, są w stanie wytrzymać więcej. Gdyby jednak do takiego jeziora wrzucić rybę z niezatrutego akwenu, moentalnie zdechłaby, choć inne ryby żyją!
Podobnie jest w przypadku alkoholu i papierosów. W XVIII wieku jakiś uczony badający nikotynę dał olej nikotynowy kotu, a ten momentalnie zdechł. Tymczasem ludzie już wtedy chętnie korzystali z tytoniu, a w XIX i XX wieku stał się on jeszcze popularniejszy, dopiero ostatnio jest pewien odwrót od papierosów. Po prostu organizm się przyzwyczaja, mało tego - wręcz zaczyna żądać trucizny!
Nie inaczej jest z alkoholem. Proponowanie klina jako sposobu na kaca jest bzdurą. Normalna osoba, która wypije za dużo, ma potem odruchowy wstręt do alkholu, odrzuca go na sam jego widok, a nawet myśl. Bywa nawet, że odrzuca na widok napoju, który służył do "zapijania" trunku, jako budzącego skojarzenie! Oczywiście inaczej rzecz przedstawia się z ludźmi, którzy już wdepnęli w nałóg. U nich zanikają normalne odruchy, a pojawiają się te wynikające z uzależnienia.
Cóż to jednak ma wspólnego z ostatnią "Gazetą Polską"? Otóż znajduje się w niej wywiad z profesorem Chrisem Cieszewskim. Sporą część wywiadu zajmuje temat me(n)diów i ich zachowania. Z pozoru nic nowego. Przecież wiemy, że to dranie, że kłamią i manipulują. Jednakże jak wielka i jak potworna jest skala tego zjawiska, uświadamia dopiero reakcja profesora Cieszewskiego. To był dla niego szok. Autentyczny szok. To przypomniało mi to, co czytałem o tym zatrutym jeziorze. Był jak ryba wrzucona do zatrutego jeziora. Naprawdę polecam ten wywiad.
Żyjemy w zatrutym jeziorze.
The author has edited this post (w 08.11.2013)
Kiedyś, jeszcze w szkole, przeczytałem o adaptacji środowiska do zanieczyszczeń. Otóż było tam napisane, iż inna jest sytuacja, gdy znienacka spuści się trucizny do jeziora - wtedy wszystko wyzdycha. Jednak powolny wzrost ilości zanieczyszczeń powoduje, że - przynajmniej przez jakiś czas - organizmy adaptują się i, choć podtrute, są w stanie wytrzymać więcej. Gdyby jednak do takiego jeziora wrzucić rybę z niezatrutego akwenu, moentalnie zdechłaby, choć inne ryby żyją!
Podobnie jest w przypadku alkoholu i papierosów. W XVIII wieku jakiś uczony badający nikotynę dał olej nikotynowy kotu, a ten momentalnie zdechł. Tymczasem ludzie już wtedy chętnie korzystali z tytoniu, a w XIX i XX wieku stał się on jeszcze popularniejszy, dopiero ostatnio jest pewien odwrót od papierosów. Po prostu organizm się przyzwyczaja, mało tego - wręcz zaczyna żądać trucizny!
Nie inaczej jest z alkoholem. Proponowanie klina jako sposobu na kaca jest bzdurą. Normalna osoba, która wypije za dużo, ma potem odruchowy wstręt do alkholu, odrzuca go na sam jego widok, a nawet myśl. Bywa nawet, że odrzuca na widok napoju, który służył do "zapijania" trunku, jako budzącego skojarzenie! Oczywiście inaczej rzecz przedstawia się z ludźmi, którzy już wdepnęli w nałóg. U nich zanikają normalne odruchy, a pojawiają się te wynikające z uzależnienia.
Cóż to jednak ma wspólnego z ostatnią "Gazetą Polską"? Otóż znajduje się w niej wywiad z profesorem Chrisem Cieszewskim. Sporą część wywiadu zajmuje temat me(n)diów i ich zachowania. Z pozoru nic nowego. Przecież wiemy, że to dranie, że kłamią i manipulują. Jednakże jak wielka i jak potworna jest skala tego zjawiska, uświadamia dopiero reakcja profesora Cieszewskiego. To był dla niego szok. Autentyczny szok. To przypomniało mi to, co czytałem o tym zatrutym jeziorze. Był jak ryba wrzucona do zatrutego jeziora. Naprawdę polecam ten wywiad.
Żyjemy w zatrutym jeziorze.
The author has edited this post (w 08.11.2013)
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Teraz splunac w ryj takiemu (tu dluga lista) jest obelga. Dla sliny.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Co do mediów to dawałem kilka razy świadectwo w tym temacie. Mocherem i pisiorem zostałem gdy rządził PiS. Pracowałem już wtedy od roku w monitoringu mediów, akurat pojawiła się konieczność włączenia do monitoringu mediów o. Rydzyka i mnie to przypadło. Szok jaki wywołało we mnie przyjrzenie się skali manipulacj w mejnstrimie spowodował (a) że się nawróciłem oraz z miejsca wyleczyłem z PO. Z tego obrzydzenia niedługo potem przestałem oglądać telewizję w ogóle. Mogę sobie coś nagrać i odtworzyć z płyty, reklamy przewinąć, nie chcę mieć nic wspólnego z mediami III RP.
Ale jest jedno "ALE"
Gwałtowne pozbawienie stałego dopływu "trOOciżny" też zabija. I jak się okazuje nie tylko "zatrOOtych" ale co gorsza także tych co chcą "odtrOOć" jezioro.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Do walenia po głowie zatrutych mainstrimem. Moja strategia, to najpierw podaję opinie, a następnie źródło ich zaczerpnięcia. Zabawa przednia.
Co do odtruwania, to koncepcja prof. Zybertowicza o markerze somatycznym sporo tłumaczy.