Dlaczego dobrze się porozumiewam z komuchami a źle z prawicowcami?
Ignac na bratnim forum takie cuś wkleił z NCzasu:
Już pisałem o swej nienawiści do upiorów i pogląd podtrzymuję.
The author has edited this post (w 17.08.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Lenin, jak każdy polityk, pozostał omylny i nie ustrzegł się błędów. Należała do nich agresywna ideologiczna wrogość do religii, podtrzymywana doktrynersko, choć przynosiła polityczne szkody zamiast zysków. Kościół na pewno nie stawałby w obronie kapitalistycznych rozwiązań gospodarczych czy stosunków społecznych i własnościowych, a przy jego poparciu czy bodaj neutralności wprowadzanie nowego ustroju odbyłoby się zapewne w nieporównanie bardziej pokojowy sposób. Błąd Lenina powtórzyli po II wojnie światowej komuniści m.in. w Polsce, desygnując Kościół na wroga zamiast szukać z nim rzeczywistego modus vivendi, czym trwale zrazili do siebie naród. Innym błędem była propaganda swobody obyczajowej, na którą Lenin przyzwalał – chyba jedyny w jego państwie ukłon w stronę liberalizmu, kompletnie nielogiczny.Nie ma sposobu bym komuchów polubił i nabrał do nich szacunku. Ale fakt jest z faktem - słucham prawicowca i oczy mi się wysuwają na słupkach. Z komuchem (którego nie lubię i nie szanuję) generalnie porozumiewam się bez problemu. Bo ja jestem człowiekiem praktycznym, nie rajcuje mnie ułamanie kawałka kija i ruszenie z zamiarem podboju na Słońce (albo Unię Europejską, na jedno idzie), fakty próbuję tłumaczyć w najprostszy mozliwy sposób a nie piętrowymi teoriami wysnutymi z własnej (co da się jeszcze znieść) albo cudzej wyobraźni.
Ludzie prawicy muszą się zastanowić, kto może ich więcej nauczyć. Po jednej stronie stoi Lenin: teoretyk i praktyk polityki, wódz, twórca nowego w dziejach ustroju, który jednak – jak zwrócił uwagę rosyjski myśliciel Aleksandr Dugin – zakonserwował przynajmniej niektóre cechy społeczeństwa tradycyjnego. Lenin, choć nigdy się do tego wprost nie przyznał, zdruzgotał wszystkie kanony marksizmu: humanitaryzm, egalitaryzm, demokratyzm (Engels walczył o powszechne prawo wyborcze, Lenin przemieścił źródło władzy poza proces wyborczy i zdegradował wybory do roli pokłonu oddawanego przez lud władzy od niego niezależnej), ekonomizm. Po drugiej stronie stoi zastęp prawicowych autorów, którzy częstokroć nie potrafili uczynić nic poza pisaniem kolejnych książek, komentując w nich rzeczywistość, na którą nie udało im się wywrzeć żadnego wpływu.
Już pisałem o swej nienawiści do upiorów i pogląd podtrzymuję.
The author has edited this post (w 17.08.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
A co do porozumienia, to komuch wie, że zgody nie będzie więc szuka konkretnego porozumienia, natomiast 'prawicowiec' bardzo często stara się pokazać że on jest ortodoksyjny (Kiedyś Lajanel wkleił piękny dowcip o prawosławnych, a nawet serię)
A gadając z prawicowcem często pojęcia sa inaczej rozumiane a i kąt między vektorami zazwyczej jest inny niż 0.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Albo weźmy takiego samozwańczego prawicowca Zychowicza czy innych tego typu celebrytów.
Inna rzecz, że akurat komucha trudno mi zdefiniować, ale ideowego socjalistę jestem w stane sobie wyobrazić. Wówczas, jest, jak napisal Fatus - - sprzeczne są zwroty wektorów ale jest jakaś płaszczyzna i euklidesowa przestrzeń.
Taki kanoniczny tekst: Brońmy się przed zgnilizną z Zachodu, wystąpmy z UE!
Już widzę ten dzień, kiedy uroczyście występujemy z UE i w tej samej sekundzie Zachód przestaje w jakikolwiek sposób wpływać na Polskę.
The author has edited this post (w 08.09.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Padło tam kilka bluzgów pod moim adresem a ja na to reaguję jak na tekst "Could you fondle my buttocks?" w skeczu Monty Pythona o rozmówkach węgierskich. Zielony ludek z czółkami nauczył się imitować ludzką mowę ale czy bluzg w jego wykonaniu jest obraźliwy?
To kosmici, ja nigdy się nie dowiem, co myślą. Jestem w stanie zrozumieć komuchów i popaprańców ale nie ich. Z siedmiu miliardów ludzi na Ziemi nikt nie jest mi równie obcy.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
A, że chodzą na marsze 11 XI? Dopóki nic nie znaczą - nie ma w tym nic szkodliwego dla IIIRP. Na miejscu pułkownika P. też patrzyłabym na to z pobłażaniem.
The author has edited this post (w 22.08.2013)
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Mój ś.p. dziadek był podobno narodowcem, ale w domu Dziadków czciło się Marszałka i dzieci były wychowane w tym kulcie, bo Babcia kochała Ziuka i to ona nosiła spodnie w tej rodzinie. Dziadzio zmarł kiedy miałam 13 lat, byłam za mała, żeby o cokolwiek wypytywać.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
I teraz pytanie dlaczego go bolało:
1. Bo prawda jak każde dziecko w bólu się rodzi?
2. Bo zrozumiał że go guru oszukiwali i wściekły był że czasu im i życia tyle poświęcił?
3. Bo go zmuszali do myslenia zamiast powiedzieć mu co ma myśleć?
4. Bo się nauczył że ludzie jak się na ich wrzeszczy to zazwyczaj spokój daja i nie naciskają?
5. Bo to jełop był i dureń?
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
http://www.rp.pl/artykul/32,1052309-Francja-dala-sie-zlamac.html?p=1
Istnieje alternatywny wobec niemieckiego pomysł na Europę – przekonuje lider francuskiej Partii Lewicy.
Czy Europę, w której żyjemy, nazwałby pan Europą niemiecką?
Jean-Luc Melenchon: Trzeba ważyć słowa. Integracja europejska to przecież odpowiedź na wojnę rozpętaną przez Trzecią Rzeszę. I oczywiście nie ma mowy o powrocie do tamtych czasów. Ale prawdą jest, że niemiecki rząd stał się mentorem w dzisiejszej Europie, ustala, w którym kierunku ma ona iść. Równowaga między Niemcami i Francją, która od czasów historycznego porozumienia między generałem de Gaulle’em a kanclerzem Adenauerem była podstawą integracji, została naruszona.
Jakie są tego skutki?
Niemiecki rząd, to oczywiste, działa zgodnie z interesami Niemiec, a nie całej Europy. Wąskość spojrzenia i kultury politycznej pani Merkel powoduje, że w jej oczach reszta świata to takie niedorobione Niemcy. A przecież niemiecka potęga jest pozorna i nie powinna nikomu służyć za wzór. Starzejące się społeczeństwo powoduje narastanie kosztów socjalnych w skali nie do zniesienia. Niemcy muszą się także liczyć z tym, że eksport ich maszyn i samochodów, podstawa obecnej prosperity, zostanie prędzej czy później zastąpiony przez produkcję Chin czy Brazylii. Ale co najważniejsze, niemiecka polityka jest prowadzona pod kątem interesów 15 proc. najbogatszych mieszkańców kraju, dla których priorytetem jest stabilność i siła euro – za wszelką cenę. Od tego zależą bowiem ich inwestycje kapitałowe i emerytury.
Dzisiejsza gospodarka Niemiec to jednak owoc reform Gerharda Schroedera – człowieka lewicy tak samo jak pan.
Absolutnie, ma pan rację. Tyle że dziś mamy dwie lewice, tę, która uległa logice liberalizmu, i drugą – która nie poszła tą drogą. Tę pierwszą zainicjował Tony Blair. Dla niej priorytetem jest zwiększenie dochodów z kapitału i pogrzebanie wszelkich zdobyczy socjalnych. To barbarzyństwo.
Jednak bezrobocie w Niemczech to tylko 6 proc., prawie dwa razy mniej niż we Francji.
Niemieckie władze bardzo sprytnie żonglują statystykami, ukrywają prawdę. Niedawno przekonywano nas do „irlandzkiego smoka” – jest już na cmentarzu. Potem wzorem miał być „hiszpański temperament” – też już jest na cmentarzu. To samo będzie z Niemcami. Może oni są wzorem dla Polaków, ale nie dla nas. Nie wiem, czy pan zauważył, że istnieje silny związek między jakością życia a chęcią posiadania dzieci. I to nie jest przypadek, że Niemcy nie chcą mieć dzieci, a Francuzi chcą. Dlatego za 15 lat będziemy najliczniejszym narodem w Unii Europejskiej.
Hollande nie pójdzie zatem drogą, jaką obrali Schroeder i Blair?
Pójdzie. Od początku nie miałem co do tego wątpliwości, a znam go od dawna. Ostrzegałem przed tym w kampanii wyborczej. Ale wiadomo – byliśmy nowym elementem na mapie politycznej. Francuzi potrzebują czasu, aby się z nami oswoić. Stąd tylko te 11 procent poparcia dla mojej kandydatury. A co do Hollande’a: on już prowadzi politykę podaży – produkować byle co, byle jak, byle gdzie tylko po to, aby zwiększać zyski wielkiego kapitału. Już w latach 70. kanclerz Helmut Schmidt przekonywał, że dzisiejsze zyski firm staną się inwestycjami jutra, które stworzą miejsca pracy pojutrze. Tylko nikt się tych miejsc pracy do dziś nie doczekał. Bo prawda jest inna: dzisiejsze zyski są inwestycjami finansowymi jutra, które zabiją miejsca pracy dziś, jutro i pojutrze.
Na razie to jednak Niemcy zdołali narzucić swoją koncepcję rozwoju reszcie Europy. Jak to im się udało, skoro jest tak źle, jak pan mówi?
Bo francuscy politycy dali się złamać. To się zaczęło w 2005 roku, gdy Francuzi i Holendrzy odrzucili w referendach projekt europejskiej konstytucji, która miała umocnić ideologię liberalną, bez żadnej harmonizacji fiskalnej i socjalnej. A mimo to prezydent Francji, drugiej największej gospodarki Unii, zamiast odmówić podpisania tego dokumentu, pogwałcił narodowe sumienie, zgadzając się na traktat lizboński, który zdaniem samego Valéry’ego Giscarda d’Estaing (prezydent Republiki w latach 1974–1981, były przewodniczący Konwentu Europejskiego – red.) bardzo niewiele się różni od konstytucji. Wtedy zaczęło się uzależnienie Francji, podporządkowanie najsilniejszemu. My chcemy grać w piłkę nożną, a Niemcy nas zmuszają do gry w ping-ponga. I nie możemy oczywiście wygrać, bo nie mamy ani rakietek, ani odpowiednich butów.
Istnieje alternatywny wobec niemieckiego pomysł na Europę – przekonuje lider francuskiej Partii Lewicy.
W Polsce niemiecka koncepcja na Europę nie jest tak źle przyjmowana.
Powiedzmy sobie uczciwie jedno: poszerzenie Unii zostało zainicjowane i przeprowadzone przez Niemcy w sposób absolutnie nieodpowiedzialny. Już wcześniej było nas we Wspólnocie tak wielu, że mieliśmy trudności z podjęciem decyzji. Ale potem to już była pełna blokada, bo weszły kraje z zupełnie inną historią, inną wizją świata. Niemcy traktują Polskę jako swoje zaplecze: bardzo wiele przedsiębiorstw z dawnej Europy Wschodniej stało się dla nich tanimi podwykonawcami. Ale Polacy z takim systemem nie będą dobrze żyli. Wie pan, co spowodowało upadek komunizmu? Nie żadna interwencja z zewnątrz, tylko utrata wiarygodności przez władze, które nie były w stanie zapewnić ludziom normalnych warunków życia. Tak samo będzie z niemiecką receptą na Europę. Na tym systemie sparzyli się Grecy, Hiszpanie. Sparzycie się i wy.
Czy jest alternatywa?
Jak nie ma się nic do powiedzenia, to scenę zajmują ci, którzy mają jakieś przesłanie. Tak jest w tej chwili z Niemcami. Oni mówią: tnijcie wydatki socjalne, pracujcie dużo, zamknijcie się! My we Francji – mówię szczególnie o politykach lewicy – powinniśmy z tym skończyć. Zacząć najpierw od harmonizacji fiskalnej, aby nie być okradanym przez tych, którzy jak Luksemburg pobierają najmniejsze podatki. Poza tym, skoro tak różne kraje jak Hiszpania, Francja i Polska mają rygorystycznie stosować identyczne kryteria budżetowe, to niech stosują również równie rygorystycznie identyczne kryteria socjalne, zaczynając od minimalnej pensji najpierw na poziomie regionalnym, a potem europejskim. Zamiast wszystko deregulować, wspólnie rozwijajmy infrastrukturę – szybkie koleje, gospodarkę morską. Do tego potrzebne są specjalne unijne fundusze.
To wszystko jednak drogo kosztuje. A obciążenia nałożone na francuskie przedsiębiorstwa są już dwukrotnie większe niż w Niemczech.
To jest wierutne kłamstwo! Jeśli uwzględnić wydajność pracy, to godzina pracy francuskiego robotnika kosztuje w przemyśle motoryzacyjnym mniej niż niemieckiego.
To dlaczego Volkswagen kwitnie, a Peugeot jest pod kreską?
Nie wiem, nie jestem prezesem tych firm. Ale prezesi CAC 40 (indeks obejmujący akcje największych koncernów notowanych na paryskiej giełdzie – red.) zachowują się jak złodzieje: więcej rozdają na dywidendy, niż inwestują. Mówi pan o Peugeocie? Oni zwalniają tysiące ludzi, przenoszą połowę działu badań do Indii. I to ma być przyszłość? A Alcatel? Od kogo pożycza pieniądze? Od Goldman Sachs, tych grabarzy naszej planety. I to pod zastaw swoich 27 tys. patentów. Mówimy o najbardziej wydajnym przedsiębiorstwie Francji! Inny przykład: Sanofi. Oni mieli wybór: inwestować w badania w preparat, który w ciągu trzech lat zasadniczo zmniejszy ryzyko zawału serca albo lek na porost włosów, który pojawi się już za sześć miesięcy. I wybrali to drugie. Tylko że jak panu serce stanie, to nie będzie pan już potrzebował włosów.
Dług Francji szybko rośnie: to już przeszło 95 proc. dochodu narodowego. Czy nie obawia się pan, że rynki finansowe przyprą pański kraj do muru, jak to się stało z Hiszpanią i Włochami?
Obawiam się. Ale wtedy to będzie ogromna katastrofa, Francja pociągnie za sobą całą Europę. Dlatego trzeba się bronić. Francja to co innego niż Grecja, która natychmiast poddała się rynkom finansowym. Jesteśmy za duzi. W tym wszystkim jest zresztą wiele manipulacji liczbami. Porównuje się całość długu z rocznymi dochodami. To tak, jakby pan został uznany za bankruta, bo pana roczne dochody nie pokrywają kosztu zakupu domu. To nie ma sensu choćby dlatego, że średni okres spłaty francuskich obligacji wynosi 7 lat i 31 dni, a nie jeden rok.
To co powinni byli zrobić Hiszpanie i Włosi?
Przede wszystkim koordynować swoje działania, zbudować wspólny front. No i domagać się zmian instytucjonalnych. Dlaczego Europejski Bank Centralny nie może bezpośrednio pożyczać krajom strefy euro, tylko muszą one pożyczać za pośrednictwem rynków finansowych. Ale niech pan się nie boi: nasz dług to 1,8 biliona euro. Jak przestaniemy płacić, to wszystkie te banki zgnieciemy.
http://www.ivrp.pl/viewtopic.php
Na chwilę obecną też nie mam nic do dodania.