Skip to content

O realizmie

loslos
edytowano March 2015 w Forum ogólne
Przeklejka z upadlego forum:
Kto jest najwybitniejszym filozofem politycznym? Oczywiscie Carl Schmitt, jesli zapytamy o zdanie Barbarzyncy. Tyle, ze Schmitt opisywal swiat w formie piramidy a tego juz dawno nie ma. Dzisiejszy swiat to siec
http://rebelya.pl/forum/watek/30088/
Najwiekszym filozofem politycznym jest James Buchanan, moze byc tez Kenneth Arrow, jesli kto rozumie matematyke. Kluczem do opisania swiata jest teoria gier. Zobaczcie jakie fajne paradoksy wychodza
http://pl.wikipedia.org/w...%C4%99%C5%BAnia
W iterowanym dylemacie więźnia, ci sami gracze grają wielokrotnie ze sobą, wybierając strategie w kolejnych rundach na podstawie wcześniejszych rund. Robert Aumann pokazał w 1959 roku, że w nieskończonym ciągu takich rozgrywek, współpraca może być stanem równowagi.
W przypadku gdy wiadomo, ile dokładnie będzie rozgrywek, optymalna jest strategia Zawsze Oszukuj. Wynika to z następującego rozumowania: w ostatniej rundzie można równie dobrze oszukać, ponieważ przeciwnik nie będzie miał już okazji ukarać za to zagranie. Dlatego obaj gracze w ostatniej rundzie oszukają. Zatem w przedostatniej rundzie również opłaca się oszukać, ponieważ w ostatniej rundzie przeciwnik i tak oszuka itd. Zatem aby pojawiła się współpraca, liczba rund musi być losowa, albo przynajmniej nieznana graczom.
W 1984 roku Robert Axelrod zaprosił akademików z całego świata do uczestnictwa w turnieju dla programów komputerowych, grających w iterowany dylemat więźnia. Przysyłane programy różniły się pod względem złożoności, startowego zachowania, reakcji na działanie przeciwnika itp. Wyniki pokazały, że przy wielokrotnych rozgrywkach, egoistyczne strategie dawały średnio bardzo małe wygrane w porównaniu z bardziej altruistycznymi. Axelrod pokazał w ten sposób możliwość ewolucyjnego wykształcenia się zachowań altruistycznych z nastawionych na własny zysk, wyłącznie za pomocą selekcji naturalnej.
Najlepszą deterministyczną strategią w tym turnieju okazała się strategia wet za wet (strategia coś za coś), którą zgłosił Anatol Rapoport. Była ona jednocześnie najprostszą zgłoszoną – jej cały program w języku BASIC zajmował cztery linie. Strategia polegała na współpracy w pierwszej rundzie, a w każdej kolejnej robieniu tego co przeciwnik robił w poprzedniej.
W niektórych sytuacjach lepsza była lekko zmodyfikowana strategia wet za wet z wybaczaniem. W strategii tej, jeśli przeciwnik oszukiwał, z małym prawdopodobieństwem (1%-5%) gracz wybaczał i w kolejnej rundzie dalej współpracował. Pozwalało to na przerwanie ciągu wzajemnych zdrad, w którym dwie strategie wet za wet mogły utykać w nieskończoność.
Analizując najlepsze strategie, Axelrod przedstawił kilka cech którymi się one wyróżniały:
Przyjazność
oznaczająca nie oszukiwanie dopóki przeciwnik tego nie zrobił.
Mściwość
oznaczająca reagowanie na zdradę przeciwnika. Bez tej cechy, strategia nie mogła dawać dobrych rezultatów. Przykładowo strategia Zawsze Współpracuj dawała bardzo kiepskie wyniki, gdyż wielu przeciwników bezlitośnie wykorzystywało takiego gracza.
Skłonność do wybaczania
oznaczająca wracanie do współpracy po okresie zemsty za oszustwo. To pozwalało uzyskać znacznie lepsze wyniki niż ciągłe wzajemne mszczenie się.
Brak zazdrości
oznaczająca nie staranie się uzyskać lepszego wyniku niż przeciwnik.
Axelrod wywnioskował, na podstawie tego eksperymentu, że dbanie wyłącznie o własne zyski można często najlepiej realizować będąc przyjaznym i wybaczającym.
W jednorazowym dylemacie więźnia, oszukiwanie jest zawsze najlepszym rozwiązaniem, niezależnie od tego co robi przeciwnik. W iterowanym, optymalna strategia zależy od tego jak grają przeciwnicy i jak reagują na współpracę i zdradę. Przykładowo, gdyby wszyscy gracze grali strategią Zawsze Oszukuj, to jeden gracz grający strategią Wet Za Wet uzyskałby nieco gorszy wynik niż reszta. Gdyby wszyscy gracze grali strategią Zawsze Współpracuj, znacznie lepszy wynik uzyskałby jeden gracz grający strategią Zawsze Oszukuj.
W pewnych sytuacjach optymalna okazuje się strategia zwana Pavlov. Polega ona na współpracy w pierwszej rundzie i zawsze jeśli w poprzedniej rundzie gracze zagrali tak samo. Jeśli w poprzedniej rundzie gracze zagrali różnie, strategia każe zdradzić.
Ergo - nie maja racji ci, ktorzy realizm utozsamiaja ze skurwysynstwem. Realizm to wyrafinowana gra bezinteresownosci, lojalnosci, wspolpracy, walki i zdrady. Nie ma jednozdaniowej odpowiedzi na wszystkie pytania, to raczej grube tomy z wielka liczba matematycznych wzorow.
Np. Angole podczas wojny traktowali Polske zgodnie z teoria gier. Wobec lojalnego partnera nalezy postepowac lojalnie i tak sie zachowali w roku 1939. Ale partnera wypadajacego z gry oplaca sie zdradzic i to zrobili w roku 1945.

Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.

Komentarz

  • Zakładam że to ostatni akapit jest punktem wyjścia do ewentualnej dyskusji. Czy faktycznie nie zostaliśmy zdradzeni w 1939? Powiedziałbym, że to właśnie wtedy zostaliśmy potraktowani jako odpadający z gry. Być może jednak to jakaś kalka z PRLowskiej wersji historii, ale 1939 = zdrada Anglii i Francji.
  • Anglia przystapila do wojny i narazila sie na jej niedogodnosci. A ze Royal Navy nie przeprowadzila zapierajacej dech w piersi szarzy drednotami na Linie Zygryda, ze nie bylo spadochronowego desantu niszczycieli na Berlin? Slyszalem, ze angielscy inzynierowie istotnie pracowali nad dostosowaniem floty do walki na ladzie ale do 1 wrzesnia prace nie wyszly poza zupelnie wstepne prototypy.
    A serio - pierwsze czolgi istotnie byly obslugiwane przez marynarzy. Ale to wojne wczesniej.
    "Zdrada Anglii i Francji" to kalka z hitlerowskich gadzinowek wykorzystujacych typowy sposob myslenia rasy ludzkiej. Wiekszosc ludzi ma w glowie jakies trzy, czery aktywne komorki mozgowe, wiec nie potrafia dzielic wlosa na czworo i wypowiadac zdan dyskryminujacych. Zdrada Francji ale nie zdrada Anglii. W przypadku Francji zreszta tez byla to w wiekszym stopniu nieudolnosc niz zdrada.
    The author has edited this post (w 06.09.2013)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Czy można powiedzieć, że pan Axelrod udowodnił istnienie prawa naturalnego?
    Swojo drogo - nie było czasem tak, że Francuzom paliło się do najazdu na Niemcy, od czego zostali odwiedzieni przez Anglików? To nie bardzo coś zmienia oczywiście, bo jeśli tak, to znaczy to, że Anglicy po prostu już w '39 uznali, że Polska odpadła z gry.
  • polmisiek.y
    Swojo drogo - nie było czasem tak, że Francuzom paliło się do najazdu na Niemcy, od czego zostali odwiedzieni przez Anglików? To nie bardzo coś zmienia oczywiście, bo jeśli tak, to znaczy to, że Anglicy po prostu już w '39 uznali, że Polska odpadła z gry.
    W takim razie czemu do niej przystapili? Hitler wojny z Anglia chcial uniknac za wszelka cene z roznych wzgledow. Marzyl o takim podziale swiata - ze Frankowie, Szwabi i Sasi kontynentalni rzadza Europa a Anglowie i Sasi wyspiarscy morzami.
    Jakby Francja chciala wojny, miala swietna okazje, kiedy Hitler zlamal Traktat Wersalski. Zdecydowanie wojny nie chcieli, co wyraziscie potwierdzili w Monachium.
    The author has edited this post (w 06.09.2013)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Ale przecież nie chodzi tu o to co Francuzi naprawdę mieli w głowie, tylko czy i co Anglia chciała, żeby tam mieli. To znaczy - to też jest ciekawe, ale nic nie mówi o strategii Anglików.
    The author has edited this post (w 06.09.2013)
  • Nie potrafie wnikac w umysly osob po pierwsze mi osobiscie nieznanych a po drugie umarlych, wole sie opierac na faktach i to raczej tych grubszych, bo z drobniejszymi sa niejednoznacznosci.
    Faktem jest, ze Francuzi:
    1. Zgnoili Niemcow Traktatem Wersalskim.
    2. Milo sie usmiechneli, kiedy Niemcy rzeczony traktat dosc ostentacyjnie zlamali.
    Wyciagam z tego wnioski jakie wyciagam ale innym nie bronie wlasnego wyciagania.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Zgodnie z pseudorealistycznymi teoriami, gdzie zamiast o Polsce mówi się o innych krajach "o jak to dobrze oni zrobili", najlepiej było się zachować jak Turcja. Turcy nie przystąpili do wojny i mieli spokój.
    Sprytnie to wymyśliłem?
    Bardzo, bo jeśli zawodowy historyk (magister historii) mówi, że Polska powinna być jak Anglia i jest uważany za geniusza, to ja - maturzysta z historii - może powiedzieć, że powinna być jak Turcja - i też liczę na uznanie.
    A wracając do faktów - obawiam się, że Anglia też nie chciała wojny - a przynajmniej nie chciał jej rząd angielski Chamberlaina. Churchill co innego. Natomiast nie można wykluczyć, że wspólne realne zaangażowanie militarne Anglii i Francji przyniosłoby sukces w postaci pokonania Hitlera już w początkowym okresie.
  • The author has deleted this post (w 07.09.2013)
  • rozum.von.keikobad
    A wracając do faktów - obawiam się, że Anglia też nie chciała wojny - a przynajmniej nie chciał jej rząd angielski Chamberlaina. Churchill co innego. Natomiast nie można wykluczyć, że wspólne realne zaangażowanie militarne Anglii i Francji przyniosłoby sukces w postaci pokonania Hitlera już w początkowym okresie.
    To są fakty???
    Faktem jest, że w naszej obronie te państwa zaatakowały Niemcy, faktem jest, że polskiej dyplomacji udało się wywołać w obronie Polski wybuch II WŚ, faktem jest, że Anglia i Francja pozostały wierne po naszym upadku i odrzuciły propozycję Hitlera zawarcia pokoju, i walczyły do końca (Francja krótko).
    Faktem jest też, ża na wygranej 2 WŚ wyszliśmy jak Zabłocki na mydle. I za tą naszą końcową przegraną ponosi winę jedno państwo, to jest też fakt, i jakiekolwiek próby rozmycia tej odpowiedzialności są nieuczciwe.
    EDIT
    Wątek jest chyba ogólniejszy, a pałowanie się wzajemne na temat zdrady - niezdrady można by wydzielić.
    The author has edited this post (w 06.09.2013)
  • No proszę. A całe życie myślałem, że to Niemcy zaatakowały Francję. Paczpan!
  • rozum.von.keikobad
    No proszę. A całe życie myślałem, że to Niemcy zaatakowały Francję. Paczpan!
    Na naukę nigdy nie jest za późno, szanowny kolego. Teraz na przykład kładę papę na dachu, bo mi przecieka, a wczoraj zamontowałem wyłaz dachowy, hej!
  • Matematyka jest nauką. Dowiedzionego twierdzenia można być w niej pewnym. Dlaczego tylko matematyka? Otóż w matematyce i tylko w matematyce można (i trzeba) zadeklarować WSZYSTKIE warunki początkowe / brzegowe.
    W naukach empirycznych - nie. Można sobie założyć wiele warunków brzegowych, nawet być przeświadoczonym, że to są wszystkie, ale nie można być tego pewnym. Dlatego twierdzenia w naukach empirycznych powinne być formułowane z pokorą, a nie z "nad" pewnością siebie.
    Klasycznym przykładem jest twierdzenie/przekonanie o dodawaniu prędkości. Tak było to oczywiste, że żadnemu fizykowi nie przychodziło do głowy, że to jest jakiś warunek eksperymentu, do czasu Einsteina.
    I dlatego przenoszenie np. teorii gier na teorie o współpracy państw jest bardzo ryzykowne, wymaga wiele pokory i angielskiego "wydaje mi się".
    Kolega Rozum sprawdził już, kto kogo napadł? Nie dziwi mnie niewiedza w tym temacie przeciętnego Kowalskiego, dziwi - Kolegi o pseudonimie Rozum, to jednak zobowiązuje.
    Natomiast
    FAKTYCZNIE
    wszystkich nas powinnien właśnie dziwić, i to aż do oniemienia, stan niewiedzy naszych Rodaków w tym względzie. Kto nad tym pracuje?
    The author has edited this post (w 08.09.2013)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.